Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 15-11-2011 23:37 |
|
|
Moja droguchna, nie zapomniałaś o czymś? - Rumpel lazł za Claire z kartka, którą cały czas trzymał w dłoni, przez co była jeszcze bardziej brudna.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 15-11-2011 23:39 |
|
|
- Czemu mu jeszcze nikt po prostu nie przywalił? - zapytała półgębkiem, wskazując głową na Rumpelstiltskina, który szedł w pewnej odległości za nimi, mrucząc coś pod nosem i wymachując brudną, pogiętą kartką. - I tak właściwie to skąd on się wziął?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 15-11-2011 23:40 |
|
|
Oscar spojrzał na jakąś kartkę, a potem na Claire. Nie wiedział o co chodzi. Nie był zwolennikiem mieszania się w czyjeś sprawy i decydowania za innych, więc tylko spojrzał na nią wzrokiem mówiącym "Żebyś potem nie żałowała".
- Wziął się z jaskini. Pan Rumpel mieszkał sobie w jaskini pośrodku dżungli. |
|
Autor |
RE: Barakowcy |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 15-11-2011 23:43 |
|
|
- I chyba lepiej by było i dla nas, i dla niego żeby w tej jaskini sobie został. - stwierdziła. Chwilę odczekali aż cała grupa opuści budynek wieży i ruszyli w kierunku plaży. Camila miała nadzieję że to ich ostatnia wspólna wyprawa przez dżunglę.
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 15-11-2011 23:46 |
|
|
Oscar spojrzał na nią wymownie, co w sumie obudziło trochę Claire. Nie był rozbitkiem, aby mogła mu tak bezgranicznie ufać. Zawsze ją uczono, aby czytała to, co ma zamiar podpisać, a tutaj?
- Nie podpiszę czystej kartki, muszę znać konkrety. - powiedziała twardo patrząc na niego, po czym zwróciła się do pozostałych. - Nie chcę wam nic mówić, ale ON jest Tamtym i wleczemy go do miejsca, gdzie mamy zostać uratowani, czy to trochę nierozsądne?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 15-11-2011 23:51 |
|
|
- No ja już sugerowałam, żeby porządnie obić mu twarzyczkę. - przypomniała, patrząc z ukosa na mężczyznę. - Niestety nikt nikogo nie wlecze, sam za nami łazi. Równie dobrze możemy powiedzieć że wleczemy go za sobą całą drogę odkąd go tylko spotkaliście. Możemy go co najwyżej gdzieś przywiązać. - westchnęła.
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 15-11-2011 23:52 |
|
|
Ale ja jeszcze nie wiem, czego będę od ciebie chciał. - tłumaczył się. Mam wprawdzie kilka pomysłów... - uśmiechnął się trochę dewiancko. Po chwili jednak zorientował się, że rozbitkowie chcą się go pozbyć. Jakim Tamtym...? Och, jakżeby... o co znowuż chodzi...? - zaczął strugać wariata, machając przed sobą dłońmi, jakby odpierając oskarżenia.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 15-11-2011 23:55 |
|
|
- Jak dasz mi sznur to chętnie go przywiąże. Nie chcę się znowu bawić w Super Oscara i wyczarowywać sznur z trawy albo z naszych splecionych sznurowadeł bądź włosów - wytłumaczył Camili. - Jesteś Tamtym, a do tego gnidą, szumowiną i najlepiej jakbyś w ogóle nie wychodził ze swojej jaskini. Opuść nas albo ktoś Ci zrobi krzywdę... |
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 15-11-2011 23:57 |
|
|
Rumpel rzucił gniewne spojrzenie Oscarowi. Od początku nie lubił tego typa. Z chęcią by go załatwił, tak jak to już robił z podobnymi chłoptasiami, ale złożył pewną obietnicę. Powinieneś milczeć. - powiedział tylko.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 15-11-2011 23:58 |
|
|
Tym razem szedłem na końcu grupy. Cały czas zastanawiałem się, czy to rzeczywiście jest takie proste. Czy naprawdę dojdziemy na plażę, a tam będzie już czekał na nas ratunek. Zastanawiałem się, czy to w ogóle może się stać. Minęło już tyle czasu od dnia katastrofy, a teraz tak po prostu będziemy wolni? Czy to nie jest jakaś pułapka? Jako, że z natury byłem pesymistą podchodziłem do tego z lekkim dystansem. Nie mniej jednak naszym kolejnym celem był powrót na plażę i starałem się go realizować, cokolwiek by tam na nas miało czekać. Szedłem zamyślony, jakby zupełnie nieobecny. Nie angażowałem się w to co się działo. Nawet obecność Rumplestiltskina nie była teraz dla mnie problemem. Pozostali już planowali jak się go pozbyć, ale mnie to zupełnie nie obchodziło. Nie w tym momencie. Starałem się iść przed siebie, za resztą. Tylko to się teraz liczyło.
