Nie można zbudować komuś gustu. Każdy słucha tego co mu się podoba, tego co dana osoba uważa za wartościowe, jakiś przekaz, tekst trafiający do danej osoby, czy muzyka , która sprawia, że budzą się w niej emocje.
Ja włożyłem w to dużo pracy żeby polubić to czego kiedyś nie mogłem znieść i są tego owoce w postaci takiej, że mogę lubić znacznie więcej albumów, wykonawców, gatunków. Czyli: miałem kiedyś jakiś swój ciasny gust. I to był mój prawdziwy gust. Po czym postanowiłem go rozbudować o nowe, kolejne pozycje. Tak jak miałbyś dom, w którym każdy pokój jest odmiennym stylem muzycznem. Ja dobudowywałem kolejne pokoje. Katowałem to czego nie lubiłem, to co nie było w moim guście, aż w końcu w moim guście już to było. Gust nie jest nieruchomy, można go poszerzać i zmieniać na własne życzenie (czego większość ludzi nie robi dlatego mają wąskie horyzonty). Nie wierzę że masz tak, że jak raz coś przesłuchasz to już wrzucasz do któregoś z koszyków: "mój gust", "nie mój gust". Musiałeś kiedyś coś polubić co wcześniej wydawało ci się dziwne/słabe/głupie Dlatego tylko myślałem, że może chciałbyć polubić coś czego obecnie nie znasz, a mogłoby ci się spodobać.
agusia napisał/a:
LOL Lajon zamilcz i nie odzywaj się nigdy więcej się nie odzywaj, bo ostatnio ostro wkurzają mnie takie odzywki. Nikt Cię nigdy nie uczył, że nie ma czegoś takiego jak słaby gust, czy dobry gust? Tak samo jak nie ma rzeczy ładnych i brzydkich. Ja nie krytykuję tego, czego Ty słuchasz, więc odwal się od tego, czego słucham ja. pr0ste
Ja nie męczę się słuchając Lady Gagi, bo muzyka, której słucham sprawia mi przyjemność. Po co mam się "katować"?
Nie wiem, to tak jakby ktoś jadł tylko chleb i pił tylko wodę mineralną. Po co smakować coś innego skoro to wystarcza? Każda muzyka w inny sposób oddziaływuje na ciebie, dla mnie ciekawe jest doznawanie przyjemności ze słuchania różnorodnej muzyki. Po to właśnie trzeba się dostosować, czego ogromna większość nie ma zamiaru robić dlatego nigdy nie będą w stanie polubić różnych gatunków (i stracą na tym, bo kto wie, może z innego stylu czerpali by jeszcze większą przyjemność). Miałem taki przypadek, że coś za pierwszym razem kompletnie do mnie nie trafiło. Minęło pół roku, włączyłem po raz drugi. Postanowiłem to polubić, poszerzyć swój gust o ten jeden album. Katowałem to dużo razy i z każdym odtworzeniem coraz bardziej to rozumiałem, lubiłem, kochałem. Dziś to jeden z moich ulubionych albumów i nie muszę już katować, słuchanie tego sprawia mi ogromną przyjemność, a jakby tego było mało otworzyło mi to drogę do poznania i polubienia podobnych pozycji. I co, nie warto było? No powiedz sam. To samo z filmami, niektóre po prostu wymagają wysiłku aby zrozumieć, wczuć się, polubić, szczególnie te ciężkie w odbiorze. Gdyby nikt się nie starał to by takie filmy miały ocenę 2/10 na filmwebie. A jednak znajdują się tacy, którzy starają się docenić dobre dzieło mimo że nie zawsze przychodzi to łatwo.
Czym innym jest jednak "wyrabianie" komuś gustu albo jak to ująłeś pomaganie w wyrobieniu gustu. To głupota.
Spytaj Flaka czy to że mu pomagam w poznawaniu muzyki uważa za głupotę. Widocznie jesteś zdania, że jak jest nic się nie wie o muzyce to najlepiej tak pozostać zamiast spróbować wyrobić swój własny smak i pogląd na sprawę.
A to co innego. Jeżeli czegoś nie znam, to skąd mam wiedzieć, czy to lubię?
