mrOTHER napisał/a:
Od śmierci Darltona czuję niezaspokojoną potrzebę dyskusji o serialach, więc napiszę tu coś o GOT, jak się włączycie to spoko, jak nie to pozostanie Shoutbox ;p
Ja bym wolał byście gadali tutaj, bo zadecydowałem, że obejrzę wszystkie odcinki w maratonie, czyli w czerwcu, bo mi się nie chcę czekać całego tygodnia a co z tą uwagą zrobicie zależy od was
Ot tak powiedziała, że jest wdową po Khalu Drogo, a ten od razu jej uwierzył i zapewnił nietykalność. Bez żadnego dowodu? W jednej (z resztą: przeciętnie napisanej) rozmowie?
To prosty chłop był. Poza tym, skąd niby taka laska znałaby ich język i jeszcze wiedziała tyle o Khalu Drogo? Myślę, że to akurat było do zaakceptowania, chociaż faktycznie bez szału.
Pytam się więc: w imię czego? Uratowania własnego życia? Ok, muszą się jakoś wydostać z zamku, ale dlaczego w takim razie, zamiast uciec, zabarykadowali się w wieży? Wiemy, że są pilnowani - ale przecież Cierpiętnikowi udało się jakoś z niej wymsknąć, żeby powiadomić Dzikich o planie Davosa. Nie mogli tego zrobić wszyscy? Jak dla mnie - luka fabularna.
No Davos był przemytnikiem, więc raczej go aż tak bardzo nie obchodziły ideały, tylko przeżycie. Co zaś do ucieczki, to ja sobie nie wyobrażam, żeby cała ich grupa zaczęła po kryjomu uciekać, włącznie z Melisandrą. Po pierwsze od razu by ktoś ich przyuważył. Po drugie, wystarczy, że ktoś zapukałby do drzwi i okazałoby się, że nikogo za nimi nie ma. Od razu ruszyłaby obława i daleko raczej by nie uciekli. Nie mówiąc o tym, że raczej prędko padliby trupem gdzieś po drodze, bez koni i jedzenia.
Kolejna rzecz to czystka w Dorne. Wygląda na to, że twórcy postanowili dokonać fabularnego resetu, jako że ten wątek w 5 sezonie raczej nie wypadł najlepiej. Tylko że Żmijowe Bękarcice są w mojej opinii tak fatalnie zagrane, że klimat panujący w Dorne wprost przypomina mi brazylijską telenowelę. Mam nadzieję, że dzięki Lannisterom, uda się wprowadzić ten wątek na wysoki poziom.
Z tym się zgadzam. Dorne to najgorszy wątek.
W Królewskiej Przystani nie podoba mi się to, że Jaimie dalej jest z Cersei a już dawno powinien ją olać.
A mi się właśnie podoba, chyba jedyna zmiana, która mi się podoba. A to dlatego, że lubię Cersei i lubię tę parę, choć z reguły wątki romansowe jakoś mnie nie zachwycają.
We are all evil in some form or another, are we not?
Wróbel ok, ale aktor jest dobry więc jakoś przymykam oko na to jak są pokazywane dane frakcje(od razu widać kogo scenarzyści lubią, a kogo nie, zresztą jak w każdym wątku).
No właśnie ciekaw jestem, czy w książkach również Wiara została przedstawiona tak negatywnie. W sumie czytałem gdzieś, że Martin określał wprost, że czerpie inspirację z kościoła i jego "mrocznych" czasów/poczynań.
I swoją drogą, faktycznie kiedyś wiele postaci było o wiele bardziej dwuznacznych. To właściwie stanowiło siłę Gry o Tron. Może dlatego serial ogląda mi się ostatnio jakby gorzej? Co raz wyraźniejszy jest podział na postaci dobre i złe. Jedyną bardzo niejednoznaczną jest chyba Cersei - co do niej, nie byłbym w stanie stwierdzić, czy scenarzyści ją lubią. A przecież kiedyś było ich mnóstwo. Tywin, Stannis, Catelyn (wymieniam ją, bo swoimi głupimi poczynaniami często krzyżowała plany)...
