Róbcie swoje TOPki. Dziękuję za konstruktywne komentarze odnośnie mojego rankingu. To czy żyję to już moja prywatna sprawa i proszę tego tematu nie poruszać. A już na pewno nie w tym temacie bo tu dyskutujemy o czymś innym. Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli.
1. Rozpierdol Masakra pod Sioux Falls - Fargo 2x09 The Castle
To był jedyny rozpierdol gdzie nie wiedziałam, czy mam się bardziej śmiać, czy przejmować, bo był totalnie odjebany w kosmos, przy czym owo słowo na "k" nie jest przypadkowe. Do tego totalnie zakręcone nawiązanie do prawdziwej masakry pod Sioux Falls
2. Rozpierdol pod Shipwreck Cove - Pirates of Carribean - At World's End
Bo lubię napierdalanie się szablami na statkach (statki w ogóle są fajne), a to był chyba najbardziej spektakularny rozpierdol w Piratach
3. Rozpierdol w Dharmaville - Lost 4x09 The Shape of Things to Come
No bo Keamy, no bo Ben, no bo Alex, no bo dymek, lol
4. Dinorozpierdol w Parku Jurajskim - Park Jurajski
Dinozaury fajnie wpierdalały ludzi
5. Krwawy Rozpierdol u Freya - Gra o Tron 3x09 The Rains of Castamere
Na wyróżnienie zasługują:
- rozpierdol pod Isla de Muerta - Prates of Carribean - The Curse of the Black Pearl
- rozpierdol w Fargo 1x06 Buridan's Ass, czyli najlepszy przepis na morderstwo
- rozpierdol w lasku pod Fargo - Fargo 2x05 The Gift of the Magi
- rozpierdol w finale 4 sezonu Lost
- rozpierdol w Terminus i w sumie wszystkie rozpierdole 6 sezonu TWD
- rozpierdol nad Czarnym Nurtem - GoT
- jakieś rozpierdole w BB były fajne, ale słabo je pamiętam
- rozpierdol w Langley - Homeland 2x12 The Choise
i pewnie coś jeszcze, czego teraz nie pamiętam
Celowo nie dałam rozpierdolu o Hogwart, bo... to jest chyba najmniej lubiana przeze mnie częśc HP, a w szczególności w wersji filmowej...
Opisy rozpierdoli książkowych pominęłam, ale mogłabym wyróżnić np. rozpierdol za Murem w GoT (wersja filmowa jest do dupy) oraz Krwawy Rozpierdol (w filmie był dobry), rozpierdol w Ministerstwie Magii (w filmie był chujowy).
We are all evil in some form or another, are we not?
Dobra, to tak, jak pisałam, zamieszczę tu TOP5 postaci z MP10
1. Elena Larinova - Amelia
Pierwsze miejsce w edycji całkowicie zasłużone. Gdybym miała decydować, to mój wybór byłby właśnie taki. Amelka stworzyła nie tylko świetną postać - oryginalną i dość specyficzną, a jednocześnie nie przegiętą, ale także pisała bardzo dobre posty. Postać Eleny bardzo do mnie przemawiała.
2. Daniel Faraday - Furfon
Tę postać dałam na drugim miejscu, tylko dlatego, że najbardziej z całego MP lubiłam wątki na linii Elena - Daniel. Świetnie się to czytało i niejednokrotnie nieźle się ubawiłam. Furfonowi jednak nie udało się dokonać tego, co Amelii. Na początku widać było, że kompletnie nie idzie mu gra. Potem było lepiej, gdy wpadł na pomysł z chatką - to jeden z moich ulubionych wątków MP. Czytanie o ześwirowanym Danielu i jego perypetiach z Larionovą to była czysta przyjemność. Potem mam wrażenie, że Furfon trochę przegiął. Zwłaszcza akcja z porwaniem wszystkim kandydatów. Furfon załatwił na amen grupę kilku osób dwoma postami. Gdyby dziś ktoś coś takiego zrobił, byłaby niezła gównoburza. Do tego pisanie szło mu nieporównywalnie gorzej od Amelki...
3. Bernard Nadler - adi
Kolejna postać w stylu Faradaya. Totalnie przegięta. Ale jego zamek z papai... stał się kultowy o rozpoczął pewną znaną wszystkim modę
4. Meredith Stevens - Muminka
Nie przepadałam jakoś mocno za postacią Mer, ani za stylem Muminki, ale trzeba przyznać, że była to porządna postać i konsekwentnie wykreowana i poprowadzona aż do końca. Do tego Muminka miała kilka fajnych postów/pomysłów.
