Autor |
RE: Ogon |
chlaaron
Użytkownik
Postów: 2567
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 17:31 |
|
|
Zastygłam w bezruchu na propozycję Mortena. Może i było to niemożliwe i nie do przyjęcia, ale było prawdą. - Boone dobrze mówi. - Powiedziałam jakby to był zakład, albo coś błahego. - Niedługo się przekonacie... - Popiłam tosty kawą, po czym włożyłam talerz i kubek do zlewu. |
|
Autor |
RE: Ogon |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 17:33 |
|
|
Camila spojrzała na Mortena, unosząc wysoko brwi ze zdziwienia. Posłała mu spojrzenie w stylu "o co tutaj chodzi". Przyglądała się rysunkowi namalowanemu przez Boona. Mimo niewątpliwej wrodzonej kreatywności mężczyzny "potwór" wyglądał tak, jakby ktoś rozpisywał sobie długopis, bazgrząc przypadkowe figury. Historia była tak niedorzeczna, że walczyła ze sobą żeby się nie roześmiać. Zdziwiło ją, że zarówno on jak i Arielle zdawali się być święcie przekonani co do swojej racji. Pierwszy odezwał się Morten, bardzo delikatnie sugerując problemy psychiczne. Camila zachichotała zasłoniając dłonią usta, udając że kaszle. Chwilę zajęło jej, żeby się uspokoić
- Ale ten hmm potwór, ten jak to mówisz Czarny Dym...zrobił już krzywdę komuś z waszego obozu?
Edytowane przez mremka dnia 10-10-2011 17:35 |
|
Autor |
RE: Ogon |
Arctic
Użytkownik
Postów: 5455
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 17:38 |
|
|
- Z naszego obozu nie. Ale rozszarpał naszego kapitana samolotu na strzępy i zawiesił go na drzewie, 10 metrów nad ziemią. - odpowiedział do Camili. Domyślał się, że oboje traktują ich jak czubków, zresztą co innego mają myśleć? Ale już niedługo i oni znajdą się w horrorze. I będą ich jeszcze przepraszać za to wszystko. - Nie gadajmy już o tym. Niedługo sami się przekonacie.
Fear of a name increases fear of a thing itself. |
|
Autor |
RE: Ogon |
chlaaron
Użytkownik
Postów: 2567
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 17:47 |
|
|
- Właśnie, mieliśmy iść do naszego obozu... - Powiedziałam bez przekonania opierając się o blat. Wcale nie spieszyło mi się na plażę. Mieliśmy tu wszystko, czego chcieliśmy: łóżka, wodę, pożywienie. - Shannon pewnie umiera ze zmartwienia... - Dodałam spoglądając na Boone'a z współczującą miną.
Edytowane przez chlaaron dnia 10-10-2011 17:48 |
|
Autor |
RE: Ogon |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 17:52 |
|
|
- Zabrzmiało groźnie, mam nadzieję że go nie spotkamy - powiedziała do Boona. Stwierdziła że lepiej się z nim zgodzić niż udowadniać, że zmyśla. Wypiła już cały kubek herbaty i śladem Arielle wstawiła go do zlewu, zupełnie jakby mieli sprzątaczkę która miałaby po nich posprzątać. Sięgnęła po tosta przygotowanego przez rudowłosą kobietę. Przez dłuższą chwilę przyglądała się kromce, zastanawiając się kiedy ostatnio jadła coś nie będące warzywem lub owocem. Pokruszyła w rękach tost na mniejsze kawałki. Drżącą ręką włożyła jeden z kawałków do ust i zaczęła zawzięcie przeżuwać. Wraz z przełknięciem pierwszego kęsa poczuła straszne wyrzuty sumienia, jakby cała jej praca nad ciałem miała iść na marne przez ten jeden głupi wybryk. Wstała szybko od stołu, odwracając się tyłem do osób siedzących przy stole tak, by nie widzieli co robi. Niezauważenie wrzuciła porozrywaną kromkę do śmietnika a talerz wstawiła do zlewu i szybkim krokiem oddaliła się z kuchni.
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 10-10-2011 17:57 |
|
|
Spoglądałem kolejno na Arielle i Boone'a, po czym opuściłem głowę, by kontynuować czytanie gazety. Wziąłem też przy okazji kolejny łyk herbaty. - Zgadzam się. Nie gadajmy już o tym... - dodałem.
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Walt Lloyd
Użytkownik
Postać: Walt Lloyd
Postów: 209
NPC
|
Dodane dnia 10-10-2011 18:06 |
|
|
Walt zrobił sobie przerwę podczas swojego godzinnego solidnego marszu w stronę drzew z czymś czerwonym. Znalazł doskonałe miejsce, gdzie był strumień z wodą oraz bananowiec, z którego sam mógł zrywać banany do jedzenie.
