Obawiam się że zostaliśmy zamknięci w jakiejś dziwnej czasoprzestrzeni i wciąż będziemy przeżywać wydarzenia z hotelu, które nigdy nie będą miały końca.
Na pewno się skończy. - powiedziała Dores. A jak się skończy, to ja je wygram! - dodała pewnie. Szanse były jednak nierówne. Brittany swoją tuszą robiła za dwie osoby i miała większe szanse na zwycięstwo.
We are all evil in some form or another, are we not?
No właśnie. Jak wytrzymałaś tyle postów bez jedzenia??? - Dores naprawdę była zaskoczona, że Brittany przejawia jeszcze funkcje życiowe bez uzupełniania kalorii.
We are all evil in some form or another, are we not?
- Jak mrugłaś to zjadłam pół ściany, tylko Umba o tym nie napisał.
Rzeczywiście za Brittany była ogromna dziura, a jedna z cegieł utkwiła jej między zębami.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Spał, kiedy nagle obudziły go donośne odgłosy. Wstał i wyszedł na korytarz, gdzie zobaczył zbliżające się w jego kierunku Dores i Britanny. - Aaa tu jesteście moje spragnione igraszek dziewoje - przywitał ich z szyderczym uśmiechem.
Alex chwycił w dłoń toporek, który zawisł tuż nad jego głową, po czym złapał Dores za głowę i sprawnym ruchem posłał kobietę na ziemię. Ułożył na plecach i usiadł na niej, przytrzymując za ręce tak by nie mogła się wydostać. Przysunął nos do jej twarzy i zaczął wąchać powoli przemieszczając się w kolejne fragmenty jej ciała, łącznie z klatką piersiową na której skupił się najbardziej. Teraz pragnął tylko jednego. Marzyła mu się wielka orgia, z udziałem Dores. Przyłożył twarz do jej ciała i językiem smakował kropelek potu, które spływały w okolicach biustu. Zmrużył oczy, zupełnie oderwany od rzeczywistości.
Pppppuuusszzzczaj! - syczała Dores, próbując się wyrwać z rąk tego zboczeńca. Ty! - zwróciła się do Brittany. Mogłabyś go zjeść, albo chociaż nim rzucić???
We are all evil in some form or another, are we not?
Brittany chwilę radowała się i cieszyła okiem widokiem poniżanej Dores. W końcu jednak poczuła z nią jakąś więź i solidarność. Podeszła, więc do nich. I jeb Alexem o ścianę. - Zostaw ją stary, wstrętny pedrylu, albo odgryzę Ci nogę!
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Poczuł potężny ucisk na ciele, a następnie nawet się nie obejrzał, kiedy uderzył o ścianę. Chwycił dłoniom za twarz czując jak gęsta krew spływa mu z nosa. Starł trochę na palce i spojrzał jak wygląda, po czym energicznym ruchem "trzepnął" o ziemię. - Widzę, że lubicie ostrą zabawę - rzekł z uśmiechem, by po chwili wyciągnąć pięść i mocnym uderzeniem skarcić Britanny. Kobieta zupełnie się tego nie spodziewała i opadła nieprzytomna na ziemię. Tymczasem Alex złapał Dores i w kilka minut zaciągnął pod drzwi gabinetu Georga. To pierwsza osoba, która przyszła mu na myśl. Otworzył drzwi i wszedł nawet nie zważając na obecność Jesusa. - Mam tu kolejną pacjentkę - oznajmił.
George akurat kończył, a w tle leciał ten radosny utwór:
- O, witaj, właśnie skończyłem z nim. No żydku, uśmiechnij się no do Alexa - przemówił do półżywego Jesusa, który był ledwo przytomny, toteż rozchylił jego usta własnoręcznie. Widniał tam ładny napis "George" wyrzeźbiony z górnej partii zębów i pozłocony. - Jak ci się podoba? - spytał najpierw swojego druha, a po chwili przystawił lusterko do twarzy Greka aby Hiszpan zobaczył.
- Prawdziwy artysta! Jestem pod wrażeniem! - wyraził się entuzjastycznie rzucając bezbronną Dores o ziemię. - Marzy mi się wielka orgia! Zróbmy to, nawet tutaj! - zaczął krzyczeć i zachowywać się zupełnie nienaturalnie jak na siebie. George bardzo dobrze znał Alexa, więc od razu to zauważył.
- Tutaj nie, znam dużo lepsze pomieszczenie przystosowane do tego... - rzekł po prostu. Miał zaszczyt rozmowy z Richardem nie dawno i wiedział o planach związanych z Alexem, toteż nie dziwił się jego zachowaniem. Pomógł Jesusowi wstać z fotela. - Nie sądzisz, że zasłużyli teraz na wizytę u Billa?
Edytowane przez Kot dnia 18-10-2012 21:57
Alex podszedł bliżej do Jesusa i spojrzał na niego uważnie. - Jak ty wyglądasz? Jak jedno wielkie nieszczęście! - zaczął mówić, śmiejąc się mężczyźnie prosto w twarz. Po chwili na siłę otworzył mu usta, by jeszcze raz zobaczyć dzieło Georga. Wycieńczony Jesus nie był w stanie jakkolwiek zareagować. - Jesteś nikim! - krzyknął mu prosto do ucha i kopnął z całej siły w brzuch, tak, że Hiszpan upadł na ziemię. - Świetny pomysł! Chodźmy więc do Billa - odparł na pytanie przyjaciela, po czym bez zastanowienia złapał Dores za ręce i zaczął wyprowadzać z gabinetu.
Alex podążał naprzeciwko i za każdym razem gdy Dores próbowała się wydostać, karał ją uderzeniem w twarz. Tak, że w końcu po kilku minutach straciła przytomność. Wtedy wziął ją na ręce i zaczął nieść. George i reszta szli tuż za nim. Najpierw cała grupa przemierzała dziwne korytarze, aż w końcu wszyscy wyszli na zewnątrz, tuż przed wejściem do starego teatru. W efekcie trudno było określić, w której części miasteczka tak naprawdę się znajdują, o ile jeszcze w ogóle byli w Reverie. Wewnątrz panowała cisza i świeciło pustkami. Stary teatr miał swój niepowtarzalny klimat, który od razu dało się zauważyć. W holu na ścianach wisiały obrazy aktorów oraz zdjęcia ze spektakli. Były też dwie ławki i stolik. Wszystko pokryte pajęczynami i kurzem. Od razu dało się zauważyć, że sprzątaczka ma urlop.
Alex wszedł jako pierwszy i rozejrzał się po pomieszczeniu. - Przypilnuj ich - rzekł, kładąc Dores na jednej z ławek, po czym udał się do głównej sali. - Bill?! Stary pajacu, jesteś tu?! - zaczął krzyczeć w nadziei, że mężczyzna zjawi się lada chwila.