1. agusia
osoba prowadząca: Lincoln 2. Andzia
osoba prowadząca: Carmelka 3. April
osoba prowadząca: Casines 4. Arctic
osoba prowadząca: agusia GM 5. Carmelka
osoba prowadząca: Nina 6. Casines
osoba prowadząca: April 7. Dexter NPC
osoba prowadząca: mremka 8. Flaku
osoba prowadząca: Lion 9. jazeera
osoba prowadząca: Arctic 10. Lincoln
osoba prowadząca: Umbastyczny 11. Lion
osoba prowadząca: Flaku 12. Otherwoman
osoba prowadząca: mremka 13. Umbastyczny
osoba prowadząca: chlaaron
14.rafalek
osoba prowadząca: Otherwoman
JUŻ PO WSZYSTKIM:
Nina
osoba prowadząca: Andzia
_____________________________________ Za godzinę odlatuje samolot. Cel: Jak najszybciej przybądźcie na lotnisko!
Lion: Jedziesz w kierunkiu Okęcia autobusem warszawskim, mrużąc oczy ze zmęczenia. Obok Ciebie jakiś mężczyzna niesamowicie głośno komentuje to, co dzieje się wokoło, więc dowiadujes się o sobie wielu przykrych rzeczy, np. tego, że masz brzydką walizkę w emotikony.
agusia i April: umówiłyście się już wcześniej w centrum Warszawy, żeby razem udać się na lotnisko. Miałyście już piętnaście minut temu spotkać się w Złotych Tarasach, ale właśnie organizowany jest w środku flash mob i ludzi w środku jest tyle, że nie jesteście w stanie przepchać się przez tłum, żeby się rozpoznać.
rafalek: Twoi rodzice na środku parkinku na lotnisku upewniają się po raz setny, czy na pewno masz spakowane skarpetki i majtki na każdy dzień. Robią to przy okazji tak głośno, że słyszą to ludzie, którzy znajdują się obok: godzi to w Twoje młodzieńcze poczucie godności.
Umbastyczny i Flakuu: jedziecie razem tym samym pociągiem z Krakowa, ale nie wiecie o tym. Pociąg bezpośrednio przez Warszawą ma awarię. Za godzinę macie odlot, a tymczasem czekacie, aż naprawią pociąg...
Andzia, Nina i Carmelka: budzicie się w hotelu na obrzeżach Warszawy, w którym zakwaterowałyście się wczoraj, by mieć pewność, że zdążycie na samolot. Nic bardziej mylnego! Zaspałyście! Mało tego, że jest nikłym prawdopodobieństwem, że w ogóle zdążycie, gdy wreszcie udaje Wam się zbiec do hollu, obsługa hotelu każe Wam zapłacić pieniądze za następną dobę hotelową, która rozpoczęła się kilka minut wcześniej. Pieniędzy, oczywiście, nie macie aż tyle...
Casines: Podjeżdżasz swoim autem na parking McDonalda przed Warszawą. Według idealnie wyliczonego czasu, masz jeszcze chwilę, by zjeść hamburgera i napić się coli, zanim przyjedziesz na lotnisko. Po niemal całym dniu jazdy znad morza jesteś głodny i zmęczony, zamiawiasz więc największy zestaw. Niestety okazuje się, że mięso jest nieświeże. Po kilku zaledwie kęsach zaczyna kręcić Ci się w głowie i zbierać na wymioty.
Otherwoman: Bez spiny poprawiasz włosy w lustrze w swoim domu w Zielonce. Za chwilę ma podjechać po Ciebie znajomy, który podwiezie Cię na lotnisko.
Lincoln: tylko Ty jesteś już na lotnisku [mało tego: od ładnych dwóch godzin!] i czekasz ze stoickim spokojem na resztę.
Arctic: nie znasz Warszawy i gubisz się w niej. Autobusem, którym miałeś dojechać na lotnisko, dojechałeś na Wolę. Nie masz pojęcia, co dalej, a następny autobus dopiero za kilkadziesiąt minut.
