Stranger Things-
najlepsze, co wyszło Netflixowi. Jest klimat, są nawiązania, jest napięcie, świetna muzyka... no i Winona Ryder, ikona kina tamtych czasów. Nie należy porównywać ST do Twin Peaks. To nie to! Przypomnijmy sobie Goonies, ET. Poczujemy tu emocje jak na grzybobraniu u Stephena Kinga.
Ba, Stranger Things to Stephen King zrobiony przez Stevena Spielberga. To jest to.
Ja nie lubię kina dziecięcego. Mnie do szału doprowadzają filmy o mądrych pieskach, świnkach, koniach i dzieciach. Wiecie, Kevina jeszcze przeboleję, bo to Kevin. Reszta nie mieści mi się w głowie, może za mała. Dlatego do ST przysiadłam ze sporą dawką wątpliwości. Jak przysiadłam, tak mi zleciało całe popołudnie i noc, a potem nie miałam już co oglądać.
Ma powstać drugi sezon, ale na ten moment nie wierzę w to, żeby zrobili coś równie dobrego. Będzie jak z Detektywem- skopią.
Elementy typu plakaty czy wspominki o zespołach to ja bym potraktował najwyżej jako dodatek, bo jak dla mnie ST zdecydowanie jest przesiąknięty klimatem epoki i to w maksymalnym wręcz stopniu Już sama kolorystyka przywołuje lata 80., świat zdominowany przez postacie dzieci, zderzenie niewinności ze złem (albo dzieci z dorosłymi), elementy kina inicjacyjnego, postacie outsiderów (takich z przymusu jak Eleven i z wyboru jak Jonathan). Te dzieciaki to mogą się w sumie kojarzyć z naszym klubowym Stand by me; też grupka która szuka zaginionego kumpla. No i te potwory, wymiary i inne cuda. Mnie klimat urzekł od samego początku. Zgodzę się do postaci, ale głównie tych dorosłych i nastolatków, które były wkurwiające (no i schematyczne też trochę), szczególnie Winona "zaraz się rozpłaczę" Ryder i ten pretensjonalny policjant. W sumie ten chłopak Nancy, który został na końcu niepotrzebnie wyidealizowany też mnie denerwował. No i sama Nancy również. Jednak dzieci to ogólnie rekompensowały, bo były świetne. Ciekawe jest też, że ten serial oczywiście przetwarza co się da i jak się da, ale bazuje właściwie tylko na nostalgii bez żadnej większej zgrywy. W sumie też jest przez to trochę zbyt pretensjonalny. Może jakby był trochę ironiczny to bym wystawił wyższą ocenę ale nie mam pojęcia
Jak się powtórzyłem to sorry ale już nie pamiętam co tam wcześniej pisałem. Nie wiem po prostu czemu Otherwoman bardziej kojarzy się to z jakimś serialem sprzed kilku lat zamiast z tym czym powinno
Pewnie po prostu Otherka lubi i ogląda rzeczy nowsze + rzeczy, które lubi, lubi bardziej namiętnie i wszystko jej się z nimi kojarzy. Ale porównanie Potwora do Krakena to jednak lekkie przegięcie
Edytowane przez Faraday dnia 21-11-2016 10:49
Ma powstać drugi sezon, ale na ten moment nie wierzę w to, żeby zrobili coś równie dobrego. Będzie jak z Detektywem- skopią.
Nie wiem, skąd takie czarne myśli. Przeciez nie wszystko, co powstaje jest kopią Detektywa Właściwie póki co tylko Detektywa skopali, z tego co zauważyłam
zderzenie niewinności ze złem (albo dzieci z dorosłymi)
postacie outsiderów (takich z przymusu jak Eleven i z wyboru jak Jonathan)
Nie wiem, ja ciągle się na te wątki natykam gdzieś...
Te dzieciaki to mogą się w sumie kojarzyć z naszym klubowym Stand by me
Tak, zapomniałam to wymienić, ale też właśnie z tym filmem mi się bardzo kojarzyło. I w sumie to akurat mi się podobało, a dzieciaki były całkiem spoko
Zgodzę się do postaci, ale głównie tych dorosłych i nastolatków, które były wkurwiające
No mnie też wkurwiali
szczególnie Winona "zaraz się rozpłaczę" Ryder
Mi się kojarzyła cały czas z Dejtukmajsanem
W sumie ten chłopak Nancy, który został na końcu niepotrzebnie wyidealizowany też mnie denerwował. No i sama Nancy również.
Nom dokładnie. Ten chłopak nagle z dupy odwrót o 180 stopni. Za to Nancy taka wyidealizowana do bólu niewinna laseczka, która potrafi pokazać pazurki, jak trzeba, ale jednocześnie jest wrażliwa na caly świat (rzyg).
