Wy macie filmweby w miarę zaktualizowane tak? (Pytam bo myślę o wyborze filmu - tak wiem, mam dwa zaległe, ale muszę wyciągnąć na zaliczenie z laborek z maszyn elektrycznych, chce ktoś to zrobić za mnie?)
teraz oceniam na bieżąco to co obejrzałem a jakieś filmy z przed epoki filmweba też pooceniałem, więc większość konkretnych filmów mam ocenione.
wczoraj na kanale Puls 2 emitowany był film Sharknado. nigdy wcześniej go nie widziałem, więc stwierdziłem, że zobaczę, w końcu tematyka zabawna, zwiastuny też.
o zgrozo, jedno z najgorszych gówien jako w życiu widziałem. za produkcję takich filmów powinna być kara 10 lat gułagu. film tragiczny pod każdym względem - miałem nadzieję, że będzie komediowy, ale nawet to nie - ten film miał być chyba poważny
moja ocena 2/10 (bo jednak raz na jakiś czas się uśmiechnąłem + "epicka" rola taty Kevina (tego z Kevin sam w domu))
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Umbastyczny napisał/a:
wczoraj na kanale Puls 2 emitowany był film Sharknado.
Muszę tu obejrzeć. Im niższe oceny tym bardziej jestem zachęcony, a niebawem wyjdzie 3 część, która ma być połączeniem "Ojca Chrzestnego", "Władcy Pierścieni" i "Mrocznego Rycerza", więc powinno być dobrze
Nie widziałem drugiej części, ale po zwiastunie wnioskuję, że twórcy już poszli tam w stronę parodii. A pierwszy film wydaje się być robiony na serio. I przez to oglądanie sprawia naprawdę ból.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Jak udzielałem się w teatrze, to aktorka która nas prowadziła, powiedziała nam, że jeśli chcemy zrobić coś śmiesznego, to na scenie musimy za wszelką cenę udawać, że robimy to na poważnie. Wtedy wychodzi to najlepiej. Tyle w kwestii Sharknado, które ja oglądałem jak komedię typu Świat według Kiepskich i nawet parę razy się zaśmiałem (fakt, że nie oglądałem tego sam ).
Pisałem już o Sharknado. Nie wiem w którym temacie, ale podsumowałem, że z Sharknado jest tak jak z trylogią Martwego Zła- przez niekompetencję i głupi pomysł wyszedł im przypadkiem zabawny film to poszli w stronę komedii w dalszych częściach.
Najlepsza w pierwszej części jest totalna obojętność bohaterów wobec śmierci ludzi z grupy.
Edytowane przez Faraday dnia 10-06-2015 16:16
mrOTHER napisał/a:
Wy macie filmweby w miarę zaktualizowane tak? (Pytam bo myślę o wyborze filmu - tak wiem, mam dwa zaległe, ale muszę wyciągnąć na zaliczenie z laborek z maszyn elektrycznych, chce ktoś to zrobić za mnie?)
Generalnie tak, ale w sumie nie do końca, bo niektóre filmy oglądałam, ale ich nie pamiętam [patrz Miasto Bogów], więc nie dodawałam do filmwebu
We are all evil in some form or another, are we not?
Po raz pierwszy oglądałam ten film w kinie, czyli ponad 10 lat temu. Pamietałam jedynie, że w miarę mi się podobał, ale fakt, że nie zapamiętałam niczego innego tez o czymś musi świadczyć.
Obejrzałam drugi raz i w sumie moje odczucia są podobne.
Film nie jest do końca w moich klimatach, ale jest całkiem niezły.
Najbardziej podobał mi się sposób narracji, prowadzenia fabuły i niektóre ujęcia.
Jako że niedawno skończyłam czytać "Wielkiego Gatsby'ego" to od razu mi się nasuwa podobieństwo narracji. Historia opwiadana jest w pierwszej osobie, ale sam narrator jest praktycznie gdzieś na uboczu, gdyż faktycznie głównymi bohaterami są inni. Narrator jest tylko obserwatorem. I w tej kwestii zgadzam się z Lionem:
Nie nazwałbym Kapiszona/Rocketa centralnym bohaterem, był dla mnie głównie narratorem (w zbyt wielu scenach go po prostu nie było). Najważniejsza była tu całościowa panorama złożona z wielu typków
A fakt, że główny bohater chce zostac fotografem ipracować w gazecie jakoś tutaj nawet ładnie się wpasowuje, bo fotograf to przede wszystkim obserwator świata stojący z boku. Narracja przypominajaca reportaz także świetnie się z tym zgrywa.
Sama tematyka jest w sumie dosyć klasyczna, często poruszana, ale mimo tego dośc interesująca. Kiedyś nawet bardziej lubiłam takie filmy, poruszające tematy najniższych klas społecznych. Teraz gust w sumie mi się trochę zmienił. Zaczęło mnie męczyć oglądanie ludzi żyjących w biedzie bez szansy na inne życie, chyba potrzeba mi więcej optymizmu;p Tutaj jednak trzeba pamiętać, że film porusza pewne kwestie wyjęte z prawdziwego życia.
