- Słusznie - odparł wpatrując się w martwego murzyna. - Nie mam pojęcia co tu się wydarzyło, ale sytuacja jest poważna i muszę się nią jak najszybciej zająć. Bardzo proszę wszystkich, aby się rozeszli. Sprawą zajmie się nasz miejscowy detektyw, a tymczasem proszę o zachowanie spokoju i powrót do hotelu. Nikt chyba nie chce skończyć tak jak nasz przyjaciel - dodał i po chwili odszedł. W ciągu kilku minut znalazł się pod domem Floriana. Zapukał w oczekiwaniu na otwarcie drzwi...
Jesus prędko udał się do hotelu, nie miał zamiaru podzielić losu murzyna. Gdy przechodził obok recepcji zauważył uchylone duże czerwone drzwi, które zawsze były zamknięte. Nie miał nic do roboty, a więc postanowił tam zajrzeć...
Cel:
- Możecie zobaczyć co kryje się w pomieszczeniu za czerwonymi drzwiami.
Brittany szła za Jesusem i zobaczyła, że ten próbuje wejść za zamknięte, czerwone drzwi. - Ciekawe co może tam być... Może spiżarnia z zapasami jedzenia? Musimy tam wejść!
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Dores jeszcze chwilę wpatrywała się w martwego murzyna. Następnie spojrzała na Olivera, który jakby w tym świetle wydawał się wyglądać korzystniej. Może lepiej wracajmy do hotelu... - powiedziała cicho i wzięła mężczyznę pod rękę.
We are all evil in some form or another, are we not?
Florian potrzebował zmiany otoczenia. Posada "dbającego o porządek" w spokojnym miasteczku bardzo mu odpowiadała, dlatego przyjął ją bez wahania. Rozejrzał się po wnętrzu niezbyt dużego i skromnego, jednak bardzo przyjemnego mieszkania. Odruchowo wyciągnął dyktafon.
- Jestem już na miejscu Odette. Większość rzeczy już rozpakowałem, po resztę pojadę w najbliższych dniach. O ile będę ich w ogóle potrzebował. - wciąż trzymając przy twarzy dyktafon, podszedł do okna. - Mam niesamowity widok na las. Zupełnie jakby Reverie było tu od zawsze, po prostu wyrosło pomiędzy drzewami, albo...- usłyszał ciche pukanie. - Odezwę się, Odette. Wygląda na to że mam gościa. - odłożył dyktafon na stół i podszedł do drzwi.
- Pan Alex! - przywitał gościa uściskiem dłoni i szeroko uchylił drzwi, zapraszając go gestem do środka. - Cóż za niespodziewana wizyta. Może pączka? - zaproponował, wskazując ręką na leżący na stole karton z ciastkami.
- Może innym razem - odparł, spojrzawszy na karton. Nie chcąc tracić cennego czasu postanowił od razu przejść do rzeczy. - Jeden z gości nie żyje. Znaleźliśmy go martwego na ławce i trzeba się tym zająć. Chyba mogę na Pana liczyć? - wyjaśnił.
Florian chwycił jeden z pączków i odgryzł niewielki kęs. Nie był najlepszy; trochę zbyt suchy i za mało słodki. Przełknął, myśląc nad tym co usłyszał. Spojrzał na Alexa, który wciąż stał obok drzwi.
- To potworne. I to w tak spokojnym miejscu jak to. - skomentował, odkładając nadgryzionego pączka na stół. - Oczywiście zajmę się tym. Przyjąłem tę posadę z myślą, by zapewnić spokój gościom i mam zamiar dotrzymać danego słowa. - zapewnił Alexa. Spojrzał na dyktafon, chcąc jak najszybciej podzielić się z Odette swoimi przemyśleniami. - Rozumiem że goście o niczym nie wiedzą?
- Właśnie sęk w tym, że wiedzą... Sami znaleźli trupa, dlatego tym bardziej trzeba się tym zająć. I to jak najszybciej... - odparł wyraźnie akcentując ostatnie słowo. Miał nadzieję, a nawet był przekonany, że właśnie tak będzie. - Najpierw obejrzymy zwłoki - dodał, po czym wyszedł sugerując, by mężczyzna udał się za nim. Po kilku minutach obaj stali już nad ciałem. Wyglądało dokładnie tak samo jak wcześniej, ale tym razem bez widowni. Samotny murzyn na ławce nie był już tak efektowny jak z "obstawą", ale wciąż był murzynem, w dodatku martwym. Alex podrapał się po głowie i zrobił dziwną minę. - Trupem zajmiemy się my. Reszta należy do Pana. Żegnam - skwitował krótko, odwracając się w przeciwną stronę. - Aha i proszę mnie o wszystkim informować - zastrzegł, a po chwili zniknął za najbliższym budynkiem.
W pierwszym pomieszczeniu nic ciekawego nie było. Było ono przyciemnione, właściwie jedyne światło padało z korytarza, do którego doprowadzały dość strome schody. Tam też prawdopodobnie Jesus z Brittany się udali. Przeszli korytarzem, który z kolei doprowadził ich do rozległej sali, w której stały... łóżka. Wielkie, ozdobne łóżka, a obok każdego gablotka z jakimiś opisami w dwóch językach: francuskim i angielskim. Dodatkowo leżały w nich przedmioty typu okulary, pióro, kapelusz, to wszystko również było szczegółowo opisane, do kogo należały i co znaczą. Na ścianach wisiały zdjęcia w złotych ramkach dotyczące łóżek i foteli znanych osób, czy to Napoleona czy Beethovena. W pomieszczeniu unosił się ciekawy zapach trudny do zidentyfikowania, w każdym razie zachęcał wręcz do wyłożenia się jakby nigdy nic na jednym z łóżek i pozostania tu przez dłuższy czas.
