Kiedy Elena wspięła się na drzewo i siedziała na nim okrakiem pół metra nad ziemią, Dores podbiegła i ciachnęła kucyk, który spadł na ziemię. Moje! - krzyknęła, porywając kucyk i rzucając sie do ucieczki.
We are all evil in some form or another, are we not?
- Edgar, tu jestem. - powiedział nieśmiało Liam i lekko klepnął po ramieniu mówiącego do kamienia Teda. - Może powinieneś odpocząć? Na pewno jesteś gotowy do drogi? Ten upadek musiał być bolesny. - powiedział z pewnego rodzaju troską. Edgar nie wyglądał teraz na zbyt bystrego.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
-Tak, jestem gotowy do drogi. Wszystko jest ok... - rzekł, zaczął się zastanawiać jak on ma na imię, przez chwilę nie był pewny..Bram? Liam? Mark? na wszelki wypadek powiedział - koleś. Wstawaj, musimy iść w drogę! -dopowiedział, pomógł mu tym razem wstać i razem podeszli do drzewa, gdzie Elena siedziała, zobaczyli jeszcze jak Dores ucieka...
Elena w pośpiechu zaczęła się wspinać na drzewo, jednak nie zdążyła wdrapać się zbyt wysoko, gdyż Dores zdołała ją dopaść, gdy ta była metr nad ziemią
- Nieeeeee!!! - wydarła się na całe gardło, widząc jak jej piękne, lśniące, rude włosy związane szmatką Liama opadają na ziemię. - Zabije Cię!!! - wrzasnęła i zeskoczyła z gałęzi. Była tak wściekła, że na jej czole pojawiła się pulsująca żyłka. Zaczęła biec za Dores, jednak po przejściu kilku kroków wpadła na Liama i Teda, którzy właśnie podeszli do drzewa.
- Dajcie mi jakąś broń! Szybko! Dores pożałuje tego co zrobiła! - krzyczała, zupełnie straciła panowanie nad sobą.
Tymczasem ja szykowałem się do drogi poważniej. Poszedłem do kwatery i wziąłem plecak. Chciałem się jednak zamaskować, więc poszedłem do pokoju jednej z pielęgniarek i przy pomocy jej cieni do powiek oraz tuszu do rzęs umalowałem swoje ciało we wzór moro. Oczywiście tylko od pasa w górę, bo głupio iść na wyprawę bez spodni. Te również wymalowałem na wzór moro. Wyszedłem w końcu przed budynek i dołączyłem do reszty. Elena miała jakby mniej włosów, ale nie do końca byłem pewien. - Jestem gotowy. Chodźmy zrobić z nim porządek!
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Liam ruszył niepewnym krokiem za Tedem, uważnie mu się przyglądając. Co prawda ten twierdził, że wszystko z nim w porządku lecz Liam wolał zachować ostrożność i mieć Edgara na oku. Po chwili zauważyli Dores i jakąś kobietę siedzące na drzewie. - Elena!? - zareagował ze zdziwieniem Norton. Rosjankę poznał dopiero gdy ujrzał jej twarz. - Później będzie czas na zemstę. W takiej fryzurze Jacob Cię nie pozna. To Ty zrobisz z nim porządek! - powiedział. W międzyczasie ze stacji zaczęły wychodzić kolejne osoby na czele z Bryanem wystylizowanym jakby na Scofielda. - Jeff! Veronica! Gianna! - zaczął krzyczeć by się pospieszyli. Powoli trzeba było wyruszać w drogę. Zwłaszcza, że mieli najpotrzebniejsze rzeczy - pistolet i butelkę wody.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
//zgadnijcie kto wtedy odpisał rekiemu, reszta osób go niestety zignorowała, pewnie do dziś żałują tego... ///
/Other! /
April a dlaczego ty nie pisałaś nic do niego? miałaś okazję i ją zmarnowałaś...a tak to wiesz, może zamiast jej byłabyś ty na zdjęciu które miałaś w zakładce...
