Autor |
RE: Polana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-06-2012 22:38 |
|
|
- Czekaj, obstawmy. - Cissy zamyśliła się, wsłuchując w odgłosy deszczu. W sumie całkiem jej się podobało w wulkanie i nie miałaby nic przeciwko temu, żeby zostali tu na dłużej. Zawszy lepszy wulkan niż dżungla. - Strzelam, że jakąś książkę o filozofii i szpanerski zegarek. Lans co pali i niszczy. - spojrzała wyczekująco w kierunku reszty, która wciąż nie otworzyła swoich pakunków. Jej wzrok padł na stos paczek osób, które wciąż nie dotarły do wulkanu. Jęknęła, po czym spojrzała na Emmę jak dziecko proszące matkę o zabawkę.
- Na pewno nie chcesz przygarnąć jednej z tamtych paczek?
|
|
Autor |
RE: Polana |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-06-2012 22:51 |
|
|
Kąciki ust Emmy powędrowały ku górze.
- Na pewno. Wolę mieć swoje lusterko i grzebień niż coś lepszego, ale kogoś obcego. - Koszulkę od Cissy jednak przyjmie, gdyż ją naturalnie nie traktowała jak obcej osoby. Wciąż uważała, że słabo się znają i mogłyby więcej czasu spędzać na wspólnym robieniu czegośtam, ale jednak i tak z nią (i z ich kochanym filozofem) czasu spędza najwięcej. Teraz, podczas tworzenia skandynawskiego warkocza gadały o różnych sprawach, wliczając w to obgadywanie ich kolegów, czyli Davida i Garretta, którzy zajęci byli chyba swoimi paczkami i nie zwracali na nie większej uwagi. W końcu ruda skończyła.
- Voilà! Teraz obejrzyj się w moim cudownym lusterku - podała jej swój nowy nabytek. Miała nadzieję, że jej dzieło spodoba się dziewczynie.
|
|
Autor |
RE: Polana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 04-06-2012 23:14 |
|
|
Spojrzała jeszcze raz ze smutkiem w stronę nierozpakowanych paczek. Chwyciła lusterko i obejrzała dzieło rudowłosej z każdej strony. Była pełna podziwu dla Emmy, która stworzyła na jej głowie naprawdę skomplikowaną fryzurę.
- Iście zajebiście. - stwierdziła, wyciągając z plecaka drugi t-shirt i podała go rudowłosej. Miała ochotę otworzyć czekoladę, jednak stwierdziła że zostawi ją na gorsze czasy, może chociażby wtedy, gdy będzie chociaż odrobinę głodna a nie przejedzona jak w tym momencie. - Powinni dać Ci zapałki, bo powoli się kończą. No, chyba że już potrafisz wytwarzać ogień bez ich pomocy.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 05-06-2012 00:18 |
|
|
David był bardzo ciekawy co też przygotował dla niego Hayden i gdy reszta zajęła się swoimi sprawami, czyli czesaniem włosów i obgadywaniem m.in. jego, wziął swoje pudełko i usiadł na ziemi w kącie pomieszczenia, po czym zabrał się za otwieranie. Jak się okazało był nieco zaskoczony, ale jednocześnie uśmiechnął się. Takiego zestawu niejeden, by się nie powstydził. Czyżby Hayden aż tak dobrze go znał? W środku było słowem wszystko: dużo wysokiej jakości bibułki, trochę tytoniu i co najważniejsze dosyć spory woreczek świetnie wysuszonych liści marihuany. Były nawet zapałki. W tym momencie David polubił Haydena. Nawet nie pamiętał kiedy ostatnio jarał, ale było to zapewne kilka miesięcy temu, dlatego ten prezent wydał się być idealny. Podniósł głowę do góry i gdy upewnił się, że nikt nie patrzy, schował sporą część swoich "akcesoriów" do kieszeń, a resztę zostawił w środku i zaniósł do reszty. Bez słowa usiadł przy stole i wyciągnął wszystko po kolei, a następnie zaczął robić pierwszego skręta, jakby to była najnormalniejsza i najbardziej oczywista rzecz w tym momencie. Nie miał zbytniej wprawy, ale po kilkunastu sekundach skończył swoje dzieło i teraz pozostało mu jedynie podpalić i zaciągnąć się po raz pierwszy, co też niezwłocznie uczynił. - Chce ktoś? - zapytał po chwili, puszczając dymek.