Ja potrafię po samym opisie filmu i jego gatunkach i twórcach dobrze ocenić czy film mi się spodoba. Z muzyką podobnie, wystarczy że przeczytam trochę o zespole i jego twórczości żeby stwierdzić czy będzie w moim guście (zwykle to się sprawdza).
Hip-hop to subkultura, rap to muzyka, która wchodzi w skład hip-hopu, która muzyką nie jest.
Rap jest przede wszystkim rodzajem ekspresji wokalnej. Rapowanie to przecież czynność, nie słyszałem o jazzowaniu czy rockowaniu jako oficjalnych zwrotach. Na rateyourmusic czyli świetnej i wiarygodnej stronie poświęconej muzyce masz gatunek oznaczony jako hip hop, a tylko dodane jest, że jest także znany pod nazwą rap, ale to bardziej potoczne określenie. To hip hop ma głównie 2 znaczenia: kultura składająca się z czterech czynników i właśnie gatunek muzyczny składający się z wielu podgatunków. Pewnie nie masz zamiaru zmieniać swojego poglądu na ten temat, wydaje mi się jednak, że mam rację
agusi frustracja wynika po prostu z jej słabego gustu
jesteś debilem czy tylko udajesz?
No kogoś kto cię wkurza najlepiej nazwać debilem i po sprawie Ja cię szanuję (mimo słabości twojego gustu), nie wiem natomiast co się z tobą stało, każdego kto ma odmienne zdanie chcesz obrazić? Słowa każdego bierzesz aż tak poważnie?
Ja cię szanuję (mimo słabości twojego gustu), nie wiem natomiast co się z tobą stało, każdego kto ma odmienne zdanie chcesz obrazić? Słowa każdego bierzesz aż tak poważnie?
Możesz nie szanować mnie, ale wara od mojego gustu, bo to jest indywidualna sprawa każdego człowieka. Mów sobie, że jestem głupia, brzydka, zła i żałosna, ale nie masz prawa tak mówić o tym, czego słucham i co lubię, do cholery jasnej! kto dał Ci prawo nazywania mojego gustu słabszym od Twojego? i niby co o tym świadczy? nie wkurwiaj mnie lwie, dobrze Ci radzę.
A słuchaj sobie czego chcesz. Jesteś wielbicielką subiektywizmu, dlatego nie dziw się, to moja subiektywna ocena, że masz słaby gust, a nie jakiś fakt czy coś. Nie trzeba się od razu tak spinać
Czy mam ciąć się żyletką dopóki zacznie mi się to podobać? Nie! Nie gustuje w cięciu się żyletką, spróbuję raz, okej nie było za ciekawie więc tego więcej nie robię.
Jakiś skrajny przykład, cięcie się żyletką prowadzi do samozagłady natomiast powtarzanie muzyki prowadzi do jej polubienia, co jest chyba pozytywną sprawą. Nie widzę, że twoja metoda ani moja była zła, są po prostu inne. Twój gust jest bardziej twój, mój gust jest bardziej szeroki i mogę polubić więcej rzeczy. Nie trzeba od razu krytykować tej innej metody, każdemu pasuje coś innego i niech tak zostanie.
To nie ja muszę dostosować się do muzyki. To muzyka musi być dostosowana do mnie. Nie ważne jaki to gatunek muzyczny, ważne żeby oddawała mój stan ducha, umysłu.
No tak postępują osoby które chcą tylko słuchać muzyki, wybrać to co jest najprzyjemniejsze i najdokładniej "opisujące" danego człowieka. Ja w przyszłości być może będę związany z muzyką na poważnie i w gronie znawców muzycznych jak komuś bym się przyznał, że nie trawię np. jazzu to by był niezły śmiech. Muszę zdobywać wiedzę o każdym gatunku, poprzed polubienie i słuchanie każdego, mnie to po prostu interesuje, ciebie mniej. Ciągle uważam, że to są po prostu inne metody, a niekoniecznie jedna jest gorsza od drugiej, bo mamy po prostu inne cele.
"Ty wielki psie, który odgryzłeś mi nogę, postanowiłem Cię polubić i od dzisiaj dalej możesz mnie żreć dopóki nie przestaniesz i Cię ostatecznie polubię"
Drugi skrajny przykład, który jest podobny do pierwszego, utrata nogi to rzecz negatywna, a poszerzenie gustu pozytywna.
