Autor |
RE: Polana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 18:06 |
|
|
- Chodźmy stąd. - powiedziała tylko, nie odpowiadając na pytanie Bowkera. Od momentu pojawienia się nieznajomych znowu pojawiło się uczucie strachu. Może i wyglądali na niegroźnych, ale już raz dała się na to nabrać. Teraz czuła zagrożenie niemalże z każdej strony, a narastające napięcie stawało się nie do zniesienia. Przebywanie w ich towarzystwie stresowało ją, bo wiedziała że nie będzie potrafiła się obronić, dlatego mózg podpowiadał jej średnio racjonalne rozwiązanie: ucieczkę.
- Chodźmy. - powtórzyła dużo ciszej, patrząc na swoje buty.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Carmelka
Postów: 1085
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 18:18 |
|
|
Loora patrzyła na wszystkich przerażona. Pamiętała tych ludzi jeszcze z cel, ale nie wydawali się teraz pokojowo nastawieni. Przyglądała się każdemu z osobna, gdy nagle zauważyła kogoś, kogo się nie spodziewała. Z tyłu grupy, w nadpalonym kitlu stał nie kto inny jak Gilian.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Gilian
Użytkownik
Postać: Gilian Trevor
Postów: 45
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 18:21 |
|
|
Gavin stał ukryty za resztą swojej grupy, bojąc się obcych. Jego strach sięgnął zenitu, gdy zobaczył wśród nieznajomych Leanne.
- To... to... TO ONA! - krzyknął ogromnie wystraszony, po czym chwycił nóż ze stołu i wycelował z dziewczynę.
- Nie zbliżaj się do mnie! - wrzasnął. |
|
Autor |
RE: Polana |
Gavin
Użytkownik
Postów: 62
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 18:26 |
|
|
Kiedy tylko znaleźli się w środku wulkanowego bunkra, którego zbudował jego brat, tak jakby, Gavin przestał interesować się wydarzeniami. Wziął ranną Ginny i położył ją na płaskim kawałku podłogi, po czym obmył jej twarz wodą ze stołu.
Z zamyślenia wyrwał go znajomy głos. Podniósł swoją głowę i nie uwierzył własnym oczom. Razem z osobami, które juz były we wnętrzu wulkanu stał Gilian, jego brat, tak jakby.
Gavin patrzył na niego ze łzami w oczach. Nagle jednak dotarł do niego sens wypowiedzianych słów i łzy radości przerodziły się w łzy smutku.
Czyli jednak straciłem brata... pomyślał z goryczą, po czym z powrotem zajął się nieprzytomną Ginny. |
|
Autor |
RE: Polana |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 06-06-2012 18:47 |
|
|
Naleśniki z jagodami. To zadziałało na mnie jak ser na mysz. Gdyby była to przynęta i po podejściu do nich miałbym wpaść w pułapkę, już byłoby po mnie. Po tym jak opadły emocje ze złamaniem nogi przez Leanne, po którym już nie było śladu, spokojnie zacząłem jeść. Byłem spragniony normalnego jedzenia. Wokół mnie było tyle dziwnego, że nawet nie próbowałem dociekać kim są Ci nieznajomi ludzie i co się w ogóle dzieje. Do czasu gdy zobaczyłem Franceskę. Moja twarz zamarła na kilka sekund w momencie przegryzania jedzenia i po przełknięciu z trudem kęsa, zacząłem się bacznie jej przyglądać. Pamiętałem, że to ona pojawiła się w obozie podczas gdy zostaliśmy zaatakowani.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
|
|
Autor |
RE: Polana |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 06-06-2012 19:04 |
|
|
David nie bardzo ogarniał sytuację. W pomieszczeniu zaczęło pojawiać się więcej osób, m.in. ten koleś w okularach, którego spotkali po drodze w dżungli. Przyszedł i od razu zaczął siać panikę, nie pierwszy raz. - Dobra... Chyba jednak masz rację - rzekł cicho w kierunku Cissy, po czym zaczął pakować zawartość swojego prezentu, a już po kilkunastu sekundach był gotowy do drogi. - Chodźmy... - dodał szybko zmieniając zdanie. Właściwie to sam nie wiedział co ma robić.
