z zaznaczeniem, że mam wiele rzeczy nieocenionych, ale większość jest... poza tym znam mało nowości, więc akurat może jakieś ciekawości popoznaję w tym klubie
Mogę dać lasta na którym jest większość rzeczy które słuchałem. Ostrzegam ze Coldplay jest na pierwszym miejscu, ale po 2011 roku całe 19 odtworzeń tylko.
last.fm/user/wjd1990
Edytowane przez Faraday dnia 13-05-2016 10:36
Na wstępie powiem tylko, że ja oceniam muzykę nie dość że subiektywnie to czysto intuicyjnie, bo zbytnio się na niej nie znam, tak więc nie oczekujcie, że będę pisał tu nie wiadomo co. Co najwyżej osobiste odczucia, co mi się podobało, co nie, ewentualnie jakieś skojarzenia, itp. No ale jestem bardzo ciekaw co będzie miała w tym klubie do powiedzenia np. panda
Anohni - Hopelessness
Zacznę może od tego, że gdy pierwszy raz usłyszałem wokal tej pani, to zacząłem się zastanawiać, czy ta pani przypadkiem nie jest panem Dość niski i dość specyficzny ma głos. W dodatku po chwili stwierdziłem, że jest całkiem murzyński, więc wbiłem w google aby sprawdzić o kim w ogóle mowa i wyszło, że to zupełnie biała brytyjka, a z wyglądu bliżej jej bardziej do jakiegoś chińczyka. No ale dość tych personalnych uwag, przejdźmy do rzeczy. Co do samej płyty to na pewno mi się podobała i pewnie jeszcze jej trochę posłucham w przyszłości, nie ograniczając się tylko do samego poznania na potrzeby tego klubu Dla mnie fajnie to brzmi, jest dość klimatyczne, dość alternatywne i dość pomysłowe. Po pobieżnym przejrzeniu tekstów jest chyba sporo politycznych nawiązań, ale nie zagłębiałem się w to zbytnio. Mój faworyt to zdecydowanie 'Crisis', które od razu do mnie trafiło zarówno muzycznie jak i tekstowo i być może dostanie nawet u mnie serduszko na laściku, kto wie. Cóż jeszcze mogę dodać... Zastanawiałem się co ja jeszcze znam z muzyki, którą można określić jako glitch i wyszło mi że chyba tylko 'The King of Limbs' No i jest jeszcze Bjork, którą jednak dość słabo znam. Momentami miałem nawet trochę skojarzenia z zespołami typu Archive albo Portishead, ale to tak już na wyrost. No i to chyba tyle. Także nie mam za dużo do powiedzenia w temacie tej ambitnej elektroniki, ale mi się to podobało. Na pewno nie zmiażdżyło, ale podobało. Gatunkowo też nie do końca moje podwórko i do wokalu musiałem się trochę przyzwyczaić, ale jest spoko. Warto też dodać, że ta pani gra w chamber popowym zespole 'Antony and the Johnsons', który ma fajne okładki i ogólnie ciekawie wygląda, więc może kiedyś się skuszę
Podsumowując: lepsze od Braci Figo Fagot, słabsze od Radiohead, czyli 7/10.
Zacznę może od tego, że gdy pierwszy raz usłyszałem wokal tej pani, to zacząłem się zastanawiać, czy ta pani przypadkiem nie jest panem Dość niski i dość specyficzny ma głos. W dodatku po chwili stwierdziłem, że jest całkiem murzyński, więc wbiłem w google aby sprawdzić o kim w ogóle mowa i wyszło, że to zupełnie biała brytyjka, a z wyglądu bliżej jej bardziej do jakiegoś chińczyka.
z tego co się orientuję ta pani nie jest panem, ale była
Lion napisał/a:
z tego co się orientuję ta pani nie jest panem, ale była
aa no to wiele wyjaśnia xD
Ona zdaje się dalej jest panem. Zmieniła tylko płeć "artystyczną". Żadnych operacji nie przeszła i prawnie też jest nadal facetem. Ale mówi o sobie i każe mówić do siebie w formie żeńskiej od lat więc psychicznie jest kobietą.
Skoro to forum już takie muzykalno-filmowe to może zapytam nieśmiało czy oglądaliście Eurowizje? Ogólnie kabaret jak zwykle, ale dobrze, że wygrała Ukraina, a nie jakaś Rosja albo Australia. Polska jeden z najlepszych występów i trochę żal, że tylko 7 pkt od "jury", bo można było nawet powalczyć o zwycięstwo... No i ogólnie nudziarstwo nie licząc Gruzji, która się wyróżniała, gdyż chyba pomyliła konkursy:
Ciekawa była też obecność Justina Timberlake'a, aczkolwiek szkoda, że nie zaprosili Radiohead. Mogliby zagrać Burn the Witch i nawet wpasowaliby się tematycznie. Dodatkowo można byłoby zrobić inscenizację palenia czarownic i byłoby widowisko. No ale organizatorzy bez wyobraźni niestety...
