Dores z zaciekawieniem (i nie bez pewnej trudności) wyglądała zza pleców Brittany, by zobaczyć, co kryje się drzwiami. A za drzwiami... (było pewnie kolejne takie pomieszczenie, oby nie sawyer i julita...)
We are all evil in some form or another, are we not?
Drzwi otworzyły się, ale wciąż nikogo nie było. Znowu to samo pomieszczenie, z sześcioma drzwiczkami, wypełnione lustrzaną powierzchnią... Po chwili znowu dało się słyszeć pukanie przy czym jeszcze bardziej doniosłe, rozchodzące się już niemal po całym pokoju. Muzyka grała co raz głośniej, a wciąż panujący chłód dawał o sobie znać... Otworzyły się kolejne drzwi, tym razem te na... suficie. Pokój miał wysokość ponad dwóch metrów, a stukot docierał właśnie stamtąd...
Tymczasem Amaranta była zajęta fotografowaniem pokoju Juliette. Kiedy zrobiła już kilka zdjęć, zaczęła przeglądać galerię, zauważając coś niepokojącego. Było to kilka bardzo dziwnych zdjęć zagubionych między pozostałymi: 1 2 3 4
Edytowane przez Flaku dnia 20-09-2012 01:25
Brittany przeszła przez drzwi i zobaczyła, że otworzyły się kolejne - w suficie. Od razu przyszło jej do głowy jedno rozwiązanie. - Choć, musimy tam się dostać.
Lusth ponagliła Dores, a potem przedstawiła swój plan. - Podsadzisz mnie, mam silne ręce to się podciągnę, a potem złapię Ciebie i Cię wciągnę.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
- Nie widzę jej. Czekaj, muszę coś sprawdzić - i wrócił do pokoju w którym ją znaleźli aby być pewnym, że w ogóle ona tam była. Nie wiedział czemu, po prostu w tym dziwnym miejscu nie był już niczego pewien. Na szczęście podłoga wciąż była mokra. Nie było tam nieznajomej, ale znalazł tam za to Kate i przywitał ją cicho, pierwszy raz się do niej odzywając:
- Witaj.
Przypomniał sobie od razu jak kiedyś był w nią wpatrzony u Cyrille, wiedział także co nawyczyniał z Lolą i później tego żałował, postanowił już jakiś czas temu, że nie będzie się już w te sprawy mieszał.
- Zrobiłaś już chyba sporo zdjęć, może dasz kiedyś pooglądać? - zagadał zapominając na chwilę o Hiszpance.
Kate stała wpatrzona w aparat i zastanawiając się kiedy ona zrobiła te dziwne zdjęcia. Wydawałoby się, że niektóre mogły być zrobione po kradzieży jej aparatu, jednak kobieta szybko przypomniała sobie, że z pokoju wychodziła z czystą kartą pamięci. Przez moment poczuła jak zimny dreszcz przebiega po jej ciele, jednak zaraz usłyszała męski głos i na nim się skupiła. Podnosząc wzrok na Jesusa, szybko wyłączyła aparat i na obiektyw zasłonkę nałożyła.
- Co tu się stało?
Zapytała, zamiast odpowiadając na pytanie. Zaczynała się domyślać, że to miejsce nie może być normalne, że ludzie tu mieszkający także. Pytanie tylko co przyciągało tu akurat obecnych gości. Kate badawczo przyjrzała się mężczyźnie, zastanawiając z kim ma do czynienia i jakie tajemnice on chowa. W głowie zaczął się jej tworzyć obraz przeznaczenia, które ich wszystkich tu przygnało.
Został trochę zbity z tropu gdy nie odpowiedziała mu na pytanie ale skupił się teraz na odpowiedzeniu jej.
- Ja... Ja nie wiem. Znaleźliśmy tu nieprzytomną kobietę leżącą w wodzie, potem musiałem znaleźć lekarza, a znalazłem tylko dentystę. Gdy tu przybył tylko kichnął, a ona zaczęła się wybudzać. Po czym wstała, poszła i zniknęła. Cała historia. Interesujące, nieprawdaż? - spytał kobiety sprawiającej wrażenie nieco skrytej, zamkniętej w swoim świecie fotografki albo reporterki, nie wiedział czy to tylko pozory. O czymś świadczy fakt, że dopiero teraz z nią rozmawia. - Nie ma się czym przejmować, było minęło, ktoś tu posprząta i będzie spokojnie jak kiedyś - wypowiedział słowa, które nie były prawdą i nie mają prawa się urzeczywistnić. Rzekł tak tylko dlatego aby uspokoić kobietę, poczuł obowiązek zainteresowania się Kate, która nie wyglądała teraz na wesołą i szczęśliwą osobę, która jest zadowolona ze wszystkiego i nie martwi się niczym. - Jeśli chcesz z nami, to znaczy ze mną i z Lolą pogadać kiedyś o czymś, to jesteśmy do dyspozycji - i tu zdobył się na uśmiech. Zżerała go ciekawość odnośnie jej zdjęć, ale już o tym nie wspomniał.
