Otherwoman napisał/a:
[quote]Nie wiem co zrobić z Estonią, bo nie należy ani do Skandynawii, ani nie jest krajem nordyckim, ale z drugiej strony ma duże wpływy stamtąd. Póki co stworzyłem więc osobną kategorię, przy czym pewnie nie będzie w niej za dużo filmów, bo to tylko Litwa i Łotwa jeszcze by była.
Ten film był w ogóle estońsko-polski, więc chyba można wrzucić do wora z krajami nadbałtyckimi.
No to zostawiam tak jak jest, czyli Litwa, Łotwa i Estonia osobno jako kraje bałtyckie, bo tak to geograficznie się przyjmuje. W ostateczności można to jakoś połączyć z Europą Środkową albo Wschodnią, ale to byłoby raczej naciąganie, bo tam to raczej bardziej wpływy niemieckie są...
Niby nie amerykance a już chcą uogolniac, sami widzicie ze się nie da zostawmy tak jak flaku zrobił. Żeby największa lewaczka tego serwisu przekonywała do normalnego traktowania naszego kontynentu a nie jako jeden konglomerat
A co do indiewire ja tam uważam ze cała setka jest zamerykanizowana przeokrutnie, z tego co widzę Niemiłości brakuje, Lanthimos ledwie jeden film, ROZSTANIE NA 45 miejscu no co to ma być, Nie ma tego filmu Viviane chce się rozwieść a to jest w ogóle modern classic imo, the square...
Jak wrócę z Gruzji to rozwinę temat i edytuje tego posta
Edytowane przez panda dnia 23-07-2019 15:08
Żeby największa lewaczka tego serwisu przekonywała do normalnego traktowania naszego kontynentu a nie jako jeden konglomerat smiley
pfff stany to jeden wielki konglomerat
Obrzydliwy i kapitalistyczny!!!!!! Od teraz daje Wam same rumuńskie dramy i nie będzie po jednym!!!
PS. Jak zamierzasz oglądac filmy w Gruzji?
No właśnie od tygodnia nie obejrzałam NIC!!! Nie działa ani aplikacja netflixa, ani hbo go, a w ogóle to wifi ledwo załadowalo mi finał Westworld! Jeśli o to chodzi tęsknie za UE
Estonia i Finlandia razem gdyż Finlandia to nie Skandynawia! a Estończycy to mają bliżej do Finów niż Litwinów i Łotyszy
Byłam w całej 4 i potwierdzam, ale i tak dzielcie
Edytowane przez panda dnia 23-07-2019 17:11
Estonia i Finlandia razem gdyż Finlandia to nie Skandynawia! a Estończycy to mają bliżej do Finów niż Litwinów i Łotyszy
Byłam w całej 4 i potwierdzam, ale i tak dzielcie
No wiem, że nie Skandynawia i wiem, że mają bliżej do Finów, dlatego rozważałem połączenie tego wszystkiego razem, tzn. region nordycki + Estonia.
tak to wiadomo, że będzie po jednym filmie z każdego kraju i po 10 z USA smiley
Do tego te filmy mają mieszane produkcje często...
Nom i szczególnie przez tą mieszaną produkcję robi się to problematyczne. Ja uważam, że podział na regiony jest ok, tylko można go bardziej dopracować. Ale mogę robić też obie listy, czyli kraje osobno i regiony
tak to wiadomo, że będzie po jednym filmie z każdego kraju i po 10 z USA smiley
Do tego te filmy mają mieszane produkcje często...
Nom i szczególnie przez tą mieszaną produkcję robi się to problematyczne. Ja uważam, że podział na regiony jest ok, tylko można go bardziej dopracować. Ale mogę robić też obie listy, czyli kraje osobno i regiony
We are all evil in some form or another, are we not?
