Autor |
RE: Świątynia |
von Veron
Użytkownik
Postów: 2227
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 14:35 |
|
|
Emily zostawiła dziewczyny same. Szukała pryszniców przez kolejny kwadrans. W końcu zdenerwowała się, wróciła do swojego pokoju i wyjrzała przez okno.
- Gdzie jest ten strumień?- zamyśliła się. Kiedyś go widziała. Obmywała w nim ranę. Skąd ją miała? Zmarszczyła brwi. Ach tak, Richard rzucił ją kamieniem, żeby nie weszła do Świątyni...
Usiadła na parapecie i zwaliła na dół swoje rzeczy. Potem przerzuciła nogi na drugą stronę i zeszła na dół. Podniosła kłębek z ziemi i udała się w kierunku muru. Bez trudu udało jej się przejść. Była w dżungli. szum strumienia był tu o wiele wyraźniejszy i dochodził...
- Gdzieś stamtąd- Emily spojrzała w kierunku trzech wysokich drzew, które rosły jakby odizolowane od innych roślin.- Jest!- dodała po kilku minutach wędrówki. Strumień okazał się małą rzeczką, która płynęła bystro wśród jakichś dziwnych krzaków. W najgłębszym miejscu powinien sięgać do piersi- oceniła Em. Rozejrzała się dookoła i weszła w zarośla. Rozebrała się, rzeczy zostawiła w pobliskich krzakach. Weszła do strumienia. Było coś szalonego w samotnej kąpieli w środku dżungli.
Edytowane przez von Veron dnia 18-04-2010 14:36 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 14:38 |
|
|
Suzanne obudziła się wcześnie rano. Kartki z zapiskami przykleiły się do jej prawego policzka. Ziewnęła szeroko i odczepiła je szybkim ruchem. Bez zastanowienia wstała i poszła przed siebie... Nie zrobiła zbyt wielu kroków, runęła przed siebie. No tak... Noga. Jęknęła cicho i z trudem doczołgała się do kul. Gdy stała już oparta o nie, powoli ruszyła przed siebie. Długo szukała wyjścia z pomieszczenia, korytarze wiły się kilometrami, niektóre były ślepymi uliczkami. Gdy wreszcie udało jej się wyjść na dziedziniec, słońce wisiało już wysoko w górze. W momencie, w którym usadowiła się na jednym z kamieni i wystawiła twarz ku niebu, podszedł do niej Neal. Uśmiechnęła się na jego widok i wskazała ręką miejsce obok siebie. Gdy ten usiadł, odpowiedziała:
-Tak, tajemnica ciągle znana tylko przez nas. Jeśli chodzi o prysznic.. Właściwie trudno mi powiedzieć, którędy się do niego idzie. Myślę jednak, że wskaże Ci go Daniel. Jak się spało?
//przyjmijmy, że jednak nie bylo jej w kuchni...
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem.
Edytowane przez agusia dnia 18-04-2010 14:44 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Angie
Użytkownik
Postać: Angie Davis
Postów: 540
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 14:47 |
|
|
Dziewczyny wraz z Mer, która skinęła głową na zapytanie Eleny, tak jakby była zawieszona, czy w innym świecie, ruszył na poszukiwanie łazienki. Szły tak jakby wiedziały gdzie się znajdują, i nawet szybko trafiły.
- Fajnie będzie się w końcu ochłodzić... - rozmarzyła się.
Każdy krok, który zrobiła był taki "lekki"? Tak jakby nagle straciła kilka kilogramów, a może po prostu odeszły troski? Tak jakoś teraz była bardziej zadowolona z tego co się dzieje. Przeszedł jej smutek po odejściu Sayida? Taaak, może było w tym coś.
