Tak jeszcze na fali podsumowań 2022 roku stwierdziłem, że zrobię topkę reality-show obejrzanych w ubiegłych 12 miesiącach. Jest to nawet TOP6.
1. Survivor 42
Bardzo udany sezon - świetny cast, dużo ciekawych osobowości, dobry przebieg gry, do tego plemię "Kula Kula" xD, którego nazwa mi się dobrze kojarzyła.
2. The Mole (Netflix)
Netflix wypuścił swoją wersję programu znanego w Polsce pod nazwą Agent. Sezon bardzo mi się spodobał. Format lubiłem, uważam, że edycje na TVN były całkiem ok, ale ten sezon Netflixowy był dużo lepszy. Ładna realizacja, ciekawe zadania, sporo strategii.
3. Survivor South Africa: Return of the Outcasts
Sezon z powracającymi graczami, dużo ciekawych osobowości (i sporo osób, których powrót nie miał kompletnie sensu). Potencjał był, ale jednak edit był momentami dziwny, do tego przebieg czasami robił się nudnawy.
4. The Circle US (sezon 4)
Kolejna odsłona tego reality show. Format bardzo lubię, ale ten sezon nie zagrał ze względu na nieciekawych uczestników. W sumie było mi wszystko jedno kto wygra, kto odpadnie itd.
5. Survivor 43
Bardzo mnie irytował ten sezon, kiepski edit, sporo nieciekawych osób.
6. Australian Survivor: Blood v Water
O matko, jakie to było złe. Ostatnie sezony australijczyków są żenujące (a kiedyś uważałem ich wersję programu za najlepszą). Mają 24 uczestników z czego większość to duchy, a kilku ulubieńców produkcji jest pokazywanych w kółko. Dochodzi do nonsensów, gdy ktoś odpada w n-tym odcinku bez żadnej wypowiedzi do kamery, a inni dostają po kilka(naście) takich scenek na odcinek. I w kazdej mówią te same dyrdymały!!!
Dodatkowo obejrzałem kilka odcinków programu "Snake in the Grass" ze względu na udział kilku uczestników Survivora, ale format kompletnie nie dla mnie. Pomysł na grę może i ciekawy, ale zasady programy głupie i niedopracowane, przez co gra w sumie nie ma sensu...
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
W sumie lubię większość konkurencji, a podoba mi się to, że całość jest bardzo dynamiczna. Zazwyczaj kilka konkurencji odbywa się równolegle, dzięku czemu ciągle dzieje się coś ciekawego i są emocje.
2) Biathlon
Tutaj w sumie trochę zależy od rodzaju biegu, najbardziej lubię bieg pościgowy albo ze startu wspólnego, gdzie najlepiej widać bezpośredną rywalizację, ale i sprint jest spoko.
3) Siatkówka
Lubię oglądać siatkówkę i trochę paradoksalnie, w telewizji mi się ogląda nawet lepiej. Raz w roku staram się obejrzeć jakiś mecz na żywo, ale osobiście odpycha mnie ten jarmark na hali, milion durnych zabaw, głośna muzyka, sterowanie dopingiem i przyśpiewkami - wszystko mi utrudnia oglądanie. A w telewizji elegancko wszystko widać.
4) Biegi narciarskie
Zostało mi to chyba z czasów Justyny Kowalczyk, ale bardzo lubię oglądać biegi, zwłaszcza w kobiecym wykonaniu.
5) Skoki narciarskie
No to trochę taki klasyk polski, ale też oglądam regularnie.
