Autor |
RE: Amazonia |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 16:39 |
|
|
Kiwnąłem głową, nie widząc sensu w przekonywaniu Lovro do zrezygnowania z pomysłu samotnej misji ratunkowej.
- Powodzenia, będziemy na Ciebie czekać. - zwróciłem się do mężczyzny. Zanim zdążyłem poprawić swoją wypowiedzić i powiedzieć "na was", Lovro chwilę później oddalił się i zniknął nam z oczu. Spojrzałem na Petera i powoli ruszyliśmy w stronę skał. Widok dwóch wspartych o siebie, kulejących facetów musiał być komiczny, ale nam do śmiechu nie było.
- Masz świadomość, że nikt może tam na nas nie czekać? - odezwałem się po dłuższej chwili ciszy, przerywanej jedynie przez nasze ciężkie oddechy.
Edytowane przez mremka dnia 17-02-2013 16:40 |
|
Autor |
RE: Amazonia |
Robert Spinks
Użytkownik
Postać: NPC
Postów: 51
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 16:55 |
|
|
Robert przyglądał się chwile człowiekowi na skałach, gdy ten zniknął w ciemnym otworze groty. Chyba widziałem jednego z naszych. Tam. - wskazał na ciemną plamę jaskini. Pójdę to sprawdzić. Czy ktoś chce iść ze mną? Moglibyśmy pozostałym zostawić znaki, którędy mają iść. - Robertowi wyraźnie się do czegoś spieszyło. |
|
Autor |
RE: Amazonia |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 17:05 |
|
|
Może ruszymy wszyscy? I tak jest nas tak mało, że nie warto się chyba rozdzielać jeszcze bardziej? - powiedziałem co wiedziałem po czym wstałem nie czekając na zgodę Roberta. Trzeba było się stąd ruszyć bo to ani miejsce bezpieczne, ani dobrze ulokowane.
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 17:28 |
|
|
Nie chciałam nigdzie iść, zdecydowanie wolałabym czekać tu na osoby które zaginęły i do tej pory się nie znalazły. Jednakże póki co, na znak którędy poszliśmy powinien im wystarczyć skrawek materiału mojej koszulki, była czerwona więc odmieniała się pośród zielonych bambusów. Nie chciałam zostać tu sama i na nich czekać, ani też zostawiać grupy samej sobie, więc postanowiłam iść z nimi, wstałam i założyłam wiatrówkę na ramię gotowa do drogi.
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 17:36 |
|
|
Nie wiadomo czemu, ale gdy drzwi się otworzyły nabrała trochę nadziei, ale jak wiadomo- złudnej. Zabrali ją do starszej kobiety, która zaczęła coś robić w dziwnych glinianych garnuszkach, blondynka patrzyła z ciekawością co to ciągle próbując się wyrwać chociaż to i tak nie miało największego sensu. Użyli siły i było ich dwóch, nagle kobieta zaczęła ją malować.
- Co ty wyprawiasz... co wy robicie? Dlaczego chcecie mnie zabić? Przecież jestem niewinna i nic nie zrobiłam! Wypuście mnie! Rozumiecie! Wypuście! - wykrzyknęła błagalnym tonem, nie miała pojęcia dlaczego próbuje zrobić cokolwiek, przecież i tak jej nie rozumieli. Znowu miała ochotę się rozpłakać, czy to oznacza, że to już koniec? Dlaczego nikt jej nie szuka?! No dlaczego...
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Diego
Użytkownik
Postać: Joel Rothschild
Postów: 728
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 17:58 |
|
|
Droga przez dżunglę już sama w sobie była męką, a dla dwojga osób o dwóch nogach męka się potęgowała. Słowa, które wypowiedział Travis wierciły mózg Petera. Jakiś czas się nie odzywał, dysząc ze zmęczenia. Po paru minutach jednak się odezwał.
- Ktoś musi. Wierzę w ludzi. Ktoś czeka - wypowiedział to chyba bardziej by przekonać siebie samego niż dlatego że w to wierzył.
Szli jeszcze kawałek, gdy dotarli do lasku bambusowego, gdzie zobaczyli masakryczny widok. Ludzkie szkielety zwisały poprzebijane przez drzewa, śmiejąc się z ich niedoli w sposób charakterystyczny tylko dla obdartych ze skóry i mięśni czaszek.
O zgrozo, nieopodal dojrzał też skrawek jakiegoś czerwonego materiału. W pamięci powoli zaczęła rysować się jakaś konkluzja, rozwijając się powoli, aż w końcu wybuchła z impetem czelabińskiego meteorytu.