Dexter: jesteś kozakiem, możesz wszystko. Wymyśl sobie, gdzie jesteś i co robisz.
Wendy wyszła z pokoju, w swoich ulubionych martensach, poprawiając okulary na nosie. Przed nią pospiesznym krokiem maszerowała Carmelka, ciągnąc Ninę za rękę.
Kiedy w końcu dotarły na dół podeszła do nich recepcjonistka i oznajmiła, że muszą zapłacić za kolejny dzień.
- Ale jak to? - zapytała Wen. - Boje sie...
- Cholera! Czemu zawsze muszą być jakieś problemy?! - chciałam powiedzieć to w myślach, ale było już mi wszystko jedno i podzieliłam się moim zirytowaniem z osobami stojącymi w pobliżu mnie. Faktycznie, do tej pory wszystko się sypało. Najpierw panda powiedziała, że z Lionem to ona nawet na Lostową wyspę nie poleci, później ta śnieżyca, a teraz banda tych debili stojących na drodze do ukochanej wycieczki! - April!! April!! - już z bezsilności zaczęłam wykrzykiwać, licząc, że zlokalizuję ją w tym tłumie. - Karolina!! - krzyczałam nadal, zwracając na siebie jeszcze większą uwagę niż robiły to moje rozwiązane czerwone glany, spodnie w czarno białą kratkę i koszulka Radia Zagubieni. No i ogromna, czarna torba z kółkami.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Otherwoman obudził cichy dźwięk budzika. Kolejne dźwięki "Marsza żałobnego" wprawiły ją w wyjątkowy dobry nastrój. Co za miła melodia pomyślała, związując włosy w kitek. Do podróży była gotowa praktycznie w kilkanaście minut, znajdując nawet czas na krótkie śniadanie. Spojrzała na walizkę, stojącą w rogu łóżka. Nie zdążyła nawet pomyśleć o tym, czy zapakowała wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy kiedy usłyszała klakson samochodu. Ruszyła szybkim krokiem w stronę samochodu, mając nadzieję że tym razem Warszawa nie przywita ją strasznymi korkami.
Dexter stał oparty o barierki, cwaniacko mierząc wzrokiem podróżnych przechodzących na wysokości jego wzroku. Wylot na wyspę, też mi coś... Zacisnął dłoń na rączce walizki, bujając głową w rytm "zajebistej muzy" w słuchawkach.
- Hehe. - skomentował cicho zainstniałą sytuację, napinając mięśnie.
Edytowane przez mremka dnia 08-12-2012 21:23
- Jezus maria jaki żydowski pociąg - rzekł Flaku na chwilę wyjmując z uszu słuchawki, w których nieustannie dominował Radiohead. Nasłuchiwał co ludzie wokoło mówią, ale nie mówili nic ciekawego, więc założył je z powrotem. Miał nadzieję, że ta wyprawa nie będzie miała formy jakiegoś pedalskiego zlotu i skupią się na Loście. Dawno Losta nie oglądał, ale nie mógł przecież przegapić takiej okazji do poznania znanych aktorów, a przede wszystkim aktorek. Tymczasem nic nie robił i czekał aż pociąg nagle zostanie naprawiony... Przez długi czas jednak nic się nie zmieniało, więc postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i pojechać tam taksówką. Był bogatym studentem toteż taki wydatek nie stanowi dla niego żadnego problemu...
W szybkim tempie zbiegła do hollu nie patrząc nawet na swoje koleżanki, wiernie podażąjącymi za nią. Piękny początek dnia. Zaspały. Ciekawe jak teraz zdążą na samolot...
Jeszcze lepiej. Gdy tylko stanęła przed drzwiami wyjściowymi i już miała je otworzyć, zatrzymała ją obsługa. Chcieli pieniędzy za dobę, która właśnie się rozpoczęła. Oczywiście, nie mają tyle.
