Autor |
RE: Kahana |
Benjamin Linus
Użytkownik
Postać: Benjamin Linus
Postów: 169
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 00:04 |
|
|
Ben w odpowiedzi na pytanie Valerie, uśmiechnął się wymownie. Ciało Alex zupełnie stało się dla niego teraz nieistotne. |
|
Autor |
RE: Kahana |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 00:08 |
|
|
-Więc i ją odeślecie na ląd.- powiedziałam i skrzywiłam się lekko. Wyciągnęłam do niego rękę. -Umowa stoi?
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Kahana |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 07-12-2011 00:09 |
|
|
- Obyś miał rację Oscar. - powiedziałem, patrząc w miejsce, z którego przybiegłem. Liczyłem, że lada moment wyłoni się zza drzew Camila z Claire. I Valerie też mogłaby się pojawić. Spojrzałem na Shelley'a. Pewnie martwił się o swojego Gołąbeczka. - Nie mamy innego wyjścia jak tu zaczekać. Możemy się minąć jeżeli wyruszymy na poszukiwania. Poza tym... Inni... - zawiesiłem się i spojrzałem na samolot. - Pierwszy raz jestem w tym miejscu. Trochę to przerażająco wygląda. - powiedziałem od tak, zawieszając wzrok na nazwie linii lotniczych.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
|
|
Autor |
RE: Kahana |
Benjamin Linus
Użytkownik
Postać: Benjamin Linus
Postów: 169
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 00:11 |
|
|
Linus wyciągnął rękę i uścisnął dłoń Valerie. - Stoi. - odparł. - W takim razie musimy udać się do mnie by wszystko uzgodnić. - wskazał ręką na drogę wiodącą do jego domku, który wciąż znajdował się w zniszczonym Othersville. |
|
Autor |
RE: Kahana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 00:16 |
|
|
Po tym jak uspokoiła oddech postanowiła kontynuować bieg, by jak najszybciej odnaleźć resztę grupy, jednak niespodziewanie poczuła promieniujący od klatki piersiowej ból, tak przeszywający że nie mogła złapać tchu. Przerażona usiadła na ziemi, opierając głowę na kolanach. Jej wycieńczony chorobą organizm już wcześniej dawał o sobie znać, jednak pierwszy raz zdarzyło jej się coś takiego. To na pewno zawał. Zaczęła intensywnie myśleć. Czy można mieć zawał serca w tak młodym wieku? Zawsze to schorzenie kojarzyło jej się raczej ze starszymi ludzmi z pozapychanymi cholesterolem tętnicami, a nie z młodą, szczupłą kobietą. Bała się tego że po prostu umiera, oczami wyobraźni widząc jak jej niedokrwione serce obejmuje martwica tkanek, powoli wyłączając funkcje życiowe. Umrę tutaj samotnie. Oparła głowę o drzewo i zaczęła płakać.
Ból jednak powoli odpuszczał. Powoli podniosła się, w duchu dziękując losowi za kolejną szansę. Nie była jednak w stanie iść dalej, gdyż drżące mięśnie nóg odmówiły współpracy. Chcąc nie chcąc zmuszona była przetrwać noc samotnie, mając nadzieję że rozbitkowie nie odejdą bez niej zbyt daleko. |
|
Autor |
RE: Kahana |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 00:17 |
|
|
- No racja, czekajmy... - rzekł, po czym usłyszał jego uwagę o tym miejscu. - Też jestem tu pierwszy raz. Jasne, że strasznie, pewnie w środku wciąż są ciała pasażerów... Bagaże... Cholera, dużo czasu minęło od katastrofy. Wydaje mi się, jakbym spędził tu pół swojego życia... - podrapał się po swojej brodzie (w końcu ostatni raz golił się na Kahanie) i nagle dopadła go dziwna myśl. Już miał go spytać po co leciał tym samolotem, ale przypomniał sobie, że przecież Matt był Innym. Przez ten cały czas już zupełnie o tym zapomniał. Dobrze jednak, że był, a nie jest... Spojrzał teraz na niego trochę w inny sposób, ale po chwili odwrócił wzrok i przymrużył znowu oczy. Słońce leniwie spadało w dół, niedługo się ściemni...