Nawet mam deja vu, że gdzieś pisałem o tym w trakcie poprzedniego sezonu
@Otherw, w sumie dobrze prawisz w kwestii Muru... obym się do tego przekonał do momentu starcia pomiędzy Strażą a Dzikimi, bo jeśli nie, to źle to się będzie oglądać.
A to o czym mówisz o Daenerys mnie nie przekonuje. To są żadne dowody, jedynie poszlaki. Mogła być jego niewolnicą, tłumaczką, praczką, nawet dziwką... Wiem, co chcieli pokazać w tej rozmowie, ale wyszło im to cholernie słabo.
No nie wiem. Myślę, że każdy khal, który miałby w swoim khalasarze taką laskę, to przeznaczyłby ją na żonę, a nie praczkę
Do tego powiedział, że wyśle Dany do tej doliny dla wdów, gdzie zapewne żadna kobieta nie chciałaby trafić i wyparłaby się swojego małżeństwa przy tej wspaniałej perspektywie...
We are all evil in some form or another, are we not?
Dalej raczej słabo chociaż było parę scen trzymających w napięciu i nawet jakieś elementy rozwoju postaci wróciły. Ale dalej pełno nielogiczności i dziur fabularnych a także poczucia, że wszystko jest zrobione po kosztach, mało epickie trochę jak w 6. sezonie LOST.
1. Nie rozumiem albo nie pamiętam już czemu właściwie ser Davos tak walczy za sprawę Snowa. Nie jest w Nocnej Straży i nie miał żadnego interesu, aby się narażać. Co prawda jest pozytywną postacią i trochę naiwną, gotową walczyć w obronie dobra, ale nie kojarzę sytuacji, w której mógłby jednoznacznie przekonać się, że Snow jest godny zaufania i prawy...
Sposób w jaki chce ożywić Snowa jest naiwny, możliwe że John wcale nie wróci taki sam jak był. Możliwe, że jego powrót bardziej zaszkodzi niż pomoże Straży i Westeros. Ale Davos w sumie dopiero co nauczył się czytać i nie miał okazji poczytać zbyt duzo literatury, w której takie powroty w 90% kończą się źle... (np. Smętarz dla zwierząt) Dodatkowo prosi o pomoc Melissandre, której błędne proroctwa doprowadziły do śmierci jego jedynej przyjaciółki.
2. Zamach Ramsaya był niezłym zaskoczeniem, myślałem że Ramsay będzie chciał pozbyć się braciszka i potajemnie doprowadzi do jego śmierci tak, aby wyglądało na naturalną śmierć noworodka. Nie pomyślałbym, że po prostu zadźga ojca. Jednak tutaj pojawia się kolejna dziura fabularna. Nie było mowy o tym, że ktoś jest niezadowolony z władzy Roose'a. Nie wyobrażam sobie też jak ktokolwiek mógłby poprzeć Ramsaya. Każdy chyba wie jaki on jest. Na miejscu tego sługi poderżnąłbym z miejsca gardło Ramsayowi...
Morderstwo żony ojca i brata pozwoliło Ramsayowi wskoczyć na kolejny level dewianctwa.
3. Żelazne Wyspy to ogólnie żal w całym serialu. Mamy kolejne w odcinku morderstwo z dupy. Będzie śmiesznie jak wybiorą Theona na nowego króla. Ale walka Żelaznych Wysp z Boltonami może być interesująca.
4. Na plus to, że Tomen, który wydawał się zupełnie niedojrzały i przerażony przemyślał sobie sprawę i zaczyna mieć wyrzuty sumienia. Dodatkowo zaczął mieć negatywne odczucia wobec matki, może stanie się kolejnym samodzielnym graczem w King's Landing zagęszczając atmosferę.