Ojej, co to był za film. Miałem po nim straszny mętlik i nie wiedziałem jak ocenić, a to 5 dałem z krwawiącym serduszkiem
Generalnie to był całkiem dobry i ładny film. Podobało mi się w nim sporo rzeczy. Sama wędrówka aniołów, cały ten ich czarno-biały świat, słyszenie myśli ludzi, pomaganie im, ale też brak barw, smaków, zapachów, generalnie zmysłów i tylko upośledzony wzrok... Fajnie też wyszło zastosowanie czarno-białej stylistyki do sfery anielskiej i normalnych kolorów do sfery ludzkiej.
W sumie całość tych wędrówek, słuchanie ludzi jakoś miało tak swój urok podobało mi się to jako pomysł. Jako wykonanie już trochę mniej, było tego po prostu dużo i słuchanie przemyśleń kolejnych osób było dość monotonne i nużące, trudno było się skupić na tych kolejnych wynurzeniach. Dodatkowo takie odniosłem wrażenie, że za mało jest takich czysto przyziemnych o rachunkach, zakupach i dupie maryny, a za dużo takich filozoficznych.
Z innych plusów na pewno postać tego filmowca, spodobało mi się, że "wyczuwa" anioły. Na plus też te wstawki "kiedy dziecko było dzieckiem" - jakoś mnie urzekły.
Na minus, i to spory, cały ten wątek "miłosny", anioł zrzekający się anielskości. Wydało mi się to takie sztampowe, oklepane i przewidywalne.
Całość spodobała mi się jako taka pochwała codzienności. Ja odbieram to jako przesłanie, by cieszyć się chwilą, cieszyć się małymi rzeczami, tym co mamy, tym co nas otacza. Proste i ładne.
Także z jednej strony film mnie zauroczył (mój ulubiony moment to ta początkowa sekwencja w bibliotece, genialna <3) i myślałem momentami o wyższej ocenie, tak do max 7 powiedzmy. Z drugiej niestety był dla mnie dość nużący i mimo ciekawego pomysłu i dobrych zamierzeń, jakoś tak wykonanie sprawiło, ze zerkałem na zegarek i odliczałem czas do końca, seans mnie zmęczył, ale w takim negatywnym znaczeniu. Ale 3/4 to zdecydowanie za mało. Dałem z bólem serca 5/10, bo tak czuję, ze to odzwierciedla moją całościową opinię, ale to generalnie całkiem niezły film, tylko nie dla mnie. Nie umiem tego ubrać w słowa, ale mam nadzieję, że rozumiecie. Nigdy więcej po niego nie sięgnę, ale fajnie, że miałem okazję go poznać.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
no wiec na plus jest to ze zrozumialam chyba dopiero po tym filmie trochę bardziej, jak wygląda kino autorskie i za co jury w cannes daje palmy rezyserom z drugiej strony zdaje sobie tez sprawe, jak bardzo oryginalność spojrzenia sprawia na przykładzie tego filmu, że staje się on niezrozumiały, a nawet bełkotliwy
Dałem z bólem serca 5/10, bo tak czuję, ze to odzwierciedla moją całościową opinię, ale to generalnie całkiem niezły film, tylko nie dla mnie. Nie umiem tego ubrać w słowa, ale mam nadzieję, że rozumiecie. Nigdy więcej po niego nie sięgnę, ale fajnie, że miałem okazję go poznać.