Edytowane przez Lion dnia 07-12-2011 00:18 |
|
Autor |
RE: Kahana |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 07-12-2011 00:23 |
|
|
- Oscar... musimy tu zostać. - powiedziałem, widząc jego niechęć co do tego miejsca. - Ktoś z nas musi cały czas czuwać gdyby któraś z dziewczyn się pojawiła. Druga osoba może w tym czasie przespać się w samolocie. - zaproponowałem.
Robimy tak:
- Oscar z Mattem decydują się spędzić noc w kokpicie samolotu. Cały czas czekają na pojawienie się reszty osób.
- Claire spędza noc w jaskinii.
- Camila spędza noc w dżungli.
- Z samego rana Oscar wraz z Mattem udadzą się na poszukiwania i odnajdą Camilę. Claire zaś sama ich znajdzie. Razem wrócą do kokpitu.
- Valerie niech uda się z Benem do domku, jutro będzie dalszy ciąg
Trzymajcie się tego planu gdybyście mieli ochotę pisać, a nie było MG. Bo ja będę wieczorem dopiero.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Edytowane przez Lincoln dnia 07-12-2011 00:24 |
|
Autor |
RE: Kahana |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 00:26 |
|
|
- Idź spać, widzę, że jesteś zmęczony... Najwyżej obudzę Ciebie w środku nocy i każę zmienić wartę - zaśmiał się. - Ja sobie rozpalę ognisko i posiedzę tutaj... A najwyżej jutro pójdziemy poszukać reszty. |
|
Autor |
RE: Kahana |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 07-12-2011 00:30 |
|
|
Mimo, że ciągle dręczyła mnie niepewność o to co się dzieje z Camilą, byłem niezwykle zmęczony więc propozycja Oscara była mi na rękę. Gdybym to ja miał wziąć pierwszą wartę, zapewne od razu bym usnął. Kiwnąłem głową i niepewnie wszedłem do kokpitu. Widok martwych ciał przyprawił mnie o mdłości. Na szczęście zapach zdążył już wywietrzeć. Oczyściłem podwójny fotel, który znajdował się najbliżej szpary, przez którą wszedłem do środka i położyłem się na nim. - Jakby co, to wołaj... - chciałem krzyknąć, ale ze zmęczenia jedynie cicho powiedziałem i usnąłem.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
|
|
Autor |
RE: Kahana |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 00:31 |
|
|
Oscar nie zdążył nawet rozpalić ogniska, gdyż zasnął po chwili oparty o wrak. |
|
Autor |
RE: Kahana |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 07-12-2011 09:26 |
|
|
- Oscar... może zmienimy się? - zapytałem cicho przez sen i dalej spałem. Stres i zmęczenie jakie towarzyszyło mi w ostatnich dniach w końcu mogło ze mnie zejść. Organizm jakby przeczuwając wydarzenia następnych dni, sam domagał się regeneracji by mógł być w stanie im sprostać. Obudziłem się z samego rana za sprawą śpiewu ptaków. Przez powybijane szyby, do kokpitu wpadały promienie słońca. Przetarłem oczy i szybko wstałem, głową uderzając się o jedną z szafek. - Kurwaaaa... - przekląłem i intensywnie zacząłem masować głowę. Z dłonią przyłożoną w miejsce uderzenia wyszedłem z samolotu i natknąłem się na śpiącego Oscara. Niestety samotnie. - Oscar... Oscar!! - zareagowałem głośniej by go obudzić i pociągnąłem za ramię. - Już ranek. Wstawaj. - powiedziałem gdy otworzył oczy. - Musimy iść odnaleźć dziewczyny.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Edytowane przez Lincoln dnia 07-12-2011 09:27 |
|
Autor |
RE: Kahana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 11:41 |
|
|
Camila siedziała bez sił pod drzewem, patrząc na coraz bardziej szarzejący świat. Kiedy jednak wreszcie zapadła noc, zaczęła żałować że nie poświęciła ostatnich kilkunastu minut dnia na szukanie reszty grupy. Nigdy do tej pory nie była sama w dżungli, tym bardziej w nocy. Nasłuchiwała, a każdy nawet najcichszy odgłos wywoływał u niej strach tak wielki, że od razu czuła się rozbudzona, mimo skrajnego wręcz wyczerpania. Wiedziała, że tej nocy się raczej nie wyśpi.
