Autor |
RE: Amazonia |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-02-2013 23:35 |
|
|
Co tu zrobić? Co tu zrobić? - myślałem gorączkowo gdyż mimo, że średnio przepadałem za profesorem to jednak karaluchy są krwiożerczymi bestiami. Złapałem więc za patelnię, która o dziwo znajdowała się w szafie i podszedłem cicho do profesora i zdzieliłem z całej siły w karalucha, który niestety uciekł lecz rykoszetem dostał profesor.
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-02-2013 23:38 |
|
|
-Przesłuchać?- uniosłam brwi na słowa mężczyzny. -Co jest z Wami, ludzie? Jakiej informacji od niego oczekujecie? Że mieszka tu i bronił swojego terenu? Więcej Wam nie powie...- przełknęłam ślinę, podnosząc się lekko z podłogi. Z obrzydzeniem odkryłam przy okazji, że posadzka nie byłą zbyt czysta i ubrudziłam swoje spodnie.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Amazonia |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 06-02-2013 23:40 |
|
|
Zastanowiła się czy słowa siostry, aby na pewno mają coś wspólnego z prawdą i spojrzała szybkim wzorkiem na jej aparat, a później na dłoń, rękę i w końcu twarz. - Nic Ci się nie stało? - zapytała z troską. Kolejny wrzaski utwierdziły ją w przekonaniu, że naprawdę coś nie gra. Zerwała się z łóżka i otworzyła drzwi, żeby zbadać teren. Na pierwszy rzut oka było niegroźnie, ale wolała oszczędzić sobie drugiego spojrzenia i ponownie zamknęła kajutę. Przysunęła do drzwi jedyną rzecz, którą mogła, czyli jakąś obskurną szafkę, z nadzieją, że to ich ocali przed wrogiem. Usiadła z powrotem na łóżku, dopiero teraz orientując się w jakim obskurnym miejscu przyszło im spać. Biorąc pod uwagę warunki w swoim domu, mogła uznać się za bohaterkę. Teraz jednak to nie miało większego znaczenia. Zdecydowanie bardziej liczyło się bezpieczeństwo jej i Sylvie. Spojrzała ponownie na siostrę, czekając aż w końcu się odezwie.
Edytowane przez Flaku dnia 06-02-2013 23:43 |
|
Autor |
RE: Amazonia |
Diego
Użytkownik
Postać: Joel Rothschild
Postów: 728
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-02-2013 23:41 |
|
|
Kuląc się, Peter biegł przez pokład. Co chwila kluczył, starając się o osłonę. Rzadko zdarzały mu się sytuacje kryzysowe tego typu. Z tubylcami miał raczej pozytywne kontakty. Jednak jak się okazało wpłynęli na teren nieznanego plemienia, nie zwracając uwagi na ostrzeżenia. Teraz chyba nie było szans na pertraktacje.
W końcu udało mu się dotrzeć do ładowni. Znajdowało się tam mnóstwo bagażów i wszelakich rupieci.
Pod jedną ze ścian zobaczył trzy płaskie, podłużne pudełka. Jak wskazywał zdobiony napis, były to Winchestery 70 Super Grade, z lunetką. Znalazł tam też sporo amunicji.
Czym prędzej rozpakował wszystkie sztuki, zgarnął ile mógł amunicji i udał się w drogę powrotną. Obarczony ciężarem nie miał jak się bronić więc musiał uważać jak i poprzednio. Jakoś dotarł do mostku kapitańskiego.
- Hej ludzie! Mam 3 sztuki wyśmienitej broni, przy czym jedną sam chcę się pobawić. Częstujcie się - położył dwa Winchestery na podłodze, a sam załadował trzeci z nich.
A ten kto przetrwa, zostanie Mistrzem... |
|
Autor |
RE: Amazonia |
Profesor Hillmer
Użytkownik
Postać: NPC
Postów: 52
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-02-2013 23:44 |
|
|
Hillmer tym razem się obudził. Au! Śniło mi się, że ktoś uderzył mnie patelnią. - mówił, trzymając się za bolącą głowę. Wtedy zobaczył Bernarda z narzędziem zbrodni w dłoni. Piszesz jakąś kolejną prace o patelniach? - zapytał. |
|
Autor |
RE: Amazonia |
Robert Spinks
Użytkownik
Postać: NPC
Postów: 51
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-02-2013 23:47 |
|
|
Robert spojrzał na broń przyniesioną przez Petera. Dobrze byłoby, gdyby każdy, kto potrafi to obsługiwać, miał przy sobie broń. - mówił, upewniając się, że chwilowo niebezpieczeństwo zostało zażegnane. |
|
Autor |
RE: Amazonia |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-02-2013 23:48 |
|
|
Gdy tylko profesor skończył mówić walnąłem go jeszcze raz patelnią po czym uciekłem.