Po pierwsze: mam pewien problem z konwencją tego filmu. Jestem w sumie trochę zaskoczony, bo spodziewałem się dosadnej wiwisekcji przemocy i gęstego klimatu, a dostałem w miarę lekkie, bezpretensjonalne kino. Można by rzec - rozrywkowe. No i właśnie w tym tkwi pewien szkopuł, bo nie do końca rozumiem czego reżyser chciał dokonać poprzez ten zabieg. Jeśli ten, nazwijmy to - obojętny ton miał na celu zaszokować widza przez pokazanie jak niewielką wartość ma życie człowieka w slumsach, to w moim przypadku nie do końca się to udało, bo film w zasadzie po mnie spłynął, a raczej nie powinien. Z mocniejszych scen zapamiętałem tą w której mały murzyn został zmuszony do zabicia dzieciaka, a najbardziej żal było hipisa Bene, chociaż jak zobaczyłem tytuł rozdziału "pożegnanie Bene" to już wiedziałem że pewnie dostanie kulkę. No i ta luźna forma doprowadziła do tego, że kolejne mordy robiły na mnie co raz mniejsze wrażenie, a przy niektórych scenach bliżej mi było do uśmiechu, ale generalnie dominował brak emocji i to jest mój największy zarzut do tego filmu, oczywiście bardzo subiektywny. Nie twierdze że taka konwencja jest zła (być może nawet lepiej oddaje realia tamtego miejsca niż każda inna), ale mi ona nie podeszła.
A dla mnie to akurat plus tego filmu. Ta konwencja podobała mi się bardziej niż gdybyśmy dostali porcję owego "ciężkiego" klimatu. Z tego typu konwencją jednak zawsze jest problem. W podobny sposób napisane "Na zachodzie bez zmian". Większość osób twierdzi, że ten sposób narracji robił na nich mocne wrażenie. Po mnie natomiast spłynęło to mniej więcej podobnie jak ten film po tobie Nie moge jednak powiedzieć, że robił na mnie jakieś większe wrażenie. Nie potrafię tego właściwie opisać, bo także nie był mi obojętny.
Moim zdaniem najbardziej zbliżone to było do konwencji reportażu/dokumentu, który z zasady jest neutralny i ma jedynie relacjonować zdarzenia. Myślę, że była to bardzo dobrze dobrana forma do czegoś, co ostatecznie ma własnie ukazywać rzeczywistość, jaka jest. A z filmu widać własnie, że pewne zachowania niezgodne z prawem, zbrodnie są tam na porządku dziennym. Skoro jest to codziennośc mieszkańców Miasta Boga i traktują ją stosunkowo obojętnie, nadużyciem byłoby, żeby nam obrazować to jakoś dosadniej. Mamy zobaczyć świat taki, jaki jest, twórcy nie narzucają sposobu odbioru.
Akcja z zabiciem dzieciaka nie może się nie skojarzyć z Lost i Mr.Eko
Daję 7/10, bo film jest dobry, ale nie jest w stanie mnie zachwycić w jakiś szczególny sposób.
Ech, obejrzałem, przeczytałem Wasze posty i widzę, że nie mam nic ciekawego do dodania, bo wszystko już opisaliście. No, ale jakiś ślad muszę zostawić, więc jakoś krótko podsumuję.
Widząc oceny na filmwebie czy imdb mogłoby się wydawać, że powinienem być dobrze nastawiony do filmu, ale tak nie było. Opis jakoś mnie skutecznie do niego zniechęcał, dlatego też dopiero wczoraj obejrzałem, żeby mnie nie wywalono z klubu. No i się pomyliłem, całe szczęście.
Kolejny film z serii "nie moja bajka, nie moje klimaty". Jednak było naprawdę ok i nie nudziłem się przez te 2 godziny.
Po pierwsze nastrój/klimat. Odpowiadał mi, bo nie był zbyt wzniosły czy patetyczny, nie był jakiś zbyt mroczny. Był taki w sam raz, dość luźny, trochę zabawny i frywolny. Do tego stopnia, że niektóre śmierci u mnie również wywoływały uśmiech.
Podobał mi się też sposób narracji, czyli po pierwsze ten podział na rozdzialiki (choć tytułu Pożegnanie Bene czy Początek Końca mocno sugerowały co się wydarzy). I fajnie, że narrator był tylko świadkiem wydarzeń, a nie głównym bohaterem. Ogólnie jego wątek był przez większość czasu mocno poboczny i dopiero w końcówce zyskał na znaczeniu.
Z postaci najbardziej spodobał mi się Mały Ze. Dlaczego? Otóż wszyscy inni schodzili na ścieżkę zbrodni, bo chcieli mieć władzę, bo chcieli się zemścić, bo chcieli jakoś żyć, bo musieli ćpać itd. A Mały Ze? On był po prostu jebanym psychopatą, lubił mordować. Ktoś taki był potrzebny filmowi.
