Zapraszam do (re)watchu jednego z najlepszych seriali Jak głosizą napisy na okładce mojej kasety vhs:
"Okrzyknięte duńskim Twin Peaks, jest Królestwo - podobnie jak serial Lyncha - dziełem kultowym, które wciąga i uzależnia."
"Królestwo - duńska odpowiedź na Masteczko Twin Peaks - połączenie gotyckiej opery mydlanej z komedią o siłach nadprzyrodzonych. W Królestwie odbija się wszystko - od Hamleta po Czarodziejską Górę."
Wydaje się więc, że to trafny wybór po wspólnym oglądaniu właśnie Twin Peaks.
Postanowiłam w tym celu założyć temat, gdzie będziemy komentować poszczególne odcinki. Nie ma chyba sensu zakładać w tym celu oddzielnego działu. Przy recenzji odcinka zaznaczajcie po prostu w widoczny sposób w nagłówku jego tytuł i numer
Lista odcinków:
Sezon 1
1 - Łapiduchy
2 - Przyjdź Królestwo Twoje
3 - Obce ciało
4 - Żywe trupy
Sezon 2
1 - Mors in Tabula
2 - Wędrowne ptaki
3 - Gargantua
4 - Pandemonium
Jak wiemy, von Trier przygotował jeszcze sezon 3 i 4, ale nie zostały one zrealizowane z powodu śmierci dwojga głównych bohaterów, nad czym strasznie ubolewam....
Kto pisze się na wspólne oglądanie?
1. Otherwoman
2. Lion
3.....
We are all evil in some form or another, are we not?
W sumie nie wiem w końcu jak jest z tym tytułem, bo "Łapiduchy" są w moich napisach na kasetach, a w napisach pobranych jest "Piekielny gospodarz". Ok, kiedy słowa tytułowe wpisuje się w słownik wychodzi coś jeszcze zupełnie innego, co w sumie ma sens, ale nie umiem tego przetłumaczyć na polski... ale generalnie chodzi o jakieś "białe stado", co może się odnosić do lekarzy w białych kitlach no i pasuje do wspomnianych we wstępie bielarzy z bagien
Wstęp jest przed każdym odcinkiem, ale skoro jesteśmy przy pierwszym, warto je wspomnieć. Ja osobiście je uwielbiam, ale mam do niego mega sentyment z zamierzchłych czasów mojego dzieciństwa. Kiedy Królestwo weszło do kin, byłam na obu częściach po dwa razy, a potem kupiłam kasety i obejrzałam jeszcze z 5, 6 razy. Poza tym nie ma chyba wątpliwości, że wstęp jest bardzo klimatyczny i zapowiada jednocześnie coś interesującego.
Intro - nie wiem, czemu Fredowi aż tak się ono nie podoba Ja je lubię, no może też częściowo przez sentyment, ale muzyka jest bardzo dobra
Film
Na początku może razić trochę obraz, który nie dość, ze jest w sepii, to wygląda tak dość surowo, jakby nie był szczególnie obrabiany, do tego kamera z ręki i te dziwne cięcia (podobnie jak w Dogville, o czym wspominałam). To tworzy jednak specyficzny klimat filmów von Triera i po jakimś czasie zaczyna pasować do jego obrazów.
Sama historia zaczyna się od razu od dziwnych zdarzeń, chociaż na początku wszystko jest dawkowane. No i od razu poznajemy głównych bohaterów, w szczególności Drusse, która sama jest trochę nawiedzona. Jak byłam w podstawówce to zawsze kojarzyła mi się ona z moją babcią, która też chodziła z wahadełkiem i wywoływała duchy, z czego moja mama zawsze się trochę naśmiewała ;p Tu tez oczywiście praktycznie nikt nie bierze jej na poważnie, czemu trudno się dziwić
No i oczywiście druga gwiazda, czyli wiecznie niezadowolony Helmer
Dwie postacie, będące swoimi zupełnymi przeciwieństwami, dwoje głównych bohaterów... szkoda przez ich śmierć realizacja Królestwa została przerwana
Oprócz normalnej akcji mamy przerywniki, gdzie dwoje ludzi z zespołem komentuje wydarzenia. Osobiście bardzo lubię taki rodzaj narracji. To przypomina trochę narratora z Dogville, tylko że tutaj jest to odpowiednio dopasowane do klimatu. Jak wiemy, ludzi z jakimiś problemami umysłowymi, zawsze uważani byli za tych, co widza więcej. Tak jest i tym razem. Do tego, podobnie jak w Dogville, ich pojawianie się oddziela pewne etapy całej historii.
