Kenneth postanowił się oszczędzać - to znaczy na początku. Dzięki temu wypatrzy w stadzie chore antylopy, które zaciągnie na bok i tam już się nie będzie oszczędzał. A potem może się spić do nieprzytomności i tak tyle razy, ile zdoła. Póki co zaciągnął się lekko cudzym jointem.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Odebrałam jointa od Kena i zaciągnęłam się czując w swoim ciele coraz większą chęć na narkotyki i zabawę. Potrzebowałam imprezy, szaleństwa, trzymania się z ludźmi których nie znałam, dwa dni melanżu! -Trzymaj -podałam jointa przystojnemu brunecie(Marco).
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
W niezrozumiały dla Shane'a sposób był on w chwili obecnej jedną z niewielu osób, która nie była pod wpływem czegoś. Tak być nie mogło więc sięgnął po dwa skręty i zaczął je palić na przemian wciąż tańcząc. Początek imprezy, który zazwyczaj jest najbardziej niemrawą częścią postanowił uświetnić efektownym obrotem. Włożył dwa jointy do ust, zrobił obrót o 180 stopni i złapał się dłonią w kroku naśladując Michaela Jacksona. - Ha ha ha, kurwa. - zaczął się śmiać z tego co zrobił.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Chłopak próbował powiedzieć, że nie ciągnie go do palenia takich używek, jednak było zbyt głośno, by to podziałało. Chwycił jointa i po chwili zawahania zaciągnął się mocno. Reakcja była natychmiastowa. Zaczął się dusić, kasłać i zapewne w tym momencie wyglądał jak kretyn. Po chwili jednak zaczął dochodzić do siebie. Nie było tak źle. Uśmiechnął się do Marion i oddał jej jointa, samemu kierując się do stołu z ekwipunkiem.
W pierwszej chwili skrzywiłam się automatycznie, widząc jak słabo oświetlony jest bunkier. Co jak co, ale zdjęcia to mi tutaj nie wyjdą. Słaba miejscówa na plener, idealna na imprezę. Matko bosko imprezowsko, kiedy stałam się taką nudną, przykładną studentką? Ostrożnie zdjęłam mój drogi, hipsterski aparat i odłożyłam na bok, chwilę później kompletnie o nim zapominając. Podobało mi się tutaj. Podeszłam do stolika z "dobrami". Słowa "bierzcie z tego wszyscy" zinterpretowałam dosłownie. Zaciągnęłam się jointem tak głęboko, że aż zabolało w klatce piersiowej a przed oczami pojawiły się jasne mroczki. Niemal machinalnie porwałam ze stołu paczkę gum i wsunęłam do kieszeni: stary nawyk kitrania przed rodzicami charakterystnego zapachu, tak na zaś. Wnętrze bunkra powoli zaczęły wypełniać coraz gęstsze opary różnych dymów.
Kennetha podobnie jak Marco nie ciągnęło do palenia używek, o wiele bardziej lubił te w płynie. Wziął więc jedną puszkę i opróżnił prawie całą, gdy wyślizgnęła mu się z ręki i opadła na podłogę z niesłyszalnym w ogólnym hałasie brzdękiem. Niestety zamoczyła mu koszulkę, którą zdjął. Chłopak również postanowił podensić.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Muzyka już dudniła mi w uszach, postanowiłam przyspieszyć odlot. Wzięłam jedną z torebeczek ze stołu. Na wolnym miejscu usypałam dwie, średniej długości kreski i wciągnęłam je szybko. Taaak, dokładnie o to chodziło. Porwałam butelkę z jakimś alkoholem i zaczęłam tańczyć z tłumem.
Shane kątem oka zobaczył odłożony przez Bethany aparat. To zadziałało na niego jak magnes i już sekundę później miał go w rękach. Nie bardzo wiedział jak go włączyć, zwłaszcza, że było dość ciemno więc zaczął klikać co popadnie. Metoda okazała się właściwa bo na wyświetlaczu ukazały się osoby, na które był nakierowany obiektyw. - Uśmiech! - zakomunikował chęć zrobienia zdjęcia i w bunkrze zaczął migać flesz.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
/mało znam się na takich piosenkach, ale jak ktoś będzie miał coś imprezowego to niech podsyła, mi to przynajmniej pomaga wkręcić się w klimat/
a tymczasem klik
Udało mi się też podłączyć kolorowe światła migające po całym pomieszczeniu efekt był zajebisty, czułem się jak w świetnym klubie. Otworzyłem piwko i wypiłem je na raz po czym z większą pewnością siebie klepnąłem w tyłek Sharon kiwającą się w kółku.
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
-Źle to robisz.- mimo że od kilku tabletek już wirowało mi w głowie, świat kręcił się, a światła pulsowały, kątem oka zauważyłam kasłającego Marco, do którego natychmiast podbiłam. Podałam mu do ręki papierosa: czekoladowego Black Devila, smukłego, długiego i niebezpiecznie ciemnego. Zanim mu go podałam, pośliniłam ze smakiem filtr, rozkoszując się sekundą smaku.
-Nie zjarasz się skopą, dopóki nie nauczysz się zaciągać. Spróbuj na tym.- zapaliłam fajkę i podałam mu ją.
-Człowieku, jak to się stało, że jeszcze tego nie potrafisz?