o to to, jak rzadko rozumiem tę opinię właśnie w przypadku nieba nad berlinem
i wgl fajne te Twoje slowa, bardzo mile lubie klub ostatnio
wydaje mi sie, ze rezyser dosc celowo wybiera skrajnie "piśmienną" formę narracji. zaczynamy od kartki, kończymy na niej; wszyscy mówią do siebie niemalże wierszem (co moze mocno nużyć, bo jednak czytanie to nie to samo co słuchanie), pełno tam wyszukanych metafor i tak dalej. no fajnie, nadaje to jakiegoś rytmu, czasem nawet bardzo pasuje, ale czasem zwyczajnie człowieka męczy i nic ten film by nie stracił, gdyby czasem pojawiły się trochę bardziej typowe wypowiedzi, albo zupełna cisza
na bardzo duzy plus praca kamery, bardzo ciekawe wykorzystanie różnych technik w zależności od sytuacji, i super to współgra imo z muzyką, która jest świetnie napisana i jest chyba top3 w klubie
i np mnie sie calkiem podobal ten watek milosny, a bardziej po prostu to, ze bylo to spojne z pragnieniem glownego bohatera, a milosc jest jednak takim archetypem no, nie dalo imo sie tego nie dodac. moze tylko pod koniec jakies wszystko to bylo przeslodzone, zgadzam sie, ale i tak kupuje
podsumowujac fajny filmiak, ale troche za dlugi przy takim ladunku intelektualnym, moze nawet powiedzialabym ze lekko przeintelektualizowany w porownaniu z jego realna trescia
Edytowane przez panda dnia 26-07-2019 17:23
no wiec na plus jest to ze zrozumialam chyba dopiero po tym filmie trochę bardziej, jak wygląda kino autorskie i za co jury w cannes daje palmy rezyserom
No ja mam wrażenie, że głównie dają filmom formalnie wysublimowanym. Tak było też z Pawlikowskim albo Ceylanem, który dostał nagrodę za swój najbardziej formalny film, który jednocześnie jako całość jest chyba jednym ze słabszych w jego dorobku. Ciekaw jak będzie z "Czasem Cyganów"
Co do "Nieba nad Berlinem" to właściwie w większości zgadzam się z Wami. Film jest mega ciekawy od strony formalne. Fajnie, że przedstawiono dwie perspektywy: anielską i ziemską, ale też mi trochę brakło tej drugiej, jakiegoś takiego brudu, codzienności, itd. Cała galeria tych melancholijnych i rozczarowanych życiem ludzi była super i jest to takie moje, coś co lubię. Zgodzę się też, że muzyka jest rewelacyjna. Generalnie jednak o ile doceniam ten film, to nie potrafię się nim szczerze zachwycić. Był dla mnie zbyt poetycki i trochę niestety pretensjonalny, a samo zakończenie zbyt mdłe. Wątek miłosny był ok, wszak z tego powodu główny bohater decyduje się zostać człowiekiem, ale można było go inaczej rozwiązać. Ogólnie jeśli ktoś powie, że ten film to przerost formy nad treścią, to ja nie będę za bardzo z tym polemizował. Ode mnie 7/10.
Przy okazji dodam, że w międzyczasie widziałem jeszcze dwa inne filmy Wendersa, które podobał mi się bardziej, a w szczególności "Paryż, Teksas". No i żałuję trochę, że nie zdecydowałem się jednak dać tego filmu do klubu, bo rozważałem to. Też jest poetycki, ale to jest znacznie bardziej subtelne i przede wszystkim odbywa się na poziomie obrazu, a nie tekstu (dialogi są normalne). No i dla mnie scenariuszowo też o klasę lepiej, dlatego polecam. Oba filmy znacznie się od siebie różnią, ale myślę, że mają coś wspólnego, a mianowicie jakąś taką dziecięcą niewinność, naiwność i marzycielskość. To i też motyw podróży, to elementy w kinie Wendersa (w "Amerykańskim przyjacielu" też się pojawiają), które wyjątkowo mnie urzekają i nie wiem czy nawet nie napiszę jakiejś dłuższej formy na ten temat, bo jest to bardzo inspirujące
No nie jest tak źle. Obawiałam się, że to będzie jakaś mocno przekombinowana nuda. Tymczasem film okazał się być dość subtelny i wyważony.
Tak najbardziej ogólnie można powiedzieć, że opowiadał on o istocie człowieczeństwa. Dobre to było zilustrowane na tle powojennego Berlina, choć jestem pewna, że w każdych innych realiach także dałoby się to dobrze przedstawić.
No to mamy ten świat materialny i duchowy. Jak się okazuje, ten duchowy jest bardziej "wybrakowany". Brakuje w nim życia. Może dlatego przedstawiony jest w czarno-białych barwach. Materialny świat ludzi natomiast jest w kolorowych barwach, bo choć mnóstwo w nim cierpienia, jest bardziej prawdziwy i wyrazisty.
