To była długa i męcząca podróż. Firma Delos, zgodnie z marketingowymi zapowiedziami, teoretycznie postarała się o wszelkie możliwe udogodnienia. Bezszelestnie mknący przez ciemny tunel pociąg teoretycznie był idealnym miejscem na szybką drzemkę. Pojedyncze fotele w kilkuosobowych przedziałach posiadały wszelkie możliwe bajery, od regulacji temperatury siedziska po podajnik automatycznie podający szklankę z idealnie schłodzoną whisky pod same usta.
Było jednak coś upiornego w jego surowym, do bólu nowoczesnym wystroju. Żadnych odgłosów z zewnątrz, żadnych widoków z okien, które równie dobrze mogły być odłączonymi od prądu ekranami, gdyż widać w nich było tylko ciemność. Co jakiś czas przychodziła co prawda obsługa, pytając o to, czy podać butelkę wody. Było w tym jednak mnóstwo sztuczności. Sztuczna uprzejmość. Sztuczny uśmiech. Nawet plastik, z którego została zrobiona butelka, wydawał się być bardziej sztucznym tworzywem, niż zwykle.
- Zbliżamy się do terminalu - usłyszeliście w końcu z głośników. Nie było to jeszcze samo Westworld, lecz dworzec prowadzący do parku. Kolejny surowy, biało-czarny budynek, lśniący tak, że można było się przejrzeć w posadzce.
Z pociągu wysiadło na oko 20 osób, część pasażerów jechała bowiem do innych parków. Tam mieliście oczekiwać na obsługę, jednak do Was nikt nie podchodził.
Dziecko nie płacze, żona nie marudzi. Coś musi się spierdolić - pomyślał Francesco, gdy w końcu dojechali na miejsce. Nigdy nie rozumiał, dlaczego podróż do Westworld tak bardzo go męczyła. Na szczęście wkrótce będzie mógł sobie ulżyć.
Ku jego zaskoczeniu, wydawało się, że do tej pory bezbłędna obsługa Delos o nich zapomniała. I nie tylko o nim oraz jego żonie i dziecku, lecz również kilku innych pasażerach pociągu. - Co jest, brakuje im ludzi? - wypalił do siebie. - Zazwyczaj człowiek nie zdąży się obrócić, a oni już podchodzą i zaczynają wypytywać, jakiego koloru był poranny stolec - zagadał do całej reszty, co oczywiście spotkało się z kopniakiem od żony.
- Zachowuj się przy dziecku - odpowiedziała po cichu Agata i z nieudawaną uprzejmością uzupełniła słowa męża: - Szykuje się wielkie otwarcie nowego parku, więc na pewno mają wielkie obłożenie. Zaraz ktoś do nas przyjdzie.
Czekając, Francesco zwrócił uwagę na wielką reklamę znajdującą się na ścianie (obrazek z pierwszego posta). "Żyj bez ograniczeń" i tak dalej, wszystkie standardowe westworldowe teksty, tylko jedna rzecz się nie zgadzała - jakość. Reklama była niewyraźna, tak jakby Delos przyoszczędziło na pikselach. - Patrz, nawet reklamy im się pierdolą - powiedział Agacie.
Cel: możecie do siebie jakoś zagadać, opisać podróż. Jak kilka osób coś napisze, to wstawię drugiego posta. Miał być jeden, ale wyszedł za długi
Edytowane przez Francesco Pollo dnia 23-05-2019 23:36
Cynthia zaczęła się rozglądać, nie podobało jej się czekanie. - Halo! Proszę natychmiast mnie obsłużyć.
"Mnie", bo inni jej nie ochodzili. Tonem nie znoszącym sprzeciwu dodała: - Szybciej!
Wlepiła swoje mordercze spojrzenie w na niskiej jakości plakaty. Co za kał.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Lars podróż spędził ze słuchawkami na uszach. Przeglądał magazyn, który mógłby być nazywany kolorowym, gdyby nie to, że był czarno-biały. Nie mogło być inaczej, skoro zawierał zdjęcia i wywiady z członkami z najprawdziwszego norweskiego black metalu. Larsen zorientował się, że pociąg zatrzymał się na stacji dopiero, gdy zobaczył zbierających się do wyjścia współpasażerów. Złapał swój festiwalowy plecak i niedbale zarzucił na ramię, po czym nieco zdezorientowany wytoczył się na peron.
