W sumie to pierwszy film ze Stallonem jaki w życiu widziałem. Kojarzył mi się dotą z takimi aktorami jak Schwarzenegger, Seagal czy Willis, więc miałem pewne obawy bo nie są to moi ulubieńcy, ale nie było tak źle, przypominał trochę brzydszego młodszego brata Marlona Brando z filmu Na nabrzeżach gdzie też miejscem akcji były doki ze statkami (kto wie czy nie te same) .
Sam rocznik filmu to plus na początek, bo to w sumie ostatni moment, gdy Nowe Hollywood jest prężne, a era blockbusterów jeszcze nie zapanowała (na chwilę przed Star Wars), więc to jak dla mnie najlepszy, 10-15 letni okres amerykańskiego kina Okresem największej swobody w którym można było pokazać dziwactwa typu Odyseja Kosmiczna albo historie ludzi z ulicy jak Rocky, który nie dość że jest przygłupem, to się kumpluje z murzynami, pijakami i cnotką z zoologicznego. Umba napisał o oklepanym motywie od zera do bohatera, ale mogę się zgodzić z tym tylko częściowo, bo przed Nowym Hollywoodem taki gościu jak Rocky nie mógł być pozytywnym bohaterem, ewentualnie jakimś chuliganem, który się wtrąca przypadkiem w dystyngowane czarno-białe historie z jakichś musicali lub filmów epickich. Dlatego jeśli z dzisiejszej perspektywy takie coś może wydawać się oklepane i typowe, to wtedy, w sensie całego New Hollywood było to innowacyjne i oklepaniem można obwiniać późniejsze nieoryginalne produkcje. Na tej same zasadzie można sobie zadawać pytanie- po jaką cholerę powstało tyle sequeli Rocky'ego (a jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o..)
Żeby się jednak nie rozpływać tak nad filmem głównie ze względu z czasu którego pochodzi to trzeba przyznać, że to i tak jeden ze zwyklejszych filmów tych najlepszych czasów, w końcu reżyser to kompletny anonim i bardziej dopasowuje się do nowego stylu, niż dokłada coś prawdziwie przełomowego (więc jak się okazuje jeden i ten sam aspekt można uznać też za wadę). Dlatego Rocky czyli potrzepaniec z ulicy, dodatkowo romansujący z panną przypominającą prześmiewczo minione lata i pełny pozytywnej energii, dość szybko daje się polubić (ileśtam Oscarów).
Do plusów za to można oczywiście motyw muzyczny (zna go każdy, chociaż nie tak wielu widziało sam film), zakończenie tylko połowicznie hollywoodzkiego (przegrał walkę, ale wygrał kobietę), mimo wszystko charaktertystyczną kreację Rocky'ego.. Do minusów to, że więcej napisało mi się o warunkach powstania, niż o samym filmie
Generalny wniosek jest taki, że Rocky to poprawny film jak na najlepszy okres kina w Ameryce, co oznacza całkiem mocny film ogólnie. Daję 7/10, bo mniej niż 7 to żal gdy Million Dollar Baby też dałem 7 , powyżej 7 to też nie bardzo, bo w Rockym nie było dla mnie nic na tyle szczególnego i fascynującego żeby wyróżnić ósemką, bez powalających scen jak we Wściekłym byku (może z wyjątkiem tego biegu treningowego bo powiało legendą), a te co mi się podobały bardziej oparte były na ciekawym slangowym dialogu. Inna sprawa to taka, że nie przepadam za boksem, który nie jest dla mnie interesujący w żaden sposób. Np. główna walka nie zaciekawiła mnie w porównaniu do filmach ze wschodnimi sztukami walki, które uwielbiam oglądać, szczególnie gdy są podkoloryzowane nadludzką techniką. Kolejny dobry wybór adi, chociaż może nie tak dobry jak Zapach Kobiety ;p