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Diego
Użytkownik
Postać: Joel Rothschild
Postów: 728
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-02-2013 23:55 |
|
|
Po nerwowej zabawie w chowanego na pokładzie, wciąż trzęsły mu się ręce. Nawet ładując broń ledwie dawał radę wsadzać naboje. Starał się nie celować w nikogo z załogi tylko w stronę brzegu.
A tam...
Wśród pnączy dojrzał drzewo, którego pień posiadał ludzkie rysy. Spoglądał się na niego złowieszczo. Jego oczy świeciły na zielono. Nagle z oczu wyjrzało trzech niskiej postury dzikich ludzi, którzy w dłoniach ściskali łuk, a na cięciwie napięte były kolorowe węże.
Potrząsnął głową z zamkniętymi oczami.
Wizja na szczęście go opuściła.
Ciężar broni uspokoił nieco drżenie jego rąk. Lunetka pomagała niedoświadczonemu strzelcowi w namierzeniu celu. Problem w tym, że nie dostrzegał żadnego celu.
Ale cóż to?
Wpatrując się w gąszcz w końcu dostrzegł jakąś postać. Zanim zdążył zareagować, ogniście czerwony wąż opuścił cięciwę łuku i poleciał w jego stronę. W ostatniej chwili zdążył zauważyć, że w locie zmienił się w błyskawicę.
Poczuł ból w ramieniu i padł na podłogę.
Ocknął się już po kilku sekundach. Spojrzał na ramię ale nic tam nie było. Podciągnął rękaw i dojrzał tam tylko rozkwitającego siniaka.
"No tak, straciłem przytomność i się przewróciłem. Eh... gdzie ta natura, te syntetyki mnie dobijają!" - szeptał do siebie.
A ten kto przetrwa, zostanie Mistrzem...
Edytowane przez Diego dnia 07-02-2013 00:05 |
|
Autor |
RE: Amazonia |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-02-2013 00:06 |
|
|
- Nie ma to jak banda tłumoków biegających z bronią, a ster oddać komandosowi - narzekał głośno.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Edytowane przez Umbastyczny dnia 07-02-2013 00:08 |
|
Autor |
RE: Amazonia |
Diego
Użytkownik
Postać: Joel Rothschild
Postów: 728
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-02-2013 00:14 |
|
|
Rozejrzał się, czy ktoś dostrzegł jego upadek. Miał głupią nadzieję że nie ale oczywiście się mylił. Usiadł oparty o ścianę.
- Nie najlepiej się dziś czuję - próbował się tłumaczyć ochroniarzowi. - Ale wciąż możecie na mnie liczyć. To chyba jakiś szok. Stres... Po prostu trochę odpocznę a jak będzie trzeba, macie moją pomoc.
Po tych słowach skierował kroki do swojej kajuty, nie rozstając się z pięknym Winchesterem. Po drodze nadział się na kucharza wybiegającego z patelnią z kajuty profesora.
Stanął jak wryty. Bernard zachowywał się jakby coś przeskrobał.
- Coś nie tak? - zapytał, uświadamiając sobie przy okazji, że coś nie tak to chyba z nim samym też jest.
A ten kto przetrwa, zostanie Mistrzem... |
|
Autor |
RE: Amazonia |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-02-2013 00:17 |
|
|
Strzały ucichły, więc kobieta starała się jak najszybciej opanować, ciągle nie czuła się bezpiecznie, ale i tak już pokazała swoje sedno tchórzostwa, więc w końcu wstała rozglądając się. Kucnęła jeszcze na moment, aby delikatnym ruchem dłoni zamknąć oczy nieżywemu już kapitanowi. Stała obok Lovro.
- Wybacz mi, ale muszę Cię wykorzystać. - powiedziała i musiało to dziwnie wyglądać, ale najzupełniej ściągnęła z niego koszulkę zakładając na siebie. - Wybacz, ale nie chcę chodzić półnaga po statku, zaraz zwrócę tylko pójdę po kogoś, kto ogarnie cały ten bajzel...