Edytowane przez Flaku dnia 06-06-2012 19:07 |
|
Autor |
RE: Polana |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 19:18 |
|
|
- No i gdzie ty się wybierasz, David? Do lasu? Stęskniłeś się za jedzeniem wiewiórek? - rzekła do niego zaskoczona Emma.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 06-06-2012 19:19 |
|
|
- Nie wiem sam co robić... Tłoczno tu - zauważył mądrze.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 19:21 |
|
|
- Tak długo byłeś w dziczy, że dziesięć ludzi to dla ciebie tłum. Daj spokój i weź zostań - namawiała.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Ala
Użytkownik
Postać: Mary Carraway
Postów: 1541
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 19:22 |
|
|
Nagle znaleźli się w innym pomieszczeniu, jak przypuszczała w samym środku wulkanu. Pod ścianami znajdowały się stoły z jedzeniem, a gdzieś z boku Szkotka dostrzegła stos paczuszek. Nie to jednak było tu najdziwniejsze, a fakt nie byli tu sami. Zaniepokojona Leah przebiegła wzrokiem po twarzach pozostałych, kilka rozpoznając jeszcze z celi. To przypadek, czy Hayden zaplanował to spotkanie tutaj? Jak oni są nastawieni? Będą starali się zaatakować... pozabijać? To właśnie tego oczekuje Hayden? Pytania pospiesznie przelatywały przez jej głowę, a brak odpowiedzi na którekolwiek z nich tylko wzmagał strach. Nagle nieznana jej dziewczyna wyciągnęła sztylet i podeszła do Gordona. Po plecach Leah przeszedł zimny dreszcz. Nie wiedziała nawet czy oni sami mają jakąś broń, czy będą w stanie się bronić, jeśli pozostali ich zaatakują. Stała dalej w tym samym miejscu, bojąc się stamtąd ruszyć. Niespodziewanie ktoś się odezwał i Szkotka zdała sobie sprawę, że kojarzy ten głos. Jej oczom ukazał się Gilian. Nie miała pojęcia jak to możliwe, że nadal żył. Zdziwiona i przerażona jego zachowaniem wpatrywała się bez słowa w nóż, który trzymał w dłoni, nie zwracając uwagi na to, że pozostali chcą wyjść.
|
|
Autor |
RE: Polana |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 20:01 |
|
|
Faktycznie dość dziwnym uczuciem było uzdrawianie. Gdy złamana kość łączyła się w jedno, przeszedł mnie dreszcz- ale nie straszny, a przyjemny i miły. Szybko ruszyliśmy dalej i równie szybko usłyszeliśmy ludzkie głosy. Wciągnęłam mocno powietrze do ust, gdy zobaczyłam blondynkę, która niegdyś znalazła się w naszym obozie. Do teraz nie byłam pewna, czy to ona zrobiła nam wtedy krzywdę. W ogóle cała grupa wydawała mi się podejrzana: do momentu, gdy zobaczyłam rudowłosą z klatek. Kiedyś, dawno dawno temu, machałam jej kurczakiem na przywitanie... Przede mnie wyskoczył mężczyzna z nożem, a ja krzyknęłam, wypuszczając z rąk plecak. Dopiero po chwili rozpoznałam w nim Gilliana.
-EJ KURWA, STOP!- wrzasnęłam. Wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli. Na moim czole wystąpiły kropelki potu. Byłam zdenerwowana i przestraszona, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać. Wyciągnęłam ręce w górę i rzuciłam plecak przed siebie- byłam bezbronna.
-Jesteśmy dorosłymi ludźmi!- powiedziałam donośnym głosem, tak że każdy obecny w pomieszczeniu słuchał mnie. -Więc zachowujmy się jak dorośli.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Polana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 20:07 |
|
|
Cissy podniosła wzrok i zauważyła że patrzy na nią męczyzna siedzący przy stole. Rozpoznała w nim tego, który spał przy ognisku tego wieczoru, kiedy to nazajutrz obudziła się z ugryzieniem na szyi. Zacisnęła mocno dłoń na rączce sztyletu, czując się nagle zaskakująco pewnie w towarzystwie ludzi ze swojej grupy. Teraz przynajmniej nie jest sama, i jeżeli będą próbowali zrobić jej krzywdę, to tym razem nie pójdzie im tak łatwo. Strach wciąż nie minął, jednak zaczął działać mobilizująco. Nie będą uciekali jak tchórze. Byli tu pierwsi.