Jeżeli przez całe życie słuchałbyś non stop słów, że tak naprawdę świat stworzył potwór spaghetti również byś w to uwierzył.
Trzeci skrajny przykład, który jest niemal identyczny do dwóch poprzednich. Może nie dociera do ciebie że ktoś z katowania muzyki może odnieść korzyści.
Idąc tą drogą możesz polubić wszystko.
Na tym mi zależy jeśli chodzi o muzykę. O wyzbycie się uprzedzeń, które mnie ograniczają. Nie każdy jest w stanie, ja jestem. I proszę, nie rozpatruj tego jako coś gorszego. To jest po prostu inne, co mi osobiście pomaga, dlatego będę dalej tak robił.
Oglądam cały film skupiając się na tym co się tam dzieje. Jeżeli nie podobał mi się daję mu niższą ocenę i do niego nie wracam, jeżeli mi się spodobał daje wyższą i z chęcią sięgam po niego ponownie.
To samo co w muzyce, nie możesz w takim razie polubić filmów Kieślowskiego (losowy przykład), bo tam nic się nie dzieje, ważne są tylko emocje, psychologia i obrazy filmowe, a ciebie te filmy np. nudzą, dlatego nigdy ich nie docenisz mimo, że są tego warte.
Aha, czyli ja nic nie wiem o muzyce, a Ty jesteś znawcą rozumiem?
to było o Flaku
Nie ocenia się książki po okładce.
To nie jest ocena tylko wstępne rozpoznanie, które z dużym prawdopodobieństwem się sprawdzi. Nie wystawiam ocen na filmwebie przed oglądnięciem filmu. Ale czytając opisy filmów wiem za który się zabrać i dziwnym trafem zwykle wybieram właściwy film.
I widzisz. Ja wolę przesłuchać i wtedy wyrobić swoje zdanie na temat zespołu/płyty/piosenki. Nigdy nie oceniam zespołu po tym co przeczytałem. Prawdziwy artysta broni się tym co robi, a nie tym co o nim piszą.
To doceniasz pracę krytyków muzycznych, czy nie? Zwykle mają coś ciekawego do napisania, swoją opinię, ale obiektywną, nikt by krytyka który nie ma szerokiej wiedzy na wiele gatunków nie przyjmował do pracy. W 95% to co uznane jest przez rzesze krytyków za ważne, wpływowe, innowacyjne, właściwie napisane i wykonane, czyli po prostu dobre, faktycznie takie jest. A inną sprawą jest jak to nazwałeś "wyrobienie własnego zdania" czyli w twoim przypadku polubienie bądź nie, lub rzadziej: próba obiektywnej oceny typu "głównymi artystami rocka alternatywnego są jest REM i U2".
Nikt mi nie wyrabia gustu - to po pierwsze Po drugie, gust sam mi się kształtuje na podstawie tego co mi podeśle Lion. Można to nazwać pomaganiem w poznawaniu ^^ Na początku nie wiedziałem za co się zabrać, więc tak było łatwiej. Muzyki jest dużo i to wcale nie jest takie proste. Najpierw polecił mi "Doollitle", później powiedział o istnieniu czegoś takiego jak RYM i tak jakoś poszło (umówiliśmy się, że ja zakładam konto na RYM, a Lion na FW xD). Niektóre zespoły są mało znane i pewnie nigdy bym się nie dowiedział o nich, np. o Slowdive, który niedawno trafił na listę moich ulubionych. Jetem leniwy, więc nie pogardzę żadną pomocą Ale nikt mnie nie zmusza do czegoś, ani nie mówi co mam słuchać. Gdyby tak było to moim ulubionym zespołem byliby Beatlesi, a tak nie jest.