Edytowane przez Angie dnia 18-04-2010 14:55 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Muminka
Użytkownik
Postać: Unnur Þorbjörg Gunnarsdóttir
Postów: 2001
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 14:54 |
|
|
Obudziłam się w chłodnym pomieszczeniu. Mury Świątyni były idealnym izolatorem od tropikalnych upałów panujących na wyspie. Leżałam z zamkniętymi oczami powoli odzyskując świadomość. W pierwszej chwili wydawało mi się, że jestem w swoim Sydney'owskim mieszkaniu. Nie chciało mi się wierzyć gdy konkretne fakty docierały do mojego mózgu. Usiadłam. To nie był sen. Uszczypnęłam się tak mocno, że mimo woli jęknęłam. Miałam na sobie cały czas tą czarną bluzę z kapturem, którą założyłam po śmierci Sun. Patrzyłam tępo w przestrzeń starając się wszystko ułożyć w jedną całość. Niestety mój umysł tego nie ogarniał. Nie zajęłam jeszcze stanowiska w tej całej sprawie z kandydatami. Facet w płaszczu był dla mnie jak jakiś czarny mag z kreskówki. Zadania z bombą właściwie nie pamiętałam. Byłam bierna. Szłam z ekipą ale działałam w jakimś letargu. Postanowiłam jeszcze na razie nie stawać po konkretnej stronie. Musiałam wszystko przemyśleć, w końcu samo słowo "kandydaci" wydawało mi się czymś niewiarygodnie śmiesznym. Przetarłam więc oczy i założyłam włosy za uszy. ughh...przydałoby się umyć- pomyślałam patrząc na swoje rude brudasy. Wyszłam z pomieszczenia i błąkałam się po korytarzach, nie wiedząc który kierunek obrać. Na szczęście po paru minutach wpadłam na dziewczyny. Uśmiechnęłam się blado na widok Eleny. Właściwie z całej trójki tylko ją znałam. Wprawdzie Kate pomieszkiwała przez jakiś czas w dharmówku, ale jakoś nigdy specjalnie nie miałyśmy okazji dłużej pogadać, a co dopiero mówić o Anie. Skinęłam przytakująco głową i ruszyłam z dziewczynami.
- Tak, tak... dobrze się czuję tylko trochę głowa mnie boli...- powiedziałam, wkładając ręce do kieszeni spodni. Przyglądałam się Anie, którą widziałam chyba z drugi raz. Kobieta najwidoczniej czuła mój wzrok na sobie bo po chwili odwróciła się i popatrzyła na mnie nieco zdziwiona.
- Nie wiem czy... chyba nie miałyśmy jeszcze okazji poznać się oficjalnie...- powiedziałam lekko się jąkając- jestem Meredith Stevens... po prostu Mer...- wyciągnęłam rękę do dziewczyny, nieznacznie się uśmiechając.
' target='_blank'>
Edytowane przez Muminka dnia 18-04-2010 14:56 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 15:03 |
|
|
- Cóż, witaj Meredith... Jestem Ana, ale to już chyba wiesz? - Odpowiedziała rudej, dziewczyna była nieobecna ostatnio może właśnie dlatego wczesniej nie zamieniły zdania. Mer, przypatrywała się Anie, z pewną tajemniczością i ciekawością. - Coś nie tak? Jestem gdzieś brudna? - Spytała. Czuła się bardzo nieswojo gdy ktoś jej się przyglądał, no.. Gdy był to Lincoln, sprawa była inna, ale Meredith prawie nie znała. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Angie
Użytkownik
Postać: Angie Davis
Postów: 540
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 15:05 |
|
|
- Wow, nawet jest ich więcej niż jeden - Kate wskazała na kabiny, które był oddzielone nie tylko sobą, ale i pół ściankami.
Przejechała dłonią po zewnętrznej stronie jednej z nich jakby chciała zaznaczyć, że ta będzie w tej chwili jej, ale był to jedynie taki odruch. Nikogo z osób, z którymi teraz stała nie znała zbyt dobrze, jakoś nie było okazji by polepszyć kontakty, ale teraz pewnie będzie więcej sytuacji, które do tego doprowadzą.
- Ciekawe czy woda będzie ciepła - zaśmiała się. Jakoś czuła, że będzie. W ogóle tu wszystko było. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Amelia
Użytkownik
Postać: Ruby
Postów: 3904
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 15:34 |
|
|
- Dzięki Bogu... - odetchnęła Elena patrząc na archaiczną łazienkę. Wzięła mydło i weszła do jednej z kabin. Przewiesiła brudne ubranie przez ściankę odgradzającą prysznic od reszty łazienki. Odkręciła duży, stary kurek i poczuła jak letnia woda spływa po jej ciele. Cudownie było w końcu zmyć z siebie brud ostatnich dni. Wyszorowała się dokładnie i poczuła się jak nowo narodzona. Już chciała wychodzić z kabiny, gdy zorientowała się, że nie wzięła ręcznika, a nie chciała zakładać na siebie brudnych ciuchów.