Edytowane przez Lion dnia 17-07-2015 22:56
Nie wiem od czego zacząć, więc może zacznę od końca czyli oceny: w tym wypadku 8/10 czyli zgodnie z tym co wcześniej pisałem - zawód... lekki ale jednak xD W sumie nie wiem do końca dlaczego, bo nie ma się tu za bardzo do czego przyczepić, ale tak to jest jak się ma wygórowane oczekiwania, a potem praktyka to weryfikuje. W przypadku "Wstydu" miałem na odwrót i byłem pozytywnie zaskoczony, a teraz to sam nie wiem heh. Ogólnie lubię polskie kino (jak wiadomo jestem w trakcie "maratonu" polskiego kina mniej więcej od początku roku o czym mówiłem tu chyba z 5 razy już), ale z tym stricte politycznym mam problem, bo słabo ogarniam te czasy i nie zawsze umiem do końca ocenić czy dany film jest w mniejszym czy większym wymiarze propagandowy, tutaj w sumie też nie wiem. Np. Wajdę też nie umiem do końca ocenić, bo jego filmy same w sobie są bardzo spoko i z reguły mi się podobają no ale jak wiadomo dla wielu ludzi są mocno kontrowersyjne. Szkoda że nie można tego jakoś oddzielić i że większość czołowych polskich filmów tamtego okresu jest taka trochę hermetyczna. Dlatego z reguły lepiej mi podchodzą polskie filmy mówiące o uniwersalnych prawdach z polityką (lub bez) w tle a nie na odwrót (btw. "Barwy ochronne" <---- polecam, w chuj dobry film hehe). Ale wracając do "Przesłuchania" - tutaj wszystko jest spoko, ale miało być coś między 9-10 i minimum 2 miejsce top polish, a wyszło jakoś 5-6 tak na oko, czyli w sumie też wysoko, ale jednak nisko (lol). Ok może przejdźmy do filmu. Janda? Z Jandą mam podobnie jak z całym filmem - nie wiem heh. Nie ukrywam, lekko mnie irytowała ale obiektywnie patrząc na sam materiał jaki miała do zagrania to zrobiła to świetnie. Więc może postać mnie irytowała, a nie Janda? Sama jej gra chyba nie zrobiła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia, bo widziałem to samo w "Człowieku w marmurze" czyli filmu nakręconego 6 lat wcześniej. Z tym też tam właśnie bardziej mi się podobała mimo, że miała jeszcze większe ADHD. Tutaj mamy, wprawdzie w nieco innych okolicznościach, ale jednak powtórkę z rozrywki. Cała reszta... noo ciekawa, nie ma się czego czepiać, mocna, surowa, dobrze zagrana. Wyjątkowo nie wiem co napisać oprócz tych sloganów... Aha zrobiło mi się nie dobrze na scenie samobójstwa (lol jak można sobie przegryźć żyłę). Tak czy siak czołówka tego klubu. 8/10 xD
PS. Obniżam "Bogów" na 7/10, bo hierarchia musi być. Lion może robić te statystyki czy co tam miał zrobić.
a ja obniżam "Przesłuchanie" na 8, analogicznie do "Wstydu" które obniżyłem na 7 bo też to była stara ocena. Puściłem sobie fragmenty na youtube i stwierdziłem, ze 9 to trochę przesada Najlepiej zydy dawajcie takie filmy co nikt nie widział, to nie będzie takich problemów
Zasada: zsumowana każdy z każdym różnica punktów i odjęcie tej sumy od 100 (10 filmów w skali1-10) daje procent. Najmniej można mieć 10% z kimś, a najwięcej 100%.