Starała się mówić spokojnie i opanowanie chociaż wcale tak nie było. Cicho, ale ze strachem opuściła pomieszczenie. Zobaczyła bandę ludzi zebranych, więc podeszła nieśmiało do nich.
- Co tu się dzieje...? Potrzebuje kogoś kompetentnego! Nasz kapitan nie żyje i nie ma kto sterować statkiem! Co to za broń?! Kto strzelał? - znowu odezwała się w niej nuta paniki.
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-02-2013 02:22 |
|
|
Zdała sobie sprawę, że może trochę przesadziła. Popatrzyła na siostrę nieco wymuszając uśmiech.
- Już wszystko dobrze...
- Co on wyprawia? Patrz, co on robi! - Sylvie zrobiła wielkie oczy. Brodaty murzyn koło trzydziestki omal nie rozjechał chłopca, który był z psem na spacerze i przechodził przez ulicę. Tylko na chwilę taksówka stanęła (kierowca wymamrotał jakieś niezrozumiałe słowa), obecnie znów pędziła zygzakiem przez Niceę w stronę Lazurowego Wybrzeża. Uszy pasażerów wypełniała elektroniczna sieczka wspomagana solidnymi basami. Czarnuch najwyraźniej bawił się świetnie.
- Jezus Maria, chyba zginiemy... Natychmiast się zatrzymaj! - krzyknęła, ale nie przyniosło to skutku. Co ciekawe na przednim siedzeniu obok murzyna siedziała (prawie leżała) zaspana kobieta, którą przedstawił im jako "prywatnego gościa". Właściwie to nie była zaspana tylko spokojnie spała w najlepsze. Prawdopodobnie była kompletnie pijana, a może w ogóle martwa, ale nie było teraz warunków do takich rozmyślań, gdyż samochód wpadł w poślizg na pochyłym fragmencie drogi i wszystko wskazywało na to, że uderzą w budynek. Sylvie zrobiło się słabo, a przed oczami ujrzała nagle inną chwilę z przeszłości... Gdy ocknęła się z tego wrażenia po kilku sekundach i zamrugała powiekami, taksówka znów beztrosko jechała po drodze zostawiając w oddali nietknięty budynek. Murzyn zarechotał złowieszczo i coś powiedział, ale dudniąca muzyka wszystko zagłuszyła. Spojrzała na siostrę, i z ruchu jej warg wyczytała coś w stylu "pieprzeni faceci". Przez tą jedną krótką chwilę na jej buzi zagościł uśmiech.
- Możemy jeszcze trochę poczekać i sprawdzić co tam się dzieje. Albo nie. Zostańmy tu trochę. To obskurne miejsce, ale chyba najbezpieczniejsze... - wyciągnęła z plecaka coca colę i podała siostrze jej ulubiony napój, a sama wyciągnęła dla siebie mus czekoladowy z rurką i zaczęła ssać.
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 07-02-2013 02:58 |
|
|
Jej ręce spoczywały na udach, a dłonie znacząco uciskały powierzchnię kolan. Wyraz twarzy wyraźnie akcentował dyskomfort jaki teraz odczuwała. Coś połączonego ze strachem i poczuciem bezradności. Na jej czole pojawiały się kolejne kropelki potu, natomiast wzrok skupiony miała na łysej głowie jakiegoś kolesia, który siedział tuż przed nią. W żaden sposób starała się nie odrywać go w stronę okna. Choroba lotnicza była zdecydowanie groźniejsza niż mogła sobie to wyobrazić, a tabletki, które miały być zbawienne niewiele pomagały. Nawet nie potrafiła policzyć ile razy była już w łazience, żeby je zażyć. Dawno nie czuła się tak źle, ale chęć wzięcia udziału w tajemniczej wyprawie niszczyła teraz wszystko na swojej drodze, stanowczo zmierzając do celu. Złapała dłonią rękę Sylvie, która spała na siedzeniu obok i położyła głowę na jej ramieniu.
