Autor |
RE: Rozbitkowie |
Desmond Hume
Użytkownik
Postać: Desmond Hume
Postów: 184
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-11-2011 23:27 |
|
|
- Dwa lata żyłem w samotności i jakoś przetrwałem więc poradzę sobie jeszcze trochę czasu. A jak uda się Wam wezwać pomoc, to liczę, że nie zostawicie mnie tu samego. - odpowiedział wprost i usłyszał głos milczącego do tej pory Mortena. - Skoro chcecie. - wstał z ziemi i spojrzał na pozostałe osoby.ał na pozostałe osoby.
Załóżmy, że wszyscy idą z Desmondem. Dobrze, żebyście w końcu stanowili jedną grupę bo wtedy powinno się łatwiej grać. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 02-11-2011 23:47 |
|
|
Szedłem cały czas obok Desmonda, dotrzymując mu kroku. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy już w pobliżu baraków. Spojrzałem na mężczyznę, który chyba nie zmienił zdania w sprawie "odwiedzin" Innych. Po chwili mój wzrok skierował się z powrotem na stojące w oddali domki. Z jednej strony czułem strach przed tym co może nas tam czekać, ale z drugiej wierzyłem, że muszę tam pójść. - Co teraz? - zwróciłem się do pozostałych. - Mamy tak po prostu wejść? - zadałem kolejne pytanie. Chciałem wierzyć w słowa Arielle, ale to było bardzo trudne. Nie miałem planu...
Edytowane przez Flaku dnia 02-11-2011 23:50 |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 03-11-2011 09:55 |
|
|
Nie wierzyłam ani przez moment w historię dziewczyn. Nie ufałam Innym, nie chciałabym iść za nimi. Miałam wrażenie,. że gdy tylko przekroczę ich barierę, wpłyną na mój mózg i całe moje dotychczasowe myślenie zmieni się a to, co do teraz było słusznością, stanie się iluzją. Króko mówiąc, wiedziałam, że mog ą zrobić mi tam pranie mózgu. Trzymałam się kurczowo Desmonda, zaciskając lekko wargi. Nie miałam już sił wyrażać sprzeciwu. Nie chciałam pokazywać mojej nieufności. Czułam jednak, że Morten, idący obok mnie, myśli podobnie, a to dodawało mi otuchy. Uśmiechnęłam się do mężczyzny blado gdy zauważył, że patrzę w jego kierunku.
-Co z tym robimy?- spytałam cicho.
//nie wiem, czy będę miała dzisiaj Internet w domu. Piszę ze szkoły Więc nie wywalajcie mnie z MP jak coś, bardzo proszę
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 03-11-2011 11:03 |
|
|
Bernard nie miał zamiaru nigdzie iść. Był ciekawy w jaki sposób rozbitkowie zamierzają sprawdzić czy innym rozbitkom nic jest skoro my nie mamy nic a Inni ogrodzenie, broń i zapasy żywności. Mając jednak w perspektywie samotne pozostanie w dżungli a pójście do Innych mimo wszystko wolałem to drugie. Szedłem więc całkowicie niechętny tej wyprawie za innym rozbitkami lecz w razie kłopotów zamierzałem jak najszybciej ulotnić się z okolic wioski Innych.
|
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 03-11-2011 18:40 |
|
|
Biegłem ile sił w nogach, przed siebie, mijając kolejne porośnięte bluszczem drzewa. Nie odwracałem się za siebie. Chciałem zniknąć. Po prostu przestać istnieć. Nigdy nie myślałem, że mógłbym znaleźć się w takiej sytuacji, że w moim życiu nie byłoby Shannon... Zatrzymałem się dopiero przy niewielkim strumyku, który pięknie szumiał, jakby nigdy nic. Tak, jakby nigdy to się nie stało. Usiadłem na wielkim głazie, próbując powstrzymać łzy. Na chwilę obecną było to niemożliwe. Mimowolnie słone krople zjeżdżały mi po policzku, by później spaść na brudną koszulę. Świat dla mnie nie istniał. Ja dla świata również. Najgorsze było to, że przed moimi oczyma dalej stała Shannon. Brakowało mi jej najbardziej na świecie. Ale tutaj nawet nadzieja przestała istnieć. Nawet to mi odebrano. Schyliłem się i spojrzałem w swoje odbicie w przeźroczyście czystej wodzie. Tak żałosnego człowieka nie widziałem już dawno. Czerwone, podkrążone oczy, mokre poliki, nieogar na głowie i lekki zarost dawały wrażenie obłąkanego podróżnika z dżungli. Włożyłem ręce do chłodnej wody i obmyłem twarz z łez na znak nowego początku.
Fear of a name increases fear of a thing itself. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Inni
Użytkownik
Postów: 46
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 03-11-2011 19:15 |
|
|
Na rozkaz Arielle i po późniejszej konsultacji z Benem, grupa Innych, która przed kilkoma dniami uprowadziła rozbitków z Łabędzia i tych zmierzających do katamaranu, wyruszyła po resztę poza ogrodzenie Othersville. To, że tworzyli małe grupki nie podobało się Benowi i wolał mieć wszystkich przy siebie. Zwłaszcza, że doszła do niego informacja o opuszczeniu wyspy przez Matt'a i obawiał się tego co może mieć miejsce w najbliższym czasie. Ekipa Innych zaatakowała rozbitków i siłą sprowadziła ich do wioski. Gdy przekroczyliście pylony, nie mieliście już szans na opuszczenie tego miejsca więc zostaliście uwolnieni. - Czujcie się jak u siebie w domu. - z diabelskim uśmieszkiem powiedział Aldo.
Wszyscy już piszcie w Barakowcach. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 05-11-2011 01:13 |
|
|
Tymczasem w lesie szumiały drzewa. |
|
Autor |
RE: Rozbitkowie |
Umbastyczny
Użytkownik
Postać: Cynthia Hickey
Postów: 11723
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 05-11-2011 13:45 |
|
|
- Szuuuuuuu! Szuszuszuszu!- zaszumiały.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie. |
|