Poczułam to. Odwróciłam się w jakby zwolnionym tempie do Rogera. Znaliśmy się nie od dziś. Przysunęłam się bliżej tak, żebyśmy zaraz znaleźli się przy stole. Szybko porwałam skręta i zapaliłam go. Wróciłam do chłopaka ciągle tańcząc. Zaciągnęłam się, dym wdarł się w moje płuca i oczy, ale nie o to chodziło. Zbliżyłam się i wdmuchałam mu opary w usta.
Pojawiłem się tuż za Bethany i chwyciłem ją delikatnie w talii, przez moment wykręcając w rytmie muzyki jej tułów. Stała cały czas tyłem do mnie, jakby od niechcenia uczestnicząc w imprezie. Otworzyłem jej rękę i położyłem na niej jedną z tabletek.
-Weź to.- powiedziałem wprost do jej ucha.[/i]
Ruszyłam na parkiet. W sumie cały bunkier był parkietem, dlatego właściwie zaczęłam tańczyć tam gdzie stałam. Rytmicznie bujałam biodrami, przeczesując palcami włosy. Wtedy poczułam, jak coś gniecie mnie w biodro. Z uśmiechem zauważyłam, że to opakowanie antydepresantów mojej matki. Wiedziałam, że się przydadzą. Tanecznym krokiem podeszłam do stołu i wsypałam zawartość fiolki do jednej z butelek wódki, potrząsnęłam ją i upiłam łyk. Teraz wszystkim porządnie pierdolnie. - pomyślałam, po czym jęknęłam głośno, czując jak alkohol pali mnie w gardło, z trudem panując nad napływającymi do oczu łzami. Wtedy zauważyłam błyskający flesz. Nawet nie poczułam dotyku Josepha.
- Odłóż to kurwa! Popsujesz! - krzyknęłam na chłopaka, próbując wyrwać mu z rąk aparat. Mówią, że jeżeli nie ma materialnych strat to nie jest to impreza, ale litości, nie mój aparat! - Oddaj kretynie!
Edytowane przez mremka dnia 16-08-2012 22:29
Przyjąłem z chęcią dym z ust słodkiej blondynki, położyłem dłonie na jej biodrach, masując je delikatnie. Była bardzo śliczna, tańcząc kusiła swoim pięknym ciałem. Stanąłem za nią i tańcząc blisko przy niej złożyłem na jej szyi dłuższy pocałunek.
Tymczasem ja stojąc opróżniałam kolejną butelkę whisky -Jesteś japończykiem? -spytałam głośno Kena który właśnie wywijał na parkiecie niedaleko mnie -za..zajebiście tańczysz!! -krzyknęłam podnosząc butelkę i przechylając ją by złotawy płyn wpadł wprost w moje gardło.
/pędzę pod prysznic, zobaczę czy jeszcze potem wbiję/
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
Rozkoszując się pocałunkiem złożonym na mojej szyi, nie przestawałam tańczyć. Narkotyki zaczynały działać coraz mocniej, dlatego też moje ruchy były coraz śmielsze. Wyjęłam z kieszeni ostatnią tabletkę i włożyłam ją w rękę chłopaka. Mógłby się zaćpać razem ze mną.
Połknąłem, dlaczego nie? Zaraz po tym złożyłem tym razem na jej ustach, kolejny namiętny pocałunek przygryzając na koniec jej dolną wargę, chwilę później zrobiłem jej też malinkę na policzku i posmyrałem ją języczkiem po uszkiem. Czułem jak moje źrenice się powiększają a ciało zaczyna się dziwnie zachowywać, narkotyki dawały się we znaki.
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
- Jestem Brytyjczykiem z krwi i kości, boże chroń królową czy coś. Ale mam chińskie korzenie.
Ken poszedł się odlać do kibla. Zobaczył w kącie postawione metalowe wiadro i postanowił zrobić coś mega zajebistego. Nalał do pełna wody i wrócił na salę. Oblał nią głównie Bethany, na którą się natknął najpierw oraz resztkami pozostałe dziewczyny. - Wybory miss mokrego podkoszulka!
Chłopak wsunął sobie na głowę wiadro, ale tak na czubek, że dalej wszystko widział.
Woda ściekała na podłogę z biednej Beth, uwypuklając jej krągłe piersi oraz dostosowując wygniecenie ubioru do sutków.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
- Więcej zaufania misiu. - Shane cofnął się z aparatem i im bardziej Bethany domagała się jego zwrotu, tym cofał się coraz bardziej. - Jeszcze kilka zdjęć i Ci... - w tym momencie Lemansky potknął się o czyjeś nogi i przewrócił się, upuszczając aparat. - oddam... - dokończył jednak zaczęte zdanie, by po chwili jednak zareagować na to co się stało. - O kurwa! - spojrzał na sprzęt, z którego coś się odłamało. Od razu go chwycił i włączył. Na wyświetlaczu ukazał się niebieski ekran z czerwonym napisem "error". - Pewnie trzeba coś ustawić i zadziała. - powiedział lekko zmieszany i oddał go czym prędzej dziewczynie, odwracając się szybko od niej.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Zachichotałam. Tego właśnie potrzebowałam, ucieczki od zabójstw, przestępstw, śledztw... Czystej zabawy. Nie myliłam się wybierając imprezę u Rogera i nie oparłam się, kiedy jego ręce wylądowały pod moją bluzką, kiedy całował mnie coraz mocniej... Jak, skoro moje ciało praktycznie trzymało się dzięki jego ciału? Powolutku, w tańcu, rozpinałam kolejne guziki jego koszuli.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.