Całość jest dość poetycka i przyjemnie się to ogląda. W sumie nawet się jakoś specjalnie nie wynudziłam... Ładne zdjęcia i muzyka.
PS. okropne te zboczki. Podglądają, macają ludzi, Ciekawe, czy w łazienkach też lubili przebywać. Wszak, jak ktoś siedzi na klopie, ma często różne ciekawe, przemyślenia
PS.2 Scena w klubie była jakby twin peaksowa, czy mi się wydaje?
Dodatkowo takie odniosłem wrażenie, że za mało jest takich czysto przyziemnych o rachunkach, zakupach i dupie maryny, a za dużo takich filozoficznych.
No były takie pierdolety. Jakieś ramki do zdjęć, kurtka, żwir, ciepłe dlonie i inne pierdoły. Non stop mają taki strumień świadomości przeplatający głupoty z jakimiś bardziej filozoficznymi wtrętami. O ile można to tak nazwać. Bo w sumie tak się przecież często myśli.
W sumie te przemyślenia dziecka też mi były dość bliskie. Każdy (?) się chyba kiedyś zastanawiał nad takimi rzeczami. One były właśnie bardziej filozoficzne, niż te strumienie świadomości poszczególnych ludzi. W ogóle wydawało mi się, że też stoją trochę w opozycji do przyziemnych myśli ludzi podobnie, jak te życia tych aniołów do żyć ludzi.
oryginalność spojrzenia sprawia na przykładzie tego filmu, że staje się on niezrozumiały, a nawet bełkotliwy
W którym momencie ten film jest niezrozumiały czy bełkotliwy?
Wg mnie właśnie dość prosty i spójny. Obawiałam się czegoś pokroju "Głowy do wycierania", albo co gorsza europejskiej wersji "Wujka...", a było całkiem przyzwoicie.
o to to, jak rzadko rozumiem tę opinię właśnie w przypadku nieba nad berlinem
Jak już jesteśmy przy bełkotliwości - nie rozumiem zdania
wszyscy mówią do siebie niemalże wierszem
Tam przez cały film to niewiele tego mówienia było. A jak już mówili, to raczej dość normalnie. Takie poetyckie to były raczej głównie te wstawki o dziecku i pierwsza rozmowa z tą kobietą. Tzn w sumie jej monolog.
pełno tam wyszukanych metafor i tak dalej
Po przeczytaniu "Ćmy" Bielawskiego, żadne metafory już nie są dla mnie wyszukane Kurcze, moze coś ze mną nie tak, ale mam wrażenie, że w tekstach Rammsteina jest więcej wyszukanych metafor niż w tym filmie (i nawet tematyka podobna ). Były metafory, ale czy znowu takie wyszukane? Jakoś nie odniosłam takiego wrażenie. Jedynie odczułam lekkie uczucie poetyczności, ale nie było przeginki. Właśnie dlatego zaskoczenie na plus.
wszak z tego powodu główny bohater decyduje się zostać człowiekiem
A nie dlatego, żeby poczuć, jak smakuje życie? Bo ta kobieta to chyba tylko pomogła w podjęciu tej decyzji, którą od dawna w sobie nosił. A miłość no to wiadomo, chyba jeden z najważniejszych elementów życia człowieka i coś, czego każdy poszukuje i chce przeżywać.
No ogólnie film był całkiem dobry i daje mu 7. Ocenę podwyższyła między innymi scena koncertu Nicka Cave'a - ulubiony fragment filmu
We are all evil in some form or another, are we not?
wszak z tego powodu główny bohater decyduje się zostać człowiekiem
A nie dlatego, żeby poczuć, jak smakuje życie? Bo ta kobieta to chyba tylko pomogła w podjęciu tej decyzji, którą od dawna w sobie nosił. A miłość no to wiadomo, chyba jeden z najważniejszych elementów życia człowieka i coś, czego każdy poszukuje i chce przeżywać.
