Oceny na filmweb:
panda 9
Faraday 9
Flaku 8
moja znajoma 9
Aha
Film był generalnie dobry.
Z rzeczy na plus na pewno muzyka. Ciekawymi zabiegami były też te bezpośrednie zwroty do widzów. Najpierw mieliśmy chyba samo mrugnięcie prosto do kamery, ale już potem takie jednoznaczne zwrócenie się do osób oglądających. Drugą interesującą rzeczą była ta akcja z pilotem i cofnięcie akcji. Z jednej strony było to intrygujące, świeże. Sprawiało też, że miało się jeszcze większe poczucie beznadziejności. Jak bohaterowie mają przeżyć, skoro można cofnąć akcję i coś zmienić na ich niekorzyść? Z drugiej strony ta scena z pilotem wydaje się jednak trochę dziwna i jakby przesadzona... Mam wobec niej mieszane uczucia, ale plus za oryginalność na pewno się należy.
Z innych rzeczy, na które zwróciłem uwagę to też śmierć George'a Juniora. Wydaje mi się, że jednak najwięcej filmów oglądamy z USA i to takie "nieamerykańskie", żeby załatwić dziecko i to jako pierwsze.
Co do zachowania bohaterów. Rozumiem, że George senior miał złamaną nogę, a bandyci dodatkowo ciągle mieli przy sobie ten kij golfowy, później broń, do tego dochodzi stres i życie swoje i dziecka, ale jakoś zachowanie George'a i Anny wydaje mi się zbyt bierne. Nawet nie próbowali za bardzo czegoś zmienić. I nie jestem rodzicem, ale wydaje mi się, że powinni starać bardziej się chronić syna, czy chociaż go przytulić, zasłonić, cokolwiek. A jakieś większe emocje widzimy tylko w George'u seniorze już po śmierci młodego. Największe pole do popisu miała Anna na tym pomoście, gdzie mogła z pomocą znajomych obezwładnić Paula, a potem w kilka osób pewnie pokonaliby Petera. Oczywiście dochodzi do tego wszystkiego szok itd. więc łatwo się pisze, co kto powinien zrobić w chwili zagrożenia życia.
I rozbawiła mnie scena, w które George siedzi w kuchni i suszy telefon zamiast się schować w piwnicy jak mówił wcześniej czy zrobić cokolwiek
Generalnie film był dobry i podobał mi się, ale nie dostarczył mi mimo wszystko emocji jakich się spodziewałem, los bohaterów był mi trochę obojętny i najbardziej to szkoda mi ich psa.
7/10
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
najgorsze co kiedykolwiek zrobiłem to obejrzenie drugiej wersji tego samego filmu zrobionej przez tego samego reżysera w dokładnie ten sam sposób tyle że po angielsku xD w efekcie czego oryginałowi dałem jakieś 8 a identycznej wersji z Naomi Watts i Timem Rothem jakieś 4 xD
Czytałem o tym filmie i się zastanawiałem jaki jest sens kręcić coś 1:1
Jedyne co przychodzi mi do głowy to odświeżenie formatu oraz przejście na język angielski, co mogłoby powiększyć zasięgi... Ale i tak wydaje mi się to dziwne i niepotrzebne.
EDIT: Pies jest innej rasy, ogromne niedopatrzenie
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Ołkej... Ten film zapewne ma głębszy sens i jakąś oryginalną wizję artystyczną reżysera, ale... do cholery... nie pamiętam, kiedy oglądałam równie irytujący i nudny film jednocześnie. Czułam się, jakbym oglądała połączenie Mechanicznej Pomarańczy z Wujkiem Boonmee...
Przede wszystkim irytowali mnie bohaterowie. I to zarówno rodzinka, jak i dwa przygłupy od jajek. Irytowała mnie totalnie ich bierna postawa (rodzinki) , ich brak mimiki, jakby byli wszyscy na haju, i debilne miny gości w białych rękawiczkach, świadczące o opóźnieniu umysłowym. Do tego wszystko się tak wlokło, że aż miało się ochotę przewinąć film do przodu, zamiast do tylu, jak to było pokazane.
