Nie wiadomo, ile czasu Dores przeleżała w łóżku, gapiąc się w sufit i próbując rozwiązać zagadkę. A raczej zagadki. Wreszcie wstała. Zmusiło ją do tego burczenie w brzuchu. Tak jak stała, wyszła na korytarz, totalnie rozczochrana i z lekko rozmazanym makijażem. Natychmiast skierowała się do restauracji.
We are all evil in some form or another, are we not?
Pragnę serdecznie zaprosić wszystkich na dyskotekę, która odbędzie się jutro, późnym wieczorem w pubie. Być może ostatnia impreza nie była dla Was udana, ale nie zniechęcajcie się. Tym razem gwarantujemy przednią zabawę. Niezapomniane wrażenia zapewnią przygotowane przeze mnie atrakcyjne niespodzianki. Będę wdzięczny każdemu za przyjście.
Z poważaniem, Alex
Przeczytał treść po raz piąty lub szósty, nawet nie pamiętając, który dokładnie. Wbrew pozorom wszystko musiało współgrać. Każdy wyraz, każde zdanie... To była jego osobista wizytówka. Spojrzał jeszcze raz, po czym przyłożył kartkę do szyby najrówniej jak potrafił. Przykleił taśmą w każdym z czterech rogów, a następnie oddalił się, by spojrzeć na ogłoszenie z perspektywy potencjalnego czytelnika. Wyglądało idealnie. Umiejscowione na oknie, tuz obok wejścia do baru nie mogło być niezauważone. Uśmiechnął się pod nosem i odszedł.
Od momentu przybycia do hotelu, nic nie wyglądało tak jak miało wyglądać według zamysłu Christiana. O ile głód po skromnych, francuskich śniadaniach dało się zaspokoić korzystając z własnego prowiantu, to ogólnie panującą hotelową nudę ciężko było zastąpić czymś innym. Dlatego z zadowoleniem przyjął informację o mającej się odbyć dyskotece. Niestety informacja umieszczona na kartce była mało precyzyjna. Informowała ona powiem o dyskotece mającej się odbyć jutro. Christian nie wiedział jednak kiedy kartka ta została wywieszona i czy chodzi o faktycznie jutrzejszy wieczór, czy już dzisiejszy. Zapytał więc pierwszą napotkaną osobę - Przepraszam, kiedy dokładnie ma się odbyć ta impreza? - i wskazał palcem na ogłoszenie.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Akurat w pobliżu znalazł się Oliver, który pamiętał Christiana z rozmowy, a właściwie wymiany zdań w hotelu. Spojrzał na niego uważnie niczym mądry człowiek na głupiego, a następnie skierował wzrok na wywieszoną kartkę. - Przecież pisze, że jutro późnym wieczorem - odparł.
-Jest napisane, a nie pisze... - Chris w myślach poprawił Olivera. - Tak, widziałem tę informację. Myślałem jednak, że ktoś posiada precyzyjniejsze dane. Na przykład, o której godzinie. W każdym bądź razie dzięki za potwierdzenie. - powiedział już na głos i ruszył bez celu w dalszy spacer po terenach hotelowych.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Alex liczył, że na dyskotece zjawią się wszyscy goście, albo w najgorszym wypadku przynajmniej większość. W godzinach popołudniowych odbył jeszcze jedną rozmowę z szefem - tym razem telefoniczną. Resztę czasu spędził na przemian w swoim mieszkaniu lub w pubie. Musiał pilnować Cyrille, żeby jak najlepiej przyrządziła jedzenie. Sam zaś przyniósł wszystkie najlepsze winyle z muzyką jakie tylko miał w domu.
Powoli zbliżał się czas rozpoczęcia, więc w oczekiwaniu na zjawienie się pierwszych gości, wykonał jeszcze telefon do Georga. - Witaj, jak płyta? Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz i zjawisz się na dyskotece - rzekł krótko. Była jeszcze wczesna pora i George zapewne spał, ale Alex był pewien, że za niedługo odbierze wiadomość...
Gdy tak oczekiwali w milczeniu, Juliette zdała sobie sprawę, iż odkąd przybyła do hotelu, kompletnie nic nie zjadła. Poczuła głód dokładnie w tym momencie i rozejrzała się po pokoju.
- Hmm. Może zejdziemy do baru i tam dokończymy rozmowę? Strasznie zgłodniałam i czuję, że tutaj dłużej nie wytrzymam - stwierdziła, patrząc na swój wklęsły brzuch.
Goście nie wyrażali sprzeciwu, chyba najwyraźniej nawet spodobał im się ten pomysł.
- Jasne, dobry pomysł - odparł nie zastanawiając się i wstał. - Nigdy nie widziałem cię w lokalu, wiesz gdzie on jest? Chodź za mną, i ty Kate też - powiedział i wyszedł z pokoju.