Teraz stał w grupce osób, które oczekiwały na kogoś z obsługi. Miał na sobie koszulkę z nadrukiem przestawiającym okładkę płyty "Aske" Burzuma, a konkretniej zdjęcie spalonego kościoła, czarny wymemłany sweter, czarne dżinsy i glany. Nie słyszał, co mówią pozostali, bo ciągle miał słuchawki na uszach. Rozglądał się po peronie, który niezbyt mu się podobał. Wyglądał jak z teledysku Lady Gagi, a to z pewnością nie były jego klimaty. Wreszcie zrzucił plecak i usiadł na nim, mając nadzieję, że gdzieś stąd jednak szybko pójdą.
We are all evil in some form or another, are we not?
Po dłuższej chwili, gdy peron już opustoszał, do każdego z was podeszła osoba z obsługi.
Dziwnym trafem, pracownik Delos wyznaczony do każdego z was był... mniej lub bardziej w waszym guście - przynajmniej teoretycznie.
Do Larsa i Freda podeszły młode, wyzywająco ubrane kobiety o dość skromnym makijażu.
Do Wojciecha podeszła wyraziście pomalowana 40-latka o zawadiackim uśmiechu i bardzo dużym dekolcie.
Kobieta obsługująca Joela wyróżniała się bardzo ładną, obcisłą sukienką i azjatycką urodą.
Z kolei do Cynthi podeszła nie za wysoka i lekko pulchna czarnoskóra kobieta w spodniach i bez obcasów, która w sumie z zarostem wyglądałaby bardziej jak facet... Cheryl i Uchechi zaczęło obsługiwać dwóch umięśnionych mężczyzn ze starannie ulizanymi włosami i przystrzyżoną bródką.
Do Christofera podeszła klasyczna "dziesiątka" z niewielkim dekoltem. Francesco otrzymał opiekę mężczyzny o włoskiej urodzie i delikatnie ciemniejszej karnacji.
Rozmowa z pracownikami zaczęła się od kurtuazyjnej wymiany uprzejmości, powitania w Westworld i zapytania, jak minęła podróż. W końcu wszyscy udaliście się ruchomymi schodami na górę.
Lars, Cynthia, Fred, Chris, Wojciech oraz Joel - odwiedzacie park po raz pierwszy, więc rozmowa z obsługą nie była zbyt przyjemna.
- Ponieważ to Twoja pierwsza wizyta, mam kilka pytań osobistych. Dokuczają ci jakieś chroniczne schorzenia? Kłopoty z sercem? Choroby psychiczne, depresja, napady paniki? Często doświadczasz fobii społecznej? - usłyszało każde z was w ramach powitalnej ankiety. Cheryl, Ucheci i Francesco nie musieli odpowiadać na te pytania. Wiedzieli, że ta długa, męcząca podróż wkrótce się zakończy.
Cynthia była oburzona. - Co to za głupie pytania?
Kobieta zaczęła wrzeszczeć i miotać się niczym locha prowadzona do rzeźnika. - Jak chcesz to ja Ci zafunduję fobię społeczną!!!
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Kolejna nudna sprawa, mam nadzieję, że szybko sobie z tym poradzą Pomyślał Chris, gdy odczytywał ostatnie maile z pracy. Nie czuł się komfortowo, że pojechał na wakacje i zostawił swoje sprawy niedokończone. Jako prawdziwy obywatel Stanów Zjednoczonych tkwił w poczuciu, że powinien być o tej godzinie właśnie w pracy, pomimo tego, że jego koledzy go do tego namawiali. Twierdzili, że to świetna przygoda i można się ,,wyluzować'', a tego zdecydowanie potrzebował. Oczywiście żona nie była zadowolona z tego obrotu spraw ,,poszedł byś do teatru, a nie takie głupoty''.
Kiedy w końcu się zorientował, że trzeba wysiąść, w popłochu zabrał swoją aktówkę i resztę rzeczy. Wciąż jednak myślał, czy może nie wrócić się. Jednak zatrzymała go kobieta, która do niego podeszła. Była ubrana bardzo elegancko, czarna sukienka opinała jej ciało, ale przy tym sięgała do kolan z lekkim rozporkiem, ciemne włosy idealnie spięte w kok i do tego okulary. Wyglądała wręcz idealnie, aby porwać ją do tańca. Nie skomentował tego jednak.
