Autor |
RE: Ogon |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-10-2011 21:23 |
|
|
Tymczasem Oscar i inni szli |
|
Autor |
RE: Ogon |
Jennifer Gale
Użytkownik
Postów: 57
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-10-2011 21:26 |
|
|
- Tak, to jest to. - Mimo, że Jennifer znalazła upragniony dokument, uśmiech na jej twarzy nie zagościł. Zdecydowanym ruchem wyrwała interesującą ją stronę z segregatora i wciąż się w nią wpatrywała. - Żeby opuścić wyspę trzeba być dokładnym co do jednego stopnia. Chyba czas się pożegnać? - zapytała, wkładając kartkę za spodnie.
Połączenie będzie jednak jutro, bo dzisiaj jest bardzo mało osób zarówno w Ogonie, jak i Plaży. |
|
Autor |
RE: Ogon |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-10-2011 21:34 |
|
|
-Nie idziesz z nami do Plażowiczów?- zdziwiłam się. -Chcesz nas teraz opuścić? Jesteś nam potrzebna przecież, nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Ogon |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-10-2011 21:36 |
|
|
Gest Matta był tak spontaniczny, że nie mogła sie powstrzymać uśmiechu. Było to bardzo miłe i poczuła jak fala ciepła rozchodzi się po jej ciele.
- Następnym razem nie wykpisz się jednym całusem za tak profesjonalny zabieg kosmetyczny, dzisiaj masz zniżkę - powiedziała wychodząc za nim na korytarz.
Zastała Valerie i Jennifer, które podpalały drzwi - te drzwi, których nie mogli otworzyć. Chwilę później kobiety weszły do pomieszczenia i zaczęły je przeszukiwać. Nie miała pojęcia, co to za miejsce. Nie weszła do niego, bo nawet nie wiedziałaby czego szukać.
- Znalazłyście coś ważnego? - zapytała
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Jennifer Gale
Użytkownik
Postów: 57
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-10-2011 21:50 |
|
|
Widać było, że Jennifer po odnalezieniu tego, czego szukała, chciała opuścić grupę i wrócić do swojego katamaranu. Czuła się niezręcznie, ale zdecydowała się pójść z grupą wgłąb wyspy. - Nie no, spoko. Pójdę z Wami tam. Myślałam jednak, że jakbym teraz odpłynęła, to pomoc mogłaby szybciej przybyć. - Wychodząc z Valerie, natknęła się na Camilę. - Mam plany jak opuścić wyspę. Widmore zapisał współrzędne, dzięki którym jest możliwość wrócenia do normalnego życia. Możecie się powoli żegnać z wyspą. - uśmiechnęła się.
Edytowane przez Jennifer Gale dnia 11-10-2011 21:54 |
|
Autor |
RE: Ogon |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-10-2011 22:18 |
|
|
Z ust Camili wyrwał się okrzyk radości. Koniec. Koniec ich koszmaru, koniec tej wyspy. Spojrzała na Valierie i Matta, uśmiechając się do nich promiennie. - Ale mieliśmy szczęście, że cię spotkaliśmy - powiedziała do Jennifer, mając ochotę ją uściskać. - Chodźmy więc, trzeba powiedzieć reszcie.