- To chyba jakaś galeria? - zapytał się Brittany. Rozejrzał się trochę, ten zapach był niesamowity i z trudem przeszedł do kolejnego pomieszczenia.
W kolejnej sali przedstawione były najwybitniejsze surrealistyczne dzieła sztuki: obrazy i rzeźby. Rzeźby były dziwne, niektóre postacie ludzkie na nich nie miał różnych części ciała, na innych w ogóle ciężko było rozpoznać co się na nich znajduje. Jeśli chodzi o obrazy dominowały słynne malunki Daliego. Tutaj również wszystko było dokładnie opisane.
- Ciekawe, ciekawe.. - mówił Jesus do siebie czytając uważnie opisy dzieł sztuki.
Edytowane przez Lion dnia 03-10-2012 17:29
Dores właśnie zaciągnęła Olivera do hotelu, gdy zobaczyła uchylone drzwi obok recepcji. Ponieważ facet wyglądał, jakby za chwilę miał zejść, posadziła go na fotelu w holu, a sama po cichu skierowała się do czerwonych drzwi. Kiedy rozejrzała się i zobaczyła, że nikt nie patrzy, weszła do pomieszczenia, które się za nimi kryło.
We are all evil in some form or another, are we not?
Oliver na pewien czas jakby stracił kontakt z rzeczywistością. Być może martwy murzyn tak na niego zadziałał. Nie mniej jednak nawet nie zorientował się, kiedy z powrotem znalazł się w hotelu. Kiedy Dores zostawiła go na fotelu i sama poszła w kierunku czerwonych drzwi, Schultz powstał jakby nowo narodzony i niezwłocznie udał się za swoją muzą do tajemniczego pomieszczenia. - Poczekaj - rzekł i ruszył za nią. Po kilkunastu sekundach drogi oboje znaleźli się w pokoju z łóżkami, a następnie sali z dziwnymi obrazami. Dla Oliviera były one zupełnie niezrozumiałe. - Interesujące - skomentował.
Spojrzał na zegarek stojący na komodzie. Nie był zbyt optymistycznie nastawiony do rozmowy z szefem, która miała odbyć się lada chwila. Nie wszystko poszło jak należy, a już na pewno nie impreza w pubie. Założył kapelusz i westchnął głośno. Zgodnie z planem mieli się spotkać w jego mieszkaniu, więc udał się w owym kierunku. Spojrzał na drzwi wejściowe i wcisnął dzwonek...
Masz rację. - Dores patrzyła jednak na łóżka, a nie na obrazy. Podeszła do jednego z nich i wzięła do ręki kartkę z jakimś opisem. Uniosła brwi i rzuciła kartkę na podłogę. Wyrzuciła z łóżka jakieś stare kalesony i wskoczyła na nie. Niezłe. - skomentowała z uśmiechem, skacząc po łóżku.
We are all evil in some form or another, are we not?
- Tak, niezłe... - odparł patrząc na nią z niepokojem. Normalna Dores wzbudzała różne myśli, ale Dores na łóżku to już było coś niesamowitego. Poruszał kołnierzem od koszuli, gdyż właśnie zrobiło mu się niezwykle duszno. Czuł, że ona tego chcę, ale Oliver nie był jeszcze gotowy! To zupełnie tak jak jego dziadek, kiedy musiał zabić pierwszego żyda. Do niektórych rzeczy trzeba po prostu dorosnąć. Na chwilę jakby zamarł, ale kątem oka zobaczył szwendającego się w okolicy Jesusa. - Ej żydzie, a Ty co o tym myślisz? - rzekł do niego.
Żydzie? - Dores przestała skakać. Ponieważ przy martwym ojcu leżała kartka z jakimiś hebrajskimi napisami, sprawa niezwykle ją zainteresowała. Znasz się na żydach? - zapytała, jakby chodziło o zbieranie grzybów.
We are all evil in some form or another, are we not?
Brittany oglądała zdjęcia łóżek i foteli, a następnie obrazy i rzeźby, które jednak niewiele jej mówiły. - Nie znam się na sztuce za bardzo. Czemu ta kobieta nie ma lewej ręki? A ten tutaj peni... a nie, to też kobieta!
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Nagle drzwi do kolejnej sali uchyliły się same. W pomieszczeniu tym znajdowały się zdjęcia zespołów, okładki płyt, instrumenty muzyczne wiszące na ścianach np. sitar, ogólnie informacje o muzyce psychodelicznej i jej odmianach. Był tu także umieszczony telewizor plazmowy oraz fotele naprzeciwko nich. Akurat odtwarzanym teledyskiem był ten:
Były też kolejne drzwi, ale zamknięte.
Cel:
W pomieszczeniu za zamkniętymi drzwiami może znajdować się coś ciekawego. Spróbujcie coś wymyślić aby się tam dostać.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.