Nawet, gdy pojawiły się nieprzyjemne pytania nie skrzywił się nawet przez moment, chociaż w jego głowie były zupełnie inne sprawy niż uśmiech na twarzy, który właśnie się pojawił.
- Nie, jestem w pełni zdrowy - odpowiedział całkowicie bez zawahania. Zaczął się rozglądać dookoła próbując wyłapać jakiekolwiek szczegóły z tego dziwnego miejsca. Czy, aby jego koledzy na pewno nie żartowali z tą dobrą zabawą.
Lars był nieco onieśmielony obecnością ładnej kobiety. Nie miał żadnych oporów jeśli chodziło o występowanie w podrzędnych klubikach, czy dewastowanie z kumplami kościołów, ale w towarzystwie dziewczyny, która mu się podobała, zawsze stawał się nieporadny. Być może związane było to także z jego naturą introwertyka i fobiami społecznymi.
Zadawane pytanie były nudne i, jego zdaniem, do niczego nie potrzebne. Wszędzie odpowiadał "Nie". W pewnym momencie się jednak zawahał. - Co to jest fobia społeczna? - zapyta lekko zdezorientowany i ukradkiem spojrzał na czubki swoich butów, jakby tam miał znaleźć rozwiązanie tej zagadki.
----------------------------
PS. Jesteśmy wszyscy w jednym pomieszczeniu, w miarę blisko siebie, czy nie? Bo nie wiem, czy słyszę awanturę Cynthii
We are all evil in some form or another, are we not?
Tak, póki co całą grupą jedziecie razem po schodach i idziecie dalej korytarzem. Zaraz na chwilę się rozdzielicie, ale niech jeszcze ze 2-3 osoby napiszą posta.
------
- W Westworld wszystkie hosty są do Twoich usług. Możesz im zafundować, co tylko zapragniesz - odpowiedział(a?) Max obsługująca Cynthię bardzo spokojnym tonem.
Lars z kolei usłyszał w odpowiedzi: - Coś, czego w Westworld nigdy nie zaznasz - i poczuł delikatną rękę kobiety na swoim ramieniu. Trwało to jednak tylko chwilę.
Wjechaliście po ruchomych schodach na górę. Korytarz pełen był ekranów wyświetlających materiały promocyjne. Oprócz standardowych "opuść swoją rzeczywistość" oraz "bądź sobą, nikomu nie powiemy", charakterystyczne były dwie reklamy, które migotały jak psujący się monitor.
- Hm... - odpowiedział dyplomatycznie, nie będąc pewnym, czy to źle czy dobrze. Dotyk dziewczyny nieco go zmieszał, tak, ze omal nie przegapil wyświetlającej się reklamy z nowym wątkiem doktora Forda. Jedno przykulo na niej jego wzrok,a mianowicie makieta kościoła. Lars miał podejrzenia, ze na dzikim zachidzie kościoły były drewniane. A to akurat dobrze się składało...
We are all evil in some form or another, are we not?
Chociaż Cheryl wizytowała Delos po raz drugi, nie pamietała zbyt wiele z pierwszej przygody w parku - zbyt wiele czasu spędziła z głowa w telefonie i na rozmowach z własnym managerem. Tym razem miało być inaczej. Zanim wyjechała, w internecie naczytała się wszystkich możliwych głupot na temat medytacji i treningu uważności, po czym całą tę wiedzę ładnie opakowała w relacji na instagramie, żeby wytłumaczyć swoją nieobecność (i jednocześnie zdobyć nowych obserwatorów, halko). W pewnym momencie chyba nawet sama zaczynała wierzyć, że narracja, którą sprzedaje, naprawdę zgadza się z jej swiatopogladem.... Ale szybko jej przeszło.