- To chyba z koszulki Katyi. Dobry Boże, nie pozwól, by coś jej się stało.
A ten kto przetrwa, zostanie Mistrzem...
Edytowane przez Diego dnia 17-02-2013 18:00 |
|
Autor |
RE: Amazonia |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 18:31 |
|
|
Kiedy dotarliśmy do celu, momentalnie mnie zmroziło. Nie chciałem tego powiedzieć na głos, ale uważałem że należy się nastawić na to, że nasza grupa będzie dużo mniej liczna niż przed zejściem na ląd. Nawet nie wiedziałem, która z kobiet to Katya.
- Tu nie jest bezpiecznie, więc nic dziwnego że poszli dalej. Możliwe nawet że się minęliśmy. - zwróciłem się do Petera nienaturalnie spokojnym tonem, chociaż sam do końca nie wierzyłem w to co mówię. - Znajdziemy ich.
Pokuśtykałem kilka metrów i usiadłem na wystającym konarze. Wciąż nie mogłem wyprostować lewej nogi. Podwinąłem nogawkę i przejechałem palcami po napuchniętym kolanie. Kilka syknięć i przekleństw później wyczułem że kość, która prawdopodobnie była rzepką, odstawała na kilka centymetrów, zupełnie jakby "wyskoczyła" ze stawu. Wiedziałem co trzeba zrobić i chociaż kompletnie nie wiedziałem w jaki sposób, to nie mogłem czekać na powrót Izzy i skazywać się do tego czasu na półkalectwo. O ile Lovro w ogóle ją odnajdzie...
Zaskoczony własną odwagą, zacisnąłem dłonie kilka centymetrów nad kolanem. Musiałem zaryzykować: albo się uda, albo rozwalę sobie staw już na dobre i do końca życia będę chodził o kulach. Albo o lasce, jak House.
Gwałtownie i z wyjątkowo nieprzyjemnym trzaskiem wyprostowałem nogę, zaciskając jednocześnie zęby żeby nie ściągnąć swoim krzykiem tubylców z obszarów w promieniu jakichś 10 kilometrów. Ból był tak silny że przez moment poczułem mdłości. Zaczerpnąłem głęboko powietrza, patrząc jednocześnie na kolano. Nadal było napuchnięte, ale czułem że kość jest tam gdzie powinna. No, i znowu mogłem ruszać palcami.
- Welcome to Jackass. - mruknąłem pod nosem i z niemałym trudem podniosłem się. Wiedziałem, że musieliśmy iść dalej, bez względu na stan kończyn. - Nie mogli odejść daleko. Chodźmy.
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 18:51 |
|
|
Szliśmy już dobrą chwilę w milczeniu. Kroczyłam na końcu grupy, co chwilę odkrajałam nożem kawałki moich ubrań i przywiązywałam do drzew by inne osoby miały możliwość dotarcia do grupy. Przez burzę emocji w głowie zupełnie zapomniałam o tym jaka byłam głodna. Marzyłam o jakimś obfitym obiadku stworzonym przez Bernarda, miał przy sobie garnki więc.. Tylko czekałam, aż postanowi zrobić coś do jedzenia.. Kiedy tylko pomyślałam o jedzeniu karciłam się od razu, były teraz rzeczy ważniejsze niż zaspokajanie głodu..
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Diego
Użytkownik
Postać: Joel Rothschild
Postów: 728
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 18:59 |
|
|
Peter z uznaniem obserwował samonastawianie się Travisa. Olśniło go. Spojrzał na swoją nogę.
- Ekhm... Mógłbyś spojrzeć na mój przypadek? Wygląda to jakoś tak podobnie. Ale chyba nie odważę się sam tego zrobić. O ile to pomoże w moim przypadku. Jeśli trzeba... - zawahał się.
- Zrób to, jeśli trzeba - dokończył niepewnie.
A ten kto przetrwa, zostanie Mistrzem... |
|
Autor |
RE: Amazonia |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 19:20 |
|
|
Szedłem za Robertem, który prowadził tą nieliczną grupę. W końcu dotarliśmy do miejsca gdzie zaczynała się jaskinia. Nikt się jednak przed nią nie zatrzymał więc ja również szedłem mając nadzieję, że jak już z niej wyjdziemy rozpalimy jakieś ognisko gdzie moglibyśmy się posilić. Nie po to w końcu niosłem te garnki przez które byłem słyszalny chyba na pół kilometra.