Wtedy odezwała się tamta kobieta. Z trudem powstrzymała się od tego, żeby się na nią nie rzucić. Musiała być bardzo zdziwiona widząc, że Cissy w ogóle żyje. Jak śmiała jeszcze tu przychodzić, bo tym jak ją potraktowali...
- Jaki macie plan? - zapytała donośnym głosem, patrząc na Leanne.
|
|
Autor |
RE: Polana |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 20:13 |
|
|
Wyciągnęłam przed siebie długi, zakoczony pokrwawionymi skórkami palec i wskazałam nim Gavina.
-Powiedział, że będziemy tu bezpieczni. Więc tego oczekujemy.- powiedziałam pewnie, patrząc w oczy kobiecie, która jeszcze niedawno skrzywdziła naszych. To było trudne doświadczenie, próbować zgodzić się z osobą, która wtedy bez skrupułów niemalże nas pomordowała. -Więc będziemy bezpieczni. I wy również. Dlatego nie ugryziesz już nas w szyję, gdy będziemy spali. Jasne?
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Polana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 20:22 |
|
|
Cissy spojrzała na kobietę z wysoko uniesionymi brwami, nieświadomie zaciskając wolną dłoń na przedramieniu stojącego obok Garreta, tak jakby bez tego mężczyzna nie był w stanie wyczuć, jak bardzo ją zdenerwowała. Emma już powątpiewała w jej wersję, więc słowa Leanne zapewne tylko pogłębiły jej niepewność.
- JA nie ugryzę was w szyję. - powtórzyła po niej ze złością. - No to masz kurwa pecha, bo wszyscy widzieli ranę na mojej szyi, kiedy to ze swoimi przyjaciółmi zrobiliście mi jakiś pojebany chrzest bojowy. Ale wiesz co? Przeżyłam i możesz być pewna, że jeszcze pożałujecie tego co mi zrobiliście. Grajmy chociaż fair. - zakończyła, nieco patetycznie wymachując sztyletem.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 06-06-2012 20:25 |
|
|
Wyglądało na to, że jednak Cissy nigdzie nie chciała iść. Podobnie Emma. David spojrzał na nią uważnie, swoim mądrym wzrokiem. - Myślałem, że to Wy chcecie iść... Mi to wisi - odparł, po czym ponownie usiadł przy stole. Spojrzał na jedzenie i uznał, że to idealny moment, by coś przekąsić. Zaczął więc jeść przysłuchując się rozmową pozostałych. - To niby oni Cię wtedy zaatakowali? - zapytał Cissy. - Może to była ta wampirzyc, co grasuje po dżungli, a nie oni? - dodał po chwili, przełykając kolejne kęsy czegoś tam.
Edytowane przez Flaku dnia 06-06-2012 20:27 |
|
Autor |
RE: Polana |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 20:29 |
|
|
-Fiu, fiu. Dobra jesteś!- powiedziałam z udawanym podziwem. -Da się samemu ugryźć w szyję, żeby zsabotażować również i twoje ugryzienienie? A może miałaś wspólnika?- obrzuciłam wzrokiem mężczyznę, który stał tuż obok niej. -Ładna z Was para, ale niekoniecznie musieliście przenosić Wasz fetysz na innych... Piątka z naszych była ranna, a ty zniknęłaś. Naprawdę myślisz, że jakoś się z tego wybronisz, skarbie?- przechyliłam lekko głowę w bok. Władcza Leanne to nie byłam ja- ale czułam się teraz odpowiedzialna za ludzi, którzy stali za mną, mimo że byłam najmłodsza z nich wszystkich. -Ale my jesteśmy dobrymi ludźmi i przyszliśmy u dobrowolnie. Dlatego położysz teraz ten swój sztylecik, tak jak ja odłożyłam swoją broń i dogadamy się bez użycia broni.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Polana |
Andzia
Użytkownik
Postów: 1719
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 20:31 |
|
|
Za dużo uzdrawiania jak na jeden dzień. Stanowczo za dużo. Czułam się jakby cała energia uleciała ze mnie niczym z dmuchanego balonika, pozostawiając mnie piekielnie.. pustą. I przede wszystkim zmęczoną. Czy tak to miało wyglądać za każdym razem?