Pierwsze objawy pojawiły się już w pociągu. Pomimo (a może właśnie dlatego?) nieposiadania żadnego urządzenia elektronicznego w zasięgu ręki ciągle czuła się obserwowana, a nawet więcej - transmitowana do każdego zakątka internetowego świata. Odruchowo zaczęła obgryzać skórkę przy paznokciu z nerwów, ale kiedy zauważyła, że w pobliżu kręcą się ludzie, a nie rte śmieszne robotyr1;, szybko ułożyła dłonie na kolanach i starała się udawać, że patrzy przez okno i jest całkowicie spokojna. Ale spokój to chyba ostatnia rzecz, która mogła ją tutaj czekać - zaraz po wyjściu z pociągu czekał na nią mężczyzna grubo starszy od niej. jezu, skumali nawet moje daddy issues!!! - przemknęło jej przez głowę, a następnie uśmiechnęła się do niego figlarnie, a następnie zachichotała.
Jej radość nie trwała długo. Z daleka dostrzegła znaną jej skądinąd dobrze postać.... CIAŁOPOZYTYWNA FEMINAZISTKA!!!!!! Jak ja Was, kurwy, nienawidzę!!! - zagotowała się, ale nie dała tego po sobie poznać. Zamiast tego gestem pokazała androidowi, żeby wziął ją pod rękę i z głową podniesioną do góry powoli weszła po schodach, jednoczesnie uważnie słuchając, czy przypadkiem ta obrzydliwa baba znowu czegoś nie odpierdala.
Edytowane przez panda dnia 25-05-2019 11:52
Jak to zwykle miałam w zwyczaju, a również mając na uwadze mój pierwszy pobyt w parku przyglądałam się towarzyszom podróży. Zastanawiałam się kim są, co mają do powiedzenia i z jakimi historiami przyjeżdżają do Delos. Zwłaszcza moją uwagę przykuło małżeństwo z dziećmi, gdybym tylko je miała- takie miejsce byłoby ostatnim gdzie bym je ze sobą wzięła. Teraz wiem, że poprzednim razem za bardzo się opierałam, teraz zamierzam wykorzystać to magiczne miejsce w pełni czerpiąc energii na kolejne kilka miesięcy życia w monotonii.
Po kilku mocnych drinkach które miałam przyjemność wypić w podróży, chwiejnym krokiem udałam się za ciemnoskórym, dobrze zbudowanym samcem, który niósł moją torbę w kierunku ruchomych schodów -Wiadomo już kiedy planują otwarcie Świata 23? -zagadałam przystojniaka z obsługi. -może będzie to jeszcze w tym roku? -zapytałam zerkając na wielkie bilboardy.
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
- Wkrótce. Najpierw jednak musimy Was odpowiednio wyposażyć - usłyszała Cynthia w odpowiedzi.
- Wdrożenie tego świata jest dość... skomplikowanym przedsięwzięciem. Prawdopodobnie potrwa to jeszcze kilka miesięcy, lecz na pewno o nim usłyszycie - odpowiedział mężczyzna obsługujący Uchechi.
W końcu każdy z was został doprowadzony do prywatnej przebieralni, w której czekały skrojone na miarę ubrania w klimacie Dzikiego Zachodu, a także broń i wszelaki inny asortyment w klimacie westernu (wymyślajcie do woli). Wybór był olbrzymi, lecz na stole w centralnej części pomieszczenia leżało kilka sztuk tego oręża, które wskazaliście w formularzu zgłoszeniowym - nawet jeśli był to łuk...
W przebieralni jesteście całkiem sami. Na jej końcu znajduje się pomieszczenie z szerokim wyborem białych i czarnych kapeluszy. Za nim zaczyna się dość długi i kręty korytarz.
W końcu dotarli do przebieralni. Francesco nigdy nie rozumiał, dlaczego nawet małżeństwa nie mogą się przebierać razem. Gdy już ubrał swoje ulubione, workowate spodnie, wsadził do "bezpiecznej walizki" zbędne rzeczy personalne i wcisnął guzik, który sygnalizował pracownikowi gotowość do wyjścia. Chwilę później Alvaro pojawił się w pomieszczeniu. - Pamiętaj, że w Westworld jedyną granicą jest twoja wyobraźnia - zaczął mężczyzna, zbliżając się lekko z błyskiem w oczach. - Dobra dobra, bez zbędnego pierdolenia, załatwiamy co trzeba i zaczynamy zabawę - zgasił go szybko Francesco.
Alvaro chwycił za walizkę i zniknął z nią na chwilę na zapleczu.
Gdy wrócił, Francesco przyglądał mu się chwilę, myśląc... Dla innych gości parku jest to pewnie oczywiste, pomyślał, ale sam nigdy nie miał pewności...