/ tak w ogóle kto jest gdzie, te postacie co ludzie nie grają też idą czy gdzieś się pogubiły?/
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 17-02-2013 19:25 |
|
|
/idą niby.../
Gero szedł ciężko dysząc. Nie był przyzwyczajony do takiego wysiłku. Ilekroć jednak chciał się zbuntować, przypominał sobie szkielety i tubylców. I szedł dalej. Głośno zaburczało mu w brzuchu i tęsknym wzrokiem spojrzał na garnki Bernarda. Miał nadzieję, że gdy tylko dotrą na górę, rozbiją obóz.
Tymczasem Izzy była juz gotowa. O ile Lovro, lub ktokolwiek inny zaraz nie przybędzie, Isobel skończy podobnie jak tamci nieszczęśnicy w bambusach. Kobieta była umalowana i przystrojona w kolorowe egzotyczne kwiaty. Widać było, że coraz więcej tubylców się schodzi, by wziąć udział w widowisku...
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 20:06 |
|
|
- Tak, tak! Zajebiście! Przychodźcie sobie i oglądajcie, mi i tak wszystko jedno! Chcecie zobaczyć jak skaczę ze skały?! To skoczę! Nawet sama! Banda zidiociałych przygłupków, którzy słuchają się jakiś popierdolonych zabobonów, zabawne prawda?! - wykrzyknęła trochę bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego. Przecież i tak nikt jej nie rozumiał. - W dupę możecie sobie schować te wasze kwiatki.
Plotła totalne bzdury, ale nie wiedziała już co ma zrobić i tak już jej nic nie pomoże. Zaraz umrze i to w marny sposób, jednak bycie egoistą w takiej sprawie byłoby słuszne. Wszyscy dookoła martwią się tylko o samych siebie, nawet Lovro. Zawiodła się na ludziach, ale czy takie myślenie miało teraz sens? Zawiodła, czy też nie, zaraz umrze i jej żywot zakończy się. Chciało jej się płakać, ale i tak nie było najmniejszego sensu. Jednym plusem było to, że wykonają to szybko i nie znęcają się nad nią ani fizycznie ani psychiczne. Phi... plusem? Jeżeli mogą być jakiekolwiek plusy tej sytuacji.
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 20:16 |
|
|
Szedłem przez ciemną jaskinię. Jako, że słyszałem tylko odgłos swoich garnków szybko zgubiłem się i nie wiedziałem gdzie jest reszta osób. Po kilku minutach ujrzałem jednak światło. Wreszcie odnalazłem wyjście i przy nim będę mógł poczekać na resztę i przy okazji rozpalić ognisko by coś zjeść. Nie dane mi to było jednak gdyż gdy wyszedłem ujrzałem kilkudziesięciu tubylców, którzy ciągnęli Izzie w stronę krańca płaskowyżu. Widząc, że tubylcy już mnie zauważyli i nie było dokąd uciec powiedziałem tylko próbując zachować spokój: Może bigosu drodzy państwo? - po czym wyciągnąłem garnek gdzie miałem resztki zimnego bigosu.
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 17-02-2013 20:23 |
|
|
Fabienne szła razem z grupą w kierunku wyznaczonym przez Roberta. Po kilkunastu minutach wszyscy byli już obok groty. Zgodnie z tym co było na mapie, ciemna jaskinia miała stanowić wejście na płaskowyż. W końcu udało im się dotrzeć do miejsca, o którym myślała przez kilka ostatnich dni. Pozostało jedynie przejść na drugą stronę i zobaczyć to na własne oczy. Dziewczyna wyjątkowo podnieciła się tym faktem, ale starała się tego nie okazywać. Atmosfera była zbyt napięta. Część osób jeszcze do nich nie dołączyła i pojawiało się pytanie, czy w ogóle dołączy. Było jej naprawdę szkoda Lovro, który przez swoje bohaterstwo może właśnie stracił życie. Jednak Fabienne nie należała do pesymistów i nie przyjmowała takiego scenariuszu. - Spójrz, to płaskowyż - wyszeptała bezsensownie do siostry, jakby Sylvie była ślepa i nie widziała tego.
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 17-02-2013 20:26 |
|
|
adi /
Tubylcy popychali Izzy ostro zakończonymi kijami w stronę urwiska. Ach, gdyby tu był Umba Lovro, wiedziałby co robić. Dla niego kije nie stanowią żadnej tajemnicy. Niestety zamiast Lovro, który przepadł gdzieś w krzakach, pojawił się Barnard, objuczony garnkami. Tubylcy, którzy akurat nie zajmowali się Izzy (która stała już tylko 2 metry od przepaści), okazali zainteresowanie ze względu na zapach dziwnej potrawy. Nieufnie zaczęli zbliżać się do Bernarda, pragnąc dostać garnek.