Co mi się ogólnie podoba, to to, że z jednej strony mamy lekarzy i naukowców, a z drugiej zjawiska nadprzyrodzone i ludzi takich jak Drusse, a Królestwo to miejsce, gdzie dochodzi do konfrontacji jednego i drugiego. Do tego nie da się ukryć, po czyjej stronie stoi Lars von Trier. Lekarze są na ogóle ośmieszani, tak jak wszystkie procedury i cała instytucja szpitala. Większość z nich ukazana jest jako niekompetentna, z jakimiś dziwnymi problemami natury psychicznej... Głownym "czarnym charakterem" jest oczywiście Helmer (który jako jedyny jest zresztą Szwedem), który kompromituje na całej linii zawód lekarza i naukowca (i będzie to robił do samego końca). W tym samym zaś czasie, gdy lekarza robią swoje, Drusse organizuje wywoływanie duchów w szpitalu, co wydaje się być totalnie absurdalne A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Voodoo oraz... tajna loża, do której należą lekarze, w której to odbywają się różne dziwne, niekoniecznie naukowe, praktyki., gdzie jednocześnie poprzysięgają wrogość wszelkiemu okultyzmowi. Ogólnie jeden wielki absurd W ogóle ta loża Synowie Królestwa mi mega przypomina Czytelnię z Twin Peaks
Humor oczywiście bardzo w moich klimatach, trochę absurdu, trochę czarnego humoru, czyli to co lubię najbardziej
Mój ulubiony bohater to chyba Bondo, który jest totalnym przeciwieństwem Helmera
Ach i głowa nieboszczyka... Jeśli chcecie wiedzieć, co mnie zainspirowało do podrzucenia czaszki mojej... eee znajomej ze szkoły (o czym kiedyś opowiadałam), kiedy to miałam 14 lat, to... tak to było m.in. Królestwo
Lars von Trier
Osobiście uwielbiam te jego wystąpienia na koniec każdego odcinka <3 Kiedy nagrywałam filmik do PiGu (który miał pełnić rolę CV) wzorowałam się właśnie na tym wystąpieniu Tak jak mówi, serial zaczął się "ostrożnie", a sprawy faktycznie będą się coraz bardziej komplikowały, a II sezon to już w ogóle jeden wielki chaos No i na koniec jest oczywiście mój najbardziej ulubiony tekst (o ktorym pisałam w topce), iż należy zaakceptować zarówno dobro jak i zło
Zatem. Miłego seansu
10/10 uwielbiam to
We are all evil in some form or another, are we not?
początek na 9/10. Początkowi Lostowemu lub Twin Pixowemu to może nie dorównuje, ale wejdzie na podium, bo też jest świetnie.
Oprócz normalnej akcji mamy przerywniki, gdzie dwoje ludzi z zespołem komentuje wydarzenia.
lol jak to przeczytałem to sie zastanawiałem, jakich dwoje ludzi i z jakim zespołem? dopiero po doczytaniu reszty akapitu skojarzyłem o kogo chodzi ;p
Aha i co ciekawe jedyną rzeczą którą zapamiętałem z oryginalnego oglądania była afera ze skanem CT.
Ech, Otherwoman znowu o wszystkim co ważne napisała. To od siebie dodam, że mi się klimat (groteskowy horror lo-fi) bardzo podobał, czołówka też (Fred się nie zna), podoba mi się że już od razu zarysowują się kompletnie pojebane postacie (głowa w torbie netto ), no i duchy, które nie dadzą spokoju pewnie do końca. Królestwo jest może podobnie do Dogville miejscem, które symbolizuje całą ludzkość, która tutaj powinna świecić przykładem, normalnością no i leczeniem bo to w końcu szpital, a szykuje się coś zupełnie odwrotnego czyli doktorzy którzy sami mają jakieś zaburzenia, duchy, jakieś tajne spotkania i ogólnie dziwne wybryki, czyli ogólnie triumf chaotycznej natury.
Póki co brakuje seksu, ale może coś wyniknie z którąś pielęgniarką Ciekawi mnie też np. czy Helmer zmierzy się bezpośrednio z jakimiś duchami, a jeśli tak, to jaki przybierze do tego stosunek. Drusse kojarzy mi się ciągle z Pieńkową Damą, nie wiem czemu, bo to trochę inna postać, przede wszystkim główna.
No to chyba tyle. Ciekawe co napisze Fred
Edytowane przez Lion dnia 04-02-2016 22:19
lol jak to przeczytałem to sie zastanawiałem, jakich dwoje ludzi i z jakim zespołem?
haha skrót myślowy
Póki co brakuje seksu, ale może coś wyniknie z którąś pielęgniarką
Coś tam było, ale w sumie nic szczególnego. Właśnie w Królestwie nie ma za bardzo jakichś takich seks-scen, więc jeśli ktoś się obawiał czegoś w rodzaju Antychrysta, czy coś, to śmiało może oglądać.