5. Retro Brana na plus szczególnie za Hodora-Wylliesa (czy jakoś tak). Hodor przestaje być postacią jednowymiarową.
6. Tyrion ze smokami - dobra scena, która może mieć sporre konsekwencje w przyszłości. I jak zwykle w duecie z Varysem wymiata.
Polecę w punktach jak Faraday i też się poniekąd odniosę do jego postu
1. Mam wrażenie, że Davos zwyczajnie szuka kogoś kto zastąpi mu Stannisa. Jak wiadomo walczył on dla kogoś przez całe swoje życie i sam wiem że ciężko przestawić się nawet w mniej trudnej sytuacji na bycie liderem, podczas gdy całe życie było się pomocnikiem.
Co do zaś jego stosunku do Melissandre to Davos przecież nie ma pojęcia jak zginęła Shireen, a widział co widział więc nie dziwota jak dla mnie, że poprosił ją o to.
Co do ożywienia Jona to spodziewałem się tego, ale mimo iż scena było średnia klimatyczna to cieszę się bo w końcu Starkowie nie mogą dostawać wiecznie po dupie.
2. Zamach kompletnie z dupy. Podobnie jak Faraday nie wyobrażam sobie, że ktoś poza Karstarkami pójdzie za nim. Fajnie, że wspomniano dwa inne rody, a wiem, że mają być jeszcze Mormontowie więc idealny moment na powrót Rickona(mam nadzieję, że nie wróci by zginąć dwa odcinki później). Co do zaś zabójstwa Waldy to było w stylu Ramsaya choć Boltonowie tracą pewno jedynego sojusznika czy Freyów.
3. Mi zaś się scena podobała. Euron fajnie wypadł i mam nadzieję, że go nie spierdolą.
4. Czy ja wiem czy Tommen staje się samodzielnym graczem? Ja odniosłem wrażenie, że obecnie cała trójka Lannisterów chce jednego, a mianowicie wyrżnąć całą wiarę wojującą i Wróbla.
5. Ta część odcinka spodobała mi się najbardziej. Zawsze ciekawiła mnie historia rebelii Roberta i dla mnie tych scen może być jak najwięcej. Fajnie było też zobaczyć Winterfell w takim stanie z 1. sezonu. Do tego Hodor, Ned, Lyanna i chyba ser Roddrick. Dla mnie super
6. Tyrion nawet ok choć ja nie wiem jak Varys mógł pozwolić iść karłowi do smoków, które są wygłodzone skoro uważa Tyriona za kogoś kto ma rządzić miastem i pomagać królowej.
7. Dodam jeszcze wątek Sansy bo Faraday nie wspomniał. Bardzo dobrze ogląda mi się jej sceny z Theonem. Widać, że między aktorami jest to coś co sprawia, że ogląda ich się fajnie.
8. Wątek Aryi dla mnie nudy na budy i w ogóle by go mogło nie być bo nic nie wnosi i z żadnym wątkiem nie jest powiązany w praktycznie żaden sposób.
Cóż, odcinek mi się podobał choć boję się, że to taka jaskółka, a zaraz powróci jakaś głupota w stylu Dorne. Choć zabójstwo Roosa było mało mądre to jednak pasowało do charakteru Ramsaya choć boję się, że lordowie nagle, nie wiadomo czemu za nim pójdą.
Na koniec dwie perełki, które sprawiły, że jeszcze bardziej mi się podobało. Góra pieprznął gościem w Królewskiej Przystani o ścianę i sobie poszedł jak gdyby nigdy nic, cały on, a potem Wun Wun machnął jakimś randomem o ścianę w Czarnym Zamku przy czym znowu się uśmiechnąłem.
Zapomniałem o Sansie i Theonie, ale rzeczywiście w tym odcinku ich wątek był dobry a Turner i Allen wznieśli się na poziom aktorstwa jakiego trochę brakuje w tym sezonie.