Kiedyś też myślałem, że można coś przesłuchać/zobaczyć raz i już stwierdzić, czy mi się podoba. Ale tak nie zawsze jest, przynajmniej nie u mnie i nie w przypadku muzyki, której słucham, która nie zawsze jest łatwa w przekazie. Po prostu jestem człowiekiem niezdecydowanym, często zmieniam zdanie. Potrafię chodzić po supermarkecie 15min, bo nie wiem co kupić. To co nie spodobało mi się za pierwszym przesłuchaniem, trafia do mnie za 5-tym Kiedyś zacząłem słuchać "Kid A" i zrezygnowałem po kilku utworach, uznając, że to nie dla mnie. Wróciłem po jakimś czasie z innym nastawieniem i zrozumiałem ten album. Wszystko zależy od podejścia. Czasami patrzysz na coś i mówisz, że jest złe, ale później jak spojrzysz z innej perspektywy to zmieniasz zdanie. Czasami masz gorszy humor i coś ci się nie podoba, a kiedy indziej by ci się spodobało. Tak działa ludzka psychika i dlatego warto dążyć do poznania, zrozumienia czegoś. Nie mówię o "katowaniu", tak jak to ujęliście, ale o zwykłym słuchaniu czegoś więcej niż jeden raz. Można być cierpliwym, a można też coś rzucić od razu w kąt i zapomnieć o tym, mimo, że jest wartościowe. Co jest lepsze? Chyba ta pierwsza opcja. Wiadomo, że nigdy nie polubi się wszystkiego, bo nie wszystko jest dla każdego, ale można zawsze dostrzec coś dla siebie, tam gdzie wcześniej się tego nie widziało. Taką metodę stosował Tarantino, który w swojej twórczości inspirował się nie filmami akcji, ani żadnymi innymi thrillerami, lecz melodramatami z lat 50. Dziwne, nie? On też uważa, że czasami trzeba coś obejrzeć po kilka razy i dostrzec w tym coś wartościowego, bo niektóre rzeczy nie są widoczne na pierwszy rzut oka. Zgadzam się z nim
Bitch please, mój gust to to co ja myślę, a twój gust to głos narodu?
To twoje słowa, które są chyba mocną nadinterpteracją moich.
Lion, przecież jak na razie to ty tu jesteś od krytyki (patrz agusia).
Sam np. śmiałeś się ze mnie, że postanowiłem coś polubić.
ZNAM bardzo dużo gatunków muzycznych. Nie muszę ich lubić, ale je znam. Aby wyrobić sobie opinię trzeba coś poznać i wcale nie musi mi się to spodobać.
W hicie czy shicie kiedyś napisałeś takie słowa "jestem neutralny do jazzu, jeszcze tego nie ugryzłem więc nie wiem co dać". To jak to traktować, znasz jazz i masz o nim jakąś opinię czy nie?
Katowanie (za jakimś śmiesznym internetowym słownikiem, ale oddaje ducha słowa): Bicie, Zamęczanie, Udręczanie, Znęcanie się.
Powinienem dawać to katowanie w cudzysłowie w takim razie. Chodzi mi po prostu o wielokrotnie i z początku nieprzyjemne słuchanie jednego albumu.
Nie potrafisz czytać ze zrozumieniem!
lol
A ja nie mam takich uprzedzeń.
Napisałem tylko, że opis filmu pomaga mi w wyborze dobrej pozycji do obejrzenia. Nie wiem, może ty oglądasz co popadnie nie patrząc na gatunek, twórcę, opis, ocenę.
Obiektywizm w tak szerokiej dziedzinie nie istnieje.
Tak więc jestem zaprzeczeniem twojej teorii. Potrafię oceniać muzykę wyzbywając się jakichkolwiek personalnych uprzedzeń i sympatii.
A jak to zmierzysz?
W świecie muzyki są pewne ustalone zasady oceniania, których trzyma się większość krytyków. I według tych zasad to oceniają. Skoro 95 krytyków na 100 uważa Revolver za arcydzieło, to ciężko znaleźć większy powód dla którego możnaby uznać ten album faktycznie za arcydzieło. Nie ma żadnych maszyn do oceny muzyki, jedyną gwarancją jakości są więc krytycy.
Najprostszy przykład dla debili (bo innego widzę nie jesteś w stanie zrozumieć).
Naprawdę nie musiałeś ale dzięki, milej mi się zrobiło.
Są to zespoły które niejako zapoczątkowały ten nurt muzyczny i odniosły największy sukces w swojej dziedzinie, ale fakt masz rację, to moje subiektywne zdanie na ten temat.
