Dopiero głos Lily przywołał Ibrahima do porządku. Sztucznie odwrócił głowę w stronę baru, tak jakby przez ostatnich kilka sekund nie wpatrywał się w pannę Hince. Spojrzenie Cyrille, połączone z szerokim uśmiechem zmroziły go do tego stopnia, że ponownie odwrócil się do Lily.
- Fajkę? To znaczy papierosa? Nie, dziękuję. Staram się utrzymywać swoje ciało w czystości. - powiedział szczerze, jednak zabrzmiało to tak jakby żartował. Na pojawienie się Alexa zareagował charakterystycznym dla siebie entuzjazmem, kompletnie zapominając o tym iż nie potrafi tańczyć.
- Chodźmy! - zawołał do nowych znajomych, pospiesznie wstając z krzesła.
- Właśnie, chodźmy - rzekł entuzjastycznie, po czym ruszył w stronę schodów. Oliver był bardzo dobrym tancerzem, więc na wieść o dyskotece zareagował niezwykle pozytywnie. Ostatnio trochę mu się tu nudziło i w tym właśnie upatrywał coś interesującego. Wyszedł z na piętro z nadzieją na dobrą muzykę, bo tylko takowej słuchał, a swój gust uważał za wybitny.
Edytowane przez Flaku dnia 09-09-2012 23:39
Jako pierwszy wszedł na salę, w której miała odbyć się dyskoteka. Było to niezbyt duże pomieszczenie. Na podłodze znajdował się brązowego koloru parkiet, a w rogu umieszczony był stolik z przestarzałym gramofonem. Obok leżały natomiast przygotowane płyty. Kto spodziewał się wysokiej jakości sprzętu mógł się zawieść, ale Alex gustował tylko w takich urządzeniach. Stanął pośrodku z niecierpliwością oczekując na pojawienie się gości, którzy o dziwo wydawali się być wyjątkowo oporni. - Czyżby nie chcieli się zabawić, a może nie byłem zbyt wiarygodny? - pomyślał, przecierając nerwowo dłonie. Po chwili jednako kolejne osoby zaczęły pojawiać się na sali, co wywołało lekki uśmiech na twarzy Alexa. - Zapraszam! Nie krępujcie się - rzekł widząc pierwsze twarze wyłaniające się zza drzwi, po czym udał się w kierunku gramofonu. Umieścił w nim pierwszą płytę z wierzchu, a po chwili w pomieszczeniu rozbrzmiały pierwsze dźwięki. Szybko można było rozpoznać następujący utwór:
- Bawcie się! - krzyknął zachęcająco, przytupując nogami w rytm muzyki.
Edytowane przez Alex dnia 09-09-2012 23:58
Gdy szatynka usłyszała muzykę, która dobiegała z sali... aż cała zadrżała, a kolana ugięły się pod nią. Nie mogła w to uwierzyć co słyszała, coś co uwielbiała, a nikt z wojskowych nie trawił jej gustu muzycznego. Zajebiście! - pomyślała i uśmiechnęła się od ucha do ucha. W ręce trzymała butelkę, którą wcześniej zamówiła w barze.
- Lepiej być nie może. - powiedziała rozglądając się dookoła. Nie potrafiła zbytnio tańczyć, przecież to nie była April, ale muzyka sama do tego zachęcała.
Mr Black nawet nie zdążył cokolwiek powiedzieć, a nieznajome dziewczę zniknęło mu z pola widzenia. Może to i dobrze... Przynajmniej nie będzie łaziła po jego ogrodach - pomyślał, po czym zabrał się za dalsze przystrzyganie żywopłotu.
Hiszpanka widząc mężczyznę, który ją obserwował wyszczerzyła zęby w jego kierunku podchodząc. Nie była zalana ani podpita- na szczęście jeszcze, bo wtedy zaczęłaby ściągać koszulkę z niejaką Agnieszką K, Zofią K oraz Angeliką T... ale widać było po stanie butelki, że gdyby opróżniła ją do końca na pewno by się tak stało.
- Mogę się dosiąść? - nie czekając na odpowiedź usiadła obok. - Czemu nie taaaańczysz?
- Jak to nie umieszzzzz? Każdy potrafi tylko jeszcze o tym nie wiesz! - odpowiedziała wesołym tonem, nie zamierzała ściągać jednak koszulki, bo nikt nie chciał się z nią o to założyć popijając parę kolejek pod rząd() - No to jak parkiet Cię nie kręci, to chociaż mogę się z Tobą napić jednego?
Nie czekając długo nalała alkohol do czystego szkła, a jego zawartości bardzo szybko się pozbyła oblizując wargi.
/Nie wiem o czym mówisz... Cas, zniszczyłeś w ogóle system... /
- To na pewno interesując, ale na pewno mniej od tego jak dalekie pole zasięgu ma haubica samobieżna typu goździk lub też M109A6 Paladin, to są dopiero maszyny. - odpowiedziała z zaciekawieniem. W końcu sama na takich jeździła, artyleria rakietowa, to było coś.
- Na zdrowie. - skwitowała krótko chwytając kolejną dawkę alkoholu. Nie miała jednak zamiaru ściągać tej koszulki, bo agusia zabroniła opowiadać o jakichkolwiek szczegółach bliżej nieznanej akcji... - Przystojny chociaż ten twój kumpel Johhny, od nowego sprzętu?
