Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 29-11-2011 21:06 |
|
|
Sun wreszcie doszła do źródła kapiących odgłosów. Znalazła się w niewielkiej salce, ze zbiornikiem wody pośrodku. Stawik był obetonowany i wyglądał na dość głęboki. Sun poświeciła pochodnią na znak Dharmy, który tu widniał. Sun otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-11-2011 21:28 |
|
|
Jack zaczął ponownie dokładnie badać salę z pochodniami, teraz zauważył mały tunel w rogu sali. On może być wyjściem z tej kiepskiej dla niego sytuacji, do metalowych drzwi potrzebny jest klucz, którego on nie posiada. Ciekawe co z Sun. Czy ten kto tu mieszka napadł na nią? Bo ktoś tu żyje, jestem pewny.... Ruszył tunelem, musiał się długą drogę czołgać, zastanawiał się po co ktoś wybudował to miejsce. Słyszał on podobnie jak wcześniej Sun kapanie wody, regularne co kilka sekund. Ten dźwięk go niepokoił z nieznanych przyczyn...
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 29-11-2011 21:41 |
|
|
Sun wciąż wpatrywała się w logo przedstawiające papaję. Podeszła do ściany i przejechała ręką po symbolu. Pod sodem znajdował się lekko zatarty napis Station 9 "The papaya". Rozejrzała się po pomieszczeniu i zobaczyła, że stawik jest tak naprawdę dokiem, w którym zacumowana jest mała łódź (podobna do tej z groty w Księciu Półkrwi). Oświetliła ściany, jednak nie dostrzegła nigdzie odpływu. Dziwne - pomyślała i wówczas dosłyszała dochodzące z oddali człapanie...
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-11-2011 21:56 |
|
|
Odgłosy człapania wydawał... nie kto inny jak Jack Shephard! Opuścił tunel i właśnie się kierował do małej sali, w której była Sun. Po chwili mogła go zobaczyć i się uspokoić, gdyż z Jackiem oczywiście jej teraz nic nie grozi.
-Sun! Żyjesz! - od razu ruszył ku niej by ją przytulić, ucieszył się ze jej się nic nie stało. Teraz wspólnie opuszczą to miejsce i będą mogli odetchnąć świeżym powietrzem. -Nic ci nie jest? Ktoś tu jest, jestem tego pewny. Ktoś mieszka w tych podziemiach, musimy czym prędzej uciekać. - zakomunikował jej, dopiero teraz rozejrzał się po pomieszczeniu. Jego wzrok padł na symbol stacji Dharmy. To go bardzo mocno zaintrygowało, musiał się jej zapytać mimo niebezpieczeństwa jakie nad nimi groziło. -Co to jest?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 29-11-2011 21:58 |
|
|
Sun przyłożyła rękę do piersi, gdy człapiąca istota się zbliżała. Po chwili odetchnęła z ulgą. To był tylko ten nieudacznik Jack. Sun spojrzała ponownie na logo. Myślę, że jest to papaja. - powiedziała tonem znawcy. Jednak tylko prawdziwy ekspert mógłby to potwierdzić.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-11-2011 22:07 |
|
|
Niestety wśród nich nie było Bernarda, eksperta papajowego. -Masz rację, ten owoc wygląda na papaję. -Jack zaczął dotykać loga, jakby chciał się upewnić w tej kwestii. Teraz dopiero zauważył mała łódkę, która może prowadzi do wyjścia z tego miejsca.
-Proponuje wejść do łódki, może gdzieś dopłyniemy.
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 29-11-2011 22:12 |
|
|
Sun uniosła wysoko brwi, bowiem tunel kończył się ślepą ścianą. Łódka jednak mogła być dziurawa i pani Kwon wolała nie przekonywać się o tym na własnej skórze. Ok, ty pierwszy. - powiedziała i zrobiła zapraszający gest.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-11-2011 22:17 |
|
|
Jack był dżentelmenem więc nie mógł pierwszy tak sobie wejść do łódki. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie, nie rozumiejąc jej obaw.
-Sun, to że rozbiłem się na wyspie i żyłem w dżungli nie zrobiło ze mnie bezmyślnego dzikusa. Nadal jestem dżentelmenem, w końcu byłem kiedyś najbardziej szanowanym doktorem w USA - trochę podkoloryzował, raz mu się udało dokonać cudu na pacjencie, tak to był tylko szanowanym doktorem w LA. -Kobiety mają pierwszeństwo, spokojnie przytrzymam łódkę jakby co. - gdyby Sun wpadła niespodziewanie do wody Jack mógłby ją uratować przez co dowartościowałby się jeszcze bardziej tego dnia.
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 29-11-2011 22:22 |
|
|
Sun splotła ręce na piersiach i pokręciła głową. Ruszyła w stronę łódki, gdy nagle płytka pod jej stopą zrobiła "klik". Kwon zamarła. Pomyślała, że uruchomiła jakąś pułapkę. Wtedy niespodzianie jedna ze ścian zaczęła się podnosić....
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-11-2011 22:28 |
|
|
...i zobaczyli nic innego jak kolejne pomieszczenie, a dokładnie jeden wielki tunel. Na środku były tory, a obok stał wózek pełen papai. Jack się bardzo zdziwił, to była ostatnia rzecz jakiej się spodziewał. Dotknął dłoni Sun i razem z nią ruszyli przyjrzeć się z bliska...