No według mnie były zespoły alternatywne i wcześniejsze, i ważniejsze, i lepsze, ale nie chcę się tu kłócić skoro to twoja subiektywna ocena.
można to łatwo zaobserwować po ocenach jeśli na topie są takie klasyczne albumy jak Sgt. Pepper, VU & Nico czy Pet Sounds. Krytycy bazują bardziej na innowacyjności czy wpływowości dla sceny muzycznej, (przyjęło się, że ważny oznacza dobry) niż na samej technice. Dodatkowo, nie można czepiać się punkowców, że ich muzyka jest mało zróżnicowana i prosta, bo taka ma być i będą oceniani na innych warunkach niż ci z rocka progresywnego, gdzie jak wiadomo inne aspekty się liczą i prostota tam nie będzie ceniona. Muzyka i teksty muszą tylko pasować do ideologii zespołu. Ale to jest chyba oczywiste.
Jacy krytycy? Którzy 95 na 100? Gdzie masz takie badania, podaj źródło. Możemy się tak bawić w nieskończoność.
Nie napisałem dokładnie, bo spieszyło mi się na wykład. Ale w jednym z wywiadów Tarantino powiedział, że oglądał jedną scenę w jakimś filmie (chyba "dziewczyna piętaszek" kilkanaście razy mimo, że była dla niego zupełnie neutralna. Dopiero za którymś razem dostrzegł w niej coś wartościowego. Jakiś fragment, ujęcie, które sprawiło, że pokochał tą scenę i w pewnym sensie zrozumiał ją Sorry, że tak o nim gadam, ale to mój idol, więc to zrozumiałe Nie mniej jednak coś w tym musi być, tym bardziej, że nie powiedział tego byle kto
Casines napisał/a:
Nie rozumiem. Oglądam cały film skupiając się na tym co się tam dzieje. Jeżeli nie podobał mi się daję mu niższą ocenę i do niego nie wracam, jeżeli mi się spodobał daje wyższą i z chęcią sięgam po niego ponownie. OBSERWACJA jest kluczem do właściwych konkluzji, czyli obserwujesz, zbierasz odpowiednią ilość informacji na dany temat i formujesz swoją własną opinię.
No tak, ale z takim podejściem nigdy pewnie nie polubiłbym "Radiohead" i pewnie 50% ludzi na świecie też A takie albumy jak "Kid A", czy "Amnesiac" uznawane byłyby powszechnie za słabe, a tak nie jest Po prostu niektóre rzeczy wymagają więcej czasu i zaangażowania, żeby je zrozumieć (ale o tym już powiedział Lion). Niektóre są proste i niewymagające, np. taki "Oasis", który od razu polubiłem, gdyż jest łatwą w odbiorze muzyką, ale nie ze wszystkim tak jest
chyba by mi życia brakło, jakbym miała wracać do każdego usłyszanego gdzieś albumu/piosenki po kilkanaście razy, żeby się do tego przekonać Podoba mi się, więc słucham ponownie, nie podoba mi się: odkładam na bok, przecież to proste i chyba dość naturalne
No zaraz mnie cholera weźmie z tymi postami. Casines, masz mega plusa u mnie, ale łopatą do głowy nie nakładziesz. Lajon pewnych rzeczy nigdy nie zrozumiał i nie zrozumie, i o ile słucham bardzo podobnej muzyki do niego, tak jego podejścia nie wyznaję w ogóle. Szkoda Lwie, że nie szanujesz ludzi, którym po prostu podoba się co innego, zarozumialcze : ) Nie będę tutaj cytować każdej Twojej wypowiedzi, bo są one trochę śmieszne momentami, poza tym napisałabym praktycznie to samo co Casines. Może tylko tak na Twoim przykładzie - jeśli chcesz sobie tak ukształtować gust i ludziom też go kształtować (gz, sama się śmieję pisząc to), nie zaczniesz od podstaw? Proszę bardzo, od początku muzyki, przejdź przez całą klasykę i każdy gatunek po kolei, skoro chcesz narzucać innym czego mają słuchać. Jak dla mnie Twoje zdanie nie jest nic warte, bo nie masz szerokiego spojrzenia na muzykę, a na pewno nie takiego jak Ci się wydaje. Chętnie buchnęłabym śmiechem w twarz widząc takiego 17-letniego 'kreatora gustów', który coś tam kiedyś tam przeczytał i jakąś wiedzę ma, bo nie twierdzę że nie. Po prostu uważam żeś za malutki żeby pieprzyć takie farmazony jakie tu przeczytałam. Pozdrawiam, Angie.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.