Ależ oczywiście moja droga. Możesz się do nas przyłączyć. Przecież tak na prawdę jesteśmy jedną wielką rodziną. - zwrócił się Nikola do Hermii jednocześnie ją przytulając. Całkowicie nie wyczuł ironii w jej wypowiedzi i cieszył się w duchu że kolejna osoba będzie jego przyjacielem.
Ian widząc jak wszyscy się kochają zaczął skakać i biegać z radości. - Musimy się spotykać regularnie. W rzeczywistości, na skypie albo chociaż na chatach. Wesołe rodzinki tak robią. Nie zapominają o przyjaciołach.
Pastor był tak podekscytowany i chciał śpiewać z euforii. -Yesterday was Thursday, Thursday
Today i-is Friday, Friday (Partyin' )
We-we-we so excited
We so excited
We gonna have a ball today
Tomorrow is Saturday
And Sunday comes after...wards
I don't want this weekend to end
Ten jakże wspaniały utwór idealnie oddaje idyllę jaka panowała w grupie.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
-Do tego nie możemy pozwolić na cyberprzemoc! Nie można śmiać się z Rafałka bo jest niedołężny czy z Fernardy, bo ma kulkę w łbie. To dzieci! Pamiętajmy, że to może się skończyć sądem! - - powiedziałem moralizatorskim tonem, dumny byłem z siebie. Na pewno mnie potraktują poważnie, w tak ważnej dla naszej wyspy sprawie.
Gdy Ian zanucił tą jakże wspaniałą piosenkę Nikola zaczął tańczyć razem z nim. Niestety nie znał zbyt dobrze kroków ale miał nadzieję że nowy kolega go nauczy i dzięki temu staną się jeszcze lepszymi przyjaciółmi a zarazem ludźmi.
Pastor chciał pomóc Nikoli. W końcu przyjaciołom trzeba pomagać, to sama radość. Zresztą pomaganie obcym jest równie wspaniałe. - Zakumaj te kocie ruchy.
Ian zmienił choreografię i tylko lekko bansował, by jego ziomeczek mógł wszystko zrozumieć. Davies wiedział, że nie może się nad nim wywyższać w żaden sposób, bo to złe.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Nie chciałem, żeby przez taniec doszło do kłótni. To by rozbiło naszą rodzinkę, a tego najbardziej się obawiałem. Straciłbym sens naszej marnej egzystencji.
-Zamiast tańczyć to ponarzekajmy!
Johnatanie nie wolno Nam narzekać! Przecież jesteśmy rodzinką a w rodzince wszyscy się kochają i szanują siebie nawzajem. Narzekanie to zło - zawołał Nikola który nadal próbował kocich ruchów Iana.
Ianowi przypadł do gustu pomysł Starka. Nie mogło być inaczej. Pomysły jego przyjaciół muszą mu się podobać. - Szkoda, że nie ma z nami Stuarta, bo on ma aparat. Wtedy wystarczyłoby brudne lustro i robilibyśmy słit focie z dzióbkiem na nk. A tak nie będziemy mieć pamiątki z wyspy, poza jakimś Lubię To na fejsie.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
-Ja tam do końca życia was będę pamiętał! - - powiedziałem, byli oni wspaniałymi ludźmi. Spotkało mnie ogromne szczęście, że mogę razem z nimi tutaj przebywać. Właśnie z nimi miałem zamiar zjeść coś.... - Chcecie bób? Ja go po prostu uwielbiam.
Nikola spojrzał na Starka z przyjemną miną i powiedział:
- Chętnie z tobą zjem Johnathanie. Wspólny posiłek to najważniejsza część dnia. Można tam podzielić się pokarmem i w ogóle porozmawiać o tym jak bardzo się lubimy. - oznajmił Nikola po czym usiadł obok Johnathana biorąc od niego pożywienie.
-Ja ciebie bardzo lubię Nikola, wiesz o tym doskonale. Tylko... - teraz się wstydziłem powiedzieć, to był powód do wstydu, niewyobrażalnego.- To co zrobiliśmy Timowi było złe, okrutne. Traktowaliśmy go gorzej, jakby nie był w naszej rodzince, a tak przecież nie jest. Śmialiśmy się z niego bez powodu. Gdzie zapodziała się nasza ludzka, osobista kultura? - rzekłem, cały czerwony na twarzy po tym, co żeśmy my wcześniej zrobili. Do końca życia będę miał wyrzuty sumienia...