-Shannon to miejsce by się spodobało, by namówiła jakiś frajerów do zbudowania domu -chłopak mocno tęsknił za swoją opiekunką i psem Vincentem, teraz czuł się opuszczony przez innych. Wiedział, że zbyt mało z nią przebywał by móc samemu przetrwać w dżungli tak jak ona to teraz robiła.
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 10-10-2011 19:44 |
|
|
Pomysł by po porannym prysznicu zdrzemnąć się jeszcze 5 minut nie do końca mi się udał. Pięć minut snu przeciągnęło się do dwóch godzin, ale potrzebowałem ich by zregenerować siły. Podniosłem się powolnie z łóżka, rozciągając w różne strony. Ledwo co wstałem, a znów usiadłem na brzegu łóżka. Zacząłem się zastanawiać w co by się ubrać. Otworzyłem szafę, która stała w pokoju, lecz widząc jedynie spodnie typu dzwony i koszule w kwiaty, czym prędzej ją zamknąłem. Nałożyłem swoje jeansy i niedosuszony biały t-shirt, po czym wyszedłem z pokoju. Chwilę popatrzyłem na fontannę przedstawiającą Charles'a i Eloise, po czym skierowałem się do kuchni z nadzieją, że będą tam wszyscy. Okazało się jednak, że większość grupy była gdzie indziej. - Cześć. - przywitałem się z obecnymi i wróciłem z powrotem na korytarz rozejrzeć się gdzie jest reszta.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
|
|
Autor |
RE: Ogon |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 19:58 |
|
|
Bernard tymczasem pasł kozy przed bunkrem. Jako, że nie mogły one wejść do środka Bernard często do nich chodził uważając je za stworzenia często bardziej mądre od swoich współtowarzyszy niedoli, rozbitków. Po chwili jednak zauważył, że nie ma nic do picia. Ruszył więc do pobliskiego strumienia by się napoić i nabrać zapasów. Tam jednak ujrzał tego małe murzyna imieniem Walt. Miał nadzieję, że ten go nie zaczepi mimo, że Bernard był dla niego doskonale widoczny.
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Jennifer Gale
Użytkownik
Postów: 57
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 20:08 |
|
|
Jennifer, zdesperowana by opuścić wyspę za wszelką cenę zaczęła przygotowania by dostać się do zamkniętego pomieszczenia. Z racji braku pomysłu na to jak otworzyć drzwi, zaczęła gromadzić pod nimi drewno. Chciała je podpalić, a w przypadku zbyt wielkiego pożaru szybko ugasić wodą z fontanny. |
|
Autor |
RE: Ogon |
Walt Lloyd
Użytkownik
Postać: Walt Lloyd
Postów: 209
NPC
|
Dodane dnia 10-10-2011 20:54 |
|
|
Walt był tak zajęty patrzeniem pod nogi by się nie przewrócić ze nie zauważył Bernarda i jego kóz. Właśnie w tym momencie obok nich przechodził...
|
|
Autor |
RE: Ogon |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 21:09 |
|
|
Bernard cieszył się niezmiernie, że ten mały i niedołężny murzyn go nie zauważył. By jeszcze bardziej się zamaskować Bernard zaczął udawać pomnik a swoim kozom zakazał głośno beczeć.
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Flaku
Użytkownik
Postać: Żyd
Postów: 7259
|
Dodane dnia 10-10-2011 21:11 |
|
|
Przechadzałem się właśnie po bunkrze z racji braku zajęcia. Zdaje się, że mieliśmy iść dalej, lecz póki, co nikt z nas za bardzo się do tego nie kwapił. Wszyscy siedzieli, stali, gadali albo spali. W każdym bądź razie nie robili nic pożytecznego. Natomiast Jennifer robiła coś dziwnego. Znosiła drewno pod zamknięte drzwi. Zaciekawiło mnie to, więc podszedłem do niej. - Co robisz? - zapytałem.
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Walt Lloyd
Użytkownik
Postać: Walt Lloyd
Postów: 209
NPC
|
Dodane dnia 10-10-2011 21:20 |
|
|
Walt usłyszał beczenie kóz, odwrócił się natychmiast. Dostrzegł stojącego faceta, przyglądał mu się z uwagą. Stał tak nieruchomo, że Walt doszedł do jedynych właściwych wniosków.