Ciekawi mnie też np. czy Helmer zmierzy się bezpośrednio z jakimiś duchami, a jeśli tak, to jaki przybierze do tego stosunek.
Cóż, nie będę uprzedzać, ale to dość logiczne, że największy sceptyk będzie musiał w końcu skonfrontować się z metafizyką w takiej czy innej formie
Drusse kojarzy mi się ciągle z Pieńkową Damą
No masz rację, mi też trochę się kojarzy. Chociaż oczywiście jest bardziej normalna (o ile możemy mówić o normalności w przypadku Królestwa ;p)
We are all evil in some form or another, are we not?
Odcinek nieco słabszy od poprzedniego, ale zwykle tak bywa w przypadku odcinków nr 2.
Tym razem szala wyraźnie przechyla się na stronę kryminału i tak jak Lars na końcu mówi, Drusse wciela się rolę panny Murple. Tropienie ducha psem w kontenerze było rozbrajające. Ciekawi mnie, jak pies zginął (?). Dawnymi czasy wydawało mi się, że miałam jakąś swoją teorię, ale teraz wydaje się idiotyczna. Dlatego czekam na coś, co zaprowadzi mnie na ślad kolejnej teorii. Sama końcówka skojarzyła mi się z Psem Baskervillów, ciekawe, czy von Trier do tego nawiązywał.
Podobało mi się, że już zaczynają się wycieczki po piwnicach bo to była moja ulubiona część Królestwa
Mamy tez już pierwsze wzmianki o Aagu Krügerze, który jest jedną z najciekawszych postaci i jednym z najlepszych wątków. Ponoć jego wątek miał być jednym z głównych w części II i IV Królestwa, dlatego tym bardziej żałuję, że nie doszło do ich realizacji...
pierwsze wzmianki o zombie - należy odnotować
Przestrzeń Swedenborga - to mi się znowu kojarzy z "poczekalnią" i czerwonym pokojem w Twin Peaks. Ciekawostka - Swedenborg był prekursorem skandynawskiej geologii i paleontologii Inna ciekawostka jest taka, iż Swedenborg łączył pracę ściśle naukową (był geologiem, geografem, astronomem, czyli ogólnie przyrodnikiem, a także badał ludzki mózg) z filozofią i teologią, a sprawy duchowe ostatecznie wzięły górę, czyli podobnie, jak to jest w samym Królestwie
Niech będzie 8/10, bo wiem, że będą lepsze odcinki
We are all evil in some form or another, are we not?
Odcinek bardzo dobry, w którym działo się bardzo dużo nawet w momentach gdy pozornie nic się nie działo. Pierwszy raz w życiu oglądałem odcinek notując na bieżąco przemyślenia i trochę tego wyszło.
1. Po obejrzeniu całego odcinka intro rzeczywiście ma większy sens i świetnie oddaje klimat całości. Nawet ten industrial metal w tle zaczął mi się podobać. Zmieniam ocenę intra z WTF na 9/10.
2. Klimat buduje już sam język duński. Generalnie nieosłuchane języki budują zawsze fajny tajemniczy klimat. Tak samo kiedyś uwielbiałem oglądać hiszpańskie horrory z napisami, dopóki nie osłuchałem się z językiem na tyle, żeby odróżniać i czasami rozumieć pojedyncze słowa czy zdania (przez rok uczyłem się hiszańskiego na UW).
3. Nie wiem czy to cecha taśmy czy stosowanie jakichś filtrów, ale bardzo podoba mi się obecność mniejszej lub większej ilości sepii w każdym ujęciu.
4. Motyw karetki-widmo - taki nadprzyrodzony symboliczny przedmiot z dupy zawsze daje sporo we wszelkich tworach z tajemnicami. Fajny ciągły ruch kamery od momentu, gdy woźny (?) patrzy na karetkę, przez rozmowę z lekarzem aż do chwili gdy okazuje się, że karetki nie ma... Nie wiem jeszcze jakie jest znaczenie tej karetki. Być może specjalnie ją wprowadzono, żeby widz nie myślał, że ogląda kolejny prozaiczny serial o szpitalu...
