Lavender była głupiutka, dlatego uznała że takie długie zdanie Rona jak Eeeee jest ogromnym komplementem dla niej, wiec teraz nakazała mu zrobić striptiz...
Byłam pewna, że Charlie z tym poczeka. W momencie, kiedy rzucił zaklęcie, zrobiło mi się słabo. Zrobił to. Zniszczył księgę, a ja zostałam bez niczego. Powolnym krokiem wracałam do Hogwartu. Teraz już nic nie uratuje mnie przed karą Czarnego Pana... A właściwie, to dlaczego właśnie on był moim panem? Wysyłałam sowy, byłam w Hogsmeade, czekałam... I nic. Jakby zależało mu tylko na sobie. Czy aby na pewno dalej miał te same priorytety, czarodzieje czystej krwi, mugole podporządkowani nam jako niższa rasa, czy może zależało mu tylko na władzy? Czyżby był aż tak słabym człowiekiem, że zniewoliła i zdemoralizowała go właśnie władza? Zaczynałam mieć wątpliwości, mimo że jeszcze kilka dni, ba, nawet godzin temu nigdy bym nie powiedziała, że dojdę do takich wniosków. Chyba po prostu przestawałam się bać. Zeszłam do siebie, do lochów. Po cichu zamknęłam szczelnie za sobą drzwi. Potem usiadłam na łóżku. Ostrożnie, mimo zarzutów na Voldemorta dalej z namaszczeniem podwinęłam rękaw czarnego swetra. Był tam dalej. Mroczny Znak, narzędzie zniewolenia i manipulacji. Zacisnęłam usta w wąską linijkę. W mojej głowie krążyło mi tylko jedno pytanie: - Czy wybrałam dobrą drogę?
Edytowane przez panda dnia 19-02-2011 14:00
Poppy otrzymała wiadomość przez patronusa Evy w kształcie pantery. Pobiegła szybko do Zakazanego Lasu, gdzie spotkała zmasakrowaną Bellatrix. Dość, że ma kuciapowicę to jeszcze ją coś takiego spotyka. Pomfrey unieruchomiła ciało Lestrange i umieściła je na magicznych noszach, które poszybowały do skrzydła szpitalnego. Pielęgniarka rozpoczęła leczenie kobiety: używała różnych eliksirów, maści i wywarów - głównie dyptamu. W końcu będę miała okazję ją przebadać, po dobroci by tu nie przyszła. Oczyściła różdżką jedną ze szram i spytała: - Jak się czujesz, trochę lepiej?
It's lucky it's dark. I haven't blushed so much since Madam Pomfrey told me she liked my new earmuffs.
Nieprzytomny Scabior przy pomocy zaklęcia przyfrunął do niespodziewającej się tego Sybilli, zwalając ją z nóg. Kobieta podniosła się szybko, poprawiła chusty, szale i wszystkie inne gadżety i spętała linami śmierciożercę. Tamta wieża nie jest bezpieczna, musimy ukryć go w innym miejscu. Będę musiała porozmawiać z Albusem. Trelawney transportowała Scabiora przy pomocy różdżki i dotarła z nim dzięki temu do gabinetu Dumbledore'a. - Och, Albusie. Już prawie z nim uciekli, to ta Bellatrix go uwolniła. Tamta wieża to złe miejsce na celę. Musisz ukryć go gdzie indziej.
Niestety Dumbledore'a nie ma w Hogwarcie.
Po chwili Sybilla ogarnęła się, że nie ma Albusa i mówi do ściany. Muszę coś wymyślić, ukryć go gdzieś, dyrektor na mnie liczy. - Wiem, ukryjemy go w chatce Hagrida, tam nikt go nie znajdzie.!
Zgodnie ze swym genialnym pomysłem zaprowadziła go do gajowego. - Witaj, Rubeusie. Musisz przechować tutaj Scabiora, to nasz więzień.
Sybilla powiedziała to stanowczo, ale postanowiła dodać: - To rozkaz dyrektora!