Jednak dzieci to ogólnie rekompensowały, bo były świetne.
Tu też się zgodzę. Były właśnie mocno w stylu Stand by me i bardzo przyjemnie je się oglądało Chociaż oczywiście też były trochę stereotypowe: grupka chłopaczków uważanych za totalnych frajerów, prześladowanych przez kolegów, zostaje herosami i pokazuje "śmierdzielom", gdzie ich miejsce (to też mocno kojarzyło się ze Stand by me ). Ale było fajne, więc ten wątek i tak jak najbardziej na plus.
Może jakby był trochę ironiczny to bym wystawił wyższą ocenę ale nie mam pojęcia
To samo pomyślałam
Nie wiem po prostu czemu Otherwoman bardziej kojarzy się to z jakimś serialem sprzed kilku lat zamiast z tym czym powinno
Bo praktycznie wszystko, co było Sci-Fi w ST było przerobione we Fringe. Nie wierzę, że to przypadek
Ale porównanie Potwora do Krakena to jednak lekkie przegięcie
No to może trochę naciągnięte, ale ta jego gęba mi się skojarzyła
A co do klimatu, to zapewne już indywidualna kwestia odbioru. No i żeby nie było, ja dałam temu serialowi 7 a nie 5, więc generalnie mi się podobał. Tylko nie było tam nic takiego, co by jakoś głębiej zapadło w sercu. W ogóle ciekawe, że Flaku lepiej odczuwa lata 80. niż ja, chociaż ja je trochę pamiętam z autopsji Trzeba jednak przyznać, że lata 80. w Ameryce to nie lata 80. w Polsce
We are all evil in some form or another, are we not?
Jako że z oczywistych względów ostatnio interesuję się tym serialem bardzo mocno to się wypowiem.
Po pierwsze - podobnie jak derpsi nie wierzę, że nie skopią 2. sezonu. Fabuła zaczęła się sypać już w zakończeniu.
Po drugie - te postaci nie są schematyczne. One są dosłowną kalką postaci z filmów z lat 80. Szczególnie postaci ze Stand by me, Goonies i Koszmaru z Ulicy Wiązów.
W Goonies mamy grupkę małych przyjaciół wśród których mamy mądrego, przeciętnego i żarłocznego śmieszka. Podobnie w Stand by me.
W Goonies i Koszmarze mieliśmy parę w postaci grzecznej dziewczyny i przystojnego cwaniaczka. W pierwszym filmie grzeczna dziewczyna ma brzydszą koleżankę kujonkę, która jest sceptycznie nastawiona do tego związku. W tym drugim bohaterka ma na imię Nancy a jej chłopakiem jest Jonny Depp, który w jednej ze scen potajemnie wchodzi do niej przez okno.
Hopper to złamany przez życie gość, który w krótkim czasie przekstałca się w bad assa będącego w stanie pobić kilku gości na raz.
Jedynie Winony nie mogę zakwalifikować. Jedyną inspirację jaką dostrzegam to Michael połączony z neurotycznymi rolami z młodości aktorki.
W Goonies mamy grupkę małych przyjaciół wśród których mamy mądrego, przeciętnego i żarłocznego śmieszka. Podobnie w Stand by me.
I w Lost - Hugo
Aż mi się przypomniała wyprawa po kabel Hugo, Demosnda, Jina i Charliego.
Lol - Lost chyba nawiązywał do Stand by me, jeszcze te opowieści przy ognisku z latarką....
We are all evil in some form or another, are we not?
Ok, to dam mój aktualny ranking seriali po obejrzeniu Stranger Things
Seriale takie jak AHS, Spartacus, czy Królestwo daję jako całość, bo nie ma co się pierdolić z tymi rozdzielonymi sezonami.
zajebiste bardzo dobre dobre średnie słabe dno
1. Lost
2. Fargo
3. Twin peaks
4. Riget
5. Death Note
6. Sherlock
7. The Walking Dead
8. Breaking Bad
9. House of Cards
10. Once Upon a Time
11. American Horror Story
12. The Killing
13. Person of Interest
11. Spartacus
12. Gra o Tron
13. Homeland
14. Hannibal
15. Revenge
16. Dr Quinn
17. Dexter
18. V
19. Fringe
20. Stranger Things
21. Happy Town
22. The Addams Family
23. Bates Motel
24. True Detective
25. Ringer
26. Flashforward
27. The Lost World
28. The Vampire Diaries
29. The Following
30. Misfits
31. River
32. Dr House
33. OUaT in Wonderland
34. 666 PA
35. The Strain
36. Sleepy Hollow
37. Terra Nova
38. Primeval
39. Revolution
40. Camelot
41. The Event
42. Persons Unknown
43. Under The Dome
44. Alcatraz
45. Falling Skies
We are all evil in some form or another, are we not?