1. Stolec wydłużony z pęknięciami na powierzchni - typ 3 - zdecydowanie mój ulubiony, duży, konkretny, jak wyjdzie to czujesz totalna ulgę. No i zdrowy
2. Smukly, wężowaty - typ 4 - mniejszy od poprzedniego więc i mniejszy fun, ale wciąż zdrowy i łatwo wydalany
3. Stolec o wydłużonym kształcie, wydłużony - typ 2 - duzy, i konkretny, ale grudki brudzą odbyt
4. Miekkie drobiny z wyraźnymi krawędziami - typ 5 - małe skurwysyny, ale łatwo wychodzą
5. Pojedyncze grudki podobne do orzechów - typ 1 - trudne, takie zatwardzeniowate, ale jak już wyjdą to jest super
6. Klaczaste kawałki z postrzepionymi krawędziami - typ 6 - chyba jeden z gorszych, nie ma funu z wydalania i brudzą odbyt więc same minusy
7 . Wodnisty - typ 7 - zdecydowanie najmniej ulubiony, bo to nawet nie jest sranie
Kończy się rok, więc to dobry moment na jakąś topkę
TOP5 spotkań ze zwierzakami w tym roku:
1. spotkanie z trzema gronostajami (lub łasicami) na drodze w Wojcieszowie (Góry Kaczawskie)
Nagle z krzaczków pobocza wyłonił się jeden, stanął na tylnych łapkach, rozejrzał się, czy droga wolna i zaczął kicać na drugą stronę (one tak śmiesznie chodzą, bo mają krótkie nóżki i długie ciałko). Zaraz za nim wyskoczył kolejny, a potem jeszcze kolejny.
Dlaczego miejsce w topce:
- nigdy nie widziałam tego zwierzaka w naturze
- te zwierzęta wychodzą praktycznie tylko nocą (dlatego trudno je zobaczyć), to była 16.00 i do zmroku było jeszcze dużo czasu
- nigdy nie żyją w grupach, bo są samotnikami (podejrzewa, że to mogła być matka z dorosłymi młodymi)
2. spotkanie sarny goniącej lisa (lasy pod Warszawą)
Zarówno sarna jak i lis, to raczej polarne zwierzęta, ale nigdy nie widziałam, żeby sarna ścigała lisa. Potem zobaczyłam młodego koziołka, więc pewnie odganiała go od dzieciaka.
3. potknięcie się o jeża
Jeże też są raczej powszechne, ale pierwszy raz zdarzyło mi się po ciemku potknąć o jeża na moim własnym ogródku. Najpierw moja noga trafiła na coś miękkiego, a potem zwierzak zaburczał, a ja omal nie dostałam zawału serca. Od razu złapałam za telefon, żeby zapalić latarkę i okazało się, że to jeż jadł sobie ślimaka centralnie na chodniczku do furtki.
4. spotkanie słynnego ostatnio włoskiego ptaszka - pokrzewki aksamitnej i spółki - Metro Centrum
Ostatnio głośno jest o tym, że w samym centrum Warszawy, przy wejściu do metra urzęduje pokrzewka aksamitna, dotąd nie obserwowana w Polsce. Zawsze pełno tam stoi ludzi z aparatami. Pisali też o tym w gazetach i gadali w radiu. Nie to jednak było dla mnie jedyną ciekawą rzeczą. Otóż przy okazji spotkania z tym ptaszkiem, można było zaobserwować swoisty łańcuch pokarmowy:
Pokrzewka zobaczyła jedzonko 9ludzie tam dokarmiają gołębie) i zaczęła tuptać w jego stronę. Pokrzewkę zauważył tuptający (również do jedzonka) szczur, który stwierdził, że ptaszek będzie lepszy niż suchy chleb i rzuciła się w jego stronę (ptaszkowi udało się uciec). A szczura zobaczyły gawrony, które uznały, że będzie on słabszym kąskiem i zaczęły na niego polować. Szczur schował się w krzakach, ale gawrony obstawiły wszystkie wyjścia z kępy krzaków, a jeden nawet latał ponad nią i obserwował z góry. Nie wiem, jak to się skończyło...