5. ...bo w pierwszym kwadransie serial jest bardzo zwyczajnym serialem medycznym. Różnica jest taka, że nie mamy tutaj wypasionego, tętniącego życiem szpitala jak z Grey's Anatomy, House'a czy nawet na Dobre i na złe. Szpital jest brudny, stary, łóżka są porozrzucane chaotycznie, w piwnicy jest do wymycia sterta naczyń. Konsylia lekarskie odbywają się naprędce, stary lekarz uważa się za nie wiadomo kogo i gnębi młodszego lekarza za zrobienie niepotrzebnego badania... Zostaje popełniony błąd lekarski a winowajca obraża się na sugestię, że coś takiego mogło mieć miejsce. To nie jest zdecydowanie szpital z amerykańskiego serialu... To szpital jak z polskiej rzeczywistości. Do tego stopnia, że gdy doktor ze Szwecji czepiał się niepotrzebnego CRT to byłem pewny, że powie zaraz "NFZ nam za to nie zwróci"
6. Winda - archetypiczny element horroru, ale jednak dzięki świetnym ujęciom dziury w dachu i szybu powoduje ciarki. Dobra wycieczka na dach windy kobiety z synem.
7. Postaci - są świetne. W większości trochę przerysowane, ale dodają kolorytu serialowi.
a) Świetna jest kobieta-hipochondryczka. Biorąc pod uwagę jej wiarę w duchy (dobry był seans oczyszczania pokoju i tekst "zbliża się- mały, kudłaty... " oraz ciągłe powracanie do szpitala i potrzebę uwagi ze strony personelu symbolizuje te powracające duchy, które domagają się uwagi, które są niechciane i personel stara się wypchnąć ze świadomości. Cieniem na tej postaci jest fakt, że złamała charakter synowi... Woman of Faith.
Doktor ze Szwecji - cudownie fałszywy, podły człowiek. Archetypiczny lekarz zepsuty sukcesem i mający wysokie mniemanie o sobie (albo je udający bo dziwne mocno godzą w niego wszelkie upokorzenia). Chyba Trier wymyślił go słuchając opinii o lekarzach od polskich emerytów Szwedzki nacjonalista Man of Science.
c) Syn profesora - z wierzchu cwaniaczek i lanser z rodzicem-lekarzem jakich sporo na studiach medycznych ale też jest to chyba głęboko zaburzony gość, z którym będą pewnie w przyszłych odcinkach problemy... Nie zdziwię jeśli kogoś zabije... A ten jego żart... jeżeli takie coś działoby się naprawdę to nawet rodzic-profesor nie uchroniłby go pewnie przed konsekwencjami.
d) Para ze zmywaka - kolejne dobre postaci. Wyłączeni zupełnie z tego zgiełku szpitala, postronni obserwatorzy. Chłopak zdaje się być obdarzony mocami dostrzegania co się dzieje w całym szpitalu albo przynajmniej ma z nim jakąś szczególną łączność.
d) Oczywiście główny protagonista jest nijaki, ale taka już uroda seriali.
8. Scena z sekcją i patolog przypominały mocno HP i Kamień Filozoficzny ze scenami różnych pierwszych lekcji a w szczególności pierwsze eliksiry. Ciekawy tekst o "wspólnocie".
9. Loża. "Przysięgamy wierność nauce, odrzucamy zabobon" a sami robią coś na kształt loży masońskiej i rytuał przecięcia maczetą cytryny trzymanej w ustach... Do tego jeszcze przyziemny Szwed się zgodził na uczestnictwo w czymś takim. Fajna była jego reakcja jak się dowiedział o niebezpieczeństwie dla jego nosa.
10. Mona- jest fajnie, trochę śmieszno-trochę straszno a nagle w końcówce dostajemy w twarz przyziemnym, przerażającym ludzkim dramatem. I do tego jeszcze przedstawionym brutalnie wprost. Świetna scena.
11. Woda wytryskująca spod chodnika i krew z rur średnio mi się akurat podobały - trochę za wcześnie chyba na taki bezpośredni horror.
Zabierając się za Riget nie wiedziałem do końca czego się spodziewać. Wiedziałem jedynie, że będzie trochę horroru, trochę dramatu szpitalnego i typowy dla młodego Triera luz stylistyczny. Dostałem te trzy rzeczy plus mnóstwo elementów innych gatunków. Jest to bardzo ciekawy miks, którego nie da się zaszufladkować i z przyjemnością zobaczę w jakim kierunku potoczy się dalsza historia. Jest bardziej groteskowo i absurdalnie niż myślałem (chociaż czego mogłem oczekiwać od Otherwomanowego serialu ), ale jest to cecha na plus.
Odcinek 9/10 a serial ma perspektywę na dołączenie do mojej czołówki seriali. To że mi się podobało potwierdza choćby obszerność postu.
Dzięki Arleta!
p.s. Trier mówi coś ciekawego na końcu? Bo mam wersję z lektorem i jego wypowiedź jest bez tłumaczenia. Swoją drogą fajne nawiązanie do starych horrorów, gdzie czasem ktoś opowiadał albo komentował przedstawiane historie.
EDIT: Zapomniałem o pracy kamery, ale to u Triera oczywistość. W każdym razie dodaje dużo uroku.