Otherwoman:
- 90% z Amarantą
- 89% z Umbastycznym
- 84% z mrOtherem
- 81% z Flakiem
- 81% z adim1991
- 81% z Lionem
Umbastyczny:
- 89% z Amarantą
- 89% z Otherwoman
- 89% z mrOtherem
- 86% z adim1991
- 82% z Flakiem
- 82% z Lionem
Flaku:
- 92% z Lionem
- 83% z Amarantą
- 82% z Umbastycznym
- 81% z Otherwoman
- 81% z mrOtherem
- 78% z adim1991
adi1991:
- 89% z mrOtherem
- 86% z Umbastycznym
- 81% z Amarantą
- 81% z Otherwoman
- 79% z Lionem
- 78% z Flakiem
Amaranta:
- 90% z Otherwoman
- 89% z Umbastycznym
- 88% z mrOtherem
- 83% z Lionem
- 83% z Flakiem
- 81% z adim1991
Lion:
- 92% z Flakiem
- 83% z mrOtherem
- 83% z Amarantą
- 82% z Umbastycznym
- 81% z Otherwoman
- 79% z adim1991
mrOther:
- 89% z Umbastycznym
- 89% z adim1991
- 88% z Amarantą
- 84% z Otherwoman
- 83% z Lionem
- 81% z Flakiem
Najlepsze porównania:
- 92% Flaku z Lionem
- 90% Otherwoman z Amarantą
- 89% Otherwoman z Umbastycznym
- 89% Umbastyczny z Amarantą
- 89% Umbastyczny z mrOtherem
- 89% adi1991 z mrOtherem
Najgorsze porównania:
- 78% Flaku z adim1991
- 79% adi1991 z Lionem
- 81% Lion z Otherwoman
- 81% mrOther z Flakiem
- 81% Otherwoman z adim1991
Najwięcej dokładnych identycznych ocen:
- 4 - Umbastyczny z Amarantą
- 4 - Flaku z Lionem
- 4 - adi1991 z mrOtherem
Najmniej dokładnych identycznych ocen:
- 0 - mrOther z Umbastyczym
- 0 - Lion z adim1991
Uwielbiam filmy postapo i wybierając ten bałam się, że nie spełni moich oczekiwań (sama nie wiem dlaczego). Na szczęście jednak okazało się, że film zatrzymał mnie przy ekranie tak bardzo, aż nie mogłam odwrócić spojrzenia. Te półtora godziny minęło ekspresowo i mam nadzieję, że wam też się tak spodoba.
Cieszy mnie motyw drogi i trudności związanych z przemieszczaniem się z miejsca w miejsce, bo to zawsze najbardziej lubię w filmach tego typu.
Ładnie pokazali we mgle na początku jak uciekinierom "Łowcy" depczą po piętach. Te poczucie zagrożenia i strachu towarzyszące całej grupie. Wszystko było przeciwko nim. Głód, brak schronienia, choroby, zmęczenie, niesprzyjająca pogoda.
Uwielbiam takie klimaty. Klimaty wywołujące poczucie beznadziejności. Klimaty stresujące i przygnębiające. Z tym właśnie powinna się kojarzyć postapokalipsa, więc stwierdzam, że film ładnie sobie z tym poradził. Pokazał surowy obraz tego co może się wydarzyć i chociaż motyw kanibalizmu jest już dość częsty, to mimo wszystko dobrze się historię oglądało.
Jedynie do czego mogę się przyczepić to postaci Mary.
Nie przepadam za takimi charakterami. Momentami wydawała mi się strasznie sztuczna i kreowana wręcz na siłę. Jakby połknęła kija razem ze szczotką, który uniemożliwia jej otworzenie gęby i powiedzenie czegoś.
Film zakończyłam z rozdziawioną japą, więc innej oceny nie może być.
Czemu nie 10? Bo bardzo rzadko daje tę ocenę.
Ps. Filozofom obniżam ocenę na 7.
ps2. totalnie muszę zagrać w pbfa w takich klimatach!
Uwielbiam takie klimaty. Klimaty wywołujące poczucie beznadziejności.
Ja niespecjalnie, jak można uwielbiać klimaty wywołujące poczucie beznadziejności? Mi wystarczy, że stan zaawansowania mojej pracy magisterskiej wywołuje poczucie beznadziejności...
Film dziś obejrzę to zobaczymy
We are all evil in some form or another, are we not?
Generalnie bardzo podobne do TWD, właściwi wygląda niemal jak jeden z odcinków. Niestety widac też, jaką przewagę ma tu serial w prowadzeniu takich historii... Jeśli chodzi o film podobał mi się tylko klimat. Faktycznie był nieźle oddany przez kolorystykę, muzykę i ujęcia, ale to by było chyba tyle, jesi chodzi o plusy.
Jeśli chodzi o sam pomysł, to w sumie, jak pisałaś, nic szczególnego Widzieliśmy to wiele razy w dodatku w bardziej rozwiniętej formie (jak właśnie TWD).
