Zamieniłem słowa w czyn. Rzuciłem prosto w pastora papają, był on niebezpiecznym człowiekiem. Pewnie postawi krzyż i nie będzie chciał go przenieść, takich wariatów trzeba eksterminować.
-Do boju Nikola! W imię słusznej partii... -krzyknąłem, pomyślałem, że razem z nim możemy założyć partię Będziemy udawać bliźniaków
Dziewczynka jednak uniknęła rzutu kokosem, postanowiła więc zacytować agusię.
- Czy wy nie wiecie, że 140 osób ginie rocznie od uderzenia kokosem? Chcesz być tą sto czterdziestą? - zapytała i zaczęła w nich rzucać. Miała nadzieję, że Ian jej pomoże...
Musiałem robić uniki jak Neo w Matrixie przed kokosami.
-Idź się pobaw lalkami dziewczynko, takie jak ty czyli małe, bezbronne, niewinne i rude powinny się tym zajmować, zamiast przeszkadzać dorosłym.
- Małe, bezbronne, niewinna i rude dziewczynki mają ciekawsze zajęcie niż zabawa lalkami... Tak sądzisz? A wy jak się czujecie atakując niewinnych ludzi? - spytała i rzuciła kolejnego kokosa, który przeleciał tuż nad głową Johnatana. - Prawie rzut za trzy!
- Księże proboszczu, uwolnij nas ! I uważaj na te dzieci szatana, bo Ciebie też mogą trafić ! - krzyknąłem do Iana. Jego pojawienie się trochę mi dodało otuchy. Przynajmniej nie jesteśmy na straconej pozycji i będzie nas więcej. Niech Stark lepiej zacznie się modlić, byśmy nie zostali uwolnieni.
- Zamordowali siostrę ? Pomyśl... jak mielibyśmy zabić Twoją siostrę, skoro ona była cały czas przy Tobie ? Tamci ją zabrali. Pewnie siedzi gdzieś na Wyspie tak jak my i czeka aż ją uratujesz. A Ty zamiast iść jej na pomoc, bawisz się w Rambo na papaje - powiedziałem do Johnatana. Koleś mnie już denerwował z tą swoją szaloną siostrzyczką.
Nagle usłyszeliście chłodny, kobiecy głos.
- Zamknąć się wszyscy! Teraz niech nikt się rusza, bo go zastrzelę. - niestety nie słyszeliście do kogo on należy, oraz gdzie dokładnie znajduje się kobieta. - Koniec zabawy.
Ian w końcu zorientował się, że Fernanda to nie klęcząca kobieta tylko wyjątkowe brzydkie dziecko. Pastor miał jednak problemy z ogarnięciem się w bitwie na owoce. Chciał, więc pomóc Timowi, lecz wtedy usłyszał głos. Davies stał w miejscu, ale rozglądał się wokoło, niestety nikogo nie zauważył. - Hej Ty łobuzie, wsa... znaczy się, wyjdź do nas. Porozmawiajmy!
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
- Porozmawiać o czym? Nie będę rozmawiała przy Starku. - odparła chłodnym tonem, po czym usłyszeliście strzał z pistoletu. - To, abyście uwierzyli, że naprawdę mam broń i nie zawaham się jej użyć, gdy będzie taka potrzeba. I macie wypuścić Fernandę, ma wyjść stąd cała i zdrowa.
Ian popatrzył na Starka z politowaniem po czym odkrzyknął do kobiety. - Możesz przy nim rozmawiać swobodnie. Nie wiem czy jest w stanie wyłapać co piąte słowo jakie powiesz...
Pastor wiedział, że agresywny mężczyzna jest w trudnej sytuacji, która go otępia i potępia.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
- Kotku, a niby jak mam się poruszyć ? - zagadnąłem, słysząc kobiecy głos. Nie chce rozmawiać przy Starku... a więc i ona go nie lubi. Koleś ma przechlapane.
- Kimkolwiek jesteś, zabij Starka i będzie po kłopocie. Tego starego pryka także. - wiedziałem, że istnieje mała szansa, że zabija szaleńców, ale spróbować chyba można.
Zamknij się pajacu - krzyknął Nikola po czym rzucił kokosem prosto w głowę Tima. Denerwował go bardzo i miał nadzieję że wreszcie ktoś ubije tą jego piękną buźkę. Kobietą w krzakach jednak nie przejmował się. Nikola wiedział że starców nie zabija się z taką łatwością więc stał i nic nie mówił więcej.
- Dzisiaj przyszłam zabić tylko jedną osobę... - odparła kobieta wciąż nie ruszając się ze swojej kryjówki. - Fernada, teraz masz czas żeby się oddalić, ja sobie z nimi porozmawiam.
Dziewczynka zaczęła cię cofać do dżungli.
Tajemniczego głosu kobiety się nie bałem, kolejna bezmyślna suka, która myśli że jak ma broń to się jej będą bali.
-Mam papaje i nie zawaham się ich użyć! - krzyknąłem, podrzuciłem jedną do góry, by pokazać, że jestem dobry w rzucaniu papajami.
Ian, który miał dobry humor nie chciał dopuścić do rozlewu krwi, postanowił obrócić sytuację w żart. - Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy, raz, dwa, trzy. Giniesz Ty!
Pastor urządził wyliczankę. Wskazywał ręką kolejno na wszystkich. Wymierzył tak, że zatrzymał wyciągnięty palec na bliżej nieokreślone zarośla. - Sorki, padło na Ciebie.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Jednak Tim zawstydził adiego i uniknął uderzenia kokosem. Dziewczynka zaczęła oddalać się w dżunglę. Coś mi mówi, że ta rozmowa będzie miała nieco inny charakter, niż ten gościnny przy herbatce. Postanowiłem się na razie nie odzywać, bo drugi raz ten niedołężny pryk mógłby we mnie trafić. Obserwowałem całe to zdarzenie w milczeniu.
Dopiero teraz zrozumiałem, rozpoznałem ten głos.
-Charlie wyjdź, wiem że ciebie nie zabiłem. Ten kretyn Rodion się wygadał... -krzyknąłem, wiedziałem, że to ona Miałem ochotę ją podręczyć, w ostateczności przelecieć bo wiedziałem że mnie nie lubi jak większość tej pojebanej hołoty.
- I jak ci z tym, że mnie nie zabiłeś? Ulżyło ci? - spytała wychodząc z krzaków. Spojrzała na Fernandę, która zaczęła się oddalać. - Kochanie, uciekaj. Witam panów.
Uśmiechnęła się uroczo.
Nikola widząc że kokos nie trafił głowę Tima podszedł bliżej. Wycelował i rzucił kolejnego kokosa prosto w twarz. Tym razem Nikola trafił w piękną buźkę Tima.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.