-Jaki cool pomnik budują Inni - podszedł do Bernarda - pomnik, pragnął go dotknąć lecz przypomniał nagle co jego ojciec raz zrobił w muzeum. Jednym swoim dotknięciem palca rozwalił całą muzealną wystawę, chłopak nie chciał iść w ślady ojca więc zostawił pomnik Bernarda po czym wlazł na jedną z kóz, klepnął ją ręką co dało oczekiwany efekt. Koza zaczęła iść a na niej jechał sobie Walt...
|
|
Autor |
RE: Ogon |
chlaaron
Użytkownik
Postów: 2567
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 21:21 |
|
|
Zmęczona całym dniem wyszłam się przewietrzyć tak o, przed snem. Stanęłam trochę dalej od parki ludzi i wpatrywałam się w niebo. |
|
Autor |
RE: Ogon |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 21:23 |
|
|
Camila siedziała roztrzęsiona na jednej z kanap, tej stojącej jakby w głębi pomieszczenia, tuż pod ścianą, także nie była zbytnio widoczna. Tak mało brakowało. Nienawidziła się za tę chwilę słabości. Poczuła że ma łzy w kącikach oczu więc pospiesznie je wytarła. Wzięła parę głębszych oddechów i rozpuściła włosy.
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Jennifer Gale
Użytkownik
Postów: 57
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 21:26 |
|
|
- Próbuję się dostać do tego pomieszczenia. Tam mogą być informacje, dzięki którym można opuścić tę wyspę. - odpowiedziała, dalej układając stos. Dziwny to był pomysł, ale nie rezygnowała z niego. Chciała dostać się do pomieszczenia nim wszyscy ruszą dalej w podróż do obozu Plażowiczów. |
|
Autor |
RE: Ogon |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 10-10-2011 21:29 |
|
|
- Tu jesteś. - w końcu wzrokiem odnalazłem Camilę ukrytą na jednej z kanap. Podszedłem więc, widząc, że nie jest w tak dobrym nastroju jak wczoraj wieczorem. - Ślicznie wyglądasz w tej koszuli. - uśmiechnąłem się szeroko i wskazałem na miejsce obok - Mogę? - zapytałem z błyskiem w oku.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
|
|
Autor |
RE: Ogon |
Andzia
Użytkownik
Postów: 1719
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 21:36 |
|
|
Przez te kilka dni wiele się wydarzyło- znalezienie bunkra, śmierc Any-Lucii, najbardziej chyba jednak wstrzasnelo mna niespodziewane pojawienie sie osob z drugiej strony wyspy, bedacych rozbitkami z tego samego samolotu. Znaleźli nas podobnież przy starym obozie, a ja nie miałam żadnych podstaw, by nie wierzyc w ich wersje wydarzen. Skoro pozostali ja akceptowali, to i ja nie potrafilam byc nieufna. A moze to wlasnie byl moj problem? Za bardzo ufalam ludziom i wlasnie to bylo najgorsze- wówczas na końcu zawsze pojawiał się zawód. Czesto zawodzilam sie na ludziach, ktorych niefortunnie obdarzylam zaufaniem. Ktoregos juz kolei ranka wyszłam z sypialni, którą uprzednio sobie zajęłam i z butelka piwa w reku, znalezionego w zakurzonej szafce ruszylam ku wyjsciu z bunkra. Po drodze spotkałam znajomych mi Mortena, Camillę, Matta i faceta, który uciążliwie mi kogoś przypominał. Pozwoliłam sobie obrzucic go nieco dluzszym spojrzeniem niz by wypadalo i dopiero wowczas uswiadomilam sobie, skad go kojarzylam. To byl ten facet, ktory towarzyszyl wtedy na lotnisku tej slodkiej blond dziuni wiecznie na cos narzekajacej. Musi miec potworne zycie... Wyminelam pozostalych i wyszlam na dwor, gdzie w pluca wdarlo mi sie swieze, wyspowe powietrze. Gdzies niedaleko dostrzeglam ruda czupryne kobiety- nowej, ponoc rowniez rozbitki z lotu815. Na wyspie nie mialam z nikim jakiegos szczegolnego kontaktu. Ja odseparowywalam sie od ludzi, a oni wrecz unikali mnie. Mialam dosc tego wiecznego zycia na uboczu. Stanelam obok rudej dziewczyny.-Czesc.- powiedzialam cicho.-A wiec ty jestes yee z Plazowiczow, tak?- spytalam glupio. |
|
Autor |
RE: Ogon |
mremka
Użytkownik
Postów: 3037
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 10-10-2011 21:41 |
|
|
Uśmiechnęła się blado słysząc jego komplement.
- Pewnie, siadaj - powiedziała. Zdała sobie sprawę że tak jak siedzi, mając kolana przyciągnięte do brzucha wystawia na widok publiczny swój kościsty tyłek. Gdy tylko usiadł obok niej, oparła głowę o jego ramię. Chociaż nic nie mówili cisza nie była krępująca. Jego obecność działała na nią kojąco.
|
|