Jeden z Innych odprowadził nieświadomego niczego Walta. - Elodie, jeśli się zgodzisz nie zrobimy na Innych tego eksperymentu z ciążą. A nasz mały bohater zakończył właśnie zabawę z tym pomieszczeniem. I Ben sugerował, że powinnaś mieć wybór. Jeśli wolisz to możesz zostać zapłodniona zamiast Nikki, damy Ci trochę czasu do namysłu.
Tori podeszła bliżej Johna. - I jaką podjąłeś decyzję?
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Lepiej, żeby już wszyscy mieli umrzeć... czemu ona ma zostać ukarana. Te dwie zdrajczynie wrobiły ją w dziecko i jakoś Elodie się ich nie czepia, tylko do niej ma pretensje, że się nie chce poświęcić... nawet na nie nie spojrzy, gdy będzie miała okazję opuścić tą wyspę... na Paula też.
Rzuciła przelotne spojrzenie na ekran, nie obchodzi jej ten bachor, ona tu ma zostać jakimś chorym królikiem doświadczalnym! No way!
Zgódź się... myślała... zgódź się...
Edytowane przez Nikki Fernandez dnia 25-10-2011 21:35
Oczywiście zgadzam się. - powiedział pewien siebie Locke. Podciągnął spodnie na tyłku. Kiedy zaczynamy? - John nie mógł doczekać się, kiedy pozna najtajniejsze tajemnice wyspy.
We are all evil in some form or another, are we not?
Serce zaczęło walić mi głośno, obijając się mocno o moją klatkę piersiową, jak gdyby chciało wydostać się na zewnątrz. Takiego obrotu sprawy zupełnie się nie spodziewałam. Narzucałam innym w myślach egoizm, a teraz sama nie potrafiłam przyjąć tego na siebie. E tam, przecież to tylko NPC. Po co El ma przez to chodzić z brzuchem? Zawiesiłam wzrok na Mai, która od jakiegoś czasu się nie odzywała, a potem powoli przechodziłam od jednej twarzy do drugiej, spodziewając się jakiegokolwiek ratunku. Nie nadszedł.-W takim razie kto kontrolowałby mnie?- spytałam bystrze.
/Rozumiem, że Walt znowu jest z nami?/
- Tak się martwiłam. - Rzuciła do chłopca, lekko go przytulając. Trochę szczerze, trochę pod publikę, musiała jakoś podbudować swój wizerunek po tym, jak sprzedała Nikki.
- To znaczy proces przejścia zaczniemy już dziś, ale ciekawsze rzeczy będą już na głównej wyspie. Zostaniesz wprowadzony we wszystko. Ben, tego chce. Idź teraz z tym facetem.
Tori wskazała jednego z Innych - Luke'a. Zaprowadził on Johna do pomieszczenia numer 23 i usadowił go na krześle, a następnie go przypiął i uruchomił film.
Po zakończonym seansie u boku Johna pojawił się Ben.
Bluefield mówiła do rozbitków. - Rozumiemy, że to dla Was trudne chwile. Dlatego dajemy Wam trochę wolnego na tej wyspie. Możecie się po niej swobodnie poruszać, ale nie radzę Wam uciekać. Są tutaj nasze uzbrojone patrole, nie ma żadnego środku transportu, więc musielibyście płynąć wpław, a w oceanie są rekiny. Jutro czekają na Was nowe zadania, więc odpoczywajcie. I pogadajcie o tym co się dziś stało: pewnie macie sporo do obgadania. Nie wiem czy mi uwierzycie, ale jesteście bezpieczni.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Locke posłusznie poszedł za Lukiem i obejrzał film z wielkim zainteresowaniem. Kiedy nagranie dobiegło końca, a u boku Johna pojawił sie Ben, Locke spojrzał na niego lekko nieprzytomnym głosem i powiedział: Nie chciałbyś zobaczyć tego jeszcze raz?
We are all evil in some form or another, are we not?
Tori popatrzyła z uśmiechem na Elodie, gdyż wiedziała, że ta musi się teraz poważnie głowić. W końcu jednak wyszła z pomieszczenia. W drzwiach rzuciła jeszcze jednak jedno zdanie: - Poznajcie dzisiaj dobrze wyspę, może Wam się to przydać.
- Tak chcę - powiedział i obejrzeli razem ponownie film.
Ben przywitał Johna z szerokim uśmiechem i uścisnął jego dłoń. - Cieszę się, że mogę w końcu się poznać osobiście. Moi szpiedzy jednogłośnie wskazywali się jako wyjątkowego. Do tego Twoja choroba, a raczej je brak. Wyspa Cię wybrała!
Linus zaczął odpinać Locke'a od krzesła. - Po powrocie na główną wyspę, ulokujemy Cię w jednym z domków, poznasz wszystkie tajemnice wyspy, będziesz już naprawdę jednym z nas.
Film, który oglądał John, sprawił, że mężczyzna był rozkojarzony i ospały, ale w jego głowie tkwiła teraz niezrozumiała miłość i wiara w Jacoba, oraz chęć służenia mu i wypełniania jego woli. - Dziś jednak to się jeszcze nie stanie. Musisz to zrozumieć, Hydra to nie odpowiednie miejsce na takie rzeczy, zwłaszcza gdy pełno tu rozbitków. Wróć do nich i postaraj się ich nakłaniać, że jesteśmy dobrymi ludźmi, że warto się do nas przyłączyć. To Twoje pierwsze zadanie. Aha, niech Tom pozostanie naszym szpiegiem.