Juliette nie znała tej części pomieszczenia. Nie miała pojęcia, gdzie się znaduje. Mogła zawrócić i spróbować iść na oślep korytarzem aż do jakiegoś głównego holu, ale obecny stan jej wyglądu wykluczał tę możliwość. Gdyby nie jej duma i perfekcjonizm, zapewne nie wstydziłaby się narażania na poniżenie, ale w tym przypadku nie miała wyjścia, jak zajrzeć do pokoju na przeciwko. W końcu - po coś tutaj przyszła, ale bardziej niepokoiło ją, dlaczego tego nie pamiętała.
Uchyliła powoli drzwi do pokoju. Gabinet dentysty raczej nie przypominał pokoju sterylnie przystosowanego do przyjmowania pacjentów, dlatego też, Juliette nawet nie wzięła pod uwagę profesji, jaką wykonywał specjalista. W kącie dostrzegła lustro, oświetlone okrągłymi żarówkami, niemalże jak w starych filmach, gdzie gwiazdy szykowały się do wyjścia na estradę. Na półce obok ujrzała kilka zakurzonych czarno-białych fotografii mężczyzny. Bezsprzecznie prezentował się na nich nienagannie. Śnieżnobiały sztuczny uśmiech rzucał się w oczy, przykuwając uwagę. W pomieszczeniu panował dziwny nastrój, który to budowała tajemnicza muzyka, dobiegająca z gramofonu, a w powietrzu unosił się niezbadany zapach. Wszystko to wyglądało, jak gdyby mężczyzna dopiero co wyszedł, z tą różnicą iż pokój wcale nie sprawiał wrażenia pospiesznie opuszczonego, gdyż każda rzecz była idealnie uporządkowana.
Juliette poczuła się nieswojo. Już miała nacisnąć klamkę i zawrócić, gdy jej odbicie ukazało się w lustrze. Dostrzegła w nim aż tyle niedoskonałości, ba, wręcz się siebie przestraszyła, że musiała przystanąć i poprawić chociaż włosy i zetrzeć rozmyty makijaż.
Nie było do końca pewne, czy Kate wierzy w słowa mężczyzny. Jej kiwnięcie głową sprawiało wrażenie, że przyjęła do wiadomości jego tłumaczenie, jednak jej podejrzliwy wzrok mógł świadczyć o czymś innym. Chociaż, chyba po prostu przejęła już takie nastawienie od tych wszystkich fotografów, których na swej drodze spotkała. Zawsze podejrzliwi i próbujący wyłapać każdy najdrobniejszy szczegół. Aż można pomyśleć, że kobietę czeka świetlana przyszłość!
- Dziękuję, chętnie skorzystam.
Odwzajemniła uśmiech, chociaż nie do końca wesoło i przemilczała fakt, że nie wie kim jest owa wspomniana Lola. No nic, przekona się o tym później. Na razie zaczęła się zastanawiać z kim jest bardziej coś nie tak. Z kobietą, która była nieprzytomna czy z dentystą, kichającym i leczącym ludzi. Ostatnia myśl wydała się tak absurdalna, że najpierw Kate uśmiechnęła się szerzej, następnie zadrżała jej z rozbawienia dolna warga, by zaraz kobieta wybuchnęła śmiechem. Pokręciła głową, próbując się uspokoić zatykaniem ust dłonią. Nic nie pomagało. Blondynka śmiejąc się zrobiła krok, omal nie poślizgując się na wodzie i krwi, która została teraz rozmazana przez but kobiety.
- Jak to kichnął i ona się ocknęła?
Kate odetchnęła głęboko, powstrzymując na moment śmiech i oparła się o ścianę, wyglądając na chodzace pomieszanie ciekawości, niedowierzania i rozbawienia.