Siedziałam w kącie nieznanego pomieszczenia, podkulając nogi pod brodę. Miałam nadzieję, że czekoladowy batonik nieco mnie naładuje i będę mogła wrócić do normalnego trybu życia. Cóż, najwidoczniej taka była cena za ratowanie ludziom tyłków. Rozejrzałam się dookoła z lekkim znużeniem, niby od niechcenia. Ciekawiło mnie czy to Hayden to wszystko zaaranżował.. Zaraz, Hayden. Niewidzialna żarówka zaświeciła nad moją głową, a wyraz mojej twarzy z zewnątrz musiał wyglądać dosyć komicznie; otworzyłam szeroko oczy. Co takiego mówił przy jeziorku? "A z trzymaniem się grupy chodzi o to, że przed wami jest coś, przez co samotne przejście będzie wręcz niemożliwe..."- ostrzegł mnie, chodziło przecież o wiewiórki. Może jednak nie starał się doprowadzić do mojej śmierci? Momentalnie poczułam lekki ucisk w podbrzuszu, ale zbagatelizowałam to; istniały ważniejsze sprawy niż moje żałosne rozterki. Na przykład Gillian.-Wybacz, że przerwę, ale czy Ty nie miałeś być martwy?- rzuciłam na tyle głośno by mógł mnie usłyszeć z drugiego końca pomieszczenia i jednocześnie odwrócić na chwilę uwagę od Leanne.
Are you, are you
Coming to the tree
Where they strung up a man they say murdered three
Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met up at midnight in the hanging tree
Moc: Uzdrawianie |
|
Autor |
RE: Polana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 20:37 |
|
|
Cissy przegryzła wargę. Wiedziała, że jedyną osobą która może potwierdzić jej wersję jest ona sama. Szybko zorientowała się w sytuacji i doszła do dość przytłaczającego wniosku: nie ma żadnych dowodów na to, że to ludzie z drugiej grupy zrobili jej krzywdę, tak samo jak nie ma dowodów na to, że ich nie skrzywidziła. Poruszyła się nerwowo, wciąż nie wypuszczając sztyletu z rąk.
- Weź się posłuchaj. Sama się ugryzłam po to, żeby móc spokojnie, bez podejrzeń powgryzać się wam w szyje, kiedy będziecie spać. A zresztą...-machnęła ręką, nie widząc sensu żeby tłumaczyć się kobiecie, która i tak osiągnęła swój cel. Widziała, że ludzie z jej grupy patrzą na nią podejrzliwie; że powoli przestają jej ufać.
- Dogadać w kwestii czego?
|
|
Autor |
RE: Polana |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 20:40 |
|
|
- Wiecie co? W sumie to zamknijcie się , bo takim gadaniem nic nie wskóracie...
Gordona zaskoczyły jego słowa, ale powoli tracił cierpliwość. Dotychczasowa rozmowa wydawała mu się strasznie dziecinna. Nie przerywał jednak nikomu, bo był głodny i pałaszował kabanosy i plastry salami oraz ogórki kiszone.
- Może zajmijmy się tymi paczkami. Jak myślicie, co w nich jest? Bezpiecznie będzie je otwierać?
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Polana |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 20:44 |
|
|
-W kwestii wspólnego, dalszego przeżycia.- powiedziałam i odwróciłam się; Gordon gwałtownie przerwał naszą rozmowę, więc nie czułam się już odpowiedzialna za to, co stanie się dalej. Przyklęknęłam przy stoliku z jedzeniem i dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak głodna jestem. Zaczęłam pałaszować wszystko, co było pod ręką, nie dbając nawet o sztućce.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|