-Wendy... Idziemy - pociągnęła ją za rękę, omijając recepcjonistkę. Dla niej chwilowo najważniejsze było dotarcie na lotnisko. Nie miała ochoty użerać się z ludźmi. Miała również gdzieś to, że powinna zapłacić. Przeżyją bez tego.
Tak więc ciągnąc za sobą przyjaciółki wyszła z budynku trzymajac już w ręce telefon, by zadzwonić po taksówkę.
rafakowi jakims cudem udało się dotrzeć na Okęcie. Być może stało się to w myśl zasady: "Głupi ma szczęście". A być może pomogli mu w tym nieco bardziej rozgarnieci od niego rodzice. Zapakowałeś te czerwone majtki w kropki, które ci wczoraj wyprałam? - rafalek po raz kolejny usłyszał pytanie swojej matki. Najwyraźniej miał problemy ze zrozumieniem nawet tak prostego pytania. Tak mamo - odpowiedział dla świętego spokoju, cały się czerwieniąc na myśl, że mogła to usłyszeć Otherwoman albo niedajboże April.
We are all evil in some form or another, are we not?
Wen z lekkim opóźnieniem, potykając się o próg w drzwiach, opuściła z dziewczynami hotel. Wydawało się, ze Carmela całkowicie ignoruje krzyczącą recepcjonistkę, która groziła, że wezwie policję.
- To bezczelne! Ochrona! Mają panie natychmiast zapłacić! Dzwonie na policję! - wrzeszczała, wybierając numer w telefonie. Tymczasem Carmela już podawała kierowcy adres ich hotelu. Wendy, nie chcąc się mieszać, wyciągnęła z torby z logiem Nirvany swoją książkę od historii i zaczęła ją przeglądac.
-Pasażerowie prywatnego lotu na wyspę Oahu proszeni się o stawienie się na odprawie. Powtarzam. Pasażerowie prywatnego lotu na wyspę Oahu proszeni są o stawienie się na odprawie...- to właśnie usłyszelibyście z głośników, gdybyście na czas byli na lotnisku.
____
agusia: nigdzie nie widzisz April, ale czyżby w tłumie właśnie mignęła Ci... jazeera?
// wskazówka: możecie np. do siebie dzwonić i zgadywać się, co do miejsca spotkania
agusia, aby dotrzeć na miejsce spotkania w Złotych Tarasach, postanowiła użyć najskuteczniejszego sposobu, jaki jej obecnie przychodził do głowy. Zamiast ciągnąć walizkę za sobą, przestawiła ją przed siebie i bez zastanowienia ruszyła w tłum, taranując przy tym osoby tworzące flash-mob. - Sorka hipoludki, nie mam innego wyjścia. - odpowiadała kulturalnie, na duże mniej kulturalne komentarze typu: "Ku*wa, co Ty odpie*dalasz"?, tudzież "zaraz Ci przypie*dolę tą walizką" Setki twarzy przelatywały jej przed twarzą, ale jedna była bardzo charakterystyczna. - jaz!? - krzyknęła, ale szybko ta osoba zniknęła jej z oczu. Początkowo zlekceważyła to, gdyż priorytetem było dotarcie na miejsce spotkania. Niestety telefonicznie też nie mogła skontaktować się z April gdyż ta najprawdopodobniej miała wyciszony telefon. agusia zaintrygowana tym co zauważyła, wybrała więc numer do jazeery.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Kiedy padł komunikat, rodzice ucałowali rafalka we wszystkie (dwa policzki) i już po chwili dzieciak odzyskał wolność. Wreszcie mógł się cieszyć swoimi wymarzonymi wakacjami na Hawajach i myślą, ze spotka tam swoich ukochanych bohaterów: Jacka i Kate. Rafalek bowiem nie bardzo rozróżniał fikcję od rzeczywistości. Większym szczęściem byłoby już tylko wybudowanie śniegowego Fortu Knox.
We are all evil in some form or another, are we not?