Góra tez niezły. Poza zabójstwem tego pijaczka fajne było jak patrzyli na niego gwardzisci w scenie gdzie zabraniają Cersei opuścić twierdzę.
1. Davos i Jon może nie podjęli żadnej wielkiej współpracy (choćby Jon odmówił, aby dołączyć się do wojny Stannisa), ale Davos jak nikt inny rozumie potrzebę jedności w celu przetrwania zimy. Co prawda nie widział jeszcze Innych, ale wygląda na świadomego, że wewnętrzne spory pomiędzy Dzikimi a Strażą nie pomogą królestwu. Z tym że muszę przyznać rację - wydawało mi się, że to Melisandre będzie szukała desperacko ostatniej nadziei dla swojej misji we wskrzeszeniu Snowa. Nawet mam wrażenie, że do tego dążyli w trakcie 5 sezonu (patrz ich zbliżenie), ale potem zmienili zdanie i postanowili wprowadzić element zwątpienia przez nią w Pana Światła.
W sumie ani mnie grzeje to rozwiązanie, ani ziębi. Dla mnie wskrzeszenie Snowa było formalnością, mogli je pokazać już w pierwszym odcinku, ale takie rozwiązanie też jest ok. Prawdziwy sezon zaczyna się dopiero teraz. Po co to przeciągali, nie wiem, może żeby nakręcić jeszcze bardziej hype wokół serialu...
Swoją drogą, sama scena wskrzeszenia była spoko. Taka... normalna, pasująca do obrazu bogów w Grze o Tron. Brakowało mi jedynie, żeby Davos powiedział coś w stylu: "no obudź się w końcu do kurwy nędzy", i żeby właśnie na tą magiczną formułkę Jon zareagował
Możliwe, że jego powrót bardziej zaszkodzi niż pomoże Straży i Westeros.
Zdecydowanie nie. Wygląda na to, że Sansa faktycznie do niego dotrze i Jon będzie przewodził walce z Innymi oraz Boltonami. Bo kto inny?
2. No właśnie, ciekawe co na to Walder Frey. Co do samego morderstwa - Karstarkowi się nie dziwię, że nie zareagował, ładnie to wytłumaczyli, widać, że chcą mocnego przywództwa. Ale co z mieszkańcami? Aż tak się boją Ramsaya, że zupełnie nie zareagują na jego morderstwa? Przecież on nawet nie patyczkował się, żeby wkręcić ludziom jakąś inną oficjalną wersję. Co prawda kazał swojego maesterowi przekazać, że Roose został otruty, ale swojego braciszka zabił przy wielu świadkach...
Wydaje mi się, że Ramsay trochę improwizował (tak z resztą powiedział aktor w jakimś wywiadzie) i pewnie poniesie konsekwencje swoich nie do końca przemyślanych czynów. Zbyt dobrze powodziło się Boltonom na wojnie, trzeba teraz wyrównać siły i przechylić szalę na korzyść Greyjoyów
3. A nie Eurona? O Euronie wiem tyle, co powiedziano w tym odcinku, ale wygląda na kogoś, kogo Greyjoyowie teraz potrzebują. Cieszy mnie powrót tego wątku. Czy śmierć Balona była z dupy... Cóż, wręcz bliźniaczo podobna do śmierci Boltona. Tak to chyba po prostu jest w Grze o Tron. Według mnie wypadło to o wiele lepiej, niż wątek w Dorne. Może i Balon nie odegrał jakiejś specjalnie wielkiej roli (podobnie jak Doran Martell), ale jest perspektywa na przyszłość oraz dobre uzasadnienie.
