Mari popędziła w szaleńczym tempie w kierunku pomieszczenia, do którego pokierowała dziewczyny. Kiedy wbiegała do środka, usłyszała z daleka dźwięk otwieranej klatki. Miały więc jakieś dwie minuty! Teraz wszystko zależało od Sue i Eleny.
W pomieszczeniu znajdowało się również jakieś archaiczne ustrojstwo. Podobnie jak w komnacie Czarnego Dymu, tutaj stała wielka klatka, ustawiona na postumencie.
Na budowli znajdowały się dwa kamienne, kwadratowe przyciski. Wewnątrz kwadratowej obudowy miały wyryte odciski dłoni. Mari wiedziała, że powinny idealnie pasować do kształtu dłoni Wybranek. O ile miała do czynienia z wybrankami...
Wbiegła więc do owej klatki, zatrzaskując drzwiczki.
- Kochane, miło było was poznać. Nie mogę nic więcej powiedzieć, bo czas nagli. Podejdźcie teraz szybko do postumentu i obie naciśnijcie jednocześnie oba te przyciski. Potem, gdy maszyna się zatrzyma, któraś z was musi mnie wypuścić. Do dzieła!
Edytowane przez Mari dnia 26-05-2010 21:45
- Też mam taką nadzieję - zaśmiała się nerwowo. Stała na środku komnaty, bojąc się poruszyć. Miała wrażenie, że zaraz stanie się coś okropnego. - Jeśli umrzemy... To... Cały mój pobyt na wyspie i ufanie Jacobowi nie miało sensu - rzekła ledwo słyszalnym głosem. Aż podskoczyła, gdy za plecami usłyszała głos Mari. Spojrzała w kierunku urządzenia i zaczęła nerwowo wycierać spoconą rękę o dżinsy.
- To to do dzieła - starała się brzmieć wesoło i podeszła do przycisków. - Su, cieszę się, że jesteśmy tu razem. - powiedziała przypominając sobie wszystko, co razem przeszły.
Su nagle zaschło w gardle. Miała ochotę połknąć ślinę, jednak tej już w ustach nie było. W momencie, w którym Elena powiedziała "Su, cieszę się, że jesteśmy tu razem.", w jej oczach pojawiły się łzy.
-Tak, Eleno... Dziękuję Ci za wszystko.
Nie czekając na reakcję dziewczyny, na to, co powie, co się stanie, przycisnęła ręce do ściany, na której wyryte były kształty dłoni. Jednocześnie mocno zaciskała wargi i powieki.
Wokół dłoni Sue i Eleny, przebiegło coś na kształt niebieskiego płomienia, po czym całe ich dłonie zaczęły świecić fosforyzującym, niebieskim światłem. W mechanizmie urządzenia coś zaskoczyło i możliwe stało się pchnięcie przycisków, co dziewczyny niezwłocznie uczyniły, zaciskając zęby z przerażenia i niepewności..
Klatka na postumencie w mgnieniu oka zawirowała, nabierając szybkości większych niż w przypadku klatki Czarnego Dymu. Pręty klatki stały się niewidoczne w szaleńczym pędzie, a znajdująca się wewnątrz Mari była doskonale widoczna, przez mleczną poświatę wirującego metalu.
Znajdująca się wewnątrz Mari? Cóż... Przez krótki czas owszem, wyglądała tak jak zawsze, lecz po chwili zaczęło się z nią dziać coś dziwnego. Jej rysy zaczęły się rozmywać, jakby rozpływać w powietrzu. W końcu stała się intensywnie biała i świecąca, aż...
W pomieszczeniu rozległ się huk, a w miejscu, gdzie wcześniej znajdowała się Mari, pojawił się błyskający obłok Białego Dymu...
Urządzenie zaczęło zwalniać.
Czarny Dym odczuł negatywną dla siebie energię wzrastającą gdzieś tam, na końcu korytarza w tak znienawidzonym miejscu. Jednak teraz nie było odwrotu i nieuniknione musiało nastąpić. Albo on, albo oni.
...albo nikt
Z impetem wleciał do komnaty, gdzie właśnie zatrzymała się machina z Białym Dymem wewnątrz.
Elenie również łzy zaszkliły się w oczach, widząc wzruszenie na twarzy Su. Przez ułamek sekundy przypomniała sobie wszystkich, których spotkała na wyspie, wszystkich których zdążyła polubić i wszystkich, którzy zginęli. Idąc w ślady Su, szybko przyłożyła rękę do przycisku. Serce waliło jej tak mocno, jak jeszcze nigdy w życiu. Nie zamknęła oczu, wolała widzieć wszystko, co zaraz się wydarzy. Nawet jeśli miałoby to oznaczać zobaczenie śmierci.
Po chwili oczom Eleny ukazało się niebieskie światło, promieniujące z jej ręki, oraz wirująca klatka z Mari. Po chwili Mari zmieniła się w... Biały Dym.
- Chyba... zaraz musimy ją wypuścić - wyjąkała, wciąż nie odrywając ręki od przycisku.
Edytowane przez Amelia dnia 26-05-2010 22:10
Su działała szybko. Później, po skończonej akcji, kompletnie nie potrafiła odtworzyć w myślach tego, co się tam działo. Potrafiła opowiedzieć sytuację dopiero od momentu, w którym Mari zmieniła się w dym.
-Boże, zabiłyśmy ją!- jęknęła, podbiegając szybko do klatki. Szybkim ruchem otworzyła ją. Zanim zdążyła zastanowić się, czy zrobiła dobrze, usłyszała znajomy już jej dźwięk trzasków, błyskawic i bógwiejeszczeczego. Odwracając się, zobaczyła wtaczający się do pomieszczenia Czarny Dym. Su krzyknęła głośno, cofając się kilka kroków w tył.
Elena była tak zaabsorbowana Mari i jej przemianą, że dopiero gdy Su krzyknęła, Elena spostrzegła za plecami groźnie wyglądający słup Czarnego Dymu. Wrzasnęła i zaczęła się cofać do tyłu. Nagle potknęła się o coś i upadła na podłogę. Nie podnosząc się, zaczęła odpychać się nogami, przesuwając się najszybciej jak mogła w kierunku najbliższej ściany.
Wszystko wydarzyło się w ciągu co najwyżej dwóch sekund:
Biały Dym uwolniony z klatki, w mgnieniu oka wydostał się z niej i błyskawicznie poleciał w kierunku Czarnego Dymu, który był już o krok od Amelii i Sue. Wyglądało to tak, jakby gigantyczna kopcąca biała strzała, wytrąciła podobną jej czarną strzałę, uderzając w nią prostopadle do jej lotu. Rozległ się głośny trzask, a obłoki Czarnego Dymu i Białego Dymu zwarły się w szaleńczym, kłębiącym się tańcu, wirując coraz szybciej i szybciej... aż skurczyły się, zupełnie jakby wessała je niewidzialna czarna dziura.
I znikły! Przez ułamek sekundy w pomieszczeniu zapanowała cisza i ciemność. Po tej chwili spokoju, mury świątynne zadrżały przez moment, a w miejscu, gdzie dopiero co zniknęły oba twory, pojawił się owalny portal.
Wewnątrz portalu doskonale widać było szumiące drzewa, uginające się pod ciężarem jędrnych owoców. Do uszu dziewczyn dobiegły odgłosy ćwierkających ptaków, będące muzyką dla uszu po minionych wydarzeniach.
//Dziękuję za wspólną zabawę i gratuluję wszystkim uczestnikom i Mistrzom Gry, stworzenia tej wspaniałej edycji //
Zanim Su zdążyła poukładać w myślach to, co stało się przed momentem, przed nimi wyrósł Jacob. Z lekko otwartymi ustami wpatrywała się w portal. Jej uszy koił śliczny świergot ptaków: tak normalny, tak jej teraz potrzebny... Gdy Jacob wytłumaczył, czym ów portal jest, Su westchnęła. Pomyślała o wszystkim, co przytrafiło jej się na wyspie. Jej przyjaciele nie żyli... Zaglądając w portal, wśród drzew wyobraziła sobie swoją rodzinę, znajomych, gdzieś daleko mignął nawet Joe, kamerzysta jej programów! Westchnęła ponownie i spojrzała na Elenę, w oczach której ciągle widziała łzy. Później przeniosła wzrok na Jacoba.
-Ja... Przepraszam Was. Muszę odejść... Ja... Muszę.
Elena skuliła się pod ścianą, podkurczyła nogi i objęła je rękami. Obserwowała całą walkę z szeroko otwartymi oczami i walącym sercem. Ku zaskoczeniu Eleny, niespodziewanie Czarny i Biały Dym zniknęły, a w ich miejscu pojawił się portal. Powoli podniosła się i podeszła bliżej. Zanim zdążyła się lepiej przyjrzeć, usłyszała za sobą znajomy głos. Uśmiechnęła się widząc Jacoba.
- Nie mam do czego wracać. Wyspa jest moim domem. Zostaję. - powiedziała bez wahania i spojrzała na Su. Była pewna, że dziewczyna zdecyduje się opuścić wyspę i tak właśnie się stało. Podeszła do niej i mocną ją przytuliła. - Przynajmniej nie będziesz musiała odpływać na oderwanych drzwiach! - powiedziała śmiejąc się przez łzy, przypominając sobie wypowiedź Su przed kilku tygodniu.
Edytowane przez Amelia dnia 26-05-2010 22:34
Obudziła się pod Wieżą Eiffela. Musiała wyglądać strasznie: cała była umorusana, brudna, miała podkrążone oczy. Plecak zwisał bezwładnie na jednym z ramion. Ludzie oglądali się za nią na ulicy. Jakiś stary znajomy pomachał do niej ręką z drugiego końca placu. Choć musiało wyglądać to naprawdę dziwnie, Su klękła i pocałowała nagrzany od słońca beton. Później szczerząc się, szczęśliwa jak jeszcze nigdy, pognała pędem w kierunku swojego domu, od progu którego słyszała radosne krzyki rodziny i czuła zapach domowego obiadu.
/Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać
Amelka, Amelka, Amelka, Amelka.... Do końca życia będę sobie pluła w brodę za to, że nie założyłam się z Lajonem o kebaba, że wygrasz Kibicuję Ci od momentu, w którym pojawiłaś się w obozie jaskiniowców i naprawdę cieszę się, że wygrałaś! Do zobaczenia w następnym MP! Bo przecież... Cóż ja będę teraz robiła nocami?
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.