Dla mnie główną zaletą tego serialu jest trzymanie poziomu właściwie od pilota po ostatni odcinek. Nie było żadnego odcinka przestoju, w którym nic wielkiego by się nie działo (co często tłumaczy się szykowaniem podwalin pod wielką rozpierduchę przykładowo w finale sezonu - tutaj nie było takiej potrzeby). Akcja została świetnie rozplanowana na całe 8 odcinków i każdy z nich zasłużył w mojej opinii minimalnie na 7/10. Żaden nie zrzucił mnie z krzesła (najlepszy chyba przedostatni, mocne 9/10), ale też po każdym z nich miałem ochotę włączyć kolejny, co jest wyznacznikiem dobrego odcinka
Podobnie jak Derpsi, nie trawię dzieci jako głównych bohaterów i ogólnie uważam, że dzieci w serialach to niemal zawsze najgorszy element. Gdy zabierałem się za serial to nawet nie wiedziałem, że koledzy porwanego dzieciaka będą tak istotni dla fabuły (Eleven to trochę inna bajka, bo ona dzieckiem była tylko ze wzrostu ), może i dobrze, bo jeszcze bym sobie odpuścił... Tak czy inaczej dzieciaki pozytywnie mnie zaskoczyły, nawet wątek "miłości" Mike'a do Eleven (który mógł mocno spieprzyć sprawę) został sensownie wykonany, a to już jest sporym sukcesem. Bardzo ciekawie i sensownie wpleciono całe trio w śledztwo, nie było tu większego naciągania realizmu, którego tak często się dokonuje po to, aby to dzieciaki były bohaterami "walki ze złem". Nie robili rzeczy nadzwyczajnych, nadzwyczajna była jedynie ignorancja rodziców, ale fajnie ją uzasadniono poprzez postać ojca Mike'a - koleś mnie rozwalał na każdym kroku, a jak w finale przysnął na poczekalni w szpitalu, to się uśmiałem - świetna scena (nieme ujęcie na każdego) podsumowująca wszystkich bohaterów
O wiele więcej naciągania mieliśmy o dziwo w przypadku Hoppera. Koleś wtargnął do tajnej rządowej placówki, zobaczył bramę pomiędzy wymiarami, nokautując przy tym kilku ochroniarzy, wcześniej odkrył, że ciało Willa zostało podstawione (chyba raczej zorientowali się, że ktoś przeciął ich lalkę nożem?), po czym... został odstawiony do domu i jedna pluskwa miała załatwić sprawę. I mógł normalnie dalej działać jako komendant? Serio? Przecież restauratora zabili tylko dlatego, że widział Eleven na własne oczy. Nawet nie wiedział, że to dziecko jest niezwykłe. Ale "nietykalność" stróżów prawa to też element tego klimatu.
Na szczęście to jedyna wada, która mnie raziła po oczach w trakcie oglądania (choć też nie aż tak mocno - w końcu serial z założenia nie miał być ani poważny ani realistyczny). Wszystkie inne elementy jakoś grały. Nawet nastolatków z Nancy w roli głównej mi się źle nie oglądało. Mówicie, że postacie były kalkami - ale przecież o to chodziło! ST to miał być "hołd" dla lat 80, jak zrobić hołd dla lat 80, nie używając postaci rodem z lat 80? Dlatego też z tej perspektywy perypetie Nancy-Steve-Jonathan również oglądało się przyjemnie, jako "wspomnienie" starych filmów z high school w tle. Główne mięsko to oczywiście mieszanka skazana na sukces: sci-fi, horror, rząd, tajemniczy koleś w długim czarnym płaszczu i zimna wojna, aczkolwiek zapewne nie wyłapałem połowy nawiązań, o których wspominaliście, gdyż jestem muzycznym i filmowym ignorantem Szkoda, bo gdybym wiedział, że "ten zajebisty soundtrack" to "ten zajebisty soundtrack, który jest coverem Radiohead", to pewnie podobałoby mi się jeszcze bardziej
I w sumie taka myśl mnie naszła na koniec - ST w moim odczuciu było przede wszystkim przesiąknięte klimatem sci-fi/horroru, a dopiero potem klimatem lat 80. Tzn. lata 80 było czuć, ale nie były one wciskane na siłę w każdej scenie, twórcy nie próbowali nam o nich przypomnieć co 5 minut. Były przemycane naturalnie, gdzieś w tle. Także wydaje mi się, że pod tym kątem takie Fargo było bardziej wyraziste. Tam nastawienie na "klimat" Minnesoty było mocniejsze, z charakterystycznym akcentem przede wszystkim. Tutaj - raczej większy nacisk położono na fabułę i na to, aby ST oglądało się łatwo, szybko i przyjemnie.