Przesłanie filmu było dość jasne. Jak pójdzie do gangu to zginiesz. Niezależnie od powodów, celów, zachowania - i tak zginiesz. A jak pójdziesz własną ścieżką to osiągniesz sukces i Ci się jakoś poukłada. Może trochę naiwne, może trochę zbyt uproszczone i zbyt optymistyczne, ale jak dla mnie dobry morał i się z nim tak z grubsza zgadzam. I rzeczywiście inaczej możemy to rozumieć to my, a inaczej dzieciaki z brazylijskich, meksykańskich czy jakichkolwiek slumsów.
Film dobry, więc 7/10. Solidny, dość ciekawy, ale dupy nie urwał, fajerwerków nie ma, ochów i achów też nie stwierdzono.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Widząc oceny na filmwebie czy imdb mogłoby się wydawać, że powinienem być dobrze nastawiony do filmu, ale tak nie było. Opis jakoś mnie skutecznie do niego zniechęcał, dlatego też dopiero wczoraj obejrzałem, żeby mnie nie wywalono z klubu
No i własnie gdyby nie klub, to np. sam byś po ten film nie sięgnął
Po pierwsze nastrój/klimat. Odpowiadał mi, bo nie był zbyt wzniosły czy patetyczny, nie był jakiś zbyt mroczny. Był taki w sam raz, dość luźny, trochę zabawny i frywolny. Do tego stopnia, że niektóre śmierci u mnie również wywoływały uśmiech.
No to fakt i ja tez w przeciwieństwie do Flaka uważam to za zaletę
teksty, że ktoś chce się dołączyć do gangu, bo ktoś kopnął go w dupę, albo końcówka z dzieciakami, które wszystkich muszą sprzątnąć nie mogły nie śmieszyć
We are all evil in some form or another, are we not?
Kolejny film z serii "nie moja bajka, nie moje klimaty".
A opisalibyście ty i Otherwoman swoje "klimaty"? Bo nie wiem co dokładnie macie na myśli
To ciężko jest. Ja sama nie potrafię tego dokładnie sprecyzować. Na pewno lubię jak jest duży nacisk na psychologię bohaterów, ale do tego musi być tez odpowiedni klimat (najlepiej jak nie jest do końca realistyczny i nie, wcale nie chodzi mi tu fantasy, ale może być tez surrealizm, czarna komedia, groteska i inne z klimatów "WTF".
Ponadto lubię, jak pojawiają się jakieś wyraziste postacie, no ale to się łączy z poprzednim, a do tego dobre aktorstwo, ale tu tez mam jakieś takie swoje preferencje, na co lubię patrzeć, a na co mniej (ale to jest jakieś takie podświadome, że nie wiem, jak to opisać).
Lubię jak się pojawia problematyka moralna i ogólnie mówiąc dobra i zła (ale nie na zasadzie Smerfy i Gargamel), ale bez zbytniego patosu bo ja jestem człowiekiem zdystansowanym do świata i lubię patrzeć na niektóre sprawy z przymrużeniem oka. Dlatego tzw "ciężkie" filmy niekoniecznie.
Nie przepadam natomiast na czystym naturalizmem, choć oczywiście też czasem mi się coś spodoba, bo to nie ma jednej reguły.
We are all evil in some form or another, are we not?
Kolejny film z serii "nie moja bajka, nie moje klimaty".
A opisalibyście ty i Otherwoman swoje "klimaty"? Bo nie wiem co dokładnie macie na myśli
Mi też będzie ciężko opisać mój klimat xD, ale jakoś spróbuję mniej więcej to wytłumaczyć. Problem wynika stąd, że ten klimat nie jest ściśle zdefiniowany i usystematyzowany.
Widzę, że Otherw pisała o aktorstwie czy postaciach, ale to już dla mnie bardziej dobry/słaby film, a nie klimat.
Na pewno lubię filmy z szeroko pojętej fantastyki, czy to bardziej sci-fi czy fantasy. W sumie nie jestem szczególnym fanem horrorów. Komedie też są spoko.
Chyba łatwiej mi napisać co NIE jest moim klimatem. Na pewno nie lubię na ekranie normalności i realizmu. Dlatego jakieś filmy biograficzne, oparte na faktach mnie zazwyczaj nudzą. (zresztą to tak jak z książkami - już nie pamiętam kiedy czytałem książkę inną niż matematyczna lub z fantastyki)
Dodatkowo nie uważam się za osobę szczególnie dojrzałą () i zazwyczaj jakieś dramaty, filmy psychologiczne, które powinny skłaniać do refleksji - na mnie tak nie działają. Po prostu mnie nudzą i nie powodują żadnych przemyśleń. Zdecydowanie bardziej wolę akcyjniaki, gdzie wszystko wyłożone jest na tacy + jakieś potworki, super technologia, pościgi, wybuchy, sekwencje walk, efekty specjalne i ogólna rozpierducha (proszę traktować to zdanie jako przesadzone xD).
Oczywiście to nie tak, że jak coś jest realistyczne to musi być słabe, bo są wyjątki, ale dużo bardziej wolę fantastykę i łatwiej mnie nią zadowolić.
PS: Idę dziś wieczór na Jurassic World <3
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.