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Zaklęcie Coya podziałało i księga została zniszczona, tak jak chciał tego Dumbledore. Harry trochę żałował, że nigdy nie poznają jej treści, ale przynajmniej mają teraz pewność, że nie trafi ona w ręce popleczników Voldemorta. Voronova jako pierwsza opuściła Zakazany Las, a Charlie pobiegł gdzieś, wypowiadając imię "Scabior", które Harry słyszał po raz pierwszy w życiu. W tym samym momencie w pewnej odległości od nich przeszła pani Pomfrey, a obok niej na magicznych noszach znajdowała się nieprzytomna Bellatriks... - A więc żyje... - mruknął do siebie. Skoro Lestrange będzie znajdować się teraz w skrzydle szpitalnym, to teraz jest dobra okazja, żeby zająć się szukaniem ukrytego horkruksu. - Cho! Luna! - zawołał Harry - Muszę z Wami porozmawiać. Ale nie tutaj, chodźmy do zamku...
Hagrid odtworzył drzwi, właśnie parzył sobie i Kiełowi herbatkę
-Cholibka, kto to jest? - rzekł od razu do Sybilli, po chwili jej wysłuchał, oczywiście wziął Scabiora i wepchnął go do budy, gdzie zwykle spał Kieł. - Spokojniutko, będę miał se na niego oko.
Przechadzałem się po salonie w dworze, wiedziałem że mnie zawiodły, już nigdy nie dowiem się tego co było w księdze Roweny. Mimo tego musiałem im dać ostatnią szansę, nadal miały one zadanie do wykonania, miałem je przekazać przez Scabiora lecz chyba on był w niewoli. Nie pozostało mi nic innego jak je wezwać do siebie na krótką rozmowę...
Luna przez cały ten czas patrzyła na porozumiewawcze spojrzenia Cho i Coya. Może Cho w końcu zapomni o Harrym? Nie byłoby już tych spięć między nią a Ginny... W ciągu zaledwie kilku minut wydarzyło się całkiem sporo rzeczy, których Luna nie potrafiła ogarnąć swoim wiecznie zamglonym przez nargle móżdżkiem. Miała jednak świadomość tego, że księga została zniszczona, a Bellatrix Lestrange wciąż żyje. Gdy Harry się odezwał, zwróciła się szybko w jego stronę. - Och, tak, pamiętam. Mówiłeś coś o tym przed Wielką Salą, ale potem Trealawney nas zabrała i... nieważne, chodźmy. - uśmiechnęła się do niego i skocznym krokiem ruszyła w stronę szkoły.
Sybilla zauważyła, że Hagrid zaparzył herbatę dla siebie i Kła. Weszła do środka i usiadła. - Rubeusie, jak tu u Ciebie przytulnie.
Nie zwracała uwagi na półolbrzyma, wpatrywała się jedynie w potencjalne źródło fusów. - To idealna pora na tasenografię! Nie sądzisz?
Sybilla zwróciła uwagę, że Scabior zamieszkał w budzie. - Wcześniej był w celi na wieży, ale go odbili. U Ciebie będzie bezpieczniejszy.
Kobieta próbowała się przymilić, żeby pozwolił powróżyć sobie i Kłowi.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Cele!!!
-Dla Zakonu
Szukajcie nadal horkusa zgodnie z rozkazem Albusa, tego którego odebrała Bellatrix z banku, o ile Harry wyjawi wam ich tajemnicę(niech to zrobi jak najszybciej)
-Dla Śmierciożerców
Udajcie się do Czarnego Pana(jak poczujecie że znak pali was), tam od niego dostaniecie zadania
Za kreowanie fabuły będą nagrody w postaci plusów na radzie
A teraz super rzecz, czyli zadanie na Immunitet . Narysujcie bogina swojej postaci Za najfajniejsze pracę będą nagrody(immu lub plusy) Pracę możecie ręcznie robić, w paincie (lub jeszcze inaczej) Pracę wysyłać na pw. Czas do wtorku/środa
-Tasenografię? Cholibka, no ja nie wim czy jest pora na to tasecoś, ale jak se psor mówi to tak jest, no nie? -rzekł, usiadł na jednym krześle, wskazał małe stołek na którym zwykle siedział Kieł. Gdy usłyszał jak ona go chwali poczuł dumę. -No tak, ja zawsze se godny zaufania jestem, psor Albus daje mi najważniejsze zadanka. To co będziemy robić?
- Jak to co? Wypijcie jak najszybciej tą herbatkę i powróżę Wam, za pomoc i w ogóle. Zawsze jesteś taki miły.