Edytowane przez Flaku dnia 16-11-2011 00:00 |
|
Autor |
RE: Barakowcy |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 16-11-2011 00:01 |
|
|
Camila spojrzała zdziwiona na Oscara. Albo jej się zdawało albo ostatnio się zmienił. Nie przypominała sobie żeby był tak śmiały na początku, kiedy się tylko rozbili - nie był może mięczakiem, ale również nie był na tyle odważny żeby bez zawahania wycelować w Bena, kiedy wysadzali Dharmaville czy grozić Rumpelowi, mając świadomość że jest jednym z Innych. Sama na pewno nie byłaby tak śmiała, dlatego przyglądała mu się z nieukrywanym podziwem.
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 16-11-2011 00:01 |
|
|
- Morgan co o tym wszystkim myślisz? Niedługo będziemy uratowani? - spytał go, jakby przeczuwając o czym właśnie myślał. |
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 16-11-2011 00:02 |
|
|
Ukucnął na skraju dżungli, ukryty pośród krzaków obserwował radiostacje i budynek, już od dobrych kilku godzin. Zaobserwował przybycie grupki ludzi, z tej odległości nie zauważył żadnej znajomej twarzy, był zbyt krótko.... To Inni. Porwali naszych. Zniewolili. A niektórych zabili. Tylko ja zostałem na tej przeklętej wyspie... Krótko była grupa w radiostacji, pewnie komunikowali się z swoimi liderami. Zgłaszali pewnie raport o kolejny zamordowanych rozbitkach. Na samą myśl o tych wszystkich bezimiennych ofiarach, które znajdował w dżungli(statyści) posmutniał. Zawiódł ich od samego początku, nie niósł pomocy tak jak było to w jego obowiązku. Mógł ich jedynie pochować, każdy grób kopał własnoręcznie. Zawiodłem, gdybym był z nimi przez cały czas to by nadal żyli, na pewno... Cudem przetrwał, ta strzała omal go nie zabiła. Współtowarzysze jako niedoświadczeni zbyt wcześnie uznali go za martwego, szczerze sam też tak uważał. Utracił zbyt wiele krwi, bandaż jaki sam sobie zrobił gdy się wybudził był zbyt prowizoryczny a od czasu wyjęcia strzały z ciała przez cały tydzień walczył z gorączką. Przez mgłę pamiętał ten czas.... lecz wyzdrowiał. Żył. Żył dla ich pamięci, pewnego dnia opuści to piekło i powie innym co tu się działo. Zapłacą ci Inni za to. Za wszystko. Ta myśl go motywowało do życia w tym miejscu. Zobaczył jak grupa odchodzi od radiostacji i zmierza ku plaży. Miał zamiar ich śledzić, tym razem nie cofnie się i dowie co oni knują. Jack Shephard podniósł się, złapał w dłoń swoją jedyną broń czyli włócznie, założył plecak z zapasami i zaczął iść za grupą niepostrzeżenie....