Swoją drogą, Doran, Balon, Roose... Mam wrażenie, jakby scenarzyści robili czystkę po tym, co pozostawił im Martin w spadku, gdyż im się to nie podobało i teraz ustawiali wszystko pod swój pomysł na fabułę. Jednego muszę się przyczepić - te śmierci były cholernie łatwe, wszystkie 3. Pamiętacie, ile było podchodów, żeby zabić Joffreya (no dobra, on był królem) bądź Robba? O ile kwestię Balona rozumiem, nadchodzi zima, ludzie się wkurzają, bo przegrywają niepotrzebne im do szczęścia walki - o tyle dziwię się, że Doran i Roose tak łatwo dali się zabić, bo przecież powinni mieć po swojej stronie masy ludzi.
5. Lyanna! W końcu, ładna nawet. BTW, mam nadzieję, że to nie była ta retrospekcja, o której było głośno za sprawą casting callu (bo na jego podstawie powstała teoria, że pokażą nam Wieżę Radości)?
I Stara Niania taka młoda
6. No, ktoś inny powinien pójść, ale scena została wykonana ciekawie, przekonująco, jedynie brakowało ujęcia na smoki wylatujące z tych piwnic.
Poza zabójstwem tego pijaczka fajne było jak patrzyli na niego gwardzisci w scenie gdzie zabraniają Cersei opuścić twierdzę.
I jak odetchnął z ulgą na koniec.
Suma summarum, wszystko kręci się wokół Muru. W Przystani nuda, Lannisterowie nic nie robią, o konieczności sojuszu z Martellami wszyscy zapomnieli (już dawno powinni się wzburzyć, że ich księżniczka gnije w więzieniu), Dorne nie skomentuje... I obawiam się, że ten sezon z Daenerys jest spisany na straty. Prawdopodobnie przez cały sezon będzie miała problemy z khalasarem i dopiero pod koniec wróci do swoich smoków. Bez sensu. Oby chociaż Tyrion coś ruszył w tej sprawie.
Odcinek dużo lepszy niż poprzedni, mam wrażenie, że odbębniliśmy obowiązkowy wstęp i prawdziwa zabawa zacznie się za tydzień.
ale swojego braciszka zabił przy wielu świadkach...
masz na myśli psy?
Świadków nie było. Ale raczej ktoś zorientuje się, że Ramsay był ostatnią osobą, z którą widziano Freyową i niemowlaka. Poza tym mógł się liczyć z tym, że każdy na dziedzińcu może podejść do psiarni i zobaczyć co dzieje się w środku. Mam nadzieję, że to głupota Ramsaya a nie scenarzystów.
ale swojego braciszka zabił przy wielu świadkach...
masz na myśli psy?
Świadków nie było. Ale raczej ktoś zorientuje się, że Ramsay był ostatnią osobą, z którą widziano Freyową i niemowlaka. Poza tym mógł się liczyć z tym, że każdy na dziedzińcu może podejść do psiarni i zobaczyć co dzieje się w środku. Mam nadzieję, że to głupota Ramsaya a nie scenarzystów.
Z logicznego punktu widzenia oczywiście głupota Ramsaya, ale on akurat jest na takiego od początku stylizowany więc ok, tego się nie czepię. Inna sprawa, że chłop ma zawsze szczęście, 20 ludźmi rozwala armię Stannisa itp. więc nie zdziwię się jak twórcy serialu to po prostu oleją i kolejny raz dostaniemy jakieś durne wyjaśnienie, albo go w ogóle nie dostaniemy czemu mu wszyscy służą dalej.
Przecież przez tą kratę było wszystko widać, a na dziedzińcu było sporo ludzi.
Otherka, na SB pytałaś o Person of Interest, więc kopiuj-wklej z Darltona:
Bardzo dobra premiera, lepsza niż 3 i 4 sezonu, chyba trochę gorsza od 2.