5. spotkanie gromady dzików, które nic sobie nie robiły z mojej obecności i dalej szukały tłustych robaczków (Otwock, nad Świdrem)
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman napisał/a:
Kończy się rok, więc to dobry moment na jakąś topkę
TOP5 spotkań ze zwierzakami w tym roku:
1. spotkanie z trzema gronostajami (lub łasicami) na drodze w Wojcieszowie (Góry Kaczawskie)
Nagle z krzaczków pobocza wyłonił się jeden, stanął na tylnych łapkach, rozejrzał się, czy droga wolna i zaczął kicać na drugą stronę (one tak śmiesznie chodzą, bo mają krótkie nóżki i długie ciałko). Zaraz za nim wyskoczył kolejny, a potem jeszcze kolejny.
Dlaczego miejsce w topce:
- nigdy nie widziałam tego zwierzaka w naturze
- te zwierzęta wychodzą praktycznie tylko nocą (dlatego trudno je zobaczyć), to była 16.00 i do zmroku było jeszcze dużo czasu
- nigdy nie żyją w grupach, bo są samotnikami (podejrzewa, że to mogła być matka z dorosłymi młodymi)
2. spotkanie sarny goniącej lisa (lasy pod Warszawą)
Zarówno sarna jak i lis, to raczej polarne zwierzęta, ale nigdy nie widziałam, żeby sarna ścigała lisa. Potem zobaczyłam młodego koziołka, więc pewnie odganiała go od dzieciaka.
3. potknięcie się o jeża
Jeże też są raczej powszechne, ale pierwszy raz zdarzyło mi się po ciemku potknąć o jeża na moim własnym ogródku. Najpierw moja noga trafiła na coś miękkiego, a potem zwierzak zaburczał, a ja omal nie dostałam zawału serca. Od razu złapałam za telefon, żeby zapalić latarkę i okazało się, że to jeż jadł sobie ślimaka centralnie na chodniczku do furtki.
4. spotkanie słynnego ostatnio włoskiego ptaszka - pokrzewki aksamitnej i spółki - Metro Centrum
Ostatnio głośno jest o tym, że w samym centrum Warszawy, przy wejściu do metra urzęduje pokrzewka aksamitna, dotąd nie obserwowana w Polsce. Zawsze pełno tam stoi ludzi z aparatami. Pisali też o tym w gazetach i gadali w radiu. Nie to jednak było dla mnie jedyną ciekawą rzeczą. Otóż przy okazji spotkania z tym ptaszkiem, można było zaobserwować swoisty łańcuch pokarmowy:
Pokrzewka zobaczyła jedzonko 9ludzie tam dokarmiają gołębie) i zaczęła tuptać w jego stronę. Pokrzewkę zauważył tuptający (również do jedzonka) szczur, który stwierdził, że ptaszek będzie lepszy niż suchy chleb i rzuciła się w jego stronę (ptaszkowi udało się uciec). A szczura zobaczyły gawrony, które uznały, że będzie on słabszym kąskiem i zaczęły na niego polować. Szczur schował się w krzakach, ale gawrony obstawiły wszystkie wyjścia z kępy krzaków, a jeden nawet latał ponad nią i obserwował z góry. Nie wiem, jak to się skończyło...
5. spotkanie gromady dzików, które nic sobie nie robiły z mojej obecności i dalej szukały tłustych robaczków (Otwock, nad Świdrem)
Dodam jeszcze mały bonus. Otóż jakoś wczesną wiosną wracałam sobie z Ząbek do Zielonki przez las. Niestety po drodze trzeba przejść przez ruchliwą drogę wojewódzką, czego wole nie robić. Owa droga jest poprowadzona po dawnym nasypie carskiej kolei i pod nią znajduje się stary kamienny przepust z tamtych czasów. Stwierdziłam więc, że przejdę pod drogą. Przepust jest wąski, dość niski i ciemny, ale nie chciało mi się zapalać latarki w telefonie. Wlazłam więc do środka na pałę. A w środku... coś na mnie zawarczało... Wyskoczyłam na zewnątrz z prędkością ponaddźwiękową i zdecydowałam się na przejście górą. Co tam siedziało? Tego nie wiem. Ale właśnie przed chwilą przeczytałam, że w tej okolicy są ostatnio obserwowane wilki...