Dreptała w miejscu czekając nerwowo na samochód. Pojawił się zaledwie dwie minuty później. W tym czasie zupełnie olała recepcjonistkę, grożącą tylko na pokaz. Wiedziała że nie zadzwoni. A przynajmniej miała taką szczerą nadzieję. Tylko tego by brakowało. W końcu odwróciła się do dziewczyn.
- Wendy co ty do jasnej cholery wyprawisz?!- przeraziła się widząc, że ta już studiuje książkę, pociągnęła ją i wpakowała do taksówki. Kilka sekund później były już w drodze na lotnisko.
jazeera jak to jazeera prawie się spóźniła piekąc swoje pączki. Na szczęście właśnie stała w złotych tarasach, przepychając się przez grupkę ludzi. Kurcze, pogniotą mi pączki!? Wyciągnęła z niewielkiej torebki telefon komórkowy, wystukała ukraiński numer i słuchając sygnału połączenia miała nadzieję porozmawiać niebawem z April.
Niestety nie udało jej się to, ponieważ zaczęła dzwonić do niej agusia
- No co słychać kochanie? Gdzie jesteś? - spytała, wyglądając za jakąś nową twarzą.
- pip, pip, pip. - agusia usłyszała w słuchawce jedynie sygnał zajętej linii. Schowała swój zajebisty telefon LG Cookie KP500 do kieszeni (który oczywiście w tym czasie zadzwonił do jakiejś przypadkowej osoby, którą jak się okazało była jazeera) i mrużąc oczy dalej mknęła w stronę obranego celu. Nawet nie zauważyła, że z plecaka, który miała na plecach sączy się piwo z pękniętej puszki jakieś taniego browaru kupionego jeszcze w Chrzanowie.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Flaku będąc już w taksówce wpadł na pomysł aby zadzwonić do tej murzynki Liona (tylko do niego miał numer) żeby mu powiedzieć, że się spóźni nieco. Lion jak zwykle miał wyciszony telefon, więc nic z tego nie wyszło.
- Oj, żeby tylko nie odlecieli beze mnie! - powiedział zwracając na siebie przypadkowo uwagę taksówkarza o wyjątkowo rumuńskich rysach twarzy.
Kiedy w końcu wysiadły na lotnisku, Wendy wyrwała Carmelce ksiązkę, którą ta zabrała jej wcześniej. Zapłaciły taksówkarzowi i pobiegły na odprawę. Dotarłszy do długiej kolejki zaczęły krzyczeć, ze mają samolot zza 15 minut, a ludzie rozchodzili się na boki, widząc ich pośpiech. Kiedy w końcu dotarły do strefy bezcłowej, odetchnęły z ulgą, lecz tylko na chwilę. Ujrzały bowiem znak, że ich samolot odlatuje za 10 minut.
Przyspieszyły jeszcze bardziej, a Wen musiała się wrócić, bo w trakcie biegu zgubiła swój czerwony szal.
Ustawiwszy się w kolejce do odpowiedniego przejścia, Andzia zaczęła rozglądać się za innymi forumowiczami...
Arctic usiadł zrezygnowany na przystanku na drugim końcu Warszawy. Nie przypuszczał wcześniej, że autobus, który podjechał, mógł być złym autobusem, który nie zawiezie go na lotnisko. Obniżył rączkę w walizce i postawił ją przed sobą. Spojrzał na zegarek: zostało mu czterdzieści pięć minut. Przez chwilę się wahał, ale później wyciągnął telefon i wybrał numer do pandy.
-Nawijaj.- usłyszał po zaledwie dwóch sygnałach.
-Nie mam numeru do nikogo innego, a chyba się zgubiłem.- powiedział do dziewczyny.
-Chyba jesteś śmieszny.- parsknęła śmiechem panda i rozłączyła się.
Artur zmarszczył brwi i zapatrzył się w dal, szukając rozwiązania...
rafalek dotarł do dexetera, ten jednak nie zauważył go zbyt zajęty "rozmową". Siema dexter! - krzyknął niespodziewanie, uderzając jednocześnie dexa po przyjacielsku w plecy i wtrącając mu przy okazji z ręki komórkę.
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.