Sybilla czuła, że Wewnętrzne Oko jest w formie.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
/looooooooooool, przecież ja rysować nie umiem
Z rozmyślań wyrwało mnie znajome pieczenie. Otworzyłam oczy i spojrzałam na rękę. Zawsze to uczucie napełniało mnie radością, że coraz bliżej mam do bycia przy Voldemorcie, ale dziś... Nie wiedziałam, czy to chwilowe załamanie, czy naprawdę coś się ze mną dzieje. Nie spieszyło mi się. Spokojnie udałam się do łazienki. Miałam nadzieję, że kąpiel rozwieje moje wątpliwości. Tak się jednak nie stało, i kiedy zakładałam flanelową, trochę za dużą koszulę w kratę miałam ochotę w ogóle tam się nie wybierać. Znałam jednak konsekwencje swojej decyzji. Choć w Hogwarcie byłam bezpieczna, nie wiedziałam, jak to wszystko potoczy się dalej, a nie chciałam umierać z rąk Belli, jak zapewne by się stało. Wzięłam różdżkę i wyleciałam na mojej rosyjskiej Błyskawicy z Hogwartu. Jaką maskę mogę założyć dzisiaj? Sama gubiłam się, jakie jest moje prawdziwe "ja". Skierowałam się do domu Malfoyów. Wylądowałam bez żadnych problemów, jak zwykle. Tylko spojrzałam na budynek i od razu zrobiło mi się zimno. Weszłam do środka. Zastanawiałam się tylko, jak mocne będzie zaklęcie Cruciatus, którym na pewno On mnie potraktuje. Nie bałam się. Chyba było mi obojętne, jakiego bólu zaznam, przyzwyczaiłam się do niego w Durmstrangu. Nie chciałam tylko zginąć, a o to się nie martwiłam. Potrzebował mnie. Powoli przekroczyłam próg salonu dworu Malfoyów. Odruchowo skłoniłam głowę, żeby myślał, że bardzo go szanuję. Czy tak było w rzeczywistości - tego nie wiedziałam.
Pierwsza. Czyżby jedyna która przybyła na moje wezwanie? Dobrze że miała odwagę przybyć, wiedziała co ją spotka tutaj. Wierna Bellatrix mnie zdradziła? Ma coś ważniejszego do roboty niż spotkać się z swoim Panem? Spojrzałem na Evę, jedno spojrzenie wystarczyło by zobaczyć, że stosuje wobec mnie oklumencję, a to mi się nie spodobało. -Crucio! - wyszeptałem celując w nią, niezbyt mocne, tak żeby wiedziała co spotyka tych którzy nie wykonują moich rozkazów. Dla przypomnienia. Odwróciłem od niej wzrok, spojrzałem na kominek i powiedziałem szeptem, nie musiałem niepotrzebnie podnosić głosu.
-Bardzo mnie zawiodłaś, ta księga była mi potrzebna. Dlaczego pozwoliłaś ją zniszczyć Zakonowi? Gdzie jest reszta osób? Co z Scabiorem? Czego się dowiedziałaś o Potterze? -gdy skończyłem ponownie na nią spojrzałem, chciałem mieć kontakt wzrokowy słuchając jej. Wiedzieć czy to prawda jest...
Hagrid chwycił wiadro, od razu wypił całą herbatę, zostawiając na dnie fusy, to samo zrobił jego pies.
-Cholibka, nigdy nie zwracałem uwagi na fusy, wszystkie wywalałem jako karma dla nieśmiałków.
Sybilla z radością wzięła wiadro Hagrida i miskę Kła. - Rubeusie, zacznijmy od Ciebie.
Trelawney przechylała naczynie pod różnymi kątami, by dobrze przyjrzeć się fusom. "Kubek" był większy niż normalnie, więc i resztek było więcej. - Oj niedobrze, nadchodzą dla Ciebie niebezpieczne czasy, tak wiele Ci grozi.
Teraz postanowiła pokazać gajowemu różne symbole - przechylała wiadro tak, żeby widział wszystko. - Tutaj jest na przykład kot - to znaczy, że ktoś knuje przeciw Tobie. Tutaj są chmury i balon, a to przecież ogrom kłopotów, a to bumerang - ktoś Cię nienawidzi. A tu co mamy? A, to dłoń, czyli odwiedzi Cię wkrótce przyjaciel. Chociaż tyle, widziałam jak przychodzę do tej chatki jeszcze nie raz. Ogólnie uważaj na siebie.
Kobieta odstawiła "kubek" i wzięła miskę psa. Nie popatrzyła jeszcze na fusy, gdy w blaszanej ściance naczynia odbiła się twarz kła. - Och nie! To Ponurak!