Z plusów:
- Schemat zupełnie sprzeczny z amerykańskimi filmami, zakończonymi kiczowatym happy endem. No ale nie oszukujmy się, kino europejskie często serwuje tego typu produkcje i nie jest to jakoś bardzo oryginalne.
- Ukazanie okrucieństwa nie na wzór igrzysk rzymskich (sorry właśnie skończyłam Quo vadis ), gdzie wszyscy się jarają ludzkim cierpieniem. Tutaj taka ciekawostka. Jakiś czas temu czytałam artykuł w Focusie na temat przyjemności czerpanej z cierpienia. Otóż jest to... normalne. Badania naukowe wskazują, że praktycznie każdy czerpie taką przyjemność, jednak w mniejszym lub większym stopniu. Tak zabawnie było to określone, że każdy z nas jest po trochu psychopatą. I jeśli nie przekracza to pewnych norm, to jest to ok. I właśnie dlatego... istnieje kino/sztuka w ogóle, pozwalające zaspokoić tę potrzebę. Można powiedzieć, że wilk syty i owca cała
Jak to się ma do tego filmu? Wydaje mi się, że Funny Games jakby piętnuję tę ludzką cechę. Oczywiście ma do tego prawo, ale do mnie osobiście średnio to przemawia.
Z innych rzeczy, na które zwróciłem uwagę to też śmierć George'a Juniora. Wydaje mi się, że jednak najwięcej filmów oglądamy z USA i to takie "nieamerykańskie", żeby załatwić dziecko i to jako pierwsze.
No tak, to jest kolejna cecha nieamerykańskości, o której wspominałam.
ale jakoś zachowanie George'a i Anny wydaje mi się zbyt bierne.
No to była masakra.
Największe pole do popisu miała Anna na tym pomoście, gdzie mogła z pomocą znajomych obezwładnić Paula, a potem w kilka osób pewnie pokonaliby Petera. Oczywiście dochodzi do tego wszystkiego szok itd. więc łatwo się pisze, co kto powinien zrobić w chwili zagrożenia życia.
Akurat pod wpływem adrenaliny ludzie są zdolni do wielu rzeczy, a już szczególnie, gdy cos grozi ich bliskim. Też mnie zastanawiało, czemu nie wrzuciła go do wody, albo chociaż... nie powiedziała po prostu, że ten typ to ich oprawca i żeby wezwali gliny. Co on by zrobił sam przy pięciu osobach?
Dałam 4/10, bo mimo pewnych zalet ten film mi się po prostu nie podobał.
najgorsze co kiedykolwiek zrobiłem to obejrzenie drugiej wersji tego samego filmu zrobionej przez tego samego reżysera w dokładnie ten sam sposób tyle że po angielsku
Jesteś masochistą?
We are all evil in some form or another, are we not?
z tego co pamiętam w Ofiarowaniu dość ciekawe jest to, że i chrześcijanie i ateiści mogą go zinterpretować pod siebie i będzie pasowało, zależy kto na co zwróci uwagę
Film kompletnie nie z mojej bajki i był dla mnie ciężki w odbiorze. Z mojego punktu widzenia był przeciągnięty, monotonny, przegadany, zbyt statyczny i nijaki. Sam pomysł wydawał mi się ciekawy, czyli mamy zagrożenie ataku nuklearnego itd. Ale wykonanie i dalsza fabuła? Po prostu nie dla mnie.
Przy czym mogę zrozumieć wysokie oceny i to, że niektórzy wczuli się w to wszystko i zainteresowali kwestiami wiary.