- Nie, nigdy tam nie byłam - odparła Juliette, zdając się na Jesusa. Podążały za nim wolno. Amaranta wciąż ściskała kurczowo aparat, z czego francuzka wcale nie była zadowolona. Jedyną opcją wyciągnięcia od dziewczyny zdjęć, było jej upicie.
Ogłoszenie przed wejściem do baru pojawiło się, jak na jej zawołanie. Dyskoteka dawała znacznie lepsze możliwości. Poza tym, obejrzywszy dokładnie swój strój i wychylając zgrabną i gładką łydkę znad sukienki stwierdziła, że wcale nie musi się już na tę wyjątkową imprezę przebierać.
- Świetny pomysł, to wydarzenie tutaj, prawda? - zagadała do Jesusa, który całą drogę milczał i ani raz się na nie nie obejrzał - Napijmy się czegoś mocniejszego - zaproponowała.
Edytowane przez Gooseberry dnia 23-09-2012 20:24
- Czy ja wiem, poprzednia wyszła kiepsko - przypomniał sobie jak wytrzymał tylko Steviego Wondera a potem poszedł do hotelu. - Jeśli jednak Alex twierdzi, że ta będzie lepsza... Ok, co proponujesz? - spytał gdyż nie chadzał na imprezy i nie znał się na alkoholach.
Christian po ponadgodzinnym spacerze, podczas którego obszedł dosyć spory obszar wokół hotelu, wrócił do niego. Godzina była już popołudniowa więc zdecydował się na pójście do restauracji z zamiarem skonsumowania kolacji.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
- Hm, zazwyczaj piję czerwone wytrawne wino, ale to miejsce i okoliczności jakoś nie sprzyjają. Poproszę trzy razy szkocką z lodem - rzuciła do barmana, zalotnie się uśmiechając. Zabrali swoje trunki i usiedli gdzieś w miarę ustronnym miejscu, w oczekiwaniu na imprezę.
- O, to często tutaj są takie wydarzenia? - zapytała, zakładając nogę na nogę i tym samym odsłaniając kolana przy rozcięciu sukienki. Jesus wyglądał na lekko stremowanego. Stwierdziła, że dzisiaj muszą wypić dużo alkoholu, żeby coś od nich wyciągnąć.
Wczoraj:
Gdy tylko dotarł do swojego mieszkania po spotkaniu Alexem, rozpakował otrzymany peruwiański album i włączył. Szemrzący odgłos obracającej się płyty winylowej nastroił go wystarczająco dobrze. Był niewierzący, ale zaczął modlić się (do kogoś a właściwie czegoś, czegokolwiek co go teraz wysłucha), aby to była kolejna spektakularna muzyka na którą trafił. Po prostu mocno kibicował, aby dźwięki zawarte na Treasure wprawiła go w... obłęd, tak jak inne. Pierwsze dźwięki akustycznej gitary enigmatyczne, ciche, aż nagle ten głos. Dostał ciarek. Rozsiadł się wygodnie w fotelu, chociaż właściwie nie mógł na nim usiedzieć i potupywał w rytm kosmicznej muzyki. Wydostawała się z gramofonu, przebywała te kilka metrów, wlatywała uszami, była chłonięta umysłem snoba muzycznego, aż zatrzymywała się w sercu. A serce jego biło mocniej i szybciej, momentami jakby chcąc wyskoczyć z piersi. Drugi utwór. Wstęp zachęcający, już zacierał ręce co to będzie. Po chwili eteryczny zwiewny wokal, to musi być hit tego zespołu. "La-la la-la la-la", myślami wyobrażał sobie wokalistkę, musiała być piękna i urocza, tylko z kogoś pięknego może się wydobywać taki cudowny głos. Nawet nie zauważył kiedy sięgnął do swoich spodni. Nie mógł się powstrzymać i rozpiął rozporek. Właściwie nie siedział już w fotelu. Leciał wysoko w przestworzach pod różowym intensywnie jaskrawym niebem, a czerwień i pomarańcz brylowała na horyzoncie. Szybował na wielkim łóżku, skądś je znał. Przed nim- młoda dziewczyna, ale z jej oczu biła pewność jakby wiedziała już wszystko. Niewinna, ale pociągająca swoją tajemnicą. Ubrana w czarny kostium, bardzo gotycki. Strój mu się podobał, ale lepiej będzie wyglądać bez niego. Tymczasem w tle już czwarty utwór. Coś jak walc.
Na pewno ma na imię Persephone, odczytał to z jej uśmiechu. Byli już połączeni. Nie słyszał ani jednego jej donośnego jęku, a jęczała, czuł to nawet po drżeniu jej ciała. W uszach miał tylko muzykę, nie słyszał świstu gnającego wiatru, który rozwiewał mu włosy z czoła.