Edytowane przez Furfon dnia 16-11-2011 00:03 |
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17722
Administrator
|
Dodane dnia 16-11-2011 00:06 |
|
|
Rumplestiltskin szedł nadal za grupą, gdy nagle coś go zaniepokoiło. Spojrzał w stronę krzaków, gdzie ukrywał się Jack, lecz niczego nie dostrzegł. Hm... - mruknął. Lepiej chodźmy. - przyśpieszył kroku.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 16-11-2011 00:08 |
|
|
Nagle z moich rozmyślań wyrwały mnie słowa Oscara. Przez ostatnie kilkanaście minut słyszałem wiele słów. Może "słyszałem" to za mocno powiedziane. Można, by rzec, że przez ostatnie kilkanaście minut dochodziły do mnie jakieś słowa, ale starałem się je ignorować. Z racji tego, że tym razem usłyszałem moje imię wypowiedziane przez Shelley'a zostałem wytrącony, wybity z rytmu jaki do tej pory mi towarzyszył. - Co? - odparłem lekko zaskoczony. Dopiero po chwili udało mi się przetworzyć wiadomość jaką przed chwilą otrzymałem. - Nie wiem... Na razie nic... Zobaczymy jak będziemy na miejscu - odparłem. - A ty?
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 16-11-2011 00:18 |
|
|
- W sumie najpierw Widmore mówił że musimy mieć Linusa żywego... Nie wiem czy zmienił zdanie, ale teraz nawet o niego nie spytał. Więc też będę wiedział więcej jak zobaczę statek, wtedy uwierzę, że on w ogóle istnieje i jest w stanie nas stąd zabrać... Ale w sumie Claire straciła Aarona i nie wiem czy opuszczę wyspę z wami jeśli będzie okazja... To trudna decyzja, kiedy wiesz, że zostanie na niej ktoś kto na ciebie liczy i polega na tobie... Chyba, że Aaron się nagle znajdzie, wtedy wybór będzie oczywisty - powiedział, idąc przez dżunglę. |
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 16-11-2011 00:25 |
|
|
Oscar rozgadał się w swoim stylu, a przecież mógł ująć to w jednym zdaniu. Nie mniej jednak słuchałem go z uwagą. - Właśnie... Ben... Dlatego to wydaję mi się tym bardziej dziwne. Czyli teraz chce nam bezinteresownie pomóc, mimo, że kilka dni wcześniej wyraźnie powiedział, że oczekuje "zapłaty"? Coś tu chyba nie gra... - odparłem robiąc dziwną minę.
Edytowane przez Flaku dnia 16-11-2011 00:26 |
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 16-11-2011 00:26 |
|
|
- Nom, też mnie to niepokoi - rozgadał się w swoim stylu. |
|
Autor |
RE: Barakowcy |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 16-11-2011 00:27 |
|
|
- Im szybciej dotrzemy na miejsce, tym wcześniej dowiemy się o co tu tak naprawdę chodzi - oznajmiłem z ironicznym uśmiechem, przyspieszając tym samym kroku. Miałem nadziej, że lada chwila znajdziemy się na plaży.
|
|
Autor |
RE: Barakowcy |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 16-11-2011 00:34 |
|
|
Camila szła przed Oscarem i Mortenem, jednak nie przysłuchiwała się ich rozmowie. Zastanawiała się co z Valerie, bo nie wyobrażała sobie żeby mogli odpłynąć bez niej. Postanowiła w duchu że gdy tylko dojdą na plażę i faktycznie okaże się, że pomoc jest w drodze to pobiegnie po dziewczynę do bunkra Widmore'a. Uśmiechnęła się pod nosem widząc reakcję dziewczyny na słowa "Vallie, wracamy do domu". Złość na Valerie uciekała kompletnie, teraz chciała jak najszybciej się z nią zobaczyć. Świadomość że perspektywa wydostania się z wyspy jest coraz bliżej powodowała że zaczęła się niecierpliwić.
|
|