- Ja bym tu została - zasugerowała, patrząc na szafkę opartą o drzwi wejściowe, po czym bez zastanowienia chwyciła butelkę z napojem. Odkręciła ją i od razu zaczęła pić. - Jak można w ogóle pić pepsi? Coca-cola to jest jakość sama w sobie - powtórzyła po raz kolejny to, co Sylvie znała już na pamięć i oparła się o poduszkę. Nie spodziewała się takich "atrakcji" już na początku podróży, ale przecież po to właściwie wzięła w tym udział. - Będzie dobrze - rzekła.
Edytowane przez Flaku dnia 07-02-2013 04:25 |
|
Autor |
RE: Amazonia |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-02-2013 04:01 |
|
|
- To co, masz już jakiegoś chłopca stąd na oku? - zapytała uśmiechając się szeroko i ssąc po chwili mus żeby się nie roześmiać na dobre. - Założę się, że profesor wszędzie jest taki krzaczasty. Kto wie co się w tej gęstwinie pałęta...
Dźwięk sygnału policji uspokoił siostry, chociaż ledwo się przebijał przez techno, które obecnie królowało w taksówce. Murzyn próbował do tej muzyki coś nucić, co było bardzo żałosne, ale nie chciała mu zwrócić uwagi, bo jeszcze rzuci się na nie ze swoimi czarnymi kościstymi łapami zanim policja zdąży je "uratować". Najbardziej niespodziewany był moment gdy nigger zauważył zbliżającą się do nich policję. Natychmiast zatrzymał się na poboczu, ściszył muzykę i przylizał czuprynę. Przez chwilę czekał w bezruchu oglądając siostry we wstecznym lusterku (nie mogły się wydostać, bo była blokada drzwi). Przypomniał sobie o jeszcze jednej pasażerce, toteż praktycznie bez zamachu zdzielił jej twarz. Dość skuteczna metoda, gdyż owa panna od razu się ocknęła. Wtedy w szybę zapukał funkcjonariusz. Murzyn opuścił ją i spytał udając kogoś kto jest zupełnie normalnym obywatelem, który w dodatku praktycznie nie wie co to wino. Szkoda, że miał przepity głos jaka stara Rosjanka:
- W czym mogę pomóc?
Dziesięć minut później po wielu "skurwielach", "dziwkach" i "nazistach" murzyn i jego koleżanka zasiedli wygodnie w radiowozie. Siostry Aumont wezwały inną taksówkę i wkrótce dotarły szczęśliwie na lotnisko.
- Dość murzynów kierowców. Czas na wypoczynek w lasach Brazylii!
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 07-02-2013 04:20 |
|
|
Dłonie Fabienne idealnie łączyły się na brzegach, tworząc coś na pozór małej miski, która nieskutecznie próbowała zatrzymać znajdującą się w niej wodę. Ta z kolei jak na złość wylewała się przez szczeliny pomiędzy palcami. Nie czekając na nic niemal uderzyła nimi o twarz, tak że cała zawartość rozprysła się po okolicy. Podniosła głowę i spojrzała w lustro. Najpierw musiała je nieco przetrzeć i dopiero wtedy wyraźnie zobaczyła swoją twarz. - Uśmiechnij się - rzekła sama do siebie, wkładając do ust tabletkę. Połknęła i wyszła z łazienki. Mijała kolejnych pasażerów, aż dotarła do swojego miejsca i jakże wielkie było jej zdziwienie, kiedy okazało się, że Sylvie zniknęła. W tym momencie ogarnęła ja niepohamowana złość. - Co jej zrobiliście, do kurwy! - wrzasnęła.
- Chyba sobie żartujesz - odparła i wystawiła język. Po chwili na jej twarzy zagościł uśmiech, dłoń chwyciła za granatową torbę, a dziewczyna niemal teleportowała się na łóżko Sylvie. Wrzaski od pewnego czasu zdecydowanie ucichły, prawie jakby świat umarł, albo co najmniej nalot tubylców ustał. Fabienne z reguły tak się nie izolowała, ale spędzanie wolnego czasu z siostrą zawsze było dla niej wielką frajdą. Wyciągnęła z torby grę planszową i rozłożyła na podłodze. - Gramy w scrabble?
Edytowane przez Flaku dnia 07-02-2013 04:21 |
|
Autor |
RE: Amazonia |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-02-2013 04:35 |
|
|
- Możemy zagrać. Tylko nie poddawaj się w trakcie jak zwykle, jak gramy, to do końca! - po czym usadowiła się na niezbyt przyjemnej do siedzenia podłodze (toteż podłożyła sobie jaśka). Dzięki grze na chwilę zapomniała o niefajnych wydarzeniach ze statku. Poza tym miała już pomysł na kolejną grę, jedną ze swoich ulubionych. Po scrabblach (znów wygrała) wyciągnęła pojemnik z bierkami i zajęły się tą sympatyczną grą.