Przyznam szczerze, że oczekiwałem na początku czegoś innego. Parę razy pobieżnie słuchałem Antony and the Johnsons i z tego co pamiętałem to były dość smętne, mocno osobiste balladki. Jednak zmiana płci artystycznej była dla ANOHNI wyzwoleniem i mogła zmienić styl oraz pójść w tematy bieżące. Każda piosenka jest w trochę innym klimacie jednak najbardziej się wybijają inspiracje eksperymentalnym elektronicznym RnB i soulem, które jest teraz na topie (FKA Twigs, Jamie Woon, James Blake). Drone Bomb Me kojarzy się trochę z Deerhunterem.
Najlepszym utworem jest wg mnie singlowe 4 Degrees, które dość w sumie prostą piosenkę ubiera w epicki aranż w stylu Woodkida. Do tego dochodzi fajny ironiczny tekst o globalnym ociepleniu.
Plusem, ale zupełnie subiektywnym jest fakt, że głos ANOHNI bardzo mocno przypomina mi wokalistę z Wild Beasts, jednego z moich ulubionych zespołów.
Ogólnie wszystko jest co najmniej niezłe, momentami bardzo dobre, ale to wszystko już gdzieś było, więc daję:
Ocena: 7.5/10 (ja zapoczątkowałem klub, więc oficjalnie ogłaszam, że obowiązują także połówki a jak chcecie to możemy nawet zrobić części dziesiąte jak na Pitchforku )
Najlepszy utwór: 4 Degrees
Najgorszy utwór: Obama
W sumie stwierdzam, że nie bardzo umiem pisać o muzyce, jedynie na zasadzie skojarzeń. Ale bez klubu nie sięgnąłbym po tą płytę, więc nie narzekam.
Faraday napisał/a:
(ja zapoczątkowałem klub, więc oficjalnie ogłaszam, że obowiązują także połówki a jak chcecie to możemy nawet zrobić części dziesiąte jak na Pitchforku )
ja zawsze z dziesiątymi więc popieram, recka jednak będzie później
Dotąd z Anohni miałem tylko raz do czynienia: ze 2 miesiące temu w szkole oglądaliśmy film (bodajże biografię Boba Dylana) i w napisach końcowych leciał jakiś utwór i kanclerz spytał kto to śpiewa, po minucie zgadywania nikt nie wiedział, a po wyjaśnieniu że to Antony & the Johnsons wykładowca polecił się zapoznać z jego historią i twórczością (czego oczywiście nie zrobiłem bo mi się chciało). Ale jak się okazuje od Anohni nie ucieknę
Pierwszy odsłuch:
Oczywiście zaskoczył mnie głos, bo po tym intro w "Drone Bomb Me" można było się spodziewać typowej wysoko miauczącej laluni (w sumie wiedziałem, że Antony to nie bardzo lalunia, ale i tak był zaskok). Po pierwszym utworze nie jestem w stanie stwierdzić czy mi się taki głos podoba.
Po drugim utworze ciągle nie jestem w stanie zdecydować, ale przynajmniej wydaje mi się, że wiem jak mniej więcej będzie brzmiała cała płyta i że najlepszą rzeczą jaką znam w takiej stylistyce jest Björk w erze Homogenic, oczywiście z pominięciem głosu, bo głos i sposób śpiewania mi się kojarzy bardziej z Billie Holliday (serio) i Jeffem Buckleyem, a czasem z wspominanym tu już Blakiem (tyle że Blake to parodia Buckleya ubrana w w elektroniczną skórkę więc się nie liczy) ogólnie taki staroświecki zaśpiew kontrastuje tu z nowoczesną muzyką
Trzeci utwór zaczął się dość dziwnie ("Daddy, daddy, uhm" ), ale jak nabrał rozpędu to zaczęło mi się to wszystko podobać.
Przy czwartym utworze płyta staje się dla mnie przewidywalna, ale słucha się dość przyjemnie.
Piąty tez przyjemny
Szósty dość dziwny, tak jakby się starała zrobić coś oryginalnego, ale nie do końca tu wyszło. Okej, jak już się kończył, to nawet zaczęło mi się podobać, ale to może przez zestawienie z interesującym tytułem
"Violent Man" znowu te starogóralskie zaśpiewy w połączeniu z trapem, dość ciekawie
Kolejne dwa całkiem, całkiem, a przedostatni trochę słabszy.
Ostatni okej, taki closer nie closer, który mógłby byc równie dobrze gdzieś w środku.
Po samym odsłuchu oceniłbym na 6.5/10, bo słuchało się przyjemnie i okej, z drugiej strony na dłuższą metę prawdopodobnie by mnie ten album męczył.
Drugi odsłuch:
Tutaj zacząłem czytać teksty, wgl ja mam tak że podczas słuchania muzyki rzadko kiedy zwracam szczególną uwagę na słowa i często je czytam osobno, a jak już wiem o czym jest rzecz, to tym bardziej sobie nimi nie zawracam głowy podczas samego słuchania, bo wystarczy mi ogólne pojęcie.