Film składa się właściwie dwóch części: pierwszej, gdzie nic się nie dzieje, i drugiej, gdzie dzieje się wszystko na raz. Mimo tego, nie odcułam, żeby w tym filmie za wiele się działo, paradoksalnie, bo połowa filmu opierała się na strzelaninie w środku nocy, więc nawet nie wiele widziałam na ekranie... Sama walka z ludożercami mnie nie ruszyła. W ogóle dali kilka przebłysków z ich obozu, które były takie trochę z dupy. No nie wiem, ja bym chętniej zobaczyła więcej scen z ich perspektywy, bo tak to niestety zostali ukazani jako kolejna randomowa grupka złoczyńców, którzy zostają wystrzelani jak kaczki. Było do tego kilka trochę dziwnych nietrzymających się kupy scen, jak choćby wysłanie tego chłopca na zwiady. No lol ale żaden ojciec nie wysłałby swojego dziecka do obozu wroga. Po pierwsze do czegoś takiego potrzeba osoby doświadczonej i znającej się na rzeczy, po drugie jest to na tyle niebezpieczne, że nie ryzykowałby życie dziecka. Jak dla mnie to wyglądało tylko na pretekst do tego, by kanibale pozostali na stanowiskach i walczyli do utraty ostatniego człowieka.
Bardziej podobała mi se tylko ostatnia scena, ale tez do czasu. Fajne było to, że paradoksalnie przetrwałą tylko Mary, kóra nie dość, że poszła na pierwszy ogień to była postacią nie taką całkiem pozytywną. O wiele bardziej podobałoby mi sie jednak, gdyby na końcu pokazali, że odeszła wraz z ta dziewczynką, a nie oderwała jej głowę (lol). To byłoby bardziej kontrowersyjne i nieco symboliczne. No ale jest jak jest.
Jeśli chodzi o moty drogi, to spoko, chociaż ja wolę go w wersji książkowej. Amaranta, jak lubisz ten motyw, naprawdę bardzo polecam ci przeczytać Bastion - ponad 1000 stron z motywem drogi
Aktorstwo było takie sobie. W sumie nie było tam żadnej postaci, która jakoś by się wg mnie wyróżniła.
Waham się trochę miedzy 6 a 7...
Niech będzie 7 za dobry klimat
We are all evil in some form or another, are we not?
Powinien być Rocky, ale jest Dzień Tak więc film zaczął się obiecująco, ale potem wszystko zaczęło się rozmywać, jakby brakowało pomysłów na zawiązanie akcji. Problemem jest to, że prawie wszystko dzieje się tutaj według pewnych schematów (za wyjątkiem śmierci Charliego, bo to mnie autentycznie zaskoczyło więc duży plus): mamy grupkę tych dobrych i tych złych, uciekinierów i łowców, melancholijne wspomnienia, obowiązkowy kanibalizm oraz zderzenie nadziei i wiary z logiką i wyrafinowaniem, z czego ta pierwsza przegrywa (symboliczna śmierć Charliego) i staje się jasne że liczy się tylko przetrwanie. Na plus surowość i brak pierdolenia w zbędne poprawności czyli dzieci mordują i dzieci są mordowane i wszystko się zgadza. No i samo zakończenie, chociaż ta lalka z odciętą głową była zabawna. Niestety po za tym film strasznie się nad sobą użala, do tego stopnia, że pod koniec chciało mi się już rzygać, a gdyby trwał tak ze 2 godziny to nie wiem czy bym wytrzymał. Te wszystkie zagrywki na emocjach widza są dla mnie nieprzekonujące, np. ten gościu co najpierw wysyła całą gromadę tych swoich pastuchów na śmierć, a potem jednak stwierdza, że warto puścić własne dziecko a nuż się uda, a jak dzieciak umiera to wielki płacz. Gdzie tu logika? Dziecko oczywiście umiera przez przypadek, bo czarna akurat wpada w histeryczny (kompletnie niezrozumiały!!!) szał bo blondyna się na nią popatrzyła a nie powinna bo jej nie wolno no i ojezus maria zabiłam dziecko. Co ty zrobiłaś? - pyta Adam. Ej sorry, ale to