We are all evil in some form or another, are we not?
To w ramach podsumowania 2023 roku przygotowałem topkę programów typu reality-show
1. The Devil's Plan
Coś genialnego.
Zasady w skrócie: zawodnicy rywalizują w 2 typach zadań. Pierwszy z nich to rozgrywka o 'żetony' - gdy nie masz żadnego żetonu, odpadasz. Drugie zadanie jest o powiększenie puli nagród.
Całość była imponująca, zadania były, powiedzmy na inteligencję, różnego rodzaju łamigłówki, gry logiczne itd. Do tego były wymyślone tak, że pojedynczo nie dało się wypaść dobrze, więc trzeba było współpracować z innymi, wchodzić w sojusze itd. No i dochodził czynnik eliminacji w przypadku utraty żetonów, więc dochodziła rywalizacja i kombinowanie jak przetrwać i dojść do finału. Wow. Wow. Wow.
2. The Traitors (edycja USA)
Generalnie jest to gra w mafię, tyle, że bez kart i trwająca ponad tydzień, czyli mamy Zdrajców, którzy co noc mogą kogoś zamordować oraz uczciwych graczy, którzy co wieczór mają prawo wygnać jednego uczestnika. Jeśli na końcu zostaną sami uczciwi, dzielą się nagrodą. Jeśli do końca przetrwa choć jeden zdrajca, zabiera on cała nagrodę.
Moja ulubiona edycja (a widziałem US, UK, NZ, 2xAU oraz CND), w sumie pierwsza, którą widziałem. A zacząłem oglądać ze względu na udział jednej uczestniczki, którą znałem wcześniej z Survivora.
3. The Traitors (edycja UK)
Też świetny sezon.
4. Survivor 45
Bardzo dobry sezon mojego ulubionego programu. Ze względu na strajki scenarzystów i aktorów oraz związane z nimi dziury w ramówce, odcinki wydłużono do 60 minut - efekt był super. Mogliśmy lepiej poznać uczestników, edit był równiejszy i sprawiedliwszy.
5. Squid Game: The Challenge
Reality-show zrobione na bazie serialu. Bardzo przyjemna produkcja. Na plus klimat, te wszystkie scenografie, kostiumy, rekwizyty bardzo w linii z serialem. Do tego muzyka.
A sama gra też na plus. Oprócz zadań znanych z serialu, było kilka zmian/nowości. A dodatkowo pomiędzy głównymi grami, odbywały się dodatkowe mini-zadania w sypialni co wprowadzało więcej chaosu i kombinowania.
~~~~~~~~~~~~~
Generalnie to był dobry rok dla mnie pod kątem reality show.
Oglądałem jeszcze Survivor 44, który był wspaniały. The Traitors z Kanady oraz pierwszy sezon australijski też na bardzo dobrym poziomie. The Traitors z Nowej Zelandii i drugi sezon australijski były trochę słabsze. Do tego The Circle US sezon 5 - program wrócił na dobre tory po bardzo słabym sezonie 4.
Obejrzałem też po raz pierwszy Big Brother (US - sezon 25), ale format nie do końca mi podszedł, przy czym też było to ok, po prostu inne programy były o niebo lepsze.
No i międzynarodowy Survivor. Sezon australijski (Heroes V Villains) był dość nierówny, ale generalnie przyjemny. Po wielu latach przerwy odżył Survivor UK - sezon był średni, ale miał fajne momenty.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Kurczę, chyba będę musiała sobie obejrzeć jakiś reality-show, bo tak zachęcasz. Survivora oglądałam tylko 1 i jakoś mnie nie zachwycił Ale pewnie wrócę sobie do niego jeszcze.
We are all evil in some form or another, are we not?