Miska z brzdękiem wylądowała na suficie, a potem na podłodze. Sybilla popatrzyła psiakowi głęboko w oczy. - To najgorszy znak, omen śmierci.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Harry, Cho i Luna kierowali się w stronę Hogwartu. Gdy weszli przez masywne drzwi do zamku, Harry zwrócił się do dziewczyn - Powinnyśmy znaleźć jakieś ustronne miejsce, gdzie nikt nas nie podsłucha. - zerknął w stronę schodów wiodących na górę zastanawiając się, czy nie powinien pójść do dyrektora i powiadomić go o wykonanym zadaniu dotyczącym zniszczenia księgi, a przy okazji dowiedzieć coś więcej o horkruksie. Czując na sobie wyczekujące spojrzenia Cho i Luny, zrezygnował z tego pomysłu. - Może łazienka jęczącej Marty? Tam nikt nie przychodzi. - zaproponował.
Upadłam na ziemię. Ogarnął mnie ten sam co zwykle, ból całego ciała, jakby ktoś obdzierał mnie ze skóry. Opierając się o podłogę rękami podniosłam się do góry tak, żeby posłać mu mordercze spojrzenie. I wtedy nie obchodziło mnie, czy dostanę kolejnego Cruciatusa. Nic ci nie powiem, przemknęło mi przez myśl, ale opanowałam się, kiedy uświadomiłam sobie, że moja oklumencja może szwankować z powodu dużego stresu. Skłoniłam głowę, żeby nie było widać moich oczu, które ciskały iskry. - Chcę, żeby Zakon mi zaufał. Przedostanę się do Głównej Kwatery, żeby być bliżej wydarzeń. - powiedziałam cicho, nie podnosząc wzroku. - Scabior przez Bellatrix znowu został uwięziony. A Potter? Cały czas knuje. Wydaje mu się, że jest niepokonany. - dokończyłam, zadowolona ze swojej samokontroli. Powiedziałam dokładnie to, czego oczekiwał.
Peter właśnie mył podłogę na I piętrze, gdy zaczął go palić znak.
- O nie, tylko nie teraz... - powiedział. Nie skończył jeszcze sprzątać, a przecież to jest jego obowiązkiem ! Zaczął się namyślać, czy najpierw skończyć myć podłogę, czy może zostawić to wszystko i spotkać się z Czarnym Panem. Miał wielką ochotę, by zostać, jednak obawiał się strasznie Voldemorta... Rzucił miotłą przed siebie i biegiem skierował się do wyjścia z zamku. Gdy był już poza granicami Hogwartu, aportował się do dworu Malfoy'ów. Wszedł do środka, zauważając, jak Czarny Pan rozmawia z Evą.
- Panie ! Twój najwierniejszy sługa przybył, by się z Tobą spotkać ! - powiedział i ukłonił się. Nie patrzył na niego, bał się jego spojrzenia. Czekał na reakcję Voldemorta...
Cho przystała na propozycję Harry'ego a ich wzrok się spotkał na chwilę. Nie dostrzegł w jej oczach tego błysku, który był widoczny jeszcze niedawno. Odniósł wrażenie, że nie patrzy na niego tak samo jak wtedy, gdy wpadł w jej objęcia. Poczuł jakiś dziwny chłód w środku, trudny do opisania smutek... Przecież jesteś z Ginny, czego Ty chcesz od Cho?! - skarcił się w myślach, próbując skupić myśli na czymś innym. Kątem oka dostrzegł stojącego nieopodal Charliego i przyszedł mu do głowy pewien pomysł. - Idźcie do łazienki, ja zaraz do Was przyjdę... - powiedział do dziewczyn i podszedł do Coya. - Jesteś aurorem, prawda? Może będziesz w stanie nam pomóc. Dumbledore zlecił mi pewne zadanie i myślę, że im więcej osób się w nie zaangażuje tym lepiej.
- Nie tutaj... - powiedział Harry widząc wyczekujące spojrzenie Charliego. - W łazience Jęczącej Marty, żeby nikt nas nie podsłuchał. - zauważył, że w tym momencie podeszła do nich Cho. Harry kiwnął głową, dając im do zrozumienia, żeby ruszyli w drogę. Gdy zaczęli wchodzić po schodach kierując się na drugie piętro, Harry zagadnął do aurora - Wiesz coś na temat Voronovej?Jest po naszej stronie? - spytał pamiętając jak wyrażała się dość nieprzychylnie o Dumbledorze.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.