Edytowane przez mremka dnia 11-10-2011 22:36 |
|
Autor |
RE: Ogon |
Jennifer Gale
Użytkownik
Postów: 57
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-10-2011 22:28 |
|
|
Odnalezienie współrzędnych to nie był koniec poszukiwań dla Jennifer. Wciąż nie osiągnęła celu za jaki sobie postawiła odnalezienie męża. Wiadomo, była szczęśliwa, że w końcu stąd odpłynie. Ale przed nią była wciąż długa droga gdyż postanowiła nie spocząć, póki nie odnajdzie Henry'ego. Żywego czy martwego. - Ruszajmy... Musimy się pospieszyć bo reszta już poszła z pół godziny temu. - Gale jako pierwsze weszła na schody. To miała być jej ostatnia wędrówka z rozbitkami. Później tylko powrót do katamaranu i dalsza droga. |
|
Autor |
RE: Ogon |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 11-10-2011 22:38 |
|
|
Dziwnie się czułem w ostatnich dniach. Bardziej niż zwykle szukałem samotności. Jakoś nie czułem potrzeby rozmowy z innymi rozbitkami. Wyjątek stanowiła Camila. Pewnie gdyby nie ona, w ogóle do nikogo bym się nie odzywał. To chyba był mój drugi taki kryzys podczas pobytu na wyspie. Zewnętrznie nie było po mnie tego widać, ale nie byłem do końca sobą. Brakowało mi energii, pewności siebie, chęci decydowania za grupę. Nawet nie wiedziałem czy chcę opuścić wyspę z Jennifer. Nie chciałem wracać do obozu Innych, ale też nie byłem tak podekscytowany możliwością powrotu do normalnego świata jak Camila. - Co najmniej kilka godzin drogi przed nami. Chodźmy już. - powiedziałem za Jennifer i bez entuzjazmu na twarzy wyszedłem z grupą z bunkra w wyspową dżunglę.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
|
|
Autor |
RE: Ogon |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-10-2011 22:52 |
|
|
Camila zauważyła, że Matt zareagował dziwnie jak na perspektywę opuszczenia wyspy-wyglądał jakby wcale się nie ucieszył. Podeszła do niego, złapała jego twarz w dłonie i podciągnęła kąciki jego ust, zmuszając do uśmiechu.
- Hej, to ten moment w którym cieszymy się że wracamy do domu, marudo.
Przyglądała mu się przez chwilę i ruszyła przed siebie, chcąc jak najszybciej dogonić grupę.
Edytowane przez mremka dnia 11-10-2011 22:57 |
|
Autor |
RE: Ogon |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-10-2011 23:05 |
|
|
Tymczasem Oscar szedł już 23 godziny, ale tak powoli, że przeszedł kilometr... |
|
Autor |
RE: Ogon |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-10-2011 23:07 |
|
|
Bernard i kozy szli razem z Oscarem. Jako, że Bernard był już lekko niedołężny(ale nie tak jak Neko) nie dziw że przeszli dopiero kilometr.
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 11-10-2011 23:10 |
|
|
- Bernard Bernard, ale wolno idziesz - pochwalił go oscar. Zeby nie było, to kozy też zmierzył chłodnym wzrokiem, bo musiały co chwilę stawać aby żreć trawę.
Edytowane przez Lion dnia 11-10-2011 23:11 |
|
Autor |
RE: Ogon |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 12-10-2011 12:31 |
|
|
Tymczasem ja szedłem dosyć szybko, zostawiając w tyle Oscara i Bernarda...
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-10-2011 13:37 |
|
|
Okazało się jednak, że Mortenowi się śniło tylko, że szedł szybko, gdyż po przebudzeniu nadal szedł wolno. Razem z innymi przeszli już kilometr i pięćdziesiąt metrów. |
|
Autor |
RE: Ogon |
Muminka
Użytkownik
Postać: Unnur Þorbjörg Gunnarsdóttir
Postów: 2001
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-10-2011 13:52 |
|
|
- Ja? Jestem chirurgiem, w zasadzie kardiochirurgiem. Pracowałam we Francji. Hmm... jakby tak porównać kardiochirurgię z tenisem to byłam takim chirurgicznym Rafaelem Nadalem- powiedziałam, śmiejąc się na koniec. Po przejściu kilometra i pięćdziesięciu metrów zaczęły boleć mnie nogi. Zatrzymałam się na chwilę aby wyciągnąć z plecaka wodę i małe co nieco- trzymaj...- powiedziałam, wyciągając w ręce batonika.
' target='_blank'> |
|
Autor |
RE: Ogon |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-10-2011 14:04 |
|
|
Melanie zabolały nogi, a więc stanęła tuż przed 1051 metrem tej niesamowitej eskapady.