- Ekhm.... Dziewczyny? Mogłybyście poszukać jakiegoś ręcznika? - zapytała wstawiając głowę znad ścianki kabiny.
Edytowane przez Amelia dnia 18-04-2010 15:35 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Muminka
Użytkownik
Postać: Unnur Þorbjörg Gunnarsdóttir
Postów: 2001
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 15:34 |
|
|
- Nie nie nie!- zaprzeczyłam szybko, zmieniając wyraz twarzy na bardziej przyjazny. Przez chwilę panowała niezręczna cisza więc błyskawicznie podchwyciłam słowa Angie o łazience żeby odwrócić uwagę.
- Oczywiście, że będzie ciepła woda. Dogen i jego harem całkiem nieźle się tu urządzili- rzuciłam wesoło, podbiegając do Kate. Starałam się brzmieć zabawnie i uśmiechać. Nie chciałam żeby wszyscy mieli mnie za biedną, rudą Mer która ześwirowała po śmierci Sun. Czułam to ciśnienie gdy wszyscy dookoła przyglądają mi się i z niecierpliwością czekają aż coś zrobię. Postanowiłam więc udawać. Jeśli to ma przynieść innym ulgę to z chęcią zagram swoją rolę. Odwróciłam się do dziewczyn.
- Ok, ma ktoś szampon?- zerknęłam na nie, ściągając bluzę.
' target='_blank'>
Edytowane przez Muminka dnia 18-04-2010 15:35 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 15:45 |
|
|
- Już. - Mruknęła podając Elenie ręcznik. Sama wzięła jeden i weszła do jednej z kabin. Gorąca woda opłukiwała jej czekoladowe ciało. Namydliła się cała i prędko spłukała, czuła woń liliowych kwiatów. Jeszcze w kabinie wytarła się i przebrała w czyste ubrania. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
grzechuuu
Użytkownik
Postów: 905
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 16:02 |
|
|
Spało się świetnie. Szkoda, że nie pamiętam kiedy zasnąłem. - Uśmiechnąłem się szeroko. Zacząłem wzrokiem szukać Faradaya. Niestety poszukiwania nie powiodły się, nigdzie go nie było. - Masz może wodę? Strasznie chce mi się pić. - Gdy Su podała mi butelkę, wypiłem oraz podziękowałem jej. - Chyba pójdę sam poszukać prysznica. - Udałem się do wnętrza świątyni. Po kilku minutach poszukiwań, usłyszałem śmiechy i dźwięk spadającej wody. - Chyba znalazłem! - Uradowany wbiegłem za drzwi, nie myśląc o osobach, które się tam znajdują. Na szczęście wszyscy byli w kabinach. Wszystkie były zajęte. Postanowiłem grzecznie poczekać za drzwiami, aż wszyscy wyjdą. W tym momencie dołączyła do mnie April. - Jak mnie znalazłaś? Śledzisz mnie? - Zaśmiałem się głośno, po chwili spytałem już z powagą - Pamiętasz coś z wczorajszego wieczoru? - Ciekawiło mnie, co się wczoraj wydarzyło. Pamiętam tylko to, że siedziałem obok niebieskookiej i razem zaczęliśmy opróżniać butelkę whisky. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Amelia
Użytkownik
Postać: Ruby
Postów: 3904
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 16:12 |
|
|
Elena podziękowała Anie. W tym momencie wkroczył Neal i równie szybko wyszedł.
- Nie ma to jak koedukacyjna łazienka - stwierdziła. Owinęła się ręcznikiem i wyszła z kabiny na bosaka. Podeszła do lustra. Znalazła coś w rodzaju grzebienia i zaczęła rozczesywać włosy. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 16:13 |
|
|
Kobieta uśmiechnęła się w stronę męzczyzny nerwowo bawiąc się gumką do włosów. Na pierwsze pytanie postanowiła nie odpowiadać, bo było to prawdą, że go śledziła, bo sama chciała dowiedzieć się co wydarzyło się poprzedniej nocy.