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 07-02-2013 04:53 |
|
|
- Wiem, przepraszam... Nie powinnam tak reagować, ale naprawdę myślałam, że coś Ci się stało. Spacery po samolotach są... dziwne - próbowała wytłumaczyć się siostrze, po czym usiadła obok niej. Było jej nawet trochę wstyd przed tymi wszystkimi ludźmi, ale to był przecież niekontrolowany odruch. Po prostu tak czasem miała, a już w szczególności jeśli chodziło o Sylvie. Już niedługo mieli lądować w Rio de Janeiro, co akurat było dobrą wiadomością. - Dobra, pieprzyć to. To był dziwny lot, ale teraz czeka nas coś naprawdę fantastycznego - rzekła, będąc pewna co do swoich słów. Rozmowa przez telefon była naprawdę przekonująca i z każdą chwilą co raz częściej o niej wspomniała.
- Jezus bierki - gdy tylko widziała te dziwne patyczki od razu robiło jej się słabo. Nie cierpiała tej gry, gdyż przegrywała w nią z siostrą jeszcze częściej niż w scrabble. Jednak musiała przełknąć gorzką pigułkę, żeby nie było, że jest tchórzem. Tak też uczyniła i po chwili zaczęła wyciągać pierwsze bierki z rozsypanej kupki. Statek stał wciąż w bezruchu, więc jako tako dało się grać. Po kilku minutach wyłonił się zwycięzca, a była nim oczywiście Sylvie, chociaż tym razem naprawdę niewiele brakowało. Fabienne wyciągnęła nogi i oparła głowę o krawędź łóżka. - Zastanawiałaś się gdzie my tak naprawdę płyniemy? - zapytała, uświadamiając sobie, że na dobrą sprawę nie wiedzą w co się pakują.
Edytowane przez Flaku dnia 07-02-2013 04:54 |
|
Autor |
RE: Amazonia |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-02-2013 15:15 |
|
|
Lubiła z nią wygrywać. Ogólnie wygrywanie czegoś nie sprawiało jej jakiejś dużej frajdy, ale gdy była w czymś lepsza od Fabienne- to cieszyło wielokrotnie bardziej. Siostra ciągle przewracała oczami w trakcie gry, co było cudowne. Po jej pytaniu zastanawiała się dość długo zanim udzieliła odpowiedzi.
- Na pewno gdzieś w głąb dżungli, gdzie nie ma za dużo niepotrzebnych ludzi... Nie bądźmy takie do przodu, skupmy się na fajnym spędzeniu czasu, poza tym czasem ja zrobię kilka zdjęć, a ty komuś pomożesz. Minie to wszystko szybko, zobaczysz - mówiła już tak jakby zapomniała o napadzie, to oczywiście zbawienny rozluźniający wpływ gry z siostrą. Przedstawiała jednak bardziej wizję taką, jaką chciała żeby się urzeczywistniła, a nie taką, jaka jest najbardziej prawdopodobna, czyli dalsze niespodziewane przygody z kolorowymi ludźmi. - Może czas wyjść? Okropnie tu gorąco, muszę trochę odetchnąć.
|
|
Autor |
RE: Amazonia |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-02-2013 19:47 |
|
|
Lovro nadal stał przy sterze i czekał, aż ktoś go zmieni. Nawet nie wiedział, że złapali tubylca, którego trzeba przesłuchać, a jako wojskowy pewnie nadaje się do tego najlepiej.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Amazonia |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-02-2013 19:52 |
|
|
Uciekłem z kajuty profesora szybko i cicho. Ktoś mnie widział po drodze, ale to nie było ważne. Ważne jest to by profesor o tym zapomniał i nie byłoby wtedy sprawy. Teraz siedziałem więc w kuchni robiąc posiłek na kolejne dni bym nie musiał codziennie całymi dniami tu sterczeć. Po kilku godzinach miałem już wszystko gotowe i postanowiłem ruszyć na pokład by trochę się przewietrzyć gdyż odgłosy tubylców dawno ustały i teraz powinno być tam spokojnie.
|
|