- Czym się dokładnie zajmuję... jestem świeżo upieczonym podporucznikiem wojska Hiszpańskiego w specjalności artyleria rakietowa. - powiedziała i patrząc na niego wyobraziła sobie informatyka, który zazwyczaj cały swój dzień przesiaduje na dupie przed komputerem chodząc tylko się wypróżnić i ewentualnie coś zjeść o 3 w nocy. - Tłumacz tak? A z informatyką nie masz nic wspólnego? Znam takiego jednego Huberta, który jest świetny w te klocki.
- Musi być to na pewno przyjemna i dobrze płatna praca... hardkor po prostu. - odpowiedziała w myślach była przy Hubercie w łóżku(), ale szybko wróciła na ziemię. - Nie zauważyłam obrączki na twoim palcu, jesteś samotny czy po prostu nieżonaty?
Spytała pochłaniając kolejne porcje alkoholu.
- Czy mam kogoś... byłam przez pięć lat skoszarowana, a znając tych wszystkich kretynów ze szkoły wojskowej, to nigdy, ale to przenigdy nie związałabym się z żadnym z nich na poważnie. - odpowiedziała, a w myślach miała ciągle inny obraz. Przypomniała sobie swojego byłego majora i jego ogromnego kota- puszka. Przez to wszystko musiał kupić drugie łóżko, na którym spał tylko kot. To dopiero była żenada.
- Masz może jakieś zwierzęta? - spytała, a konkretnie chodziło jej o ogromne koty o imieniu Puszek, nie chciała się z nikim dzielić swoim dużym lizakiem, zwłaszcza, iż to był prezent. Była ciekawa jak wyglądał też dom mężczyzny i co zazwyczaj jadał o trzeciej nad ranem, bo na pewno praca zajmowała mu większość wolnego czasu.
- Znaczy ja w sumie nie mam, tylko rodzice mają takiego malutkiego i bardzo słodkiego pieska, mają wręcz obsesję na jego punkcie i karmią go z wiadra. - odpowiedziała wyobrażając sobie niewielkiego kotka, który siedziałby jej na kolanach, a ona mogłaby go głaskać. Obraz ten jednak pękł jak mydlana bańka, przypomniała sobie o Puszku majora, bydle ważące więcej niż sama ona.
- Bardzo sztywna... tak jakby ktoś wsadził im kij w... - nie dokończyła, nie był wojskowym, więc wypowiadanie ordynarnych słów nie wchodziło w grę. - Idziemy do łóżka? Bo to co już piszemy jest totalną patologią i jak ktoś to przeczyta to się załamie. Oczywiście ty do swojego, a ja do swojego!
Dodała to żeby nie było żadnego nieporozumienia, ona chodziła do łóżka tylko z Hubertem.
- Jasne, dobranoc! - pożegnała się dopijając resztki alkoholu i ruszając w stronę swojego łóżka. Była lekko wstawiona i na dodatek strasznie chciało jej się spać. Miała nadzieję, że rano nie obudzi się z żadnym bólem głowy. Impreza była średnio udana, szczerze to w wojsku były dwa razy lepsze pomimo, że muzyka była totalnie w nie jej stylu. Gdy tylko dotarła do swojego pokoju pozbyła się wszystkich ubrań z siebie i wcisnęła się w piżamkę i prosto pod ciepłą kołdrę i nawet nie trzeba było długo czekać, aż zasnęła rozmyślając o pewnym informatyku z państwa a środkowo-wschodniej Europy.
A Brittany siedziała w kącie i cicho pochlipywała. Okazało się, że Georgi to zwykły dupek, który ją zostawił zanim się z nią związał! Kobieta postanowiła, że się na nim zemści i zamieni jego życie w piekło. I jak tu ufać facetom? Zranił mnie i potraktował jak zwykłą wywłokę! Lsth ruszyła do swego pokoju by pocierpieć w samotności.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Szłam powoli za resztą, jak na nudnej wycieczce szkolnej, ledwo plącząc nogami. Nie z powodu upojenia alkoholowego tylko z towarzystwa, które wydawało się znowu ponure. Nie wiem z czego to wynikało. Jeszcze przed chwilą przy barze wszyscy całkiem nieźle się dogadywali, a teraz szli cicho z pochmurnymi minami. Nowe wnętrze niczym nie przypominało bogato zdobionego hotelu. Wręcz przeciwnie. Miałam wrażenie jakbyśmy trafili do remizy strażackiej na wiejską potupajkę. Koło gramofonu brakowało tylko jasnych snopków siana. Skwitowałam to jedynie ciężkim westchnieniem i skierowałam się do jednego ze stolików. Dobrze chociaż, że wzięłam z dołu ze sobą butelkę wódki i sok. Siadając przy niedużym okrągłym stoliku zrobiłam sobie drinka i chowając się za zasłoną papierosowego dymu, spoglądałam na każdego po kolei nie bardzo wiedząc co ze sobą począć. Chyba jedynie moja noga się nie nudziła bo zaczęła mimowolnie wystukiwać rytm lecącej właśnie piosenki.
Jako że Lola była zajęta jakimś starym Rumunem, Jesus nie mógł się odpowiednio nacieszyć wieczorem, już przy Superstition spróbował swoich sił w tańcu, ale funkowy rytm był dla niego zbyt zakręcony i szybko się pogubił. Wypił jeszcze coś, po czym niezadowolony udał się na krótki spacer. Po nim zaś udał się spać do swojego pokoju, w którym bardzo rzadko przebywał. Wkrótce zasnął. Spał przez kilkanaście godzin.
Gdy Georgi odwiedzi swoją łazienkę, zasta tam koński łeb zostawiony w umywalce.
Edytowane przez Lion dnia 10-09-2012 17:49
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.