Edytowane przez Faraday dnia 06-02-2016 00:18
//kompletnie zbędna dygresja: post Freda mógłby być podręcznikowym przykładem sposobu przetwarzania informacji przez INTP
//
Odcinkowi drugiemu dam 8.5/10. Dla mnie był prawie tak dobry jak pierwszy.
Postać Helmera, nie wiem czemu, bo rzadko lubię postacie, których... nie lubię, ale tu uwielbiam większość scen z nim, sprawia mi przyjemność patrzenie na jego stosunek do wszystkiego, włącznie z tym jak wychodzi na zewnątrz i wrzeszczy o duńskich kanaliach Nie wiem o czym jeszcze napisać xD Końcówki z Trierem bardzo klimatyczne. Podobnie jak Otherwoman podobają mi sie piwnice i wgl te długie, mroczne, chłodne korytarze, baardzo mi się to kojarzy z lostową stacją Laska. W samym serialu oprócz wspominanych sepii, kamery z ręki czy brudnych kadrów, szczególnie wyróżnia się bardzo mocny nacisk położony na cień, czyli najtańszy sposób budowania odpowiedniego klimatu. Nacisku z resztą wcale nie trzeba jakoś fizycznie kłaść, bo sceny są po prostu niedoświetlane, co będzie charakterystyczne dla całej duńskiej Dogmy 95. Ogólnie wszystko dość klimatyczne i można wymienić wiele podobieństw z ukochanym Twin Peaks. Przez to zacząłem sie zastanawiać, czy może w czeluściach lat 90. tkwią jakieś inne podobne perełki serialowe, tyle że mniej kultowe
Aha, ten pies na końcu to jednak był trochę dziwny xD od razu skojarzył mi się z psem z intro Gęsiej Skórki (nie mówcie, że nie znacie Gęsiej Skórki)
1. Po obejrzeniu całego odcinka intro rzeczywiście ma większy sens i świetnie oddaje klimat całości. Nawet ten industrial metal w tle zaczął mi się podobać. Zmieniam ocenę intra z WTF na 9/10.
No
Klimat buduje już sam język duński. Generalnie nieosłuchane języki budują zawsze fajny tajemniczy klimat.
Niby tak, ale mnie denerwuje, że nie mogę np zacytować oryginału, jak przy serialach w angielskiej wersji. Do tego przyłapuję się na tym, że próbuję dopasować wypowiadane słowa do ich znaczenia... Ale ogólnie bardzo lubię ten duński i nie wyobrażam sobie Królestwa bez duńskiego.
Nie wiem czy to cecha taśmy czy stosowanie jakichś filtrów, ale bardzo podoba mi się obecność mniejszej lub większej ilości sepii w każdym ujęciu.
Pewnie filtr. Tak czy siak robi dobry klimat
Motyw karetki-widmo - taki nadprzyrodzony symboliczny przedmiot z dupy zawsze daje sporo we wszelkich tworach z tajemnicami.
Nie do końca z dupy, ale takie pozornie z dupy elementy pojawiające się na początku historii robią świetny klimat
bo w pierwszym kwadransie serial jest bardzo zwyczajnym serialem medycznym.
Ja nie odniosłam takiego wrażenia. Może faktycznie nie ma jakiegoś ogromnego nagromadzania elementów nadprzyrodzonych (i dobrze!), ale szpital na normalny nie wygląda. Lekarze cały czas są parodiowani, ośmieszani, kompromitowani... ja odnosiłam wrażenie, że Trier srwo sobie z tej instytucji.
Winda - archetypiczny element horroru, ale jednak dzięki świetnym ujęciom dziury w dachu i szybu powoduje
Też bardzo lubię te ujęcia z windy, są świetne
Oczywiście główny protagonista jest nijaki, ale taka już uroda seriali.
Masz na myśki kogo? Helmera? Jak dla mnie to on nie jest nijaki
Scena z sekcją i patolog przypominały mocno HP i Kamień Filozoficzny ze scenami różnych pierwszych lekcji a w szczególności pierwsze eliksiry.
No dokładnie. Poza samą lożą też jest/będzie pełno niekoniecznie naukowych praktyk.
Woda wytryskująca spod chodnika i krew z rur średnio mi się akurat podobały - trochę za wcześnie chyba na taki bezpośredni horror.
Mi się to podoba, robi dobry klimat. Poza tym nie jest to w sumie nic bardzo nietypowego, bo budynek (jak i duża część Danii) stoi w miejscu, gdzie po prostu takie sytuacje moga wystąpić (pełno tam wody, co tez krytykuje Helmer). Tyle, że tutaj mamy znowu świetnie połączone zwyczajne racjonalne wytłumaczenie (po prostu podmywa) z symboliką krwawiącego budynku (podobieństwo z Lśnieniem) i wystąpieniem sił nadprzyrodzonych.