- Niestety w pamięci mam tylko jedną, wielką dziurę. Dziwi mnie jednak to, że karawaka po whisky była tylko jedna... co w naszym wypadku jest niemal niemożliwe- zaśmiała się, bo przypomniała sobie stare czasy jak w Dharmaville pili dużo więcej i byli trzeźwi. April chciała jak najszybciej znaleźć się pod prysznicem, to jedyne czego teraz pragnęła. Oparła się o ścianę głośno wzdychając.
|
|
Autor |
RE: Świątynia |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 16:17 |
|
|
Cortez wyszła z kabiny, włosy jeszcze były mokre i ciekły z nich strużki wody. - Przydałaby się suszarka. - Mruknęła. Wzięła swoje rzeczy pod pachę i wyszła z łazienki. - Kabina po prawej wolna. - Powiedziała do April i Neala czekających w kolejce. Sama poszła w kierunku owych pokojów. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Angie
Użytkownik
Postać: Angie Davis
Postów: 540
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 16:20 |
|
|
- W tej kabinie jest jakiś szampon... ale w tej chwili będzie mój! - również "porwała" jeden z ręczników i zniknęła pod prysznicem. Woda spływała po niej delikatnie obmywając jej ciało. Czuła jak ciepła woda topi się w jej włosach. Nabrała trochę szamponu i umyła włosy, później przemyła całe ciało. Gdy skończyła założyła na siebie ręcznik i wyszła. - Ey Elena, dasz mi szczotkę? - uśmiechnęła się do niej, gdy ta skończyła się czesać. Przy okazji wzięła ze swojej kabiny szampon i zwróciła się do rudowłosej - masz Mer! - był miły dzień. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Gooseberry
Użytkownik
Postać: Alice Smooth
Postów: 1589
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 16:23 |
|
|
Scarlett spędziła dzień poza świątynią. Nie miała ochoty na rozmowę z nikim innym, jak z własnym sumieniem. Ta rozmowa wcale nie była ukojeniem, usprawiedliwieniem siebie. Wręcz przeciwnie, biła się z myślami, próbując uświadomić sobie czego tak naprawdę pragnie. Nie, nie był to powrót do domu. Nikt tam jej nie oczekiwał. Ona sama nie wiedziała czy funkcjonowanie w normalnym, cywilizowanym świecie byłoby lepsze niż to tutaj, na wyspie. W pewnym sensie przyzwyczaiła się do survivalowego trybu życia. Gdy tylko wypełnią misje nieznajomego... pozostanie tutaj, odbuduje Dharmaville - tak postanowiła.
Zaśmiała się ironicznie i oparła plecami o mur świątyni.
- Czy ty wiesz w ogóle co ty mówisz, dziewczyno? Całkiem zbzikowałaś! - upomniała samą siebie.
Jeszcze kilka tygodni temu marzyła żeby się stąd wydostać! A teraz co?
Zraniła najbliższą osobę, która po katastrofie okazała jej najwięcej uczucia. Co więcej, nie umiała mu spojrzeć w oczy. Ba, nie potrafiła spojrzeć TAK w oczy, jak robiła to wcześniej. Czy jej wcześniejsze słowa "kocham" były tylko pustymi słowami?
Nienawidziła siebie za to. Nie mogła nawet sobie przypomnieć kiedy przestała myśleć o Jamesie w taki sposób, jak kiedyś... Wciąż był jej bliski, ale nie mogła wysilić się na szczere uświadomienie sobie, że to najprawdopodobniej koniec...
Spojrzała po sobie. Na ciele dostrzegła brud. Ubrania i skóra błagały o wodę. Zrezygnowana, blada i zupełnie nieprzypominająca siebie ruszyła na poszukiwanie prysznica, o którym istnieniu słyszała od kilku osób.
Okazało się, że bez większego problemu odnalazła łazienkę. Poszczególne znajome twarze wychodziły stamtąd z mokrymi włosami, orzeźwione i czyste, dlatego też z łatwością zgadła, gdzie znajduje się magiczne miejsce.