- Ja również mój drogi Johnathanie nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło. Zachowałem się karygodnie. Myślę że jedyne co może Nam pomóc to przeprosiny i wybaczenie ze strony Tima. On jest taki dobry i miły że może nam wybaczy. Co myślisz Johnathanie? Powinniśmy go poszukać i przeprosić? - odparł Nikola czując straszne wyrzuty sumienia. W tamtych chwilach był chyba w jakimś amoku i nie wie dlaczego popełnił tak haniebny czyn. To nie było godne uczestnictwa w wyspowym życiu.
-To jedyne co nam pozostało, liczmy na jego wspaniałomyślność. Powinniśmy założyć worki pokutne, zanim do niego wyruszymy.... kwiaty też się mogą przydać, bukiet jakiś... - rzekłem, po moim policzku leciały ciurkiem łzy. Czy Tim będzie w stanie nam wybaczyć? Jeśli nie, to co my wtedy zrobimy? Rozważałem nawet samobójstwo, bez niego żyć nie będę mógł. Co by powiedziała reszta społeczność ich wyspy, gdyby się dowiedzieli co my zrobiliśmy Timowi? Pewnie nas wygnają, zastosują wobec nas ostracyzm. Życie bez rodzinki jest niemożliwe...
Szedłem dalej. Ciągle była dżungla, dżungla, czasami jakiś strumyk, ale nic poza tym. Gdzie dążyłem ? Tam, gdzie kierowały mnie nogi. Po co ? By mieć jakiś cel. Kurwa. Jakie to wszystko było skomplikowane. Najlepiej strzelić sobie kulkę w łeb i po sprawie. Żeby chociaż mieć tą spluwę... Przede mną wyrosło jakby znienacka drzewo z papajami. Jak miło. Zerwałem kilka owoców i ruszyłem w dalszą wędrówkę. W nieznane.
Ian rozpłakał się, gdy usłyszał jak głęboką skruchę czują jego przyjaciele. Przytulił ich obu. - Tim na pewno Wam wybaczy, w końcu jesteście dobrymi ludźmi.
Pastor uśmiechnął się i otarł policzki z ciepłych łez. - Trzeba wybaczać członkom rodziny... Tim nie miałby sumienia, gdyby się na Was gniewał.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
To poszukajmy go! Niech się on dowie o naszej przemianie, na pewno zostanie naszym przyjacielem! Nie marnujmy czasu, razem w 4 możemy się świetnie bawić! - powiedziałem, zacząłem smarkać w rękaw ze wzruszenia, co będziemy szalonego i fajnego wyrabiać razem. Jeszcze tylko koszulki wykombinować, bo tak nie każdy będzie wiedział, że jesteśmy szczęśliwą rodzinką...
Nikola podchwycił pomysł ruszenia się i poszukania Tima. Miał nadzieję że on wybaczy mu i będą mogli żyć w pokoju i przyjaźni. Teraz jednak rozdał swoim przyjaciołom papaje po czym był już gotów do drogi.
Ian rzucił się Nikoli w ramiona. - To takie rodzinne, że dzielisz się posiłkiem.
Pastor ugryzł swoją papaję. Było wyjątkowo soczysta i pyszna. - Jest tak cudowna jak nasza rodzinka. Jestem wręcz upojony naszym szczęściem.
Davies przypomniał sobie, że mają przeprosić Jacobsena. - Wiecie już co powiecie Timowi?
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Dostałem prezent. Od Nikoli. Ze szczęścia omal się nie posrałem.
-Dziękuję... - tylko tyle zdołałem powiedzieć, musiałem mu przygotować niespodziankę, to nie może tak pozostać. -Nie wiem co mu powiemy, ja go mam zamiar na kolanach błagać aż do chwili, gdy mi wybaczy. Inaczej żyć nie mogę...
Pastor bardzo chciał pomóc rodzince się zjednoczyć. To nie przystoi, by ktoś się w niej nie przyjaźnił i żył w gniewie. - Wstawię się za Wami, uwolniłem go, powinien mnie wysłuchać. Jeśli tego nie zrobi...
Ian przeraził się na samą myśl, że ktoś dobrowolnie wystąpi z rodzinki.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.