Rewolucji nie ma, POI nadal jest tym samym rozrywkowym serialem, w którym Reese pokonuje łańcuchem faceta z wymierzoną w niego bronią, a Root wydostaje się z rąk policjanta ze strzelbą wymierzoną prosto w nią. Gdybym jednak uważał takie rozwiązania za dyskwalifikujące serial, to musiałbym przestać go oglądać w II sezonie
Mam jednak wrażenie, że twórcy wyciągnęli lekkie wnioski z kilku popełnionych błędów (w sumie amerykańce sikali z zachwytu również w trakcie 4 sezonu, ale może ktoś jednak doszedł do tego samego wniosku, co my i szepnął parę słów w ucho Nolana i spółki). Po pierwsze przykrywki. Widać, że nie są już idealne, Samarytanin jest w stanie rozpoznać twarz swoich wrogów na podstawie ich niedawnych czynów, a to, co robi "zabezpieczenie", to nieustanne nadpisywanie danych (patrz Reese w komisariacie). Ok, chyba może być, w końcu nikt nie wie, dlaczego Samarytanin ma z tym problem i co trzeba naprawić. Według mnie jest to postęp w porównaniu do sezonu 4.
Po drugie nie zrobili żadnych przeskoków czasowych, poza pierwszą sceną, która w gruncie rzeczy nic nam nie mówi, ot zapowiada, że 5 sezon jest ostatni. W przeciwieństwie choćby do podobnego zabiegu zastosowanego w II sezonie Hannibala, właściwie mogło jej nie być i prawdopodobnie powstała głównie dla celów marketingowych - a potem ją wstawiono w odcinek, bo czemu nie.
I fajnie widzieć bohaterów jeszcze poobijanych po wydarzeniach z 4x22. Wątek Fusco został pociągnięty w sensowny sposób, co więcej, w końcu powiązano go wprost z Samarytaninem, i na dodatek poprzez Poprawkę, co do której bałem się, że twórcy zamiotą ją pod dywan i każą nam o niej zapomnieć, na zasadzie: to miał być wątek budujący napięcie w 4 sezonie, teraz jest nam niepotrzebny. Na szczęście tego nie zrobili, zadbali o spójność serialu, czego zabrakło rok temu. Widać, że śmierć Eliasa (ej, smutno mi się zrobiło teraz ) nie poszła na marne i w spadku po nim Lionel dostanie całkiem zgrabny kawałek historii.
Czy coś mi się specjalnie nie podobało? Chyba dwie rzeczy. Po pierwsze akcja z pożarem była niepotrzebna, bo nic nowego nie wniosła, a jedynie wprowadziła w mej głowie zamęt. Po co chronili pamięć w kuloodpornej walizce, skoro pożar nic im nie zrobił? Czegoś nie załapałem. Po drugie, akcja z Root i jej byłym klientem. Samo nawiązanie do jej przeszłości jak najbardziej na plus, ale po pierwsze: Rusek nie powinien tak łatwo dać się przekupić, skoro wcześniej podkreślono, że tak jak Root jest paranoikiem i działa w szarej strefie. Po drugie, gdy Reese zaczął ją odbijać, agenci Decimy powinni wziąć Root pod pachy i razem z nią spróbować uciec, a nie wdawać się w strzelaninę. Tak jakby nie wiedzieli, że John ma na swoim koncie już tysiące ich kolegów
BTW, ten murzyn w tym sezonie będzie chyba głównym hitmanem, skoro wie o Samarytaninie i Maszynie. Ciekawe, ile osób o niej teraz wie, gdzie te czasy, gdy było ich 8
No, skoro 8, to 8/10. Solidnie, dobrze, na szał przyjdzie czas. W przeciwieństwie do Gry o Tron, czuję spory postęp fabularny: poszliśmy dobry kawał do przodu, a przecież tyle wątków nawet nie poruszyliśmy: Greer, Shaw, Control...