Rozebrała się powoli i weszła do kabiny. Wraz ze strumieniem zimnej wody, poczuła, jak krew przyspiesza krążenie w żyłach. Ubrała się i odzyskawszy energię, postanowiła przeszukać zapasy pożywienia w świątyni.
Wychodząc zauważyła niewyraźne miny Neala i April, gdyż prawdopodobnie ominęła kolejkę.
Edytowane przez Gooseberry dnia 18-04-2010 16:27 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
April
Użytkownik
Postać: Christopher Jones
Postów: 6303
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 16:36 |
|
|
Gdy tylko usłyszała słowa Any zerknęła katem oka na mężczyznę.
- No skoro jest wolna...- powiedziała i już chciała wejść, ale Scarlett ją wyprzedziła dlatego grzecznie poczekała na swoją kolej. Weszła do pomieszania, w którym było dość duszno, ale przyjemnie. Wszyscy byli w kabinach dlatego swobodnie zdjęła z siebie bluzkę oraz spodnie pozostając w samej bieliźnie. Weszła do kabiny i gdy ujrzała prysznic uśmiechnęła się. Szybko pozbyła się reszty odzienia i odkręciła kurek z gorącą wodą. Woda delikatnie przepływała przez jej zmęczone ciało. Zamknęła oczy i pozwoliła oddać się przyjemnemu uczuciu. W końcu wyszła z mokrą głową i ręcznikiem opasanym wokół jej ciała, a humor automatycznie jej się poprawił. Od teraz będę admirować prysznic- pomyślała w duchu uśmiechając się do lustra. Szybko ubrała na siebie ubranie i wyszła z pomieszczenia, aby nie przedłużać czekania innym.
Edytowane przez April dnia 18-04-2010 16:37 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Muminka
Użytkownik
Postać: Unnur Þorbjörg Gunnarsdóttir
Postów: 2001
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 17:31 |
|
|
Prysznic znacznie poprawił mi humor. Wiśniowy szampon wchłonął się w moją delikatną skórę, pozostawiając przyjemny owocowy zapach. Moje zmęczone zmysły i napięte mięśnie rozluźniły się pod wpływem ciepłej wody. Dłuższą chwilę stałam pod prysznicem z głową uniesioną do góry. Pozwalałam by woda dostawała się do nosa, uszu. Tak przyjemnie muskała moje wycieńczone ciało. Oczy mnie piekły ale nie dbałam o to. Chciałam poczuć inny ból. Wolałam czuć pieczenie w oczach niż ból palący mnie od środka. Oprzytomniałam dopiero wtedy gdy usłyszałam ciche głosy zza kabiny. No tak...inni też się chcą wykąpać- pomyślałam wycierając się szybko miękkim ręcznikiem. Założyłam stare szorty i świeżą białą bluzkę na ramiączkach. Odświeżona wyszłam spod prysznica, roztrzepując włosy. Na szczęście nie potrzebowałam żadnej suszarki ani nic z tych rzeczy. Moje rudzielce miały to do siebie, że szybko schły i mimo wilgoci pozostawały idealnie proste i łatwo się je układało. W łazience spostrzegłam Scarlett. Uśmiechnęłam się do niej i w tym samym momencie zaburczało mi głośno w brzuchu. Wybuchnęłam śmiechem, łapiąc się za brzuch.
- Nooo...chyba wypadałoby coś zjeść... idziesz?- zagadnęłam do dziewczyny.
' target='_blank'> |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Amelia
Użytkownik
Postać: Ruby
Postów: 3904
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 17:35 |
|
|
Elena podała Kate grzebień. W międzyczasie przez łazienkę przewinęła się Scarlett i April. Elena zebrała swoje brudne ciuchy i owinięta w ręcznik, na boso poszła w kierunku swojego pokoju. Mijała po drodze mieszkańców Świątyni, którzy dość dziwnie na nią patrzyli. Przebrała się w czyste ciuchy, położyła się na łóżku i pierwszy raz od momentu pojawienia się Bezimiennego, zaczęła zastanawiać się nad jego słowami. Kandydaci... Kandydaci... Pewnie wybrani przez Jacoba. Elena uśmiechnęła się pod nosem. Poczuła się dumna z tego powodu. Czy nie tego zawsze pragnęła? Aby być ważną? Ważną dla Jacoba? Jak mogła jeszcze kilka dni temu myśleć o opuszczeniu wyspy? To zapewne był kryzys z powodu starty domu. Teraz była pewna, że chce tu zostać, nawet, jeśli ma to oznaczać mieszkanie w Świątyni...