- Jeśli chcesz zapytać, zapytaj - wytrącił go nagle Alvaro z rozmyślań, tak jakby czytał mu w myślach. Francesco wziął głęboki wdech. - Czy Ty i inne osoby z obsługi są... no wiecie... normalne? - zapytał, nie chcąc używać słowa "host" ani "człowiek", choć dobrze wiedział, że nic złego by się nie stało, gdyby to zrobił.
Reakcja Alvaro go totalnie zaskoczyła. Mężczyzna uśmiechnął się, odgarnął włosy, zbliżył się na nie więcej niż metr, po czym z ponętnym uśmiechem wypalił: - Skoro nie potrafisz odróżnić, czy to ważne? - i złapał Francesco za tyłek.
Francesco delikatnie się odsunął. - Co ty robisz? - Wiem, wiem... - zaczął go uspokajać Alvaro, poprawiając krawat Francesco. - Na pytanie o preferencje seksualne odpowiedziałeś "odmawiam" - kontynuował z uśmiechem i rozpiął mu jeden z guzików koszuli. - Ale w Westworld nie musisz niczego ukrywać... - zaczął, lecz Francesco zrobił się cały czerwony i mu przerwał: - Zaznaczyłem odmawiam, bo mam żonę i dziecko, ty jebany perwercie! Nie pokazuj mi się więcej na oczy! - wykrzyczał i natychmiast go odepchnął. Bez zastanowienia ruszył w kierunku korytarza, który stanowił wyjście z przebieralni. Nie miał zamiaru się kłócić z tym człowiekiem... albo hostem. Nie robiło mu to różnicy. Nikt mu tych wakacji tak łatwo nie spierdoli.
Cel:
Każdy z was miał podobną sytuację - tzn. "pracownik Delos" w trakcie wizyty w przebieralni okazał się hostem i nagle zaczął się przymilać. Mogliście mu grzecznie odmówić lub skorzystać z propozycji, pełna dowolność.
To jest też moment, w którym możecie zapytać "pracownika Delos" o jakieś kwestie związane z pobytem, np. czy/gdzie jest bezpiecznie, czy można zostać zranionym, czy będzie jakieś wprowadzenie i o wiele, wiele innych kwestii, czemu ja wam w ogóle podpowiadam
Przebieralnia kończy się korytarzem - pójdźcie tam
Edytowane przez mrOTHER dnia 24-05-2019 22:49
Cynthia zaczęła się przebierać. Włożyła luźne spodnie, kraciastą koszulę, buty kowbojki i wzięła swoją broń, a do tego lasso i przypięła sobie na lewej piersi odznakę szeryfa. Przyjrzała się swoim butom i zobaczyła, że mają ostrogi. Zastanawiała się, czy w Westworld mają konia, który by ją udźwignął.
Nagle pojawiła się Max o niewiadomej płci oraz orientacji, kręciło to Cynthię. Gdy "dziewczyna" zaczęła się przymilać, Hickey skorzystała z okazji. Darujemy sobie niesmaczne szczegóły, ale na rozbudzenie wyobraźni powiem tylko lasso i 69.
Po wszystkim dziewczyna udała się w dalszą podróż, w sumie nie miała żadnych pytań. Zgarnęła dla siebie biały kapelusz i wyszła na korytarz.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
-A może Pan już zdradzić jakieś szczegóły dotyczące projektu? -zagadnęłam uśmiechając się do czarnoskórego, kiedy zaprowadził mnie do przebieralni. Pomieszczenie wyglądało nowocześnie i sterylnie, podczas gdy ubrania które mieliśmy do wyboru wydawały się stare i zniszczone. W rzeczywistości to wszystko było idealną charakteryzacją -właściwie mogliby zrobić Park bezludna wyspa. Z pewnością byłoby sporo chętnych- zaśmiałam się zerkając na czarne kowbojskie buty z ostrogami.
Odłożyłam je na szklany blat i zerknęłam na wiszącą na haczyku kremową i bufiastą suknię, która zakończona była elementami z brązowego zamszu. Nie zwracając uwagi na obecność mężczyzny zaczęłam rozbierać odzież pozostawiając ją na podłodze.