- Tak długo na to czekałem. Jestem tutaj z tobą i wiele razy będę się z tobą spotykał. Jesteś jedną z najcudowniejszych kobiet jaką spotkałem. Twój głos wypełnia mnie, a ja także cię wypełniam - wyszeptał. Wiedział, że połowa albumu już minęła, więc przyspieszył doprowadzając Persephone do płaczu, śmiechu i jakichś krzyków których niestety nie słyszał. Pojawiło się przed nim lustro i zobaczył ich jak w jakiejś scenie filmowej, wyprężył się dumnie ukazując umięśnioną sylwetkę i robił miny. Lustro zniknęło. Jednostajne mocne ruchy, wpadł już w zapętlenie i nie mógł przestać. Zostało coraz mniej czasu. Pocałował ją soczyście. Ostatni utwór. Zaczął odczuwać, że lecą coraz szybciej, ciężko mu było już utrzymać się na przecież wielkim łóżku. Zaraz spadnie! To było zupełne szaleństwo, słodkie szaleństwo. Wzniosła muzyka się kończyła. Jednocześnie ogarnęła go ekstaza i smutek. Ostatnie co zobaczył to oddalające się od niego łóżko, spadanie, i machająca mu Persephone. Następnie przez chwilę widział tylko ciemność. Otworzył oczy. Siedział w swoim pokoju i głośno dyszał. Muzyka już nie grała. Czuł się niesamowicie spokojnie, ale jednocześnie odczuł, że jego ciało ma jakiś ciężar, co było niepodobne do niedawnego lotu w przestworzach. Powoli opadały wszelkie uczucia, a on coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że istnieje. Znowu wrócił do szarego okropnego świata. Spojrzał w dół. Cały się lepił.
- Eh... - westchnął i z ogromnym niezadowoleniem zaczął sprzątać. Powtórzy to kiedyś. Może z nią, może z Bilindą.
Dziś:
George jak co wieczór obudził się. Długi czas minął zanim w ogóle się podniósł. Gdy już to zrobił zauważył wiadomość od Alexa. Wysłuchał i uśmiechnął się. Płytę ocenił na 9/10 i na pewno zjawi się na dyskotece, nie mógł się już jej doczekać. Ubrał się wykonując uprzednio codzienne skrupulatne prasowanie, po czym zszedł do lokalu
- Witam - przywitał jakichś nieznanych ludzi po czym zamówił śniadanie.
Edytowane przez Kot dnia 23-09-2012 22:16
- Właściwie to tu nic się nie dzieje. Nie licząc dziwnych incydentów typu łeb konia w umywalce - wyjaśnił, po czym zaczął sączyć trunek. - Mogę już poznać to zamierzenie? - spytał, a gdy spotkał spojrzenie pełne niezrozumienia dodał szybko:
- Mówiłaś niedawno o jakimś zamierzeniu z którym tu przybyłaś. Może mi je wyjawisz? - dopytał kolejny raz, chociaż pewnie to jeszcze nie ten moment.
Łeb konia w umywalce? - powtórzyła w myślach, zapewniając samą siebie, że człowiek ten ma dziwny dowcip. Wzięła kilka mocnych pociągnięć whisky, gdy do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna. Skądś go znam, tak, z pewnością... - myślała uporczywie, nie rejestrując pytania Jesusa. Utkwiła wzrok w mężczyźnie, zapominając na chwilę, że przecież siedzi przy stoliku z Amarantą i Grekiem. Wciąż nie mogła dopasować żadnej znajomej twarzy do osobnika, co wyprowadzało ją z równowagi. Zaczęła się niespokojnie wiercić na krześle.
- Kto to? - nie wytrzymała w końcu i wskazała palcem w stronę dentysty, tym samym ignorując pytanie Jesusa.
- Ach, to miejscowy dentysta. Nie myl go z Christianem Balem, są po prostu bardzo podobni - wyjaśnił jej trochę będąc zawiedzionym, zignorowała przed chwilą jego pytanie. Nie zadawał już więcej pytań, bo i tak pewnie na nie odpowie. - Moje koleżanki z pracy szaleją za nim. Potrafią gadać o jego urodzie i talencie aktorskim nawet podczas sprzątania wybiegu dla małp. I oczywiście jestem jedynym który wtedy się skupia na swojej pracy. Aż żal - wyżalił się.
W pubie zjawił się nawet Mr Black. Zjadł coś szybko (czyt. stek z ziemniakami), a kolejne kilkanaście minut spędził przy barze, przyglądając się przybyłym gościom. Niedługo pozna ich bliżej, można rzec od wewnątrz. Miał takie przeczucie, a nawet był tego pewien. Uśmiechał się za każdym razem, gdy o tym pomyślał...
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.