Ben wyszedł i zostawił Johna samego sobie.
Edytowane przez Benjamin Linus dnia 25-10-2011 22:00
Spojrzałam na Tori i po jej słowach ogarnęła mnie ulga. Ulga z tego powodu, że nic nie grozi rozbitkom. Po chwili jednak i przemyśleniu sprawy ogarnął mnie niepokój spowodowany nienawiścią. Nienawiścią, którą kierowali do mnie rozbitkowie.
Mocno zirytowałam się, gdy Tori po porostu wyszła nawet nie odpowiedziawszy na moje pytanie. Miałam czas do namysłu, ale zapewne nie pozostało mi go za wiele. Teraz mogłam zwiedzić wyspę, z czego jak najbardziej chciałam skorzystać- potrzebowałam dotlenienia, świeżego powietrze.-Gdzie tu jest wyjście?- zwróciłam się chłodno do Arielle.
Locke wrócił do pomieszczenia, gdzie byli pozostali rozbitkowie. Na twarzy miał lekko głupawy uśmiech. Ci ludzie są wspaniali! Pokazali mi taki dobry film! To naprawdę dobrzy ludzie. - powiedział John do pozostałych rozbitków.
We are all evil in some form or another, are we not?
Spojrzałam ze smutkiem na kobietę i chwilę zatrzymałam na niej wzrok nie reagując. - Elodie... - zaczęłam. Nie wiedziałam czy mam ją przepraszać, powiedzieć kilka ciepłych słów czy po prostu traktować jak więźnia. - ... Nawet nie wiesz jak mi jest głupio. Nawet nie wiesz jak jest mi przykro, że musiałam Was wszystkich... oszukać i okłamywać wiele razy. - powiedziałam z przykrością. Spojrzałam jej prosto w oczy i miałam ochotę się do niej przytulić, łzy cisnęły mi się do oczu.
Spojrzałam prosto w oczy Arielle i dostrzegłam w nich prawdziwą skruchę. W tej chwili nie było tu Tori, ani nikogo z Innych dlatego mogłyśmy pozwolić sobie jako tako na szczerą rozmowę. Tak bardzo chciałam jej ufać i móc porozmawiać z nią jak dawniej, ale powstrzymywała mnie jakaś bariera. Coś ciągle krzyczało w mojej głowie "Ona jest Inną! Nie ufaj Jej!".-Dlaczego?- spytałam zduszonym głosem.-Skoro tak ci głupio czemu nie przyznałaś się nam od razu?- znałam dobrze odpowiedź na to pytanie. Większość rozbitków na takie wyznanie zareagowałoby zapewne agresją i rzuciłoby się na nią z nożami nie dopuściwszy do świadomości tego, że to właśnie ona może być tą dobrą. Ale czy ja? Czy ja uwierzyłabym jej, gdyby się przyznała?
Edytowane przez Andzia dnia 25-10-2011 22:17
Opuściłam ręce i pistolet, który dotychczas trzymałam w prawej ręce schowałam z tyłu za pasek od spodni. Odgarnęłam sobie włosy z czoła. - Musiałam kłamać! Zamknęlibyście mnie jak Bena... - gestykulowałam. - Widziałaś co stało się z Melanie? Albo z Mattem? Nie chciałam, żeby to samo spotkało też mnie. Byłam posłuszna, rozumiesz? Taka już jestem... - powiedziałam pewnie. Spojrzałam na resztę, która niby nam się nie przysłuchiwała. - Na prawdę nie jesteśmy złymi ludźmi!
Edytowane przez chlaaron dnia 25-10-2011 22:26
Arielle odpowiedziała mi to, czego się spodziewałam. Nie chciała narazić na niebezpieczeństwo siebie, jak i innych. Prychnęłam cicho pod nosem.-Nie jesteście źli? Nie? To czemu w takim razie zabijacie naszych ludzi, czemu porywacie małe dzieci, skazujecie innych na ciążę a potem śmierć na rzecz jakiegoś cholernego eksperymentu?!- wybuchłam. Teraz nie potrafiłam już opanować emocji.-To jest dobro twoim zdaniem?
Tom robił nic od chwili gdy zaczął robić nic, czyli od poprzedniego wieczoru. Nikt go nie wzywał, nikt nie chciał robić eksperymentów na nim. Nikt nie chciał z nim rozmawiać. Coraz bardziej myślał nad przyznaniem się do bycia Innym w przerwach między nic nie robieniem. Widział jak Walt przytulał się do Shannon po wydarzeniach jakie przeżył ale jakich nie opisał bo był gdzieś indziej pewnie myślami, chciałby być na miejscu chłopca gdyż jego głowa znajdowała się na piersiach kobiety.
Spojrzałam na nią i nie miałam pojęcia co jej odpowiedzieć. Wiedziałam tylko, że tak musi być, to było nasze zadanie na wyspie. Wpatrywałam się w nią jakiś czas, po czym głęboko westchnęłam. - Musisz zrozumieć, że to wszystko robimy dla Waszego dobra. - szepnęłam spokojnie na wydechu. Przymknęłam oczy. Wiedziałam, że nie jest to zbyt dobre wytłumaczenie... - Myślisz, że gdybyśmy o Was nie dbali to jeszcze byście żyli? - zadałam głupie pytanie z podniesionym głosem, po czym zaraz zrobiło mi się głupio.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.