naprawdę było słabe Druga sprawa: relacje między Adamem, a Mary też na minus. Zaczęło się od wycinania skóry z nogi, a skończyło prawie na związku (prawie na szczęście). Przecież to było wiadome że ona chce im pomóc i nie wiem po co ten cyrk. Za dużo ckliwości, grania na emocjach i takiego uświadamiania widza na każdym kroku jak to jest źle i smutno i wszystko na siłę. Sami bohaterowie nie pomagali zbytnio, bo zostali zrobieni na zasadzie zgłoszeń do aktualnego MP, czyli podaj trzy cechy charakteru i postać gotowa. Film jednak nie był zły, skończył się w odpowiednim momencie, trwał na tyle długo żeby melancholijno-depresyjny materiał zużył się do cna, ale na tyle krótko by nie popaść w autoparodię. Muzyka i klimat raczej na plus, chociaż były nieco podkoloryzowane podobnie jak cała reszta. Film bardzo kojarzy mi się z "Drogą" i to jest taka trochę gorsza wersja "Drogi". Do momentu śmierci Charliego było naprawdę dobrze i już myślałem, że uda się zrobić jakieś subtelne i niebanalne kino, ale za oceanem rzadko się to zdarza, więc wyjątku nie było. Film jakich wiele było i jakich wiele jeszcze będzie. 5/10.
np. ten gościu co najpierw wysyła całą gromadę tych swoich pastuchów na śmierć, a potem jednak stwierdza, że warto puścić własne dziecko a nuż się uda, a jak dzieciak umiera to wielki płacz. Gdzie tu logika?
nom, tez o tym pisałam, dla mnie to było najbardziej nielogiczne z całego filmu...
Za dużo ckliwości, grania na emocjach i takiego uświadamiania widza na każdym kroku jak to jest źle i smutno i wszystko na siłę. Sami bohaterowie nie pomagali zbytnio, bo zostali zrobieni na zasadzie zgłoszeń do aktualnego MP, czyli podaj trzy cechy charakteru i postać gotowa.
No i to jest właśnie minus dla filmu, bo TWD, które utrzymane jest w podobnym tonie, jest o wiele lepsze, ale serial daje czas na rozwinięcie bohaterów. To samo dotyczy tego całego gani ana emocjach - nie ma potrzeby robić tam na siłę nic ckliwego, bo jeśli siedzi się w historii już dłuższy czas, to żadne sztuczne zabiegi nie są potrzebne, by wywoływać emocje.
We are all evil in some form or another, are we not?
Film bardzo kojarzy mi się z "Drogą" i to jest taka trochę gorsza wersja "Drogi"
Po części się zgodzę, chociaż w Drodze zawiodła mnie końcówka filmu, gdzie z dupy pojawia się cała rodzina i przygarnia sierotę. Powinien odejść sam i zostawić widza z niewiadomą, bo dzieciak mógł zginąć za godzinę albo dożyć wieku dorosłego.
O wiele bardziej podobałoby mi sie jednak, gdyby na końcu pokazali, że odeszła wraz z ta dziewczynką, a nie oderwała jej głowę (lol)
Dobrze zrobiła. Gówniara zasłużyła
Pewnie zadźgałaby ją nocą, żeby zjeść... w zasadzie to czy tam nie mignęła krótka scenka z nożykiem zaciskanym w dłoni dziewczyny? Jakby się szykowała do poderżnięcia gardła od tyłu, a Mary ją ubiegła.
Pewnie zadźgałaby ją nocą, żeby zjeść... w zasadzie to czy tam nie mignęła krótka scenka z nożykiem zaciskanym w dłoni dziewczyny? Jakby się szykowała do poderżnięcia gardła od tyłu, a Mary ją ubiegła.
Tak chyba było
We are all evil in some form or another, are we not?
Amaranta napisał/a:
w zasadzie to czy tam nie mignęła krótka scenka z nożykiem zaciskanym w dłoni dziewczyny? Jakby się szykowała do poderżnięcia gardła od tyłu, a Mary ją ubiegła.
No tak tylko to był taki ostry kamyk, ten sam którym atakowała wcześniej czarną. Mary ją ubiegła, a nie zabiła ot tak.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.