- Dziękuję! - podziękował za batonika, po czym otworzył batonika, zjadł batonika, delektował się batonikiem, przełknął batonika i zgniótł papierek bo batoniku, zaczynając pewnie trawić batonika. - Bardzo smaczny. Ja mam w torbie tylko whisky, nią się za bardzo nie najem - ujął radosnym a jednocześnie smutnym głosem, jednocześnie siadając sobie na ziemi i wpatrując się w dziewczynę. |
|
Autor |
RE: Ogon |
Muminka
Użytkownik
Postać: Unnur Þorbjörg Gunnarsdóttir
Postów: 2001
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-10-2011 14:12 |
|
|
- Co tak patrzysz?- spytałam Oscara, który trawił właśnie batonika.
' target='_blank'> |
|
Autor |
RE: Ogon |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-10-2011 14:38 |
|
|
Bernard widząc, że po przejściu kilometra i 50 metrów robią sobie fajrant usiadł niedaleko obok Oscara i Shoashany i zaczął jeść papaję.
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 12-10-2011 16:46 |
|
|
- Cieszę się, naprawdę. To tylko zmęczenie. - powiedziałem i uśmiechnąłem się już bez niczyjej pomocy. Tak naprawdę nie miałem powodów do radości. Byłem niemal przekonany, że Ben nie pozwoli rozbitkom opuścić wyspy. Z pewnością już wiedział, że grupa, którą miałem szpiegować z Laurą, Goodwinem i Melanie zmierza na spotkanie z resztą rozbitków.
Po przejściu kilometra i 50 metrów, wędrowaliście jeszcze kilka godzin prowadzeni przez Boone'a i Arielle. Piękna, słoneczna pogoda zmieniła się w mgnieniu oka. Niebo pochmurniało i zaczął wiać nieprzyjemny wiatr. Weszliście na teren Mrocznego Terytorium. Wkrótce też zaczął padać deszcz. Nie tworzyliście już rozwlekłej grupy, tylko szliście wolno, blisko siebie. Po kilku minutach marszu w takich warunkach, usłyszeliście dziwne terkotanie, znane już osobom z Plaży. Trwało ono kilka sekund i ustało. To jednak nie oznaczało, że Czarny Dym odpuścił. Niespodziewanie rozległo się głośne, charakterystyczne wycie i jedna z Was - Jennifer została porwana i zaczęła być ciągnięta w przeciwnym kierunku do tego, w którym zmierzaliście. Uciekajcie w kierunku Łabędzia, ale jeszcze go nie odnajdujcie.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Lion
Użytkownik
Postać: shimano
Postów: 12672
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 12-10-2011 17:37 |
|
|
- A nic nic - powiedział. W rzeczywistości Melanie nie należała do tych brzydkich i wcale patrzenie na nią nie było jakąś męką i katorgą. Chwilę później ruszyli, przekraczając 1051 metr podróży. Szli tak lasem, aż w pewnym momencie zrobiło się zimno i ciemno. Zaczęło padać, to akurat jeszcze nie było takie dziwne, byli przecież gdzieś na równiku, pośrodku oceanu. Niektórzy mieli zaniepokojone spojrzenie, zaczęli iść bliżej siebie. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie... Nagle... Coś zaterkotało. Oscar się zdziwił, co to mogło być? Ku Klux Klan? Dinozaury? Żydzi? Ustało to po chwili, ale nie na długo, bo zaraz potem. To coś zaczęło wyć. Teraz wykluczył klan i żydów, był to zbyt donośny dźwięk... Mężczyzna nie mógł w to uwierzyć, gdy pojawił się obok nich czarny obłok i porwał jedyną murzynkę w ich gronie, trochę namieszało mu to w rozmyślaniach, gdyż mógł za tym stać jednak kkk. Nie było jednak czasu na jakieś dywagacje i zaczął uciekać wraz z innymi. |
|