Wyjąłem z kieszeni jeszcze kilka gadżetów i rozdałem spóźnionym. - O Was też nie zapomniałem.
Po chwili dodałem z uśmiechem. - To znak naszej przyjaźni.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Biegnąc w stronę taksówek, Liam spojrzał na Bryana, który wciąż rozdawał jakieś dziwne gadżety. - Ruchy, ruchy ludzie! - krzyknął do towarzyszy, po czym do bagażnika taksówki wrzucił swoją torbę. - Lotnisko! Jak najszybciej! - powiadomił kierowcę i zdyszany rozsiadł się na tylnym siedzeniu samochodu.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
- Mógłby mi pan włożyć walizkę do bagażnika? Jest bardzo ciężka. - Spytała jakiegoś przystojnego Australijczyka, którzy przechodził obok. Mężczyzna zrobił to a Veronica podziękowała mu i szybko weszła do taksówki w, której siedział Liam.
- Na pewno nie zdążymy! - Rzuciła zdenerwowana.
Edytowane przez shan dnia 14-12-2010 21:18
- Spokojnie, zdarzymy... - odpowiedział Liam zerkając na zegarek. Podobnie jak Veronica uważał, że spóźnią się ale nie dał tego po sobie poznać. - Co planujesz po powrocie do LA? - spytał.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Projektowanie ubrań wyczerpało Elenę. Wycieńczona padła na łóżko i zasnęła. Gdyby nie Liam, to pewnie zostałaby sama w hotelu, a wszyscy inni pojechaliby na lotnisko.
- Już idę, tylko muszę się przebrać! - wołała, jednak Liam ją popędzał i straszył, że się spóźnią, więc Elena dała za wygraną i zbiegła na dół w papajowym staniku. Wsiadła do taksówki, w której siedział już Liam, Veronica i Bryan. Usiadła z przodu obok kierowcy, który dziwnie się nią na patrzył, pewnie z powodu nietypowego stroju.
- Wrócę do szarej codzienności. Pracuje jak pokojówka w takim jednym motelu na obrzeżach Los Angeles.... nie jest to wymarzona praca, ale można z niej jakoś wyżyć. - Westchnęła i spojrzała przez okno. - A ty? - Spytała po chwili teraz patrząc na Elenę "Robi nam dziewczyna reklamę" pomyślała.
Edytowane przez shan dnia 14-12-2010 21:49
Elena odwróciła się do tyłu i spojrzała na Veronicę - Do szarej rzeczywistości? Już nigdy nie będzie szara! I nie będziesz musiała pracować jako sprzątaczka, gdy nasza firma odniesie sukces!
- No tak, ale coś zaczęłam wątpić w nasze plany Eleno... ta papajowa czapka na zimę całkiem mi nie wyszła... i trudno znaleźć tak wielką papaję by kobiety z dużym cycem były zadowolone! - Może to zdenerwowanie przed odlotem spowodowało zmianę w zachowaniu Veronici, ale zaczęła się martwić, że Dolce&Papaja nie wypali.
Do taksówki w niemal ostatniej chwili wpadła Elena w swoim papajowym staniku i można było odjeżdżać. - Pracujesz jako pokojówka? - zdziwił się Liam. - Ja jestem projektantem. Jakbyś kiedyś potrzebowała projekt domu, wal do mnie. - uśmiechnął się. Po chwili wybuchnął śmiechem na słowa V o tym, że papajowe staniki nie przyjmą się wśród pań z dużym cycem. - To może wprowadzicie do kolekcji arbuzy? - zaproponował.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
- Niestety, ale na dom mnie nie stać.... tymczasowo. - Uśmiechnęła się delikatnie gdy Liam zaproponował wprowadzenie arbuzów by stworzyć z nich większe staniki. - Pomysł świetny, tylko trzeba zmienić nazwę z Dolce&Papaja na Arbuz&Papaja... ale w sumie kto powiedział, że muszą być same papaje? Można wprowadzić też inne owoce!
Jakiś czas później byliśmy już na lotnisku. Trzymałam dziewczynkę za rękę, by się nie zgubiła- choć sama miałam wrażenie, że lada moment sama się zgubię. "Pasażerowie lotu 815 proszeni są o wejście na pokład..."
No i weszlimy
Ted i Dores nie wchodzili do samolotu, nawet nie byli jeszcze na lotnisku, tylko byli w hotelu, w jego piwnicy, gdyż nadal wpatrywali się w to co widzieli przed sobą, a było to...
- To jest dobry pomysł. Od razu się zgłaszam na ochotnika do sprawdzenia czy owocowe ubrania dobrze na Was leżą. - odpowiedział i po chwili taksówka z piskiem opon zatrzymała się na lotnisku. - Mamy 15 minut! - krzyknął Liam i szybko otworzył bagażnik. Chwycił swoją torbę i zaczął biec w stronę budynku. - Szybciej, szybciej. - poganiał towarzyszy i po chwili wszyscy stawili się do odprawy.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
A to światło odbijało się z............ złotego ogromnego krzyża Wokół niego stali ludzie(stare babcie głównie) które trzymały się za ręce i coś śpiewały, obok stał głosnik, z którego leciała muzyka, a kapłan ich stał na podwyższeniu, obok krzyża, na szczęście Ted i Dores nie znali tego języka, w którym śpiewały...
Dores i Ted uciekli natychmiast, do windy wbiegli i już jechali do góry
-Jedziemy na lotnisku, wsiądziemy do pierwszego lepszego samolotu i uciekniemy jak najdalej od tych świrów...
///dobra, czas na ogłoszenie, ja i Other rezygnujemy lecz pisać będziemy nadal, jest i jeden plus, rady w tym tygodniu nie będzie (?) ///
- Arbuzy? To chyba nie będzie konieczne. Pamiętacie Bernarda, starego pryka i papajarza? Był z nami przez jakiś czas na Hawajach, potem gdzieś zniknął... No w każdym razie mam jego numer telefonu. Twierdził, że ma plantację papai i że potrafi wyhodować papaje o wielkości dyni. Nieźle, prawda? - w tym momencie dojechali na lotnisko i wszyscy wysiedli z taksówki i skierowali się w stronę odprawy. Liam był strasznie niecierpliwy, wciąż wszystkich poganiał. Elena po drodze chciała kupić sobie batonika, ale widząc wzrok Liama zrezygnowała z tego pomysłu. Po chwili wszyscy dotarli na miejsce i zaczęli wchodzić na pokład samolotu...
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.