5. Lincoln Malecky - Lincoln
Postać, której w sumie nie dało się lubić, kompletnie nie zaangażowana, zajmująca się jedynie Aną Lucią. Ale... niektóre posty Lincolna rozjebywały system po prostu
lol z wymienionych osób, tylko adi pisze dalej w MP...
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman napisał/a:
Peter jest spoczko, ale dlaczego Gold na 3 miejscu wrrr
bo na 1 i 2 jest Piotruś i Regina <3 Regina to najlepsza postać pierwszoplanowa
nie bo zlamiła i teraz lubi Snow i jest dobra ;p
ale i tak najlepsza z tek zgrai zbawców świata ;p
no widzisz, cały dryg w tym, że Regina jest dobra zarówno po ciemnej jak i jasnej stronie
Rumpel jako Dark One jest spoko, zaś bez mocy (czyli praktycznie całe pół sezonu) jest po prostu żałosny
Otherwoman napisał/a:
Peter jest spoczko, ale dlaczego Gold na 3 miejscu wrrr
bo na 1 i 2 jest Piotruś i Regina <3 Regina to najlepsza postać pierwszoplanowa
nie bo zlamiła i teraz lubi Snow i jest dobra ;p
ale i tak najlepsza z tek zgrai zbawców świata ;p
no widzisz, cały dryg w tym, że Regina jest dobra zarówno po ciemnej jak i jasnej stronie
Rumpel jako Dark One jest spoko, zaś bez mocy (czyli praktycznie całe pół sezonu) jest po prostu żałosny
Ale on bez mocy nie przeszedł an dobrą stronę tylko kombinował, jak się odegrać i jak zwykle zrobił to z powodzeniem nawet BEZ mocy. A Regina przecież nigdy nie była w takiej sytuacji. Zawsze posiadała moc, tylko sie złamała i zaczęła śnieżkować...
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman napisał/a:
Peter jest spoczko, ale dlaczego Gold na 3 miejscu wrrr
bo na 1 i 2 jest Piotruś i Regina <3 Regina to najlepsza postać pierwszoplanowa
nie bo zlamiła i teraz lubi Snow i jest dobra ;p
ale i tak najlepsza z tek zgrai zbawców świata ;p
no widzisz, cały dryg w tym, że Regina jest dobra zarówno po ciemnej jak i jasnej stronie
Rumpel jako Dark One jest spoko, zaś bez mocy (czyli praktycznie całe pół sezonu) jest po prostu żałosny
Ale on bez mocy nie przeszedł an dobrą stronę tylko kombinował, jak się odegrać i jak zwykle zrobił to z powodzeniem nawet BEZ mocy. A Regina przecież nigdy nie była w takiej sytuacji. Zawsze posiadała moc, tylko sie złamała i zaczęła śnieżkować...
bo Regina wolała przystać do bohaterów i znaleźć swoje szczęśliwe zakończenie, w przeciwieństwie do Rumpla, który stawia swoją moc ponad miłość do Belle
Otherwoman napisał/a:
Peter jest spoczko, ale dlaczego Gold na 3 miejscu wrrr
bo na 1 i 2 jest Piotruś i Regina <3 Regina to najlepsza postać pierwszoplanowa
nie bo zlamiła i teraz lubi Snow i jest dobra ;p
ale i tak najlepsza z tek zgrai zbawców świata ;p
no widzisz, cały dryg w tym, że Regina jest dobra zarówno po ciemnej jak i jasnej stronie
Rumpel jako Dark One jest spoko, zaś bez mocy (czyli praktycznie całe pół sezonu) jest po prostu żałosny
Ale on bez mocy nie przeszedł an dobrą stronę tylko kombinował, jak się odegrać i jak zwykle zrobił to z powodzeniem nawet BEZ mocy. A Regina przecież nigdy nie była w takiej sytuacji. Zawsze posiadała moc, tylko sie złamała i zaczęła śnieżkować...
bo Regina wolała przystać do bohaterów i znaleźć swoje szczęśliwe zakończenie, w przeciwieństwie do Rumpla, który stawia swoją moc ponad miłość do Belle
On chce mieć po prostu jedno i drugie. Też bym nie rezygnowała z takiej mocy ;P
We are all evil in some form or another, are we not?