TOP 5 moich FunkoPopów (nie chciało mi się robić zdjęć, więc grafiki z neta):
1. Din Djarin i Grogu
Serial, który nadrobiłem w tym roku (The Mandalorian, uniwersum Star Wars) i bardzo przypadł mi do gustu. Do tego uważam, że figurka jest ładnie wykonana i serio przypomina aktora (Pedro Pascal).
2. Sybilla Trelawney
Czy coś trzeba tłumaczyć? Zawsze bardzo lubiłem książkową Sybillę, potem filmową, a potem moją wersję z MP
3. Doctor Strange
Kolejne uniwersum które uwielbiam, czyli MCU i Avengersi. Jedna z moich ulubionych postaci, figurka spoko zrobiona.
4. Ant-Man
Jeszcze jeden z MCU. Lubię go, choć figurkę dostałem na prezent - sam wybrałbym jego typowy strój, a nie ten do podróży w czasie z "Endgame".
5. Krwawy Baron
Ostatnie miejsce, bo i mój ostatni pop jaki posiadam. Sam nie kupiłbym go, wygrałem w jakimś konkursie z tego co pamiętam, zrobiony spoko, ale postać taka mało istotna.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
A wiesz co, mam jeszcze takie mini popki z HP. Były dostępne (może wciąż są, ja to kupiłem jakoś z miesiąc temu) w Action.
Sam kupiłem Voldiego i Bellatrix, a brat mi kupił Pottera (nie wiem po co, on jest mało istotnym bohaterem dla mnie ). Był jeszcze Syriusz i coś pomiędzy Hermioną i Ginny - ciężko orzec Wszystkie były chyba po 13 zł.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Absolutne must see przy okazji wizyty we Wrocławiu. Cmentarz jest przepiękny, póki co mój numer 1 wśród cmentarzy (choć marzy mi się wizyta na słynnym Highgate...)
Niezwykłe miejsce, poraziło mnie swoim ogromem. Do legalnego zwiedzenia jest tylko niewielki fragment, ale do wyboru jest m.in. trasa ekstremalna (z latarkami, kaskami itp.)m lecz niestety do tego trzeba umówić wcześniej przewodnika. Ja się musiałam zatem zadowolić trasą klasyczną. Część można eksplorować na własną rękę, nielegalnie (teoretycznie jest zakaz ze względu na niebezpieczeństwo zawału), co oczywiście jest wielką gratką dla urbexiarzy. Ogromna część niestety już nie istnieje, a o jej dawnej bytności świadczą stare mapy, zdjęcia lotnicze i prowadzące donikąd szyny. Z uwagi, że była to tajna fabryka, jest ona ukryta w lesie na obrzeżach miasta i tylko część pomieszczeń znajduje się na powierzchni ziemi. Większość, nie do końca zbadana, ukryta jest pod ziemią... Polecam,. choć chyba od razu lepiej wybrać trasę ekstremalną, bo ta zwyczajna jest byt... cywilizowana (oświetlenie, wyremontowane korytarze, przeszklone drzwi otwierane kartą magnetyczną itp.)
Kolejne punkt obowiązkowy przy okazji wizyty na Kaszubach dla każdego amatora urbexu. Miejsce, które planowano przekształcić w Hogwart, lecz koszty przerosły pomysłodawców (a szkoda).
Bardzo tajemnicze miejsce, klasyfikowane przez niektórych jako "miejsce mocy", do którego zjeżdżają się różnego rodzaju ezoterycy (nawet byli w czasie mojej wizyty). Faktycznie jest to prawdopodobnie cmentarz gotów (znajdują się tam kurhany z pochówkami) oraz miejsce sakralne - owe tajemnicze kamienne kręgi. Miejsce to pojawia się w powieści Nienackiego (Skarb Atanaryka).