Edytowane przez Amelia dnia 18-04-2010 17:36 |
|
Autor |
RE: Świątynia |
Gooseberry
Użytkownik
Postać: Alice Smooth
Postów: 1589
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 17:51 |
|
|
Scarlett zebrała swoje rzeczy spod kabiny, kierując się ku wyjściu. Jednakże zanim to zrobiła, usłyszała burczenie brzucha i przez moment nawet zastanowiła się czy odgłos czasem nie wydaje jej żołądek. Unosząc głowę znad plecaka, szybko jednak spostrzegła, że nie tylko ona tutaj umiera z głodu. Obok niej stał nikt inny, jak Meredith, wokół której roztaczała się przyjemna wiśniowa woń. Szatynka nic nie mogła w tej chwili poradzić na to, że zapach jeszcze bardziej nasilił jej głód.
- Jasne. Jeszcze moment, a nasze brzuchy burczałyby na przemian - zachichotała i jednocześnie ucieszyła się, że Mer będzie jej towarzyszyła przy posiłku.
Jakoś ostatnio nie widywała jej zbyt często. Może potrzebowała chwili samotności, aby dojść do siebie po z pewnością wstrząsającym dla niej wydarzeniu, jakie ostatnio przeżyła? Scarlett zawsze izolowała się od ludzi, gdy nie mogła sobie z czymś poradzić. Zawsze sprawiała jej trudność rozmowa z innymi o uczuciach i przeżyciach wewnętrznych. Tylko w nielicznych momentach jej życia, zdołała się przełamać i otworzyć się przed kimś.
Mając to na uwadze, postanowiła nie wypytywać Meredith o to, co teraz kłębi się w jej głowie.
- Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że Dharmaville legła w gruzach... - powiedziała, gdy weszły do pomieszczenia, przypominającego spiżarnię. |
|
Autor |
RE: Świątynia |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 18-04-2010 18:27 |
|
|
Po krótkiej, ale satysfakcjonującej rozmowie z Nealem, Suzanne znów została sama. Nie przeszkadzało jej to. W pewnym momencie zorientowała się, że choć są na wyspie już dość długo, nigdy nie miała okazji tak zwyczajnie, normalnie poopalać się. Siedziała kilka godzin ze zmrużonymi oczami, z twarzą zwróconą w kierunku słońca. Jej ramiona i szyja przyjemnie rumieniły się. Gdy tak odpoczywała w samotności, usłyszała nagle jakiś dziwny odgłos. Jakby szurania, grzebania w czymś.. Otworzyła leniwie oczy i zwróciła głowę w tamtym kierunku. Jakieś piętnaście metrów od niej stała kura, zakopująca coś w ziemi. Suzanne uśmiechnęła się lekko. Wyciągnęła z plecaka nóż, jeden z kolekcji Johna Locke`a i bez wahania rzuciła w nim w zwierzę. Trafiła idealnie, drób padł martwy. Blondynka złapała za kule i idąc powoli w kierunku zwierzęcia, mruknęła do siebie:
-Mam tylko nadzieję, że nie jest to jakaś Święta Kura...
Zaśmiała się cicho, przypominając sobie obrazek w kalendarzu. Pod grudniem narysowana była pozłacana kura, a podpis pod tym brzmiał: "Oto kaczka-stróż dla Ciebie. W końcu anioły to też drób, bo mają skrzydełka...". Wyciągnęła ostrze z brzucha martwego obiadu. Chwyciła go w rękę i powoli ruszyła w kierunku kuchni. Z zadowoleniem stwierdziła, że chodzenie o kulach sprawia jej coraz mniejszy kłopot.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|