Lion napisał/a:
z tego co pamiętam w Ofiarowaniu dość ciekawe jest to, że i chrześcijanie i ateiści mogą go zinterpretować pod siebie i będzie pasowało, zależy kto na co zwróci uwagę
To prawda i to jest akurat ciekawe, uznaję za plus.
3/10
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Nie wiem, jak to jest... L. von Trier inspirował się w swoich filmach Tarkowskim. Tymczasem filmy von Triera mi się bardzo podobają, a Tarkowski kompletnie do mnie nie przemawia. I nie chodzi nawet o "nudność" (bo i u von Tiera są dłużyzny, np w Antychryście czy Melancholii, która de facto jest podobna do Ofiarowania), ale o samą estetykę obrazu...
No i teraz może mi ktoś wytłumaczy tę podwójną interpretację? Bo dla mnie ten film był religijny w chuj. Sam ten nalot bombowy kojarzy się z biblijną apokalipsą.
A do tej całej religijnej chrześcijańskiej symboliki, domieszane zostały jeszcze jakieś japońskie akcenty, filozofie Nietschego itp. Tylko tak prawdę mówiąc, nie ogarnęłam, co właściwie z tego ma wynikać.
Zdjęcia. Większość pewnie uzna je za arcydzieła. Niestety nie trafiają akurat w moją estetykę.
No nic, 5/10, smuteczek
PS. Czekam na opinie pandy i Liona...
We are all evil in some form or another, are we not?
Ciężko napisać opinię o filmie widzianym 2 lata temu, ale na pewno nie miałem problemu z odczytaniem go na swój sposób (gdyby film był jednoznacznie proreligijny, to by nie dostał ode mnie takich ocen) Prawdopodobnie odebrałem to, co robi główna postać jako żałosne w jakiś sposób
Prawdopodobnie odebrałem to, co robi główna postać jako żałosne w jakiś sposób
Tak to można skomentować każdy film
jesli postac była i religijna i żałosna, to ciężko uznać film za jednoznacznie przychylny religijności, ciężko to zrozumieć? jak ktos chce oczywistej satyry na religie to ma Szymona Pustelnika albo Żywot Briana, Tarkowski jednak robi kino subtelne i wyczytasz z niego to co masz w głowie i to, co film w tobie rozbudzi, tak jak w Stalkerze czy innych filozoficznych slow cinema
Edytowane przez Lion dnia 18-05-2021 21:53
Prawdopodobnie odebrałem to, co robi główna postać jako żałosne w jakiś sposób
Tak to można skomentować każdy film
jesli postac była i religijna i żałosna, to ciężko uznać film za jednoznacznie przychylny religijności, ciężko to zrozumieć? jak ktos chce oczywistej satyry na religie to ma Szymona Pustelnika albo Żywot Briana, Tarkowski jednak robi kino subtelne i wyczytasz z niego to co masz w głowie i to, co film w tobie rozbudzi, tak jak w Stalkerze czy innych filozoficznych slow cinema
A mnie bardziej to wygląda jak na jakiś osobisty testament samego Tarkowskiego. I tak jakoś czuję, że on sam się z głównym bohaterem utożsamiał...
We are all evil in some form or another, are we not?
Prawdopodobnie odebrałem to, co robi główna postać jako żałosne w jakiś sposób
Tak to można skomentować każdy film
jesli postac była i religijna i żałosna, to ciężko uznać film za jednoznacznie przychylny religijności, ciężko to zrozumieć? jak ktos chce oczywistej satyry na religie to ma Szymona Pustelnika albo Żywot Briana, Tarkowski jednak robi kino subtelne i wyczytasz z niego to co masz w głowie i to, co film w tobie rozbudzi, tak jak w Stalkerze czy innych filozoficznych slow cinema
A mnie bardziej to wygląda jak na jakiś osobisty testament samego Tarkowskiego. I tak jakoś czuję, że on sam się z głównym bohaterem utożsamiał...
no to już właśnie zależy, czy kogoś interesuje co autor miał na myśli, czy nie