Edytowane przez Flaku dnia 05-06-2012 00:21 |
|
Autor |
RE: Polana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 05-06-2012 14:02 |
|
|
W pewnym momencie Cissy zauważyła, że David rozpakował swoją paczkę. Usiadł na uboczu, dlatego dokładnie nie widziała co stanowiło jej zawartość. Kiedy zajął się skręcaniem bibułek w cylindryczne kształty zrozumiała, jaki prezent dostał od Haydena. Nigdy nie paliła nawet papierosów, gdyż jako sportowiec nie mogła pozwolić sobie na dobrowolną zgodę na zmniejszenie wydolności swoich płuc dlatego nie poznała słodkawego zapachu dymu, który zaczął wypełniać wnętrze wulkanu. Widać było że nie był to pierwszy skręt w życiu Bowkera ponieważ zaciągał się z wprawą, przytrzymując dym dłuższą chwilę w płucach i powoli wypuszczając. Słysząc jego propozycję, nie zastanawiała się długo. Skoro za kilka dni, maksymalnie tygodni i tak ma być trupem to przynajmniej spróbuje rzeczy, których do tej pory spróbować nie miała okazji. Chwyciła skręta dość nieporadnie między palec wskazujący i środkowy, przyłożyła do ust i zaciągnęła się, a tak jej przynajmniej się wydawało bo wbrew pozorom zaciąganie się jest sztuką. Cissy za bardzo nie wiedziała jak to zrobić, dlatego potrzymała dym dłuższą chwilę w ustach a następnie próbując wciągnąć do płuc zakrztusiła się i zaczęła intensywnie kaszleć. Z oczu pociekły jej łzy a resztka dymu poszła nosem, powodując kolejną falę kaszlu. Oddała skręta rozbawionemu Bowkerowi, próbując złapać oddech.
- Fuuuj, nie wiem co Ty w tym widzisz. - wycharczała kiedy w końcu udało jej się uspokoić.
Edytowane przez mremka dnia 06-06-2012 16:11 |
|
Autor |
RE: Polana |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 06-06-2012 02:12 |
|
|
David odebrał skręta, z niebywałą radością spoglądając na Cissy. - Widać, że nigdy nie paliłaś, ale jakoś mnie to nie dziwi - odparł, szeroko się uśmiechając, po czym zaczął się na nowo zaciągać. Był pewien, że nie będzie mógł odpędzić ich od swojego prezentu, a wyglądało na to, że póki co niespecjalnie ktoś był nim zainteresowany. - Naprawdę nikt nie chce? - zapytał szczerze zdziwiony, po czym spojrzał na szybę, od której nadal odbijały się krople deszczu. Wyglądało na to, że trochę tu zabawią, ale David zbytnio się tym nie przejmował. Palił sobie dalej, a z każdą chwilą świat wydawał się piękniejszy.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 10:29 |
|
|
Spała.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 14:52 |
|
|
Spał.
Fear of a name increases fear of a thing itself. |
|
Autor |
RE: Polana |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 15:41 |
|
|
Hejo, jeśli nic nie pomyliłem, to mamy się pojawić w tym temacie.
~~~~~~
Gordon i cała reszta pojawili się nagle w pomieszczeniu, gdzie pod ścianami stały stoły z jedzeniem. Były też tam paczuszki dla każdego. Martell dostrzegł też ludzi, którzy byli uwięzieni w celach na początku ich mrocznej przygody.
- Eee... hej?
Mężczyzna czuł się bardzo niepewnie w nowym towarzystwie. Nie wiadomo co spotkało tych ludzi i jakie mają nastawienie. Był jednak bardzo głodny, więc rzucił się na półmisek z wędlinami i robił sobie najdziwniejsze kanapki. Póki co swoją paczuszkę olał.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|
Autor |
RE: Polana |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 06-06-2012 15:52 |
|
|
- Co to ma być? Kim jesteście? - zapytał nieco zdezorientowany, kiedy do pomieszczenia wtargnęło kilka nieznajomych osób. W pierwszej chwili tak się przeraził, że aż skręt wypadł mu z ust. Zaczął więc szukać go po ziemi, a kiedy już znalazł, usiadł z powrotem na krześle i wpatrywał się w jakiegoś kolesia, który z wielkim zaangażowanie zjadał kolejne przysmaki ze stołu. Po chwili jednak przypomniał sobie kilka twarzy z cel, dzięki czemu miał przynajmniej świadomość, że to najprawdopodobniej reszta osób, zwerbowanych, czy jak to woli - porwanych przez Haydena. Wtedy skierował wzrok na pozostałe paczki, których przecież było jeszcze sporo, a każda z nich najpewniej przeznaczona dla owych nieznajomych. Wszystko było więc logiczne, także David dalej bezstresowo jarał sobie jointa.
