Otherwoman napisał/a:
Bo wiesz, mi się wydaje, że on czuł, że jak zabije Pottera, to będzie mu go trochę brakować. Tak jakby lubił tę zabawę w kotka i myszkę i dlatego odwlekał tę chwilę w miarę możliwości, bo potem to już tylko zabijanie mugoli by zostało
Wytłumaczenie jest takie, że Voldemort jest po prostu archetypicznym bad guyem, który wali bezsensowne przemowy aż mu ofiara ucieknie.
Przypomniała mi się taka anegdotka (pochwalę się jaki ze mnie detektyff). W czasie mojej szczytowej zajawki na Pottera (w okolicach premiery Zakonu Feniksa) udzielałem się jako redaktor na stronie Departamenttajemnic.prv.pl ( czy coś takiego). Wtedy też szukając pomysłów na artykuł wpadłem na genialny pomysł, żeby wejść na stronę urzędu brytyjskiego zajmującego się zastrzeganiem znaków towarowe. Tam znalazłem zastrzeżone jako znaki towarowe tytuły tomów 1 do 5 oraz sporo innych, które wydawały mi się, jak się okazuje słusznie, roboczymi pomysłami na tytuły 6 i 7 tomu.
Pamiętam dwa, które utkwiły mi w pamięci:
"HP and the Serpent Prince"
"HP and the Hallows of Hogwarts"
Było to zanim Rowling ogłosiła tytułu 6. i 7. części
Edytowane przez Faraday dnia 12-07-2015 18:00
Voldemort to własnymi rękami zabił chyba po raz pierwszy swojego ojca i dziadków, a to było albo pod koniec szkoły, albo już po jej ukończeniu. Wydaje mi się więc, że mroczny znak powstał później bo nie użył go on przy tym zabójstwie bo mugole nie wiedzieli co się stało, a taki mroczny znak by zauważyli chyba.
Ale mogli sobie już w Hogwarcie wymyślić taki symol swojej grupy. Dopiero potem on mógł być tatuowany na rękach itd
Wytłumaczenie jest takie, że Voldemort jest po prostu archetypicznym bad guyem, który wali bezsensowne przemowy aż mu ofiara ucieknie
No wiem, pisałam o tym przy recenzji Czary Teraz tak sobie tylko dywaguję
We are all evil in some form or another, are we not?
Ej, ma ktoś pomysł, gdzie mieszkał Voldemort w czasie trwania akcji Zakonu Feniksa?
No bo w Czarze ognia siedział u Croucha na chacie, w Insygniach we dworze Malfoyów, a w Feniksie?
--------------------------
Co do dyskusji na temat testrali:
W Zakonie, gdy Hagrid robi lekcje o testralach, Hermiona wie oczywiście co to jest i kiedy się je widzi. Widocznie nie skojarzyła tego z powozami, nie wiedziała, że są w Hogwarcie.
No i jeszcze okazało się, że Nevill też je widział, bo był świadkiem śmierci dziadka
We are all evil in some form or another, are we not?
Np. Fleur i Bill uprawiają seks i Fleur wypija eliksir wielosokowy, zmienia się w Pottera. Wtedy kuśka Billa zostanie uwięziona w niej czy zostanie wypchnięta przez nowo wyrastającą kuśkę Pottera?
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
ale już sobie wyobrażam, że w pewnych środowiskach picie napoju wielosokowego w czasie uprawiania seksu byłoby na topie - niezły perwers mógłby z tego wyjść...
Np.: Hermiona uprawia seks z Ronem i wypija eliksir wielosokowy, po którym zamienia się w matkę Rona...
We are all evil in some form or another, are we not?
Wiem, że to średnio w temacie, ale dopiero pisałam o fanach Harrego wycinających sobie blizny na czole - teraz myslę, że to byłoby bardzo prawdopodobne
We are all evil in some form or another, are we not?
No bo ten film jest dobry, podoba mi się bardzo, ale! mógłby być o niebo lepszy i mógłby być bardziej książkowy momentami.
W filmie na pewno mnóstwo się dzieje i nie sposób się nudzić.