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
Wojtek oślepł wybiórczo jadąc pociągiem. Nie wiedział czy to jakieś cuda techniki zza oceanu czy po prostu starość. Choć mówili, że starość nie radość to on ją nawet lubił. Dzieci się wyprowadziły więc tylko żona czasami zawracała mu dupę. Teraz jednak Grażynka została w domu, a on udał się w podróż.
Po tym jak znalazł się na peronie zrozumiał, że to jednak technika. Gdy był młody rzadko widywało się samochody a dziś to cuda wianki i samochody same jeździły. Ciekawe czy wymyślą kiedyś roboty co gadają? - Co za absurd, he he - zaśmiał się sam do siebie w momencie gdy znalazł się sam na sam z cycatą kobietą. Grażyna nie aprobowała by takiego stroju i dla niego tez był nieco wyzywający jak dla pani w tym wieku. Gdy padły pytania o dolegliwości mógłby mówić godzinami bo jednak starość w pewnych kwestiach nie do końca była radością.
Po absorbującej rozmowie Wojtek został zaprowadzony do przebieralni. Ubrał się na Clinta Eastwooda po czym wziął łuk i założył kołczan na plecy. Stanął przed lustrem i przyglądając się samemu sobie rzekł. - Całkiem, całkiem, he he. - gdy tak sobie stał miła pani zaczęła się przymilać. Widocznie wciąż był jak to mawiała młodzież sexy lecz nie chciał zdradzać Grażynki i grzecznie podziękował za propozycję w duchu myśląc, że jednak wolał by tą murzynkę czy młodą blondynkę z peronu.
@jazeera
Mężczyzna, nazwijmy go Dominic, niestety nie wiedział za wiele o projekcie. Gdy Uchechi wspomniała o bezludnej wyspie, odpowiedział tylko: - Bezludna wyspa? Niczego mi to nie przypomina - po czym chwycił za odzież zrzuconą na podłogę i powiesił ją na wieszaku. Następnie podszedł na wprost niej, zbliżył się na niebezpiecznie małą odległość, i dodał, patrząc jej prosto w oczy: - Pamiętaj, że w Westworld jedyną granicą jest twoja wyobraźnia.
Nie tylko Francesco i Uchechi usłyszeli dziś ten tekst.
@adi
Host, który obsługiwał Wojciecha, odpowiedział uprzejmie: - Oczywiście. Pamiętaj, że hosty w Westworld są do twoich usług, niezależnie od wieku, rasy i płci - po czym nie czekając na odpowiedź, zniknął na zapleczu.
@Umba i wszyscy
Cynthia nie pierdoliła się w tańcu i jako pierwsza doszła do miejsca docelowego...
Korytarze Waszych poczekalni w pewnym momencie połączyły się w jeden, krótki korytarz (tutaj możecie się spotkać). Na jego końcu znajdowały się drzwi (takie jak na obrazku). Ich drewniany, ozdobny styl nie pozostawiał wątpliwości - prawdziwe Westworld zaczynało się za nimi.
Po drugiej stronie drzwi znajdował się dość ciasny, lekko zatłoczony bar. Na pierwszy rzut oka nie byliście w stanie powiedzieć, które osoby są ludźmi, a które hostami, co utrudniał panujący półmrok. Jeśli usiedliście przed barem, natychmiast zostaliście obsłużeni przez miłego, starszego pana szklaneczką darmowej "rudej".
/Tam się wszyscy macie zebrać. Teraz poczekam, aż każdy napisze posta, żeby każdy miał okazję do "odegrania" momentu w poczekali, zadania pytań itp.
Zawiodłam się nie dowiedziawszy się nic nowego o Świecie 23. Byłam ciekawa, czy organizatorzy mogą zaskoczyć nas czymś więcej niż dotychczas.
Kiedy czarnoskóry podszedł do mnie wystarczająco blisko bym mogła policzyć każdy włos z osobna na jego brodzie, uśmiechnęłam się zawadiacko i pocałowałam go w usta, delektując się przez chwilę soczystymi wargami mężczyzny. Wytarłam usta i odwróciłam się po czym sięgnęłam po suknię. Moja przygoda z tym miejscem zaczynała podobać mi się coraz bardziej. Świat bez granic był na wyciągnięcie ręki -jestem Uche i chciałabym Ciebie jeszcze zobaczyć podczas mojego pobytu w Delos -oświadczyłam całkiem poważnie.
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.