Edytowane przez Flaku dnia 06-06-2012 15:52 |
|
Autor |
RE: Polana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 16:11 |
|
|
Cissy siedziała sobie przy jednym ze stołów, słuchając bębniącego o szyby deszczu kiedy pojawili się ludzie z innej grupy. Pierwszą jej myślą było to, że jest jedno zaciągnięcie skrętem zadziałało na nią w ten dziwny, halucynogenny sposób, dlatego początkowo nawet się nie przestraszyła, śmiejąc cicho pod nosem. Dopiero kiedy zobaczyła wśród tłumu twarz kobiety, która według niej ją skrzywdziła, zerwała się na równe nogi. Szarpnęła za ramię siedzącego obok Garreta. Zaczęła wszystko rozumieć. Ten deszcz był po to, żeby zostali wewnątrz wulanu, tak aby była pewność że obie grupy się na siebie natkną i zapewne urządzą krwawą jatkę. Czy to możliwe, że Hayden mógł sterować pogodą?!
Szybko przeliczyła wzrokiem ilość osób. Było ich mniej więcej tylu, ilu ich wewnątrz wulkanu, więc nie można było mówić o przewadze liczebnej żadnej ze stron. Wyciągnęła sztylet i podeszła do mężczyzny, który jako pierwszy usiadł przy stole, asekuracyjnie kierując ostrze przed siebie.
- Ostrzegam, że nie warto robić nam krzywdy. - powiedziała pierwsze co jej przyszło do głowy.
Edytowane przez mremka dnia 06-06-2012 16:12 |
|
Autor |
RE: Polana |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 16:34 |
|
|
Emma po obudzeniu zjadła śniadanie, potem trochę porzucała do kosza paczkami. Nie było nic do roboty w tym wulkanie. Już miała dla rozrywki poprosić Davida o trochę jego towaru, gdy nagle i niespodziewanie pojawili się wewnątrz ludzie. Serce Emmy od razu zaczęło bić szybciej i wycofała się o kilka kroków do tyłu. Dopiero po chwili uspokoiła się, zobaczyła, że ci ludzie wyglądają równie niepewnie co oni, a kilka twarzy rozpoznała z cel. Uff... A więc oto i druga grupa. Jeden z nich usiadł prędko przy stole, na co Cissy zareagowała dość nerwowo. Wyciągnęła nawet sztylet. W mgnieniu oka pojawiła się obok niej Emma.
- Spokojnie, Cissy! Spokojnie. Ci ludzie są prawdopodobnie równie łaskawie potraktowani przez los, co my. Czyli niezbyt... Nie róbmy im od razu zbędnych przykrości. Na pewno też mają ochotę się najeść, tak jak my gdy tu przybyliśmy - wzięła w obronę ludzi jak to miała w swoim zwyczaju. Chciała przywitać się teraz z nieznajomym mężczyzną, który wyglądał w sumie niegroźnie i to też miało wpływ na to jak Szwedka go przyjęła - Jestem Emma. Jak masz na imię? Gdy zjesz może opowiesz nam waszą historię?
Edytowane przez Lion dnia 06-06-2012 16:36 |
|
Autor |
RE: Polana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 16:42 |
|
|
Cissy spojrzała zdenerwowana na Emmę. W "normalnym" świecie zapewne jej dobre serce i wiara w innych były zaletami, jednak w tym miejscu powoli stawały się przekleństwem. Podeszła do rudowłosej, wciąż nie spuszczając wzroku z zajadającego się mężczyzny.