Tak w miarę po kolei.
- akcja w Gringocie - super. Brawa dla Heleny, bo fajnie zagrała Hermionę, udającą Bellę
- lot na smoku <3
- pojawienie się u Aberfortha i niemal tryumfalny powrót do szkoły (zabrakło mi tu patronusa w kształcie kozy) - też super
A potem też jest ok i niejako wszystko mi się podoba, może oprócz Szarej Damy. Nie lubię tej pindy, jest jakaś dziwna i cała rozmowa z nią jakaś denna.
Dziwnie też są pokazane śmierci Belli i Voldiego, no ale cóż xD
Najbardziej podoba mi się ogólnie nawet nie sama Bitwa o Hogwart, a towarzyszący jej klimat, ta atmosfera. Uwielbiałem te opisy przygotowań, taką gotowość młodych ludzi do walki, jedność, poświęcenie itd.
W filmie po pierwsze zabrakło mi trochę osób po stronie dobrych xD No bo lol, nagle 90% Zakonu to Weasleye, a oprócz nich to tylko Kingsley, Remus i Tonks . Po drugie zabrakło mi jeszcze podkreślenia tej mobilizacji czarodziejskiego świata: tzn. Sprout używająca roślin, McGonagall rzucająca czar na wszystko, gargulce inne, łatwi itd. Może jeszcze Irytek, Sybilla miotająca kryształowe kule, centaury ostrzeliwujące śmierciożerców swoimi łukami, dodatkowe wsparcie zwykłych czarodziejów, którzy pojawili się w dalszej części walki. Mogło być mega hiper epicko, a było tylko bardzo dobrze. Niestety pozbawili mnie filmowego orgazmu.
Wspomnienia Snape'a ok, choć nigdy nie podniecałem się tym jego uczuciem do Lily. Wolę to w filmie, niż w książce.
Pokój Życzeń i szukanie Diademu też ok.
Na minus brak pokoju wspólnego Krukonów i brak walki McGonagall&Sprout&Flitwick&Slughorn vs Snape, choć McGonagall i tak daje radę .
Filch na propsie.
Epilog badziewny xD
9/10
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
No więc lol tę częśc obejrzałam dopiero po raz drugi To jedyna część którą oglądałam wcześniej tylko raz i jestem z tego powodu sama trochę zaskoczona. Wiąże się to jednak z kilkoma kwestiami. Po pierwsze to już koniec przygody z HP, co zawsze mnie bardzo przygnębia. Już sama ta muzyczka na początku jest strasznie przygnębiająca. Pamiętam, że jak wyszłam z kina i uświadomiłam sobie że to koniec, to jakoś tak depresyjnie się poczułam. Po drugie jest tu sporo rzeczy, które mi się zwyczajnie nie podobają, a nawet mnie wkurzają.
No ale od początku:
Samo pokazanie Hogwartu pod rządami śmierciożerców na plus, chociaż, jak mówiłam, ta przygnębiająca muzyka nie tyle dołuje tym, że jest jak jest, a tym, że wszystko zmierza do końca.
Kontrastem jest Muszelka, gdzie w przeciwieństwie do Hogwartu jest jasno i spokojnie, a do tego... cóż nie da się kryć, że dość nudno. Osobiście jakoś nigdy nie przepadałam za tymi negocjacjami z goblinem.
Ulubione sceny:
- Helena grająca Hermionę odgrywającą Bellatriks
- powrót do wątku KT
- ogólnie cały nastrój przygotowań do walki i walka (bitwa o Hogwart to jedna z moich ulubionych fikcyjnych batalii obok bitwy nad Czarnym Nurtem ) Chociaz ma swoje minusy - oczywiście źle się ogląda bitwę gdy się już wie, kto wygra... Mimo dość spektakularnego obrazu bitwy to nie przepadam za tym uczuciem zbliżania się do końca... dlatego tu mam mieszane uczucia...