Tymczasem reszta grupy błądziła w ciemnych korytarzach, trafiając raz po raz na ślepe zaułki. Gero kilka razy przywalił stopą, bądź głową o twarde skały, co doprowadziło go prawie do płaczu. Robert klął tylko cicho pod nosem, a profesor zatrzymywał się co chwilę, by pobrać próbki dziwnych skał, z których zbudowana była grota.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 20:44 |
|
|
Lovro w końcu dotarł do wioski pełnej tubylców. Zobaczył swą ukochaną, a także Bernarda. Co on tu robi?! Mężczyzna bez ostrzeżenia zastrzelił część Indian, którzy popychali Izzy w stronę przepaści.
- Pozwólcie nam odejść to nikt więcej nie zginie!
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Edytowane przez Umbastyczny dnia 17-02-2013 21:25 |
|
Autor |
RE: Amazonia |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 20:58 |
|
|
Tak... brakowało już tak niewiele żeby skoczyć. Nawet nie łudziła się, że cokolwiek się stanie, bo takie rzeczy działy się tylko w filmach, a jednak. Miała zamknięte oczy, bo jakoś nie miała nawet najmniejszej ochoty patrzeć na swoją własną śmierć. W pierwszej chwili usłyszała głos Bernarda, a w drugiej Lovro. Wciąż tkwiła dwa metry obok przepaści. Gdy rozległy się strzały, blondynka zaczęła panicznie krzyczeć. Totalnie nie wiedziała co się dzieje, a z drugiej strony bała otworzyć się oczu. W końcu jednak to zrobiła i z tego wrażenia omal nie spadła... spowodowało to u niej jeszcze większy napad paniki.
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 17-02-2013 21:12 |
|
|
Szła cały czas przed siebie, nie widząc w ciemnościach niemal nic. Stawiała powolne kroki, lewą ręką po omacku wodząc po skalnej ścianie, a prawą trzymając się siostry. Najwyżej to Sylvie pierwsza w coś uderzy. Wtedy rozległ się zupełnie niespodziewany strzał, a po chwili kolejne. Było ich kilka. Fabienne tak się przestraszyła, że o mało nie weszła w ścianę. - Kurwa, co to?! - krzyknęła zdezorientowana. Starała się teraz iść szybciej i potknęła się o jakiś kamień. Upadła i uderzyła w kolano. Wydała z siebie tylko krótki dźwięk sygnalizujący, że coś się stało, po czym do oczu napłynęły jej łzy, związane z bólem jaki teraz odczuwała. Wzięła głęboki oddech i z powrotem wstała na nogi. Kolano wciąż bolało (chyba było stłuczone) ale w jakiś sposób udało się jej wyjść z jaskini, gdzie zobaczyła grupę tubylców, Lovro i co ciekawe, Bernarda z bigosem. Izzie stała koło urwiska, ale wyglądało na to, że jest już bezpieczna. Fabienne uśmiechnęła się widząc, że jednak nic im się nie stało. Gorzej było z tubylcami, którzy zbliżali się do Bernarda. Na szczęście Lovro miał broń i chyba przez cały czas kontrolował sytuację. - Hej, co ty odwalasz? - zapytała starego pryka i znowu schowała się w grocie.
Edytowane przez Flaku dnia 17-02-2013 21:14 |
|
Autor |
RE: Amazonia |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 17-02-2013 21:23 |
|
|
lol tych tubylców to było tam trochę, ale ok;p
Indianie koło Bernarda przestraszyli się strzałów i zaczęli uciekać w kierunku dżungli.
Tymczasem ziemia zaczęła lekko drżeć. Nic nadzwyczajnego, zwykłe trzęsienie ziemi. Niestety było groźne dla tych, którzy jeszcze pozostawali w jaskini. Ze stropu zaczęły sypać się drobne kamienie.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 17-02-2013 21:27 |
|
|
Lovro nie spodziewał się, że pójdzie tak gładko. Owszem zastrzelił część tubylców, ale spodziewał się, że reszta stanie do walki: ze swoimi dzidami, łukami i zatrutymi strzałkami. Tymczasem uciekli w popłochu, co wojskowy przyjął ze zdziwieniem. Chciał podbiec do Izzy i ją przytulić, gdy nagle poczuł jak ziemia się trzęsie. Perkele, co do cholery! Pobiegł jednak w stronę wybranki serca i objął ją mocno jak nigdy dotąd - najchętniej nigdy by już jej nie wypuścił.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|