/W hotelu nie ma gabinetu Georga. Są tylko pokoje gości i nic więcej. Ludzie z Revierie mieszkają w innych budynkach. Wyjaśniam, żeby było jasne
Jego ręce splecione na piersiach unosiły się do góry, a powieki lekko drgały jakby właśnie przeżywał jakieś senne rozterki. Przebierał palcami u dłoni, co dowodziło jego wewnętrznemu zdenerwowaniu. Jakby czegoś się bał i nie potrafił temu przeciwstawić. Dryń! Dryń! - słysząc donośny dzwonek telefonu niemal zerwał się z łóżka i chwycił za słuchawkę, swojego wiekowego aparatu, który aż podskakiwał na stoliku. Drugą dłonią przetarł jeszcze niewybudzone oczy, a następnie zastanowił się co ma teraz zrobić. - Odebrać telefon - pomyślał i tak też uczynił. Przełknął ślinę i kiedy uznał, że jest gotowy do rozmowy, przyłożył słuchawkę do ucha. - Słucham - rzekł, a po drugiej stronie usłyszał znajomy oddech. Znał go niemal na pamięć. To był on! Właśnie do niego zadzwonił. Wyciągnął drugą rękę, by wyłączyć magnetofon, z którego wciąż rozbrzmiewała muzyka. Kiedy w pokoju zapanowała zupełna cisza, mógł skupić się na rozmowie. - Tak wszystko jest w jak najlepszym porządku. Proszę się nie martwić - powiedział z przekonaniem w głosie. - Mieliśmy małe komplikacje, ale wszystko udało se zażegnać. Goście trochę się skarżyli, więc zaleźliśmy winowajce - Hideharu. Sprowadziłem policję i go zabrali - wyjaśnił, uważnie słuchając kolejnych słów szefa. - No to wspaniale. W takim razie czekamy na Pański przyjazd. Do zobaczenia - dodał, a po kilku sekundach usłyszał już jedynie przerywany sygnał. Odłożył słuchawkę i spojrzał na stojący na przeciwko regał z książkami i płytami. Ten pokój ciągle wyglądał tak samo. Trzeba coś z tym zrobić - pomyślał lekko się krzywiąc. Otworzył lodówkę i wypił trochę mleka. Następnie założył kapelusz i wyszedł się przewietrzyć.
Edytowane przez Flaku dnia 20-09-2012 16:08
Podążał żwawym krokiem przez korytarz hotelu podśpiewując pod nosem nazistowską pieśń: - Die Fahne hoch! Die Reihen fest geschlossen! SA marschiert mit ruhig festem Schritt. Kam'raden, die Rotfront und Reaktion erschossen, Marschier'n im Geist in unser'n Reihen mit. Die Straße frei... - przerwał nagle, zupełnie przypadkowo zatrzymując się obok pokoju, w którym stali Jesus i Kate. Na środku ujrzał mokrą plamę. - Coś się stało? - zapytał zdezorientowany.
Edytowane przez Flaku dnia 20-09-2012 16:09
Jesus też wpadł w dobry humor, przynajmniej wiadomo, że Katie nie ma depresji. Nagle usłyszał niemieckie śpiewy, a w drzwiach pojawił się jakiś hitlerowiec. Zadał ciekawe pytanie.
- Może opowiesz panu co się stało? - zapytał z uśmiechem Kate, która akurat przez chwilę się nie śmiała.
Juliette stała przed lustrem i przypatrzyła się sobie. Coś dziwnego działo się z jej okiem i kiedy zblizyła się do zwierciadła, obraz przyciemniał i wszystko zniknęło.
Obudziła się w pozycji siedzącej, gdzieś na korytarzu w hotelu. Zapewne zrobiło jej się słabo i przykucnęła, opierając się o ścianę. Nic dziwnego, gdyż lekkie wstrząśnienie mózgu po gwałtownym upadku na głowę było czymś zupełnie normalnym. Pamiętała każdy detal snu. Miała przed oczami wyraźnie zarysowany gabinet dentysty, jego wnętrze, zapach, zdjęcia... Zdjęcia! Pomacała kieszeń sukienki. Fotografia szczerzącego się mężczyzny była prawdziwa. Jak to możliwe? Czy rzeczywiście była w gabinecie? Jak to możliwe, że nie pamietała drogi, jaką do niego przebyła? Sen na jawie? Tylko jak wytłumaczyć tę fotografię? Może ktoś włożył ją do jej kieszeni?
