Becky? - spojrzałem na dziewczynę kierowaną przez emocje, a wśród nich strach. Nie wierzyłem, że tak niewinnie wyglądająca osoba może kogoś zastrzelić. Oni chcą, żebyś to zrobiła. Sprawdzają nas, być może nawet obserwują. Nie chcesz go zabić, chociaż wydaje Ci się inaczej. Chcą nami kierować, a ta sytuacja być może jest nawet częścią ich planu - Sam chciałem, żeby gardzący wszystkim i wszystkimi sukinsyn zginął, ale dziewczyna mogła sobie nie poradzić ze swoim sumieniem. Dlaczego właściwie tak się o nią troszczę? Przecież powinna być mi obojętna jak większość ludzi tutaj, których podobnie jak jej praktycznie nie znałem. Dlaczego próbuję ją chronić? Nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na jedno proste pytanie, a w głowie kłębiło się mnóstwo trudniejszych. Wśród nich najważniejsze - Co ja kurwa tutaj właściwie robię?
So we saved the world together for a while, and that was lovely
Wahałam się. Chcę z tym skończyć, czy nie chcę? Spojrzałam Martinowi w oczy. - Chcę tego. - Powiedziałam poważnie, po czym znów spuściłam wzrok. Znów pociekło mi parę łez. Cicho pociągnęłam nosem. Musiałam pogodzić się z tym wszystkim. Z okropnym drżeniem rąk, zmiany nastrojów, ataków płaczu... Miałam tego serdecznie dość. Chyba najwyższy czas na zmiany. - Ale to się nie uda... - Już traciłam wiarę w siebie. 3 tygodnie bez heroiny były dla mnie beznadziejną wiecznością a co dopiero do końca mojego życia... - Chcę tego. - Powtórzyłam znów na niego patrząc.
If you don't take drugs probably you have other addictions.
- On sobie zasłużył! No Johnatanie może powiesz wszystkim tajemnicę?! Chętnie posłuchamy wszyscy tutaj! Pochwal się jaki jesteś zdolny! Bo ja to zrobię za Ciebie! Słuchamy! - wrzasnęłam głośno, miałam wszystko gdzieś. Nie wiedziałam, czy pistolet jest naładowany, czy też nie. Nie miałam pojęcia, jak się strzela, ale teraz to się nie liczyło. Kompletnie nie wiedziałam, co robię, emocje mną kierowały. Widziałam jak drżą mi ręce. - No kurwa czekamy!
Stanęłam przy siostrze, by czuła, że jestem przy niej w tej chwili. A chwila była niezła.. Nie miałam zamiaru jak na razie interweniować, stałam tylko i wgapiałam się w Johnatana. Czy w końcu zapłaci za to wszystko?
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
-Okres? - spytałem się krótko, ta dziewczyna już ledwo co wytrzymywała psychicznie w tym miejscu. Celowała bronią, jakoś bardziej się bałem gdy to robiła Lexie niż ona. Byłem pewny, że ona nie strzeli do mnie. Do tego jestem skromnym człowiekiem, nie miałem zamiaru się chwalić, tak jak mnie teraz Becky zmuszała.
Celades poczuł satysfakcję słysząc słowa Melody. Kobieta nawet nie musiała nic mówić bo jej oczy wyrażały bezbronność i chęć podjęcia normalnego życia z dala od narkotyków. - Uda Ci się. - odpowiedział z łagodnym uśmiechem będącym wyrazem wiary w powodzenie postanowienia kobiety. - Zapewne będzie jeszcze ciężej... - mówił, patrząc na nią - ale musisz to przetrwać bo łatwiejszej drogi nie ma. Wiedz jednak, że gdybyś tylko potrzebowała pomocy to nawet się nie wahaj powiedzieć. Samej sobie z tym nie poradzisz. - dokończył i jeszcze raz spojrzał na jej twarz. - Zgoda? - zadał na koniec krótkie pytanie.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Otarłam łzy dłońmi i wzięłam głęboki wdech. I jeszcze raz. I znowu. Miał rację - nie poradzę sobie sama. Chciałam uwierzyć w to, że mi się uda i nawet chwilowo w to wierzyłam. - Zgoda. - Powiedziałam patrząc mu w oczy. - Wracamy do środka? - Spytałam wskazując na drzwi i lekko się uśmiechając. Pewnie wyglądałam teraz strasznie, więc cieszyłam się, że było ciemno.
If you don't take drugs probably you have other addictions.
- To dobrze. Bardzo dobrze. - zareagował na zgodę Melody i ręką wskazał na powrotną drogę do chatki. - Wracajmy tam bo może udało się im coś w końcu ustalić z tymi mikroprocesorami. - powiedział i ruszył za Melody mimo, że tak naprawdę sprawa z tym laptopem go w ogóle nie interesowała. Ściemniało się jednak i lepiej było o tej porze trzymać się razem dla bezpieczeństwa.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Nie byłam w stanie go zastrzelić, a Stark denerwował mnie coraz bardziej, dlatego postanowiłam...