Jako, że seriale tego zajebistego sezonu jesienno-zimowego już się skończyły, szybki topik najlepszych sezonów
1. sezon 2 Fargo
Jak dla mnie absolutnie bezkonkurencyjny. Dzięki niemu Fargo trafiło do mojego TOP3. Sezon genialny i tyle
nic
nic
nic
2. 6 sezon The Walking Dead
To zdecydowanie jeden z najlepszych sezonów tego serialu, jeśli nie najlepszy. Nie wiem, jak inni, ale ja osobiście nie jestem w stanie wskazać ani jednego słabego odcinka w tym sezonie, a w poprzednich wiadomo, że różne bywało.
3. 4 sezon House of Cards
HoC miecie w tym sezonie równie dobrze. O niebo lepszy od sezonu 3 i porównywalny z dwoma pierwszymi.
4. 5 sezon Homeland
Porządny sezon i tyle. Nieco słabszy od HoC, ale stoi tuż za nim.
nic
5.5 sezon Once Upon A Time i 5 sezon AHS (Hotel)
OUaT w sumie utrzymuje cały czas ten sam poziom.
AHS po pilocie rokowało naprawdę nieźle. Wyszło tylko dobrze, ale sezon zdecydowanie lepszy niż Freakshow.
We are all evil in some form or another, are we not?
Z reguły nie jestem fanką związków w serialach, bo są albo przesłodzone, albo drętwe, albo irytujące, albo psują bohaterów... Jest jednak kilka takich, które przykuwają uwagę i z przyjemnością mi się je ogląda
1. Francis Underwood i Claire Underwood - House of Cards
Absolutny numer 1! Relacja tych dwóch postaci to absolutny majsterstyk i są nie tylko najlepsza parą, ale jednym z najlepszych duetów w ogóle. Te postacie praktycznie się uzupełniają i jedno bez drugiego wiele traci (a zwykle przecież bywa odwrotnie, to w związkach postacie tracą). Co ciekawe, nie przepadam szczególnie ani za Francisem, ani za Claire, ale razem są po prostu fenomenalni.
2. Root i Shaw - Person of Interest
Jakoś mam słabość do tej pary. Lesbijski związek psychopatki z socjopatką po prostu ujął mnie za serce
3. Desmond David Hume i Penelope Widmore - Lost
Cóż, wiele nie trzeba mówić. Pewnie każdy marzy o tego rodzaju miłości. Była ona ukazana w sposób poruszający, a nie przesłodzony i przedramatyzowany jak te wszystkie jaty/skaty.
4. Gold i Belle - Once Upon a Time
Uwielbiam Golda, lubię Belle. Razem są zupełnymi przeciwieństwami, ale w końcu to Piękna i Bestia. Poza tym ich specyficzny związek naznaczony jest pewnego rodzaju syndromem sztokholmskim, co dodaje mu smaku
5. Sawyer i Juliet - Lost
W sumie nie wiedziałam, co dać na ostatnie miejsce. Jest wiele związków takich dość przyjemnych, ale raczej neutralnych. Z racji też, że najbardziej zżyłam się z Lost, daję Suliet. Jeśli kiedyś byłam fanką którejkolwiek z tych słynnych czterech par, to było to Suliet
We are all evil in some form or another, are we not?
Pora na topkę mojego ulubionego (bądź jednego z ulubionych) reżysera.
5. Tańcząc w ciemnościach; Dancer in the Dark
Dlaczego dopiero na piątym? Otóż film ten za bardzo przypomina mi Zieloną milę. Baaardzo podobny w tematyce i sposobie wyrazu. Poza oczywiście formą musicalu "Tańcząc...". W odróżnieniu od Liona, nie jest to zresztą nawet mój ulubiony musical. Film jest dobry, ale jak dla mnie nic ponadto. Von Trier podejmuje swoją ulubioną tematykę kobiety i jej problemów (po Mandrley miał z tym skończyć, ale zamiast tego nakręcił jeszcze Melancholię, dwie Nimfomanki i Antychrysta, ok..), poświęcenia, krytyki społeczeństwa. Bardzo podobne jest do tego filmu Przełamując Fale (główne bohaterki są niesamowicie podobne) , z tym, że ja właśnie wolę ten drugi film. Dlaczego? Otóż dlatego, że Tańcząc w ciemnościach jest w gruncie rzeczy dość zwykłym filmem dla mas. Pamiętam jak masowo oglądali go wszyscy z dobrych prywatnych szkół, sądząc, że są niszową widownią... A tymczasem jest to najnormalniejszy z filmów von Triera. Co nie znaczy oczywiście, że najsłabszy, w żadnym wypadku.