Pierwszy utwór i od razu lepiej się słucha po przeglądnięciu całego tekstu, szczególnie gdy jakaś tam wrażliwość piszącego piosenkę jest podobna do własnej. Na plus ciekawy wers "Let me be the first I'm not so innocent Let me be the one The one that you choose from above After all, I'm partly to blame". "Drone Bomb Me" puszczam ileś razy pod rząd, bo mi się już zapętlił w mózgu (obym tylko doszedł do końca płyty, bo ogólnie im bardziej mi się podobają piosenki, tym więcej razy cisnę replay i czasem mija tyle czasu, ze nie dochodzę nawet do połowy albumu ). na RYM poleciała siódemka dla singla (wydanego ku mojemu zaskoczeniu przez Rough Trade <3) i zmuszam się, by iść dalej.
Drugi utwór, drugi singiel i drugi konkretny tekst... Oczywiście motyw jednostki, która widzi co się dzieje źle, ale jest tak naprawdę bezradna (tytuł płyty) jest mile widziany Ta Antony to chyba jakaś xNFx, bo kto inny by się tak przejmował rybkami i lemurami. Kompozycja też mocniejsza niż ta pierwsza, niemal z tą Bjorkowatą/Kejtbuszową pompą (tylko że brzmienie bardziej syntetyczne i głos mimo wszystko mniej mi się podoba). Singlowi daję też 7, ale jest potencjał na coś więcej (oceni czas). jednak pierdolne 8, najwyżej zleci xD jestem ciekaw czy dalej teksty też są takie "zaangażowane"...
...tekst trzeciego utworu znowu jest o konkretnym problemie, ale tym razem poszła w satyrę, przez co podoba mi się jeszcze bardziej Gdyby Ian Curtis potrafił obrócić egzystencjalne problemy w żart tak jak robi to Antony, zapewne nie obchodzilibyśmy wczoraj 36. rocznicy jego śmierci Daddy daddy watch me watch me.
"Execution" jest spoko, bo jest również humor, natomiast tutaj się kończy moja zgoda światopoglądowa z Antonym (ale piszemy tu o muzyce, więc radzę się nie odnosić do tego, poza tym w Krótkim filmie o zabijaniu też nie do końca się zgadzam z wymową, co nie przeszkadza mi w uważaniu tego filmu za świetny).
Nr 5 to pozornie jakaś miłosna pioseneczka, chociaż można by ją ubrać w różne interpretacje (bo nie wiadomo do kogo kieruje swoje słowa, więc ten ktoś może być nawet czymś, jakimś pojęciem lub instytucją co by pasowało do całego albumu). Muzycznie też fajnie, można zwrócić uwagę, że śpiewa tu zdecydowanie jak(o) facet
Obama to chyba najdziwniejszy utwór z płyty, do którego ciągle się nie przekonałem, nawet mimo hipnotycznej drugiej części i Obamą jako mantrą. Btw. zacząłem sobie wyobrażać podobny utwór z tytułem Komorowski albo Kaczyński i musiałem porzucić tę myśl, bo była zbyt absurdalna Aha i znowu Antony śpiewa jako facet, aż się musiałem cofnąć żeby się upewnić i w pierwszych utworach zdecydowanie "jest" kobietą. Zastanawia mnie tylko czemu każe na siebie mówić jak do kobiety, skoro bije od niej androgynia w zależności od konwencji i z tego co mówi Fred żadnych operacji nie przechodziła, no ale nie ma co wnikać
Starogóralski trap "Violent Men" to naprawdę porządny utwór, mógłby być dłuższy. Tekst mocny o ile się gustuje w feministycznej utopii.
"Why Did You Separate Me from the Earth?" mocny, jeden z moich ulubionych, trochę przypomina 4 Degrees.
Crisis podobnie, tylko ten z kolei nawiązuje do pierwszej piosenki. Trochę powtarzalnie z tymi dronami, ale nie będę drążyć w nagrodę, że broni się muzycznie (a końcówka to już namacalna inspiracja outro "Huntera" od Bjork chyba że przypadeg ale nie sondze)
"hopelessness" bardzo spoko, chociaż oryginalnie mi się nie podobał. How did I become a virus?
"Marrow" to tez podobny motyw co z piosenki powyzej. powiedziałbym, ze słabszy tekst i lepszy muzycznie, wiec wychodzi podobnie.
Ocena: 7.5/10 (Frd ułatwiłeś mi zadanie, bo nie wiedziałbym co dać a czekaj jak można dziesiętne to daję 7.6 xD), z zaznaczeniem że u mnie oceny muzyczne się często zmieniają, w zależności od nastroju itp., no ale oceniam za teraz. Muzyka bardziej na 7, bo mogło być ciekawiej (chyba że płyta jeszcze we mnie urośnie co nie byłoby dziwne) a teksty bardziej 8.
no i zachęciło mnie to by poznac antony & johnsons, mimo że to inny gatunek z tego co patrze także panda dobry wybór
I watpie, żebym się aż tak rozpisywał przy następnych płytach (to było głównie z nudów i z ekscytacji czymś nowym), ale przynajmniej wiem, że ten klub może mi się spodobać o ile się nie rozpadnie, bo 4 osoby to trochę ryzyko- jedna wyjedzie na wakacje, druga oleje (a potencjalnych olewatorów to tu mamy ) i koniec...
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.