No tak, trochę nieprecyzyjnie to napisałem, ale ogólnie chodziło mi o to, że miłość była kluczowa dla podjęcia tej decyzji.
Ocenę podwyższyła między innymi scena koncertu Nicka Cave'a - ulubiony fragment filmu.
Hmm. Kolejny problematyczny film, który niby był spoko, ale kompletnie nie dla mnie, nie w moim guście.
Zacznijmy od tego, że dla mnie cała tradycja/kultura romska/cygańska jest po prostu odpychająca. Nie wiem czemu, ale tak mam. Jak słyszę ich muzykę to robi mi się słabo i mam ochotę rozwalić głośniki. No cóż, tak mam. Tutaj muzyka też mi się nie podobała za bardzo, ale żeby być uczciwym, tragedii nie było. Muzyka pasowała do całości, ale po prostu nie za bardzo mi się podobała.
Co do samej historii to dość poruszająca. Aktorzy wypadli całkiem spoko, zwłaszcza, że z tego co czytałem, to nawet w dużej mierze nie aktorzy, a jacyś tam lokalni cyganie.
Cóż, generalnie oceniam film jako poprawną opowieść o rodzinie, o trzymaniu się razem, o cygańskiej kulturze (bleh), o wpływie pieniądza na ludzkie życie oraz charakter i zachowanie.
Ot taki zwykły film, który obejrzałem, pomyślałem "ok, w miarę w miarę" i niedługo zapomnę. Nic mnie szczególnie nie poruszyło, nic mnie szczególnie nie zastanowiło.
Duży plus dla babci :3
6/10
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Hmm. Kolejny problematyczny film, który niby był spoko, ale kompletnie nie dla mnie, nie w moim guście.
Zacznijmy od tego, że dla mnie cała tradycja/kultura romska/cygańska jest po prostu odpychająca. Nie wiem czemu, ale tak mam. Jak słyszę ich muzykę to robi mi się słabo i mam ochotę rozwalić głośniki. No cóż, tak mam. Tutaj muzyka też mi się nie podobała za bardzo, ale żeby być uczciwym, tragedii nie było. Muzyka pasowała do całości, ale po prostu nie za bardzo mi się podobała.
Co do samej historii to dość poruszająca. Aktorzy wypadli całkiem spoko, zwłaszcza, że z tego co czytałem, to nawet w dużej mierze nie aktorzy, a jacyś tam lokalni cyganie.
Cóż, generalnie oceniam film jako poprawną opowieść o rodzinie, o trzymaniu się razem, o cygańskiej kulturze (bleh), o wpływie pieniądza na ludzkie życie oraz charakter i zachowanie.
Ot taki zwykły film, który obejrzałem, pomyślałem "ok, w miarę w miarę" i niedługo zapomnę. Nic mnie szczególnie nie poruszyło, nic mnie szczególnie nie zastanowiło.
Duży plus dla babci :3
6/10
Ok nie pisze recenzji. Mam dokładnie to samo
We are all evil in some form or another, are we not?
Hmm. Kolejny problematyczny film, który niby był spoko, ale kompletnie nie dla mnie, nie w moim guście.
Zacznijmy od tego, że dla mnie cała tradycja/kultura romska/cygańska jest po prostu odpychająca. Nie wiem czemu, ale tak mam. Jak słyszę ich muzykę to robi mi się słabo i mam ochotę rozwalić głośniki. No cóż, tak mam. Tutaj muzyka też mi się nie podobała za bardzo, ale żeby być uczciwym, tragedii nie było. Muzyka pasowała do całości, ale po prostu nie za bardzo mi się podobała.
Co do samej historii to dość poruszająca. Aktorzy wypadli całkiem spoko, zwłaszcza, że z tego co czytałem, to nawet w dużej mierze nie aktorzy, a jacyś tam lokalni cyganie.
Cóż, generalnie oceniam film jako poprawną opowieść o rodzinie, o trzymaniu się razem, o cygańskiej kulturze (bleh), o wpływie pieniądza na ludzkie życie oraz charakter i zachowanie.