Drugi sezon? Może być gorszy, ale takiej tragedii jak w przypadku True Detective nie przewiduję. Trochę odgrzewanego kotleta na pewno będzie, dużo otwartych furtek nie pozostawiono, aczkolwiek... wystarczająco dużo, aby przy dobrych nowych postaciach oglądało się równie przyjemnie (sam motyw "miasteczka wstrząśniętego tragedią próbującego wyjść na prostą w rok po strasznych wydarzeniach" to już dobry materiał na wstęp, bo to przecież kolejna typowa kalka z lat 80, co jest siłą tego serialu). Widziałem już informacje o kilku nowych bohaterach i zatrudnionych aktorach (Sam z LOTR) i chyba jestem optymistą.
Dla mnie główną zaletą tego serialu jest trzymanie poziomu właściwie od pilota po ostatni odcinek. Nie było żadnego odcinka przestoju, w którym nic wielkiego by się nie działo (co często tłumaczy się szykowaniem podwalin pod wielką rozpierduchę przykładowo w finale sezonu - tutaj nie było takiej potrzeby)
Przy ośmiu odcinkach coś takiego byłoby raczej kosmiczną pomyłką i strzałem w kolano
O wiele więcej naciągania mieliśmy o dziwo w przypadku Hoppera. Koleś wtargnął do tajnej rządowej placówki, zobaczył bramę pomiędzy wymiarami, nokautując przy tym kilku ochroniarzy, wcześniej odkrył, że ciało Willa zostało podstawione (chyba raczej zorientowali się, że ktoś przeciął ich lalkę nożem?), po czym... został odstawiony do domu i jedna pluskwa miała załatwić sprawę. I mógł normalnie dalej działać jako komendant? Serio? Przecież restauratora zabili tylko dlatego, że widział Eleven na własne oczy. Nawet nie wiedział, że to dziecko jest niezwykłe.
Mam takie same odczucia co do tego
Tzn. lata 80 było czuć, ale nie były one wciskane na siłę w każdej scenie, twórcy nie próbowali nam o nich przypomnieć co 5 minut. Były przemycane naturalnie, gdzieś w tle. Także wydaje mi się, że pod tym kątem takie Fargo było bardziej wyraziste. Tam nastawienie na "klimat" Minnesoty było mocniejsze, z charakterystycznym akcentem przede wszystkim. Tutaj - raczej większy nacisk położono na fabułę i na to, aby ST oglądało się łatwo, szybko i przyjemnie.
W sumie trochę o to mi chodziło, ale tylko po części. Na pewno był mniej wyrazisty niż Fargo, ale nie do końca się zgodzę, że był gdzieś w tle. Mnie się właśnie wydawało, jakby co chwilę o tym przypominali poprzez te różne wstawki i nawiązania. Coś, jak ozdoby świąteczne w listopadzie, kiedy jeszcze nie czuć właściwego klimatu świąt, podczas gdy w Fargo i TP mamy już Gwiazdkę Lol nie wiem, jak to wytłumaczyć Ciekawe, że każdy odbiera to na inny sposób, a niby taki banał ;p
No ale ogólnie nie było jakoś specjalnie źle, bo niektórzy mogą wysnuć wniosek, ze tak uważam po tych postach. Serial jakiś tam klimat miał i to jest plus, bo wiele innych jest go pozbawionych zupełnie.
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman napisał/a:
[quote]Ma powstać drugi sezon, ale na ten moment nie wierzę w to, żeby zrobili coś równie dobrego. Będzie jak z Detektywem- skopią.
Nie wiem, skąd takie czarne myśli. Przeciez nie wszystko, co powstaje jest kopią Detektywa Właściwie póki co tylko Detektywa skopali, z tego co zauważyłam
Chodziło mi bardziej o to, ze kompletnie nie wiem, co mogliby zrobić w drugim sezonie, zeby przebić pierwszy.
Ostatnio rozsmakowałam sie też w innym serialu, Ash vs Living Dead. To jakiś kosmos.
Pierwsze sezony były naprawdę fajne i pewnie, gdyby się skończyło na 3, góra 4, to byłoby wyżej. Niestety potem był znaczny spadek formy, do tego stopnia, że mi się odechciało oglądać ten serial...
We are all evil in some form or another, are we not?
jutro zrobię sobie podobny ranking do Otherwoman bo w kilku przypadkach się zgadzam, a w kilku nie. Obejrzę jednak najpierw finał Belfra bo może być on jeśli wyjdzie spoko nawet w top 5się ten serial znajdzie