- Na pewno nie mniej bezpieczne, niż spotkanie z potworem na wyspie - rzucił, przywiązując żagle do masztu. Spojrzał na moknącego Walta, później na Arielle. - Cholera, jak mogłem zapomnieć o parasolce?! - zaczął się śmiać sam do siebie, pomimo ledwo trzymającej się tratwy i mokrego deszczu.
- Masz chyba rację. Każdy może decydować za siebie. Zresztą będą mogli przyjść później, gdy zmienią zdanie.
Tym sposobem trzy laski: Maia, Nikki i Tori zapuszczały się głębiej w dżunglę. - Jak sądzicie? Uda im się wezwać ratunek? Tym z tratwy...
Na wodzie panowały bardzo trudne warunki, ale plażowicze wybudowali tratwę bardzo solidnie, więc załoga nadal parła przed siebie.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
- Trudno to ocenić. Nie wiem jak solidna jest tratwa, ani jakie będą mieli warunki pogodowe. - powiedziała Maia przedzierając się przez dżunglę. - To ryzykowny rejs, ale mam nadzieje, że im się uda.
Zaśmiałam się melodyjnie. - To jest akurat najmniejsze z naszych zmartwień. - Powiedziałam odgarniając mokre kosmyki z czoła. Na policzkach czułam co chwila nowe strużki deszczówki. - Przynajmniej tratwa się trzyma. Dobra robota. - Poklepałam Boona po ramieniu i uśmiechnęłam się do niego patrząc co chwila na wyspę.
Edytowane przez chlaaron dnia 08-10-2011 19:09
- W Norwegii, na zachodnim wybrzeżu ciągle pada deszcz. W Bergen tylko dwa miesiące wakacji są "ciepłe". - uśmiechnęła się na wspomnienie swojego kraju. - Też chciałabym wrócić do domu.
Locke właśnie wpisał liczby i wcisnął klawisz. Poczuł podekscytowanie na myśl o tym, jak ważną misję wypełnił. Wytarł spocone dłonie o kolana. Teraz mógł zrobić sobie chwile przerwy i skorzystać z łazienki. Wstał od komputera i poszedł załatwić swoje sprawy.
We are all evil in some form or another, are we not?
- No jasne. W końcu nie robiłbym nic lipnego, a następnie na tym płynął, prawda? - odpowiedział, siadając na mokrych bambusach. Fale co chwile unosiły tratwę do góry, by następnie znowu ją opuszczały. Przypominało to trochę ekstremalną karuzelę, jazdę bez trzymanki. - W takich chwilach żałuję, że na wszelki wypadek nie wzięliśmy ze sobą Hurley'a. Ponton rzeczywiście by się przydał.
Czekaaaaaaajcie! - Hugo biegł za grupką idąca do bunkra. Ziemia trzęsła się, jak podczas biegu tyranozaura. Sap sap sap - Hurley nie był przyzwyczajony do takiego wysiłku. Wreszcie rozgarniając mokre liście, Hugo wypadł z zarośli. Zatrzymał się i zaczął ciężko dyszeć, próbując złapać oddech.
Zaczęłam chichotać z żartu Boone'a o Hugo, ale parę metrów od tratwy płynęło coś niepokojącego. Wytrzeszczyłam oczy i przyjrzałam się tafli. - O cholera! Boone czy widzisz to samo co ja? - Wskazałam ręką na płetwę rekina zbliżającego się w zastraszającym tempie do tratwy.
- O kurwa! - skomentował słowa Arielle. Nie byli przygotowani na ewentualność ataku rekinów. - Mówiłem! Mówiłem, że Hurley by się przydał!? - rzucił, myśląc gorączkowo nad tym, jak pozbyć się tego intruza. Boone chwycił dwa metalowe pręty i zaczął w nie walić, próbując odstraszyć rekina.
Locke siedział na sedesie. Ułożył dłonie na kolanach i bacznie im się przyglądał, czekając na wypróżnienie. Jednocześnie rozmyślał o swoim przeznaczeniu. Nie mógł się doczekać, kiedy znów wciśnie klawisz. To zadanie nadało sens jego nędznemu dotąd życiu. Zastanawiał się tylko, dlaczego odzyskał czucie w nogach, skoro nie są one potrzebne do wpisywania liczb. To skłoniło go do wniosku, że jego zadanie nie dobiegło końca. Biedny Locke nie wiedział jeszcze, co nagrane jest na kasecie, w której posiadaniu był Sawyer...
We are all evil in some form or another, are we not?
Tratwa przybliżała się do wybrzeża, gdyż znosił ją wiatr i prąd - jednak daleko od Waszej plaży. Hałas, który wywołał Boone w żaden sposób nie odstraszył rekina, a jedynie przykuł jego uwagę. Wycelował w tratwę i się rozpędził. Łajba wytrzymała atak, ale Walt wpadł do wody.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Maia po raz kolejny przekonała się, że lepiej nie dawać Hugo nic do jedzenia i picia. Następnym razem będę o tym pamiętać. - pomyślała, wgapiając się w pustą butelkę. Co będzie, jeśli Hurley trafi na jedzenie w stacji?!. Przeraziła ją myśl. Nic dla nich nie zostanie!
W tej samej chwili rekin zaczął kierować się w ich stronę, z jeszcze większą szybkością. - Zły pomysł. - rzucił i chwycił się masztu. Nie wyleciał z tratwy, jednak zrobił to ktoś inny, a mianowicie Walt. - What's a pitty. - powiedział, przyglądając się Waltowi w wodzie. Carlyle powoli zaczął szukać jakiejś liny, by uratować dzieciaka.
-Ratunku, ja nie potrafię pływać - było to rzeczywistością, nikt o to wcześniej nie zadbał, gdyby dłużej pobył na plaży to by go Shannon nauczyła ale tak... Dla Walta ten cały rejs był koszmarem, padało a potem rekin ich zaatakował, a teraz właśnie topił się w wodzie. W oceanie, gdzie są rekiny...
Rekin zauważył Walta taplającego się w wodzie i ruszył w jego stronę. Na jego drodze stała jednak tratwa, którą staranował i tym razem doszczętnie zniszczył. Zwierzę zatrzymało się jednak tuż przed małym murzynem i... zdechło. Jego ciało zaczęło opadać na dno.
Cel:
- łapcie się resztek tratwy i dobijcie do brzegu w temacie Ogonowców (zaraz Was dodam do grupy)
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.