Spojrzała na siebie od pasa w dół, a następnie pomacała włosy. Wyglądała tak samo nieuporządkowanie jak w tamtym lustrze. Wstała i niepewnie obejrzała się dookoła siebie. Nie zważając już na nic, pragnęła jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Ruszyła ukradkiem w jego stronę, mając nadzieję, że nikt jej nie dostrzeże.
Odsunął się nieco od zarośniętego greka. Nie żeby go nie lubił, ale drażniło go jego imię. Słowo "Jesus" przywoływała u niego dziwne skojarzenia związane z żydami. Przypomniały mu się w tej chwili słowa św. pamięci dziadka, który zawsze powtarzał, że "żyd nie jest problem tylko w odległości od 3 km". Teraz dzieliły ich zaledwie dwa metry, więc w trosce o siebie wolał zachować możliwie jak największy dystans. - Czyżby ktoś pomylił pokój z łazienką? - zapytał z uśmiechem w stronę Kate.
Edytowane przez Flaku dnia 20-09-2012 17:55
Lola pod nieobecność mężczyzny postanowiła zwiedzić miasto, nie interesowała ją szczerze kobieta, która nagle ożyła i gdzieś sobie poszła, na dodatek mężczyzna ją zostawił samą, ale jakoś nie wpływało to na jej złe samopoczucie. Wróciła do swojego pokoju i wyruszyła do jakiegoś centrum, żeby się przejść.
Byli goście, których Cyrille lubiła, byli i ci, za którymi nie przepadała. O ile George był w tej drugiej grupie i nic nie wskazywało na to, żeby to się zmieniło, to Black był jednym z niewielu pracowników Reverie, których wizyty witała z uśmiechem.
- O, witaj mój drogi. - poklepała go po ramieniu. - Pewnie jesteś zmęczony, cały dzień na słońcu. Siadaj i opowiadaj. - wskazała dłonią na wolny stolik i wlepiła wzrok w pana Blacka.
Juliette skradała się po korytarzu, jak przyczajony lis. Każdy szelest przyprawiał ją o dreszcz i oblewała ją fala zimnego potu. Gdy dzielił ją dosłownie krok od drzwi do jej pokoju, usłyszała niepokojące głosy. Zawahała się, zastanawiając czy wejść do środka. Stała tak wbita w podłogę, wstrzymując oddech.
Edytowane przez Gooseberry dnia 20-09-2012 17:40
Alex właśnie szedł do hotelu, by sprawdzić czy wszystko jest w porządku, kiedy po drodze trafił na Lolę. - Witam serdecznie - rzekł z uśmiechem. - A dokąd się panienka wybiera?
Ibrahim spędzał dnie spacerując po terenie ogrodów, korzystając z basenu i do południa wylegując się w łóżku. Na początku ciężko było mu się przestawić na tak leniwy tryb życia i nawet bez budzika budził się przed piątą nad ranem, po omacku szukając fartucha i rożna do kebabu. Telefony wciąż nie działały i Ibrahim zrozumiał, że po prostu do tej części Europy nie dotarła tak zaawansowana technologia, umożliwiająca połączenia z innymi krajami. Było mu wstyd że - w swoim mniemaniu - tak się awanturował w recepcji. Wuj mu zawsze powtarzał, że nie należy wyśmiewać mniej nowoczesnych od siebie, ale zrobić wszystko by nie czuł się gorszy.
Postanowił napisać list do rodziny, zapisując od prawej do lewej cztery kartki. Schował list do koperty i opuścił pokój w poszukiwaniu poczty czy chociażby skrzynki na listy.
Widząc nieznajomego spoważniała. A bo wie z kim ma do czynienia? Typ śpiewający nazistowskie piosenki, którego pierwszy raz widziała, nie sprawiał wrażenie godnego zaufania. Przyjazny uśmieszek, nie mógł rozwiać powagi kobiety.
- Niestety nie znam szczegółów zajścia w tym pokoju. Trzeba by zapytać lokatorki tego pokoju.
Wzruszyła ramionami i oderwała się od ściany, prostując i ruszając w kierunku drzwi. Zaczynała wątpić w słuszność swej obecności tutaj, toteż wolała pomieszczenie opuścić. Tak o to więc i na Juliette trafiła. O wilku mowa.
- Wszystko w porządku?
Zapytała nie kryjąc zdziwienia.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.