Najgorszym dla niej było jednak to, że nie miała pewności że wraz z nadejściem poranka jej problemy się rozwiążą. Mogli zaplanować taką ewentualność jak ta, która miała miejsce i ustalić jakieś miejsce spotkania na wypadek konieczności nagłej ucieczki. A co jeżeli reszta rozbitków została zamordowana, już bez różnicy czy przez Innych, czy przez wojsko Widmore'a? Próbowała odgonić tę myśl, jednak niespodziewanie przed oczami stanęły jej twarze rozbitków w trumnach. Claire była taka szczęśliwa, trzymając w rękach Aarona, uśmiechała się tak samo promiennie jak w trumnie... Jęknęła cicho, teraz będąc już prawie pewną że reszta po prostu nie żyje - od chwili gdy Keamy zabił Alex minęło dobrych kilka godzin i gdyby nic im się nie stało, dawno by już się znaleźli.
Wiedziała, że nie poradzi sobie sama i nie przeżyje w dżungli jednego dnia. Tak naprawdę wszyscy już dawno przestali żyć, bo egzystencję którą prowadzili od czasu katastrofy można było określić bezsensownym przeżywaniem każdego kolejnego dnia, wegetacją w pełnym tego słowa znaczeniu.
Zasnęła dopiero nad ranem, wciąż oparta o drzewo z podciągniętymi do brzucha kolanami, pozwalając głowie opaść na jedno z ramion. |
|
Autor |
RE: Kahana |
Benjamin Linus
Użytkownik
Postać: Benjamin Linus
Postów: 169
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 12:19 |
|
|
Ben wraz z Valerie udał się do zniszczonego Othersville, zostawiając pod pylonami martwą Alex jakby była dla niego kompletnie nieistotna. Tak jednak do końca nie było. Wewnątrz Linusa rozgrywał się dramat, którego nie chciał uzewnętrzniać więc zachowywał się jak gdyby nigdy nic. - Coś Ci pokażę. - zwrócił się tajemniczo do Valerie i skierował do starego magazynu. Po wejściu do środka otworzył jedną ze skrzyń. W środku znajdował się lekko zniszczony obraz Mona Lisa oraz dokumenty i rzeczy osobiste rozbitków, które udało się odnaleźć Innym. - Valerie... - zwrócił się do niej po chwili milczenia. - Jutro z samego rana dołączysz do grupy. Masz wiedzieć o wszystkim co planuje Widmore. Jesteś jedną z nas. - powiedział i wyciągnął dłoń. - Możesz się tu przespać. - zakomunikował i wyszedł z magazynu. |
|
Autor |
RE: Kahana |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 15:19 |
|
|
Obudziła się oparta o ścianę jaskini gdzie spędziła całą noc z Aaronem na rękach. Tuliła go mocno do siebie jakby obawiała się, że ktoś przybędzie nocą i ukradnie go jej, a ona nawet nie zdążyłaby się obudzić. Otworzyła oczy i pierwsze co poczuła to okropny, przeszywający ból pleców. Syknęła cicho starając się nie obudzić chłopczyka, ale niestety po chwili wybuchnął głośnym płaczem. Próbowała go uspokoić kołysząc nim w jedną i w drugą stronę, ale nie dawało to rezultatów. On był po prostu głodny, więc nakarmiła go. Sama była strasznie zmęczona, a na dodatek bardzo chciało jej się pić, a nie widziała nigdzie wody zdatnej do picia. Pomimo tego uśmiech nie znikał jej z twarzy. W końcu odzyskała swoje dziecko, z którym rozstała się na tak długi okres. Miała nadzieję, że pozostałym nic nie jest i gdzieś się szwendają po dżungli. Postanowiła pójść i ich poszukać pomimo tego, iż była bardzo słaba. Ciągle życie pod ciężką presją jest męczące. Kiedy to się do jasnej cholery skończy, no kiedy?! Próbowała odpowiedź na to pytanie, które ciągle ją dręczyło, ale niestety uświadomiła sobie, że nie tak prędko się stąd wydostaną.
Edytowane przez April dnia 07-12-2011 15:20 |
|
Autor |
RE: Kahana |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 15:31 |
|
|
Oscar śnił właśnie o maśle orzechowym, gdy obudził go bezczelnie Lincoln.