Ot taki zwykły film, który obejrzałem, pomyślałem "ok, w miarę w miarę" i niedługo zapomnę. Nic mnie szczególnie nie poruszyło, nic mnie szczególnie nie zastanowiło.
Duży plus dla babci :3
6/10
Ok nie pisze recenzji. Mam dokładnie to samo
Czuję się wykorzystany...
A Magnolia spoko, mam to chyba nawet na filmwebie zaznaczone w filmach do obejrzenia
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Hmm bardzo dobry filmiak i dziwie się, że tak niewiele macie o nim do powiedzenia. To co ciekawe tutaj to przede wszystkim dość ekstrawaganckie zestawienie różnych estetyk, które działa. Konwencję filmu można ogólnie nazwać realizmem magicznym. Z jednej strony jest to oczywiście portret Cyganów, raczej dość realistyczny (naturszczycy, język romski, muzyka, itd.), ukazanie kultury, warunków życia, roli pieniądza (nie mam o tym ZIELONEGO pojęcia, więc tu się pewnie panda bardziej wypowie). To wszystko jest oczywiście dość odpychające, ale to raczej reżyser tak właśnie stara się to nam przedstawiać. I to byłby ten realizm, natomiast sfera magiczna objawia się w tych całych marzeniach, snach, poetyckich obrazach, a także w elemencie popkulturowym (czy jak to tam nazwać), który uosabia ten niby lepszy świat, czyli Monroe, Richard Gere, a przede wszystkim Ojciec Chrzestny, do którego Kusturica zaczyna w pewnym momencie dość mocno nawiązywać. Na pewno na pewnym poziomie oba filmy są o upadku jednostki. Losy Perhana mogą się kojarzyć z Michaelem Corleone - obaj, zderzając się z rzeczywistością, zatracają swoją niewinność i marzycielskość i obaj są tym sfrustrowani, ale na ratunek jest już za późno. Może u Kusturicy upadek nie jest aż tak spektakularny i trochę luzu wprowadza komediowy ton całości, ale skojarzenia nasuwają się same. Nawet aktor grający Perhana jest trochę podobny do młodego Pacino (nie sądzę, że to przypadek). Co jeszcze? No w tym wszystkim jest jeszcze jakaś metafizyka, sacrum-profanum, jakieś elementy wyciągnięte z kina Bergmana czy innego Tarkowskiego (początkowa scena monologu tego kolesia o duszy też może się kojarzyć z teatralną manierą Tarkowskiego). No ogólnie ciekawy, powiedźmy że postmodernistyczny mix. Jedyna bariera w moim przypadku to nieznajomość i raczej obojętność kulturowa, ale ogólnie nie jest to jakiś problem, bo film jest po pierwsze dość uniwersalny, a po drugie, tak jak pisałem, czerpie z różnych estetyk, co czyni go atrakcyjniejszym. Jest tutaj kilka naprawdę fajnych scen, pod kątem operatorskim czy ogólnie reżyserskim i kilka cytatów, które zostaną mi w pamięci. Jest też bardzo fajna ostatnia scena z upadającym krzyżem, i tu znów świetny cytat do zapamiętania: "pomogę ci się podnieść, jeśli ty pomożesz mi". Tylko jak Bóg słyszy za chwilę znowu to ludzkie pierdolenie, to ma dość i spada z powrotem xd Ode mnie 8/10.
edit: nie wspomniałem oczywiście o zwierzątkach, które przewijają się praktycznie przez cały film. Nie wiem co one mogą symbolizować? Naturę? W każdym razie są prawie w każdej scenie. Najpierw indyk, który jest powiedziane, że przynosi szczęście, potem gęsi, które z kolei pojawiają się w tych bardziej mrocznych momentach, jest kot, jest koń w ostatniej scenie. Np. ugotowanie indyka może być złym omenem dla głównego bohatera, czy coś w ten deseń.
Edytowane przez Flaku dnia 06-08-2019 12:30