Denzil postanowił wykorzystać sytuację i rzucił się w stronę Rose. Złapał ją za piersi i przytrzymywał. - Ja ją przytrzymam, musimy je rozdzielić, niech ktoś łapie małą.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Justine odwróciła się na pięcie. Nie chciała patrzeć na kogoś tak wstrętnego jak Rose. Podeszła więc do Juliana i wytarła mu łzy i przytuliła go do siebie. - Biedny chłopczyku, nie płacz.
Rose posunęła się za daleko: nazwała Denzila czarnuchem. - Przecież Cię tylko odciągałem, żebyś jej nie skrzywdziła, a Ty... Nie wierzę, że nazwałaś mnie tak jak tych brudasów.
Gdyby tylko Light nie była kobietą, rekiny bawiłyby się jej martwym ciałem.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Justine również objęła Juliana rękami. Wtedy zauważyła co Rose zrobiła Denzilowi i miała nadzieję, że mężczyzna ją za to pobiję, ale okazał się mięczakiem lub dżentelmenem.... - Zaśpiewam Ci Julianku, niech inni też posłuchają mego anielskiego głosu.
Alhokol zamroczył mi umysł i sprawił, że cholernie kręciło mi się w głowie, ale mimo to potrafiłam skupić się na wychylającej się przez barierkę francuzce. - Lou... Louise! Yy... myślę, że to może być trochę za dużo, jak na ciebie. Ale wiesz, wymiotuj, śmiało! Na przykład na tego Urugwajczyka, tam na dole. - chwiejącą się dłonią wskazałam pływającego w wodzie mężczyznę.
Spojrzałam na Laurę jak na wariatkę, no cóż tak się zachowywała. Wskazała mi Urugwajczyka na którego mam wymiotować (olol).. -Chyvba.. -złapałam się za brzuch i wykrzywiłam spoglądając na blondyneczkę -juyż mi leeepiej, o tak.. Zdecydowandie.. Lepaiej... -rzuciłam mrużąc oczy -ale to słooońce głośno razi, nie?
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
Wziąłem od siostry butelkę rumu i pociągnąłem spory łyk. Wtedy to z dziewczętami zaczęły się dziać dziwne rzeczy, więc przerażony, że ktoś mógł dosypać czegoś do tego rumu, wyrzuciłem butelkę za burtę. Obserwowałem jak leci nad głowami Urugwajczyków, i w końcu uderza jednego prostu w tył głowy. Poszkodowany zanurkował pod wodę i już nie wypłynął. Przeżegnałem się szybko i rozejrzałem się po moich towarzyszkach. Jedna piękniejsza od drugiej, pomyślałem. Laura rzecz jasna była moją siostrą, więc jej nie brałem pod uwagę. Zresztą i tak była ładniejsza od Louise i Eliot razem wziętych. W przypływie zainteresowania, zacząłem oceniać, która z pań ma więcej wad, a która więcej zalet. Po chwili dodałem do rankingu równie piękną Juanitę, która poznałem w celi w Port Royal.
- Oo tak, bardzo głośno! - dla potwierdzenia tych słów, zakryłam sobie dłonią oczy w obronie przed jasnym światłem słonecznym. - No to jak ci lepiej, to dobrze, dobrze... Hej, James, co Ty wyprawiasz?! - krzyknęłam, wyciągając oskarżycielsko palec w stronę brata. Właśnie byłam świadkiem wyrzucenia przez niego butelki z rumem do morza. Skandal!
Elias wywrocil oczami, slyszac te mongolskie teorie na swoj temat. - Jesli juz jestes tak ciekawa, to szukam dla siebie kajuty i bynajmniej nie z powodow ktore tutaj podalas. - oznajmil beznamietnym tonem. - Skonczmy te dziecinade. Bo ja juz naprawde nie mam pojecia o co ci chodzi. Chcesz pomscic to, co zrobilem twojej siostrze? Dlaczego wiec zwyczajnie tego nie zrobisz? No i po co ta cala agresja? Nie mozemy po prostu... jakos dojsc do porozumienia? - uniosl wysoko brwi, przygladajac sie jej pytajaco.
// przepraszam za brak polskich znakow. Moja klawiatura znowu szwankuje
Spojrzałem zdezorientowany na siostrę.