Trier mówi coś ciekawego na końcu? Bo mam wersję z lektorem i jego wypowiedź jest bez tłumaczenia. Swoją drogą fajne nawiązanie do starych horrorów, gdzie czasem ktoś opowiadał albo komentował przedstawiane historie.
omg, jak można oglądać z Lektorem Trier jest genialny, po każdym odcinku mówi inny tekst, komentując w dość specyficzny sposób wydarzenia odcinka. Ja kocham te jego teksty <3
Tekst z pierwszego odcinka:
Drodzy widzowie, pozwólcie mi podziękować wam|za przybycie z nami do Królestwa. Rozpoczęliśmy ostrożnie, żeby nikt nie pozostał w tyle. Od następnego odcinka rzeczy bardziej się skomplikują. Jest tu coś bardzo nie w porządku i jakiś głos krzyczy. Jak często głosy krzyczą do was? I jak często wyciągacie do nich swoje ręce? Często? Rzadko? Nigdy? Choć ten program skierowany jest do wyobraźni, to jednak nigdy nie dorównamy prawdziwemu życiu stworzonemu przez Boga. Najbardziej twórczy artysta jest zaledwie mrówką u jego stóp. Nazywam się Lars von Trier. Życzę państwu miłego wieczoru. Jeśli zechcecie poznać dalsze losy Królestwa, pamiętajcie, że należy umieć akceptować zarówno dobro, jak i zło!
Postać Helmera, nie wiem czemu, bo rzadko lubię postacie, których... nie lubię, ale tu uwielbiam większość scen z nim, sprawia mi przyjemność patrzenie na jego stosunek do wszystkiego, włącznie z tym jak wychodzi na zewnątrz i wrzeszczy o duńskich kanaliach
Dokładnie to samo. Uwielbiam te jego monologi na koniec każdego odcinka, którym zawsze towarzyszy rozwalenie jego samochodu. To jest genialne!
nie mówcie, że nie znacie Gęsiej Skórki
Nie oglądałam, ale kojarzę. I tym bardziej mnie dziwi, że teraz reklamują Gesią Skórkę w kinach.
We are all evil in some form or another, are we not?
Znowu robi się ciekawiej. Czuć już nadchodzący finał tej części. Głównym wątkiem jest archiwum. Uwielbiam tę całą akcję z archiwum, gdy nagle wszyscy się do niego zwalają tego samego dnia o tej samej porze. W II części tez będzie dobra akcja z tym związana Do archiwum sprowadzaja zarówno sprawy bardzo materialne, czyli raport anestezjologa i niematerialne, czyli raport dotyczący śmierci Mary. Cała akcja jest trochę mroczna, a trochę humorystyczna. Za elementy humorystyczne jak zwykle odpowiadają głownie Helmer i Drusse. Uwielbiam, jak on ciągle się na nią gdzieś natyka Tak samo jak uwielbiam te przemowy Helmera na dachu (o czym już wspomianałam), a w tym odcinku dodatkowo rozwala jak Drusse wpada samochodem w jego dopiero co naprawiony wóz
Sprawa rozwiązania głównej zagadki posuwa się naprzód. Mamy kolejne informacje, podane w bardzo klimatyczny sposób:
- akcja ze świecą
- wzmacnianie głosu
- i wreszcie śledzenie ambulansu
Do tego mamy informacje z raportu i rozmowy z panią Kruger. Jej nazwisko oczywiście nie jest przypadkowe. Można je od razu skojarzyć z Krugerem, który jest widoczny na wycinku z gazety. No i jeszcze mamy tajemniczego ojca dziecka Judith , który dziwnym trafem nazywa się tak samo. Aż tak bardzo chciało się zobaczyć jego zdjęcia, które dała Krogshøjowi. Ale na to trzeba poczekać do kolejnego odcinka.
Może jeszcze za wcześnie by o tym mówić, ale mi postać Krugera kojarzy się trochę z Bobem. Postać ewidentnie niepozytywna, stojąca za jakąś zbrodnia, w dodatku mamy o niej wzmianki z odległej przeszłości jak i teraźniejszości. Im dalej, tym więcej będzie tych analogii...
9/10
We are all evil in some form or another, are we not?