Rewolucji nie ma, POI nadal jest tym samym rozrywkowym serialem, w którym Reese pokonuje łańcuchem faceta z wymierzoną w niego bronią, a Root wydostaje się z rąk policjanta ze strzelbą wymierzoną prosto w nią. Gdybym jednak uważał takie rozwiązania za dyskwalifikujące serial, to musiałbym przestać go oglądać w II sezonie
W PoI jest to akurat tak zrobione, że jest to zaletą tego serialu, a nie wadą
Mnie się bardzo podoba, że podchodzą do tego z dystansem, a niejednokrotnie także z humorem. O dziwo robienie takich akcji na poważnie wypada zwykle zdecydowanie gorzej.
Widać, że śmierć Eliasa (ej, smutno mi się zrobiło teraz )
Dokładnie. Kurde, to była jedna z moich ulubionych postaci
W przeciwieństwie do Gry o Tron, czuję spory postęp fabularny: poszliśmy dobry kawał do przodu, a przecież tyle wątków nawet nie poruszyliśmy: Greer, Shaw, Control...
Ano. W sumie to trochę dziwne, że taki stosunkowo lekki serial jak PoI jest właściwie porządniej prowadzony niż legendarna Gra o tron...
We are all evil in some form or another, are we not?
I jeszcze a propos dobrego prowadzenia - cieszy, że twórcy opierają swoje techniczne rozwiązania na faktach... prawdę mówiąc w trakcie oglądania odcinka myślałem, że motyw z konsolami jest radosną twórczością scenarzystów. A tu proszę:
Ja się na tym nie znam, więc przyjęłam na pałę że to możliwe
A co do ciekłego azotu, to właśnie mnie zdziwiło, że on go tak po prostu przyniósł z ulicy, więc mnie cieszy, że to jednak ma pokrycie w rzeczywistości
We are all evil in some form or another, are we not?
Full soundtrack 2 sezonu Fargo tyle czekałam, aż ktoś to ogarnie...
ulubione to chyba:
Rye's Theme, Massacre, No Answer, Peggy Stabs Hanzee (uwielbiam tę perkusję, a jeszcze od razu widzę tę scenę), Herman's Malt, Attack on Gerhardts (tę perkusję w ogóle lubię też z 1 sezonu ), Dodd's Shakedown (ten chyba był mój najbardziej ulubiony ze wszystkich, sceny z tym motywem ogadałam zawsze po kilka razy ), Carl Arrives
W filmie lubiłam ten strasznie ten motyw z Pressure jak się tylko pojawiałw odcinku
Ech, od tego sountracku naszło nie na Fargo, chyba obejrze po raz dziesiąty czy któryś
nawiązania w 2 sezonie Fargo do twórczości braci Coen (easter eggi jak za czasów Lost ;p):
We are all evil in some form or another, are we not?
ok, nudzi mi się, więc zrobię listę ulubionych/najlepszych postaci z oglądanych seriali
postacie najbardziej ulubione w ogóle postacie najbardziej lubiane z danego serialu postacie, które uważam za najlepsze w serialu, a nie są moimi ulubionymi (oznacza to, że nie mam w serialu żadnej ulubionej postaci)
1. LOST
Benjamin Linus
2. Fargo
Hanzee Dent
3. Królestwo
Stig Helmer
4. Twin Peaks
Dale Cooper
5. Once Upon A Time
Rumplestilstskin
6. American Horror Story
Mary Eunice
7. Sherlock
Jim Moriarty
8. Game of Thrones
Cersei Lannister
9. Spartacus
Ilithyia
10. Breaking Bad
Walter Hartwell White
11. The Walking Dead
Daryl Dixon
12. V
Erica Evans
13. Homeland
Carrie Mathison
14. Dr Quinn
Hank Lawson
15. Hannibal
Abigail Hobbs
16. Dexter
Debra Morgan
17. Person of Interest
Root
18. Revenge
Nolan Ross
19. House of Cards
Francis Underwood
20. Fringe
Alternatywna Olivia Dunham
21. Bates Motel
Emma Decody
22. The Vampire Diaries
Klaus Mikaelson
Resztę seriali sobie daruję z racji braku jakichś wyjątkowych postaci.
We are all evil in some form or another, are we not?