- Co? Ranek? ... Ach... - powiedział pół-przytomny i ziewnął od razu prawie zjadając Matta. - No racja, skoro nie dotarły tutaj, to znaczy, że przenocowały gdzieś indziej. Rozdzielimy się? - Oscar wstał i przeciągnął się. Podszedł do krzaka z jakimiś dużymi liśćmi i spił z nich wodę z wczorajszego deszczu. Miał nadzieję, że to ostatni dzień w jego życiu, w którym musi pić w taki sposób. Teraz naszły go wyrzuty sumienia, możliwe, że Claire była gdzieś sama z Aaronem w dżungli... Nie powinien dopuszczać do tego, powinien biec razem z nią... Po napiciu się spojrzał na Matta i oczekiwał odpowiedzi na swoje pytanie. |
|
Autor |
RE: Kahana |
Inni
Użytkownik
Postów: 46
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 15:54 |
|
|
Do magazynu, w którym znajdowała się Valerie zakradła się Amelia. Kobieta czekała na moment, gdy Ben zostawi młodą dziewczynę w spokoju.
- Ykhm, ykhm. Możemy zamienić słówko? |
|
Autor |
RE: Kahana |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 17:56 |
|
|
Postanowili się nie rozdzielać, a przynajmniej na razie. Szli więc po dżungli, w kierunku z którego przybiegli do kokpitu i nawoływali głośno co jakiś czas "Camila" lub "Claire" lub "Kabaczek". Długo nie przynosiło to efektu, napotkali więcej ptaków niż ludzi. Kiedy chcieli dać sobie spokój i odpocząć, odnaleźli Sikorkę, śpiącą, opartą o drzewo. Oscar uśmiechnął się do Payne'a i odetchnął z ulgą, ale tylko na moment. Gdzie jest Claire... Musi gdzieś tu być... Tak niewiele brakuje do opuszczenia tego miejsca... |
|
Autor |
RE: Kahana |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 18:28 |
|
|
Słysząc czyjeś głosy Camila poderwała się z miejsca, gotowa do ucieczki. Była jak zwierzę, wystraszone i zaszczute, kulące się ze strachu przed każdym gwałtowniejszym gestem. Nie mogła uwierzyć że zasnęła, bo cały czas miała wrażenie że czuwa, tylko na chwilę przymykając powieki. Wstała tak szybko że przez moment pociemniało jej przed oczami. Nadal była słaba, a serce krótkim, ale intensywnym ukłuciem bólu po raz kolejny przypomniało o swojej obecności.
Poczuła olbrzymią wręcz ulgę widząc że to nie Inni, ale Matt i Oscar. Zawisła na szyi najpierw jednego, potem drugiego mężczyzny, czując jak schodzi z niej stres. Co by się nie działo - nie była już sama, a to już niezwykle przyjemna odmiana losu.
- Tak się cieszę że mnie znaleźliście. - powiedziała kiedy w końcu rozluźniła uścisk i trochę się cofnęła, tak że mogła objąć wzrokiem obu mężczyzn. Chwilę później dotarło do niej, że nie ma z nimi Claire, Aarona i Valerie. Poczuła jak brakuje jej tchu. Proszę, nie...
- Gdzie są....? - urwała, oczekując najgorszej możliwej odpowiedzi. |
|
Autor |
RE: Kahana |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 18:35 |
|
|
Oscar pierwszy raz doświadczył jak Camila rzuca mu się na szyję, było to ciekawe zjawisko.
- Valerie z Mortenem zostali wzięci przez Innych... Nie wiem gdzie jest Claire z Aaronem... Trzeba jej zaraz poszukać. Na razie ważne, że znaleźliśmy Ciebie. A z Mattem byliśmy przez całą noc obok kokpitu naszego samolotu, to nie tak daleko stąd - powiedział. |
|
Autor |
RE: Kahana |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 07-12-2011 18:41 |
|
|
Chodziła po dżungli nawet nie wiedząc w jakim miejscu dokładnie się znajduje, ale męczyło ją to bardzo. Co jakiś czas robiła sobie duże przerwy, co było uciążliwe. W końcu odpoczynek zaczął stawać się dłuższy niż sam marsz, ale nic na to nie mogła poradzić. Na jej szczęście Aaron zachował się bardzo grzecznie i zbytnio nie grymasił.
- Jest tu ktoś? Haaalo! Oscar! Camila! Matt! Valerie! Morten! Ktokolwiek! - wrzeszczała co jakiś czas.
|
|