Nie jestem pewna, czy zdjęcie jest widoczne (ale powinno być)
Byłam tu kiedyś w podstawówce, ale chciałam sobie przypomnieć to miejsce. Do odwiedzenia malowniczy rynek, ruiny zamku, Wzgórze trzech Krzyży, baszta, urokliwe wąwozy, a dodatkowo odwiedziłam sobie ruiny zamku w Bochotnicy.
We are all evil in some form or another, are we not?
Kolejne punkt obowiązkowy przy okazji wizyty na Kaszubach dla każdego amatora urbexu. Miejsce, które planowano przekształcić w Hogwart, lecz koszty przerosły pomysłodawców (a szkoda).
Powiem Ci, że najpierw sobie obejrzałem zdjęcia, a potem czytałem opisy i właśnie skojarzył mi się z Hogwartem.
Otherwoman napisał/a:
Nie jestem pewna, czy zdjęcie jest widoczne (ale powinno być)
Działa
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
W ramach podsumowań 2024 roku, topka programów reality-show:
1. Survivor 47
Survivor to moje ukochane reality, a ostatni sezon wyszedł im całkiem zacnie. Generalnie sezony "nowej ery", czyli już post-covidowe były na niższym poziomie niż starsze sezony. A ten najnowszy był naprawdę spoko. Przede wszystkim fajny cast, do tego ciekawy przebieg, trochę więcej dram i czarnych charakterów.
2. The Mole (sezon 2 [licząc produkcje Netflixa])
TVN kręcił to pod nazwą "Agent". Muszę przyznać, że Netflix naprawdę dobrze to produkuje. Pierwszy sezon był świetny i drugi tak samo. Przede wszystkim zbierają ciekawe osobowości, ludzie chcą grać, kombinują, ryzykują. Do tego ciekawe zadania i finalnie mamy wciągający program. Mam nadzieję, że zrobią kolejny sezon.
3. The Circle US (sezon 7)
Po słabszych sezonach, wyprodukowali coś naprawdę dobrego. Mieliśmy mnóstwo strategii, ludzie bardzo ostro grali, robili multisojusze, zdradzali się na każdym kroku itd. Dla mnie jako widza, było to bardzo na plus i przyjemne do oglądania.
4. The Traitors UK (sezon 2)
Zdrajców w przeciągu ostatnich 2 lat obejrzałem bardzo dużo i już nie robi to na mnie takiego wrażenia jak na początku, ale sezon UK z tego roku był bardzo udany. Przede wszystkim wśród zdrajców były naprawdę dobre szuje xD, manipulowali lojalnymi pierwszorzędnie, polowali na siebie nawzajem itd. więc było co oglądać.
5. The Traitors. Zdrajcy
Czyli nasza polska odsłona tego programu. No i muszę przyznać, że spodziewałem się, że TVN nakręci jakieś totalne gówno, a oglądało mi się przyjemnie. Miejsce trochę na wyrost, bo jednak kraje anglojęzyczne mają o wiele większe budżetu i produkują to lepiej, ale mam sentyment do naszej edycji. Montażowo/produkcyjnie nie było idealnie, ale dali radę. No i castingowcy znaleźli całkiem spoko osoby. Było trochę osób od czapy, które same chyba nie wiedziały po co tam są, ale kilka perełek też się znalazło.
i pozostałe programy, które obejrzałem, chronologicznie:
The Traitors US (sezon 2) - całkiem OK, ale wypada blado na tle US1 czy tegorocznego UK
Australian Survivor: Titans V Rebels - były ciekawe momenty, ale generalnie kupa
Survivor 46 - gówno, jeden z najbardziej męczących sezonów w historii
The Circle US (sezon 6) - lubię ten format, ale ten sezon niczym się nie wyróżnił, było ok i nic ponad to
The Traitors NZ (sezon 2) - bardzo przyjemny klimat, ale na top5 to za mało
The Traitors Canada (sezon 2) - bardzo dobry sezon, powinien być chyba w top5 zamiast naszej polskiej edycji, ale niech już tak zostanie
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.