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 29-11-2011 22:35 |
|
|
/kurde, to miało być w wodzie i mieli płynąć /
Sun zdziwiła się, gdy zobaczyła tunel i tory. Wszystko przypominało starą kopalnię. Na jednym z wózków była sterta papai. Czyżby wydobywano tutaj ten owoc. Kopalnia papai? - zapytała zdumiona. Weszła do tunelu. Faktycznie. W ścianach tkwiły pestki papai, a w niektórych miejscach były już nawet małe owoce. Obok jednej ze ścian stał kilof. Zdumiewające. - powiedziała i wzięła jedną papaję z wózka. Twarda! - powiedziała. To nie papaja. To jakiś minerał, którego kryształy wyglądają jak papaje!
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 29-11-2011 22:50 |
|
|
Jack w jednej chwili wszystko zrozumiał. Wiedział, czemu ta wyspa jest taka ważna. Czemu Inni tak chronią sekret jej istnienia. Kryształy z papai musiały być wyjątkowym, niespotykanym minerałem, które było warte fortuny. Każdy bogacz pewnie chciał je mieć, diamenty, złoto i reszta już dawno wyszła z mody.
-Sun, odkryliśmy coś, za co niektórzy mogą nas zabić. -oznajmił, po chwili podzielił się z swoimi myślami dotyczących tych papai. Kusiło go, by... -Weźmiemy parę? Jak opuścimy wyspę będziemy bogaci, będziemy mogli wspomóc szpitale i dzieci w Afryce. Pomyśl, ile dobra możemy zrobić dzięki tym papajom... - Jack zaczął marzyć, o tym jakim byłby sławnym filantropem oprócz bycia sławnym lekarzem....
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 30-11-2011 18:52 |
|
|
Sun przez chwilę zastanawiała się. A co jeśli te papaje są radioaktywne? Ok, weź ile chcesz. - powiedziała. Jack i tak wygląda już jak mutant, więc nic mu nie zaszkodzi. Sama postanowiła na razie zostawić skarby w spokoju. Na szynach dostrzegła starą drezynę. Hej, tym możemy się stąd wydostać!
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 02-12-2011 20:56 |
|
|
Jack spakował papaje do plecaka myśląc o tym ile dobra nimi zrobi na świecie, gdy już był pełny plecak odwrócił się do Sun uradowany. Teraz musieli opuścić to miejsce a Azjatka zaproponowała im dobry pomysł.
-No to spróbujmy
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 02-12-2011 21:20 |
|
|
Zatem Jack i Sun weszli na drezynę i zaczęli machać (tym czymś, co tam jest, żeby to jechało). Pojazd nabierał prędkości. Po kilkunastu minutach jazdy Sun dostrzegła w oddali małe światełko...
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-12-2011 13:35 |
|
|
Wyjechali w końcu z tuneli i znaleźli się w dżungli, w kryjówce ukrytej w krzakach tak, że nikt nie mógł jej zobaczyć gdyby nie wiedział o jej istnieniu. Jackowi kręciło się w głowie po przejażdżce, od razu opuścił ten nieprzyjemny dla niego środek transportu i zagłębił się w dżungle by przez chwilę odetchnąć. Upadł na kolana, powoli jego oddech się ustabilizował. A co to jest? Świeżę? Nie bez powodu ja się znalazłem właśnie tu i teraz.... Jack zobaczył na ziemi ślady stóp, ktoś samotnie wędrował do dżungli i to jakiś czas temu. Zaciekawiony wstał i ruszył, chcąc się dowiedzieć kto to jest i co chce zrobić...
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 12-12-2011 21:08 |
|
|
/ja już od jakiegoś czasu piszę w "Kahanie"..../
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-12-2011 22:17 |
|
|
/aha/
Jack uparcie szedł za śladami wgłąb dżungli, od pewnego momentu zauważył pozostawione pestki papai, jakby ktoś zaznaczał nimi drogę by się nie zgubić. Może to mój ojciec? Ma mi do przekazania kolejną ważną informacje? Może znów powie, że mi wybacza i że jest ze mnie dumny? Shephard nadal rozpamiętywał tamtą rozmowę, podnosiło go to na duchu. Jedyna miła rzecz, jaka go spotkała od czasu katastrofy...
Po nieprzerwanej dwu dniowej wędrówce za pestkami papai(ślady stóp znikły, same pestki niepokoiły i intrygowały Jacka) Shephard doznał niespodziewanego szoku. Przez ten cały czas przeszedł przez wyspę i znalazł się po drugiej stronie wyspy, na terytorium gdzie rzadko bywał. Z powodu częstej obecności Czarnego Dymu. Czyżby los, przeznaczenie chciał, bym zniszczył ten Czarny Dym? Okiełznał? Poznał prawdę o nim? W pobliskich ruinach niedaleko plaży Jack usiadł i zaczął rozmyślać co musi zrobić dalej, przeżywał kolejną rozterkę życiową. Nie zrobił nic o co go prosił jego ojciec, daje mu same powodu by nie był z niego dumny. By się oderwać na chwilę od tych dla niego przykrych myśli zaczął jeść, zauważył po kilku minutach coś w oddali...
Z drewna, stare ale wygląda na wytrzymałe. Czekało to na mnie, ja to wiem. Jack patrzył z bliska na łódkę, którą z oddali zauważył gdy spożywał posiłek. To był dar od wyspy, nie bez powodu te pestki papai zaprowadziło go do tego miejsca. Tą łódką miał opuścić wyspę! Opuścić to miejsce i powiedzieć prawdę na całym świecie, to się należy tym wszystkim martwym rozbitkom. Zasłużyli na to. Jack zaczął pchać łódkę ku plaży, musiał czym prędzej wziąć się do roboty. Zwodował łódkę, ostatni raz spojrzał za siebie, gdzie spędził dni, które do końca życia będzie pamiętał.
Nastawił żagiel, wziął wiosła w dłoń i popłynął przed siebie...
Edytowane przez Furfon dnia 14-12-2011 23:33 |
|