(Oto co Rebecca zrobiła z Johnatanem, zapraszam wszystkich na seans od 1:16-1:22 )
Celades chwilę później również znalazł się wewnątrz chatki i zamknął za sobą drzwi na klamkę i klucz co wydawało się trochę bezsensowne biorąc pod uwagę, że w oknach nie było szyb, i grupa w ogóle nie była bezpieczna. Korzystając z ostatnich promieni zachodzącego słońca wyjął z plecaka książkę i po tym jak usiadł na fotelu, zaczął ją czytać. Chciał w ten sposób oderwać się od tego co się działo w chatce.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Drugi raz w tym pieprzonym miejscu tak oberwałem. Znów bóóóóóóóóóóóóóól zadane przez kobietę, która tym czynem udowodniła że miałem rację. Jest suczką, już pozostanie nią dla mnie do końca swoich dni. Leząc na podłodze czekałem, aż cierpienia się skończy, szczerze nie wiedziałem jak wobec niej teraz postępować.
Zastanawiałam się jakim cudem to zrobiłam, normalnie nie miałabym tyle siły, ale adrenalina ostro zadziałała. Schowałam broń, znowu byłam tą zwykłą, szarą Bekcy. Ulżyło mi zadając mu ból.
- Teraz przynajmniej masz nauczę. - syknęłam spoglądając na monitor laptopa, bałam się, czy coś się dziwnego nie stało.
Brawo siostrzyczko- pomyślałam widząc jak Stark zwija się z bóóólu na podłodze. Najchętniej zrobiłabym krok w jego stronę i kopnęła z całej siły, ale nie było to przecież do mnie podobne. Zawsze zresztą kończyło się na moich gdybaniach, rzadko kiedy byłam zdolna i dostawałam wielkiej pewności siebie by zrobić coś podobnego jak Becky. Robiło się chłodno, co jak co ale noce na wyspie nie należały do najprzyjemniejszych. Kiedy jeszcze chatka była cała, można było skulić się w kącie i przespać spokojnie noc, teraz wiatr wpadał do pomieszczenia przez zbite szyby pozbawiając nas chwili odetchnienia i odpoczynku.
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
Zrobiłam krok w stronę komputera, chciałam zobaczyć, czy moja ukochana siostrzyczka też jest w tych pierdolonych aktach.
Imię i nazwisko: Beatrice Bonventre
Wiek: 27 lat
Imiona rodziców: Loredana i Giuseppe
Waga: 54 kg
Wzrost: 169 cm
Grupa krwi: AB
Znak zodiaku: Strzelec
Kolor włosów: Ciemny brąz
Kolor oczu: Brąz
Znaki szczególne: Tatuaż na wewnętrznej stronie lewej ręki "La vita é breve e l'arte é lunga."
Blizny: Dwie kreski na prawym ramieniu zrobione od noża.
- Aktualnie obserowana? - spytałam samą siebie spoglądając.
- To znaczy, że to jest niemożliwe? Że to zwykła podpucha, aby nas nastraszyć? - spytałam nie zwracając uwagi na jęczącego Johnatana, gdybym mogła to bym poprawiła swoje dzieło, ale byłam w stanie obecnie kogoś uderzyć- uspokoiłam się już. - To skąd mają nasze dokładne dane, razem z cząsteczką DNA?
- Mówię "Cokolwiek", żebyś nie gadała do siebie, Becky! April mi kazała, bo nie wiem co napisać!
- 53,5 kg tak właściwie... - rzuciłam marszcząc brwi i wgapiając się w ekran. Widząc karcące a jednocześnie bardzo zdziwione spojrzenie Becky dodałam - Nie wiem co mam powiedzieć - wzruszyłam ramionami, ta sytuacja była cholernie dziwna, nigdy wcześniej nie znalazłam się w takich okolicznościach, nie wiem jak zareagować na zobaczenie czegoś takiego. Owszem, jestem przerażona i zdziwiona ale przecież takie zamartwianie się do niczego dobrego nie prowadzi, prawda? - Możesz kliknąć "monitoruj obiekt"? - spytałam komputerowca - ciekawe co by się wydarzyło..
all we really need to survive is one person who truly loves us
-Penelope Widmore
- Genialnie. - mruknęłam lekko niezadowolona. - To nie pozostaje nam chyba nic innego, jak znaleźć głównodowodzącą stację i to jakoś usunąć? Potrafiłbyś?
Miałam nadzieję, że Johhny zna się na tym, był chyba naszą jedyną nadzieją, aby ktoś z zewnątrz nie wcisnął klawisza ''zniszczyć obiekt''. Po całym ciele poczułam nieprzyjemny dreszcz.
Stałem już, w lekkiej odległości na wszelki wypadek. Na kolejnego kopniaka nie miałem ochoty. W milczeniu słuchałem ich rozmowy, nie chciałem zadawać dodatkowych pytań, które by mogły znów wytrącić z równowagi Becky.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.