Ulubionym fragmentem, utworem jest oczywiście "I've seen it all". Właściwie był to jedyny fragment, który zapamiętałam po pierwszym oglądaniu (ostatnio zrobiłam rewatch, by móc zrobić tę topkę).
Polecam, bo utwór i choreografia są ładne same w sobie, nawet bez ogladania filmu.
8/10
4. Manderlay
Manderlay jest kontynuacją Dogville. Oceniałam ten film aż dwie oceny niżej od Dogville, ale po upływie czasu mam wrażenie, że dorównuje pierwszej części trylogii amerykańskiej. Jedynie wtórność formy, brak tego rodzaju nowości obniża odrobinę ocenę. Tak więc chyba podniosę ocenę do 9. W Manderlay Grace trafia do kolejnego amerykańskiego miasteczka, które staje się sceną parodii amerykańskiego społeczeństwa. W przeciwieństwie do Dogville film porusza już nie tylko kwestie społeczne, ale także jest mocno polityczny. Ponadto nie jest tak poważny. Jest tu wiele scen komicznych, podobnie jak w 1 cz. Nimfomanki. Von Trier wyśmiewa wprowadzanie siłą demokracji, politykę USA względem problemu niewolnictwa oraz niesienie chaosu, gdzie tylko się da pod pretekstem niesienia cywilizacji zachodu. Tu pewnie też nawiązanie do ataku na Irak. Cały film nie jest tak poważny jak Dogville, a problemy, które porusza traktuje z przymrużeniem oka, czyli tak jak lubię.
trailer:
8,5/10
3. Przełamując fale; Breaking the Waves
Film, o którym już pisałam w temacie klubu. Jest to jeden z filmów, który najbardziej mnie poruszył ze wszystkich filmów, jakie oglądałam. Jak wspominałam, jest podobny do Tańcząc w ciemnościach, ale o wiele mocniejszy. Jego dziwność, chory, jak to określił adi, klimat niesamowicie współgra z tematyką. Jeden z niewielu filmów o miłości, który jakoś głębiej do mnie przemówił. Chyba nie istnieje człowiek, który pozostałby całkiem obojętny po seansie tego filmu...
trailer:
9/10
2. Dogville
O tym filmie chyba pisać nie muszę, bo nie dość że już pisałam w klubie, to chyba każdy go widział.
10/10
1. Królestwo; Riget
Tak, właśnie na pierwszym miejscu Królestwo. Obie części daję jako jeden, choć po rewatchu to ta pierwsza podobała mi się bardziej. Może kogoś dziwić, że właśnie ten miniserial się tutaj znalazł. Jednak to właśnie dzięki Królestwu sięgnęłam po kolejne filmy tego reżysera. Ponadto jest to jedyna produkcja, którą oglądałam więcej niż 2 razy, w przypadku cz.1 nawet więcej niż pięć, co chyba świadczy samo za siebie. Serial zawiera właściwie niemal wszystko, co lubię: mrok, czarny humor, parodię, dobrą fabułę, dobre aktorstwo, klimat itd. Riget totalnie mnie zachwycił i dzięki niemu pokochałam von Triera, więc oczywiście należy mu się
10/10
intro:
We are all evil in some form or another, are we not?
5. American Horror Story 8/10 4. The Walking Dead 8,5/10 3. Death Note 9/10 2. Twin Peaks 9,5/10 1. Riget 10/10
Widac że dwa pierwsze miejsca zajmuje stare seriale, heh
inne to np. Pamiętniki Wampirów (bo jak to inaczej zaklasyfikować...?)(6/10), The Strain (3/10), 666 Park Avenue (4/10), Opowieści z krypty (7/10), Rodzina Addamsów (7/10) ( tu znowu te starocia najlepsze...)
Oczywiście zamierzam kilka wkrótce nadrobić, wiec lista zapewne się zmieni
Przede mną Stranger Things, Supernatural i Dom grozy
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.