Ciekawostka: Rowling nie uśmierciła Hagrida tylko dlatego, żeby kto miał nieść "martwego" Harrego
Co mi się nie podobało:
- dlaczego po wypiciu eliksiru wielosokowego oni mówią swoimi głosami??? Ten problem był juz w KT. Za to zniknął (na szczęście w Czarze ognia). A teraz znowu. Bellatriks mówiąca głosem Hermiony, masakra. (A jak to było w 1 części? Harry mówił głosem Fleur?)
- Harry bez koszulki - ble
- Rowena - kolejna irytująca postac do kolekcji
- dlaczego takie sieroty życiowe jak Slughorn przeżyły bitwę?
- tradycyjnie już sapanie Harrego
i teraz największa masakra tej ekranizaci:
- cały ten taniec Hrrego i Voldemorta, latanie po Hogwarcie z przyległościami. Co to kurwa było????? Większa żenada niż latanie Harrego i smoka w CO. Po prostu taki żal, że nie mam słów. Scena w książce jest prosta, ale dobra. A to jest takie hollywoodzkie robienie "show"; żal, żal; żal i jeszcze raz żal
- śmierc Belli i Voldemorta - tu już chyba gorzej być nie mogło
Po pierwsze zjebali całość, bo nie dali tej podwójnej walki, a potem wściekłości Voldemorta po zabiciu Belli; po drugie: dlaczego do jasnej cholery te osoby rozpadły się na puzzle, a nie umarly normalnie, jak kazdy inny człowiek???????? Najgorsza scena w całej serii HP. Właściwie przez to mi się juz nie bardzo chciało wracać do tej cześci; odejmę za te dwie rzeczy dwa punkty, bo to było cholernie zjebane
- aha - jeszcze epilog; on sam w sobie jest kiepski, ale w filmie wypadł jeszcze gorzej, blech
sceny WTF:
- czemu Voldemort chodzi bez butów? (i co to za trupiarnia na dworze Malfoyów, bo jakoś nie pamiętam tego)
- o co chodzi z tą łódką we Wrzeszczącej Chacie o.O właściwie co to za budynek, bo Wrzeszcząca Chata to nie jest...
- Voldemort przytulający Draco - jedna z największych WTF scen całej serii, no WTF
Kilka przemyśleń:
Jestem ciekawa, co by się stało, gdyby wydarzenia potoczyły się inaczej. Harry po tym, jak dowiedział się, że jest horkruksem, idzie do Voldemorta i... go o tym informuje No obaj są w szachu
Filch, który jak zwykle nie wie co sie dzieje i jest taki sam bez względu czy Hogwartem władał Dumbledore, MM czy śmierciożercy smiley Bez niego HP to by nie było to samo.
Zgadzam się. Niby nie dostał za dużo czasu, ale on zawsze rozbraja
Gdy Malfoyowie uciekają sobie jak okazuje sie, że Potter żyje. W sumie dobra decyzja, bo wiadomo, że Voldi zaraz padnie, typowe chorągiewki na wietrze
Malfowyowie to tacy Freyowie inaczej, ja tam od początku miałam do nich lekki dystans, bo w końcu Malfoy już po pierwszej klęsce Voldiego zmieniał sobie strony jak rękawiczki. I nie mów, że jak w Slytherinie, bo to uwłacza takiej Belli albo Crouchowi Jr., którzy byli do bólu lojalni. No i Snepe'owi w sumie tez. To mi już bardziej przypomina Glizdogona.
Na wyróżnienie zasługują też zestawienia Harry'ego z Voldim i podkreślanie ich podobieństwa- np. po zniszczeniu diademu obaj ciężko oddychają.
Harry nie oddycha, tylko sapie
Aha i jeszcze pytanie do jednej sceny jak Voldemort zaczał przemawiac do całego Hogwartu po ucieczce Snape'a, to 2 dziewczyny piszczą wcześniej od innych. Jak to rozumiecie? Mi sie nasunęło tylko to, że były wężouste i usłyszały przemowę jakos wczesniej
Właśnie mnie to tez zastnawiało. To było w książce? Będę musiałą sobie przypomnieć. Może niekoniecznie wężouste, tylko jakoś wrażliwsze, czy coś, cholera je tam wie. I w ogóle czemu one piszczały, bo nie wiem?
W pokoju Życzeń