- To są oni. - szepnęła jej do ucha najciszej jak tylko potrafiła. - To oni zrobili mi wtedy krzywdę. Jeżeli myślisz, że przyszli teraz zrobić sobie z nami zdjęcie to myśl tak dalej. Trzeba ich unieszkodliwić i spierdalamy stąd jak najszybciej, zanim znowu najdzie ich ochota ugryźć kogoś w tętnicę. - wysyczała, po czym spojrzała na nowoprzybyłych z groźną miną.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 16:52 |
|
|
Westchnęła. Chciała być zarówno po stronie Cissy jak i tych ludzi, a to było bardzo trudne. Chwilę nic nie mówiła, tylko przypatrywała się nowo przybyłym. Spora grupa jeszcze do nich nie podeszła. Co jeśli ktoś z nich jest groźny tak jak mówi kobieta i tylko czyha na swoją okazję? Ale co jeśli nie ma się właściwie czym martwić? Jednak Cissy mówi swoje... Tak właściwie nie wiedziała do końca co jej tam zrobili, nigdy jej tego dokładnie nie opowiedziała... Emma nienawidziła takich wewnętrznych dylematów.
- Jestem pewna, że to był jakiś nieszczęśliwy wypadek... - rzekła szeptem, po czym urwała i znowu się zamyśliła. Powiedziała to po części dlatego, że oczekiwała, że Cissy się oburzy tym co ona mówi i przekona ją w bardziej przekonywujący sposób. A po części dlatego, że nie czuła nie wiadomo jakiego zagrożenia z ich strony.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 06-06-2012 16:55 |
|
|
David skręcał sobie właśnie kolejnego jointa, w oczekiwaniu aż ktoś z nowo przybyłych nieznajomych łaskawie przemówi.
|
|
Autor |
RE: Polana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 17:03 |
|
|
Oczy Cissy zwęziły się ze złości. Emma, która ciągle powtarzała że nie chce nikomu zrobić krzywdy, ale także że powinni sobie przede wszystkim ufać, w tym momencie jawnie poddaje w wątpliwość zgodność jej historii z prawdą, a przenajmniej tak odebrała to blondynka.
- Tak kurwa, sama się ugryzłam. - odpowiedziała fałszywie miłym tonem, uśmiechając się sztucznie. Odwróciła się od niej i odeszła kilka metrów w kierunku swojego plecaka. Podnosząc go z ziemi, zwróciła się do Davida.
- Idziesz czy zostajesz?
|
|
Autor |
RE: Polana |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 06-06-2012 17:40 |
|
|
- Eee... co? Gdzie niby mam iść? - zapytał zdziwiony.
Edytowane przez Flaku dnia 06-06-2012 17:41 |
|
Autor |
RE: Polana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 17:46 |
|
|
- Mamy co chcieliśy. Ty masz zioło, ja mam krakersy. Idźmy stąd. - powiedziała, po czym założyła plecak i podskoczyła kilka razy żeby ten wygodnie ułożył się na ramionach.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 06-06-2012 17:56 |
|
|
- Aaa co z nimi? - wskazał wzrokiem na mężczyznę obżerającego się właśnie przy stole i kilka innych osób, które najprawdopodobniej były niemowami. Nie wiedział co też Cissy chce dzięki temu osiągnąć. Nieznajomi nie sprawiali wrażenia wrogich i byli chyba w identycznej sytuacji jak oni.
|
|
Autor |
RE: Polana |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 06-06-2012 18:03 |
|
|
Gdy tylko Cissy mnie szturchnęła, momentalnie odwróciłem się w stronę nadchodzących ludzi. Spodziewałem się raczej jakichś dzikusów mieszkających w górach, a tymczasem byli to Ci samo ludzie, którzy zostali razem z nami zamknięci w celach. Myślałem, że już dawno nie żyją, a tu proszę... Stanąłem obok Franceski przyglądając się wygłodniałym potworom, którzy właśnie plądrowali nasz boski stół z żywnością. I w dodatku nie zapukali, jakby się spodziewali, że mogą tutaj żywnie robić co im się podoba. Schowałem swoją jeszcze nie rozpakowaną paczuszkę do kieszeni. - Nie wyczuwam w nich jakichś złych emocji, ale lepiej dmuchać na zimne. Nie wiemy jakie mają moce i w każdej chwili mogą nas zaatakować. - szepnąłem do Patterson, świdrując wzrokiem Gordona. - Robi się tu ciasno...
Fear of a name increases fear of a thing itself. |
|