- Sama popatrz co ten rum z wami zrobił! - odparłem, pokazując teatralnie ręką Louise i Eliot. - Zresztą i ty jesteś opita prawie do nieprzytomności. Jedzie od ciebie alkoholem na kilometr. Radziłbym ci sen i porządną kąpiel, siostrzyczko. I lepiej już nie pij. - mówiąc to, wyrwałem jej butelkę i roztrzaskałem z hukiem o pokład.
- Poszli sie opic... znowu. - stwierdzilam, popijajac sobie sok winogronowy, znaleziony przez Jaspera. Po tym co zdarzylo sie wczoraj wolalam nie dotykac nawet butelki z rumem, a co dopiero ja oproznic. - Hej? Moze pojdziemy na gorny poklad? Nie po to, zeby robic to co oni... po prostu... wyjsc na swieze powietrze. - usmiechnelam sie nieco nerwowo. Mialam nadzieje spotkac na gorze Sparrowa, choc Jasper niekoniecznie musial o tym wiedziec.
- JAMES!!! Co ty wyprawiasz?! - wrzasnelam, zblizajac sie do brata, co jakis czas sie zataczajac. Na mojej twarzy wymalowana byla furia, ktora wlasnie mialam zamiar rozladowac poprzez zlojenie tylka Jamesowi. - A wiesz co? Nie! Wezme sobie... - chwycilam w obie dlonie kolejna butelke rumu .. TO i bede pila! - na potwierdzenie tych slow upilam kolejny potezny lyk trunku.
Edytowane przez Andzia dnia 26-07-2011 20:29
Spiorunowałam go wzrokiem, po czym zerknęłam za siebie. Elias wydał mi się w tym momencie dziwnie spokojny.
- Czasami czyjeś krzywdy bolą nas mocniej, gdy są także i nasze. - mruknęłam cicho i odwróciłam się do niego tyłem. - Długo cię szukałam. Ale okazuje się, że jesteś ślepy, Liasie. - dodałam jeszcze na odchodnym nawet na niego nie patrząc. Ruszyłam wolno na górny pokład. Moja złość ulotniła się równie szybko jak pojawiła się wtedy na Tortudze. Teraz pozostał tylko głęboki żal. Elias widocznie dorósł. Nie był już taki jak kiedyś. Skłonny do zabaw w prześladowania, romanse i różnorakie intrygi. Chociaż co do tego drugiego nie miałam pewności. Czułam, że muszę wszystko jeszcze raz przemyśleć.
Skinąłem niechętnie głową i wziąwszy jeszcze po jednej butelce soku dla mnie i Vivanne, otworzyłem przed nią drzwi na korytarz. Wyszliśmy na górny pokład, gdzie od razu poczułem na swojej twarzy mocny powiew wiatru. W dodatku pięknie mierzwił on włosy mojej towarzyszce. Rozejrzałem się po pokładzie i zobaczyłem ponownie tę grupkę, która wcześniej wtargnęła do kuchni i zjadła moja papugę. Dziewczęta były jeszcze bardziej nawalone, delikatnie mówiąc, niż wcześniej, a chłopak słusznie próbował zabrać im trunek. Zaśmiałem się i podszedłem do barierki na sterburcie.
Zrezygnowany wywróciłem tylko oczami i oparłem się o barierkę obok Louise.
- Powiedz mi proszę, że ty nie będziesz tyle piła, co moja ukochana siostrzyczka Laura. - zagadnąłem z łobuzerskim uśmiechem. Nie zdawałem sobie sprawy, że w dole trwa orgia Urugwajczyków.
Rudowłosej butelka wypadła z ręki, rozbijając się o pokład. Zakręciło jej się w głowie i gdyby nie to, że stała podpierając się o burtę przewróciłaby się.
- Nieee dobrze mi. - wybełkotała. Zachwiała się po raz kolejny, ale utrzymała równowagę, potrącając lekko Laurę.
Widząc, ze coś złego, dzieje się z Eliot, natychmiast do niej podbiegłem. Złapałem ją akurat w chwili, gdy potknęła się o stopę Laury i gdyby nie ja, runęłaby na ziemie.
- Powinnaś się położyć. Co ty na to, El? - zapytałem troskliwie, po czym posłałem siostrze spojrzenie znaczące : A nie mówiłem?