Edytowane przez Furfon dnia 14-01-2011 14:38
Veronica miała inny dylemat. Podobnie jak reszta pragnęła śmierci Jacoba, ale najpierw chciała się z nim zabawić. Gorączkowo myślała nad tym czy uda jej się to zrobić nim reszta go zabije. Z zamyślenia wyrwał ją krzyk Liama, który nawoływał spóźnialskich.
- Już idę! - Odkrzyknęła niecierpliwie. Iść z kilofem było jej trochę ciężko toteż odrzuciła go na bok i od razu lepiej się czując ruszyła w drogę. Najpierw jedna zabrała pierwszy lepszy plecak. Po chwili szła już u boku Liama.
I ruszyli. Wszyscy szli wesołym pochodem w celu zgładzenia Jacoba. Bardzo udzielał mi się dobry humor tej sytuacji i nuciłem sobie. - Śmierć, śmierć, śmierć musi być.
Jak nie ma śmierci, Jacob się wierci. Śmierć, śmierć, śmierć musi być.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Wyszli z dżungli i znaleźli się na plaży, Ted słyszał śpiew Bryana, nawet mu to wychodziło. W grupie w końcu odnalazł Ver, przyspieszył kroku bo chciał z nią porozmawiać. Miał specjalne zadanie dla niej.
-Ładna dzień, czyż nie?
Edytowane przez Furfon dnia 14-01-2011 14:45
- Cudowny! Wszystko jest takie cudownie i takie... - Spojrzała mu w oczy. - ...podniecające. - Była pewna, że mężczyzna zagadał teraz do niej bo ma na nią ochotę.
- Zemsta ważniejsza niż Jacob! - zawołała do Liama. Spojrzała w stronę, w którą udała się Dores. Niestety kobieta już zdążyła zniknąć jej z oczu. W dodatku po chwili zjawiła się reszta osób i wszyscy wyruszyli w drogę. Elena bardzo niechętnie poszła za nimi, odkładając zemstę na później. Naburmuszona i z kwaśną miną szła na samym końcu pochodu.
Ashley siedziała na krześle, wpatrując się w płomienie ogniska rozpalonego pośrodku komnaty. Nudziło jej się. Czekała na tych, co mieli tutaj przybyć, jakby ktoś obserwował ich teraz, pomyślałby, że są wariatami. Ryzykować życie, by zobaczyć śmierć człowieka ? To jest nienormalne...
- Kim byliśmy kiedyś na Wyspie, zanim straciliśmy pamięć ? - spytała Michelle i Richarda. Była ciekawa jak naprawdę poznała Josha itp. Wtedy doszła do niej przerażająca prawda. Przecież nie ma pierścionka ! Josh nie jest jej mężem, mało tego nawet nie wie, czy kiedykolwiek się znali !
-Mam do ciebie specjalną prośbę, tylko ty będziesz w stanie to zrobić. Zrobisz to Veronico dla mnie? - zapytał się jej cicho, był pewny że się zgodzi na to bo pewnie sama tego chciała...
- Co tylko chcesz... - Powiedziała i uśmiechnęła się słodko do Teda. Mężczyzna był tak przystojny, że była pewna tego iż nie będzie musiała udawać, że jej się podoba. - Powiedz tylko gdzie i kiedy...
-To zależy od ciebie kiedy, czy chcesz przelecieć Jacoba przed śmiercią czy po jego śmierci. To twój wybór. Zrób tak jak będziesz chciała -rzekł, nie wiedział że rozczarował ją tymi słowami...
Edytowane przez Furfon dnia 14-01-2011 15:11
- Aaaaa Jacoba?... - Uniosła lekko brwi rozczarowana. I tak miała w planie zrobić to z tym Jacobem. - Oczywiście, że przed... nie wiem jak ciebie, ale mnie nekrofilia w ogóle nie podnieca.
Nagle zza krzaków wyszedł mężczyzna ubrany w czarnej koszuli, zdenerwował się na widok Edgara.
- Myślałem, że cię zabiłem. - warknął przez zaciśnięte zęby. - Muszę dokończyć to co rozpocząłem.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.