Sprawa rozwiązania głównej zagadki posuwa się naprzód. Mamy kolejne informacje, podane w bardzo klimatyczny sposób:
- akcja ze świecą
- wzmacnianie głosu
- i wreszcie śledzenie ambulansu
bardzo mi się to podobało, szczególnie to wzmacnianie czy właściwie czyszczenie nagrania, w paru filmach to jest i zawsze mi się to podoba chociaż jest tego jedna wada jak się ogląda takie sceny przy biurku i ma się przestrzeń za sobą
Ja akurat do widzialnej rzeczywistości podchodzę dość lekceważąco, bo wg mnie dużo więcej się dzieje poza zasięgiem naszych zmysłów, dlatego to trochę fascynuje, ale trochę też przeraża.
co do odcinka to klasa i mogę dać 9/10. Aż strach pomyśleć, bo biorąc pod uwagę samą średnią odcinków, to Riget ma chyba szanse pobić moje 3 ulubione seriale: Lost, Twin Peaks i Planet Earth, a Królestwu dałem ocenę niżej, więc po 4 odcinku albo po wszystkich 8 będę musiał podjąć męską decyzję, czy włączyć Riget do serialowych arcydzieł
Helmer w tym odcinku świetny, chyba jego najlepszy występ- kawa, loża, raport, samochód.. wątek przeszczepu to jedno wielkie wtf, chyba coś takiego możliwe tylko w Riget. nie no, genialny serial, który jest tak krótki, że obejrzę go 2 razy...
Edytowane przez Lion dnia 06-02-2016 23:41
bardzo mi się to podobało, szczególnie to wzmacnianie czy właściwie czyszczenie nagrania, w paru filmach to jest i zawsze mi się to podoba smiley chociaż jest tego jedna wada jak się ogląda takie sceny przy biurku i ma się przestrzeń za sobą
No jak oglądałam to jako dzieciak, to tez miałam lekkie ciary ;p w ogóle to mi się trochę kojarzy z tym, jak w Lost nagle usłyszano w radiu powtarzanie liczb
Aż strach pomyśleć, bo biorąc pod uwagę samą średnią odcinków, to Riget ma chyba szanse pobić moje 3 ulubione seriale: Lost, Twin Peaks i Planet Earth, a Królestwu dałem ocenę niżej, więc po 4 odcinku albo po wszystkich 8 będę musiał podjąć męską decyzję, czy włączyć Riget do serialowych arcydzieł
U mnie to zawsze było serialowe arcydzieło nr 1, dopóki nie pojawił się Lost. Generalnie nie uważam, by Lost był jakoś szczególnie lepszy od Królestwa, ale jednak serial dokończony jest wyżej na podium. Gdyby Królestwo miało zakończenie najprawdopodobniej byłoby na pierwszym miejscu
genialny serial, który jest tak krótki, że obejrzę go 2 razy...
heh ja oglądam chyba z 9 czy 10, ale i tak ciągle mnie trzyma w napięciu i nie mogę się oderwać od odcinka ;D Chociaż fajnie na niego spojrzeć po latach, bo podobnie jak przy Dogville, dostrzegam pewne rzeczy, których nie zauważyłam kiedyś.
We are all evil in some form or another, are we not?
No dobrze, dotarliśmy do końca tej części, ale jak mów Lars von Trier, wszystko wygląda bardziej na początek niż koniec.
Odcinek po prostu genialny! Uwielbiam go! Oglądałam to tyle razy, a i tak wciąż nie traci swojej świeżości.
Cała akcja widocznie zmierza do kulminacji.
- dobiega końca rozwiązanie zagadki śmierci Mary
- Judith decyduje się na aborcję
- studenciak pozbywa się głowy
- Helmer wymyślił sposób na pozbycie się problemu
A do tego wszystkiego mamy wizytę ministra, która dokładnie unaocznia całą absurdalność wszystkiego co dzieje się w szpitalu.
Kilka uwag, które mi przyszły na myśl.
- "wyjasnienie" śmierci psa - Pongo najwyraźniej był jakby odpowiednikiem psa Mary i zginął, ponieważ dziewczynka przeżywa noc przed swoją śmiercią na okrągło.
- motyw zombie - osobiście to uwielbiam. Już nie tylko duchy, ale nawet zombie, a do tego zaangażowanie Helmera, który dotychczas podchodził do takich spraw bardzo sceptycznie. No i dzięki wyprawie Helmera na Haiti nie mamy klasycznej przemowy na dachu, choć nie zabrakło "durnego duńczyka"
- ciąża Judith - w AHS Hotel było ewidentne nawiązanie do tej sytuacji - Hrabina także była w dziwnej ciąży, którą próbowała usunąć, ale zamiast tego urodził się potworek. Ponadto w tym sezonie wspominano wprost nazwisko von Triera, więc nawiązanie jest jak najbardziej pewne. No i w sumie pokazywanie korytarzy w przekrzywionej kamerze też pewnie do tego nawiązuje.
- Kruger - wreszcie mamy jasno powiedziane, że Kruger ze starego zdjęcia i Kruger ojciec dziecka Judith to ta sama osoba; w dodatku okazuje się, że był także ojcem Mary
- humor - zawsze jest świetny, ale w tym odcinku jest kapitalny... Oczywiście najlepsza jest jak zawsze Drusse (jej zdawkowe "Nie za bardzo przejmują się pacjentami" oraz egzorcyzmy w piwnicy. Do tego zwala się wszystko na raz, dzieciak wrzuca głowę do dziury, bo czemu by nie? To było takie lol z dupy I wreszcie na koniec minister, którego czeka moc wrażeń od murowania ścian w piwnicy i ludzi z kołkami, przez operację raka i aborcję na neurochirurgii po wizytę z pracowni snu No i wreszcie na koniec błądzenie po korytarzach, spotkanie z duchami i odcięta głową
Jak widać tak naprawdę zakończył się tylko wątek Mary, a wszystko inne dopiero się na dobre zaczyna. Nie trudno ukryć, że przejście otwarte było zbyt długo ido naszego świata dostało się wiele... ciekawych gości. Zapowiada to naprawdę genialną akcję drugiego sezonu, który uwielbiam jeszcze bardziej
Dodam jeszcze, że końcowe wystąpienie von Triera też wymiata - uwielbiam, jak on wyciąga tę głowę
10/10 bo nie mogłoby być inaczej
We are all evil in some form or another, are we not?
Dobra skończyłem odcinek numer 1 więc wypadało by coś napisać. Pierwsze co mi jednak przychodzi na myśl to pytanie: O co tyle szumu?
Już oburzonym wyjaśniam o co chodzi. Oglądając pierwszy odcinek miałem wrażenie, że oglądam takie duńskie Na dobre i na złe. Zacznę więc od tego co mi się nie podobało:
1. Najważniejsze czyli postać Drusse. Jest dla mnie trochę żałosną, starą kobietą, która szuka nie wiadomo czego. Do tego to całe wywoływanie duchów. Na prawdę ktoś w to wierzy? Po drugie sceny z windą(poza tą ostatnią, ale o tym później). Tak w ogóle już puszczanie pacjentki samej jest dla mnie dziwne(może kiedyś tak było, jeśli tak to mnie poprawcie). Bo co jakby podczas jazdy coś jej się stało? Pomijając jednak tą kwestię to sceny z lekko przesuniętą płytą z sufitu do mnie nie przemawiając dobrze.
2. Przerywniki w postaci scen ze zmywaka. Może w kolejnych odcinkach będzie się coś działo, ale na prawdę, ludzie są takimi debilami by nie kapnąć się co się dzieje?
3. Ten student z obciętą głową jakiś taki walnięty nijako. Ni to z dupy, ni to z pietruchy obcina martwemu człowiekowi łeb i lata z nim po całym szpitalu w reklamówce z Netto. Bądźmy poważni.
4. Telenowelatość odcinka. Podobnie jak w Twin Peaks za dużo jak dla mnie wątków o niczym tak na prawdę.
5. Motyw bagien. Nigdy nie rozumiałem czemu akurat to miejsce jest straszne, ale to już moje luźne spostrzeżenie.
Teraz może trochę bardziej przychylniej czyli o tym co mi się podobało.
1. Postać Helmera. Całkowicie przekonujący dupek z niego. Do tego ciekawie było zobaczyć jego reakcje na choćby tą durną lożę z piwnicy. Bardzo fajna też scena na dachu gdzie padło kilka słów o wspaniałej Szwecji i frajerskiej Danii.
2. Motyw z karetką. Dużo jak na razie nie wnosi, ale tak klimatycznie.
3. Scena w prosektorium. Podobała mi się mowa tego doktora i jego podejście do zmarłych choć ta wspólnota taka z dupy.
Na koniec scena, z którą mam lekki problem. Chodzi mi o ostatnią scenę w windzie i tą dziewczynkę na górze. Przyznaje nie spodziewałem się, ale sceptyczny jestem w związku z poprzednimi scenami w tej materii więc czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Dodam jeszcze to bo chyba nikt o tym nie pisał, ale jak było kilka takich ujęć z góry szpitala to kojarzyły mi się nagrania z akcji ratunkowej z Czarnobyla. Też taka kolorystyka, kamera jakby z helikoptera, coś co może tylko mi się wydaje, ale cóż. Każdy widzi wszystko inaczej.
Dochodząc do końca warto by podać ocenę, a jest nią 6,5/10. Na razie rozczarowanie.
PS. mam takie dziwne wrażenie, że serial podobał się będzie osobom co nie wierzą w duchy czy takie akcje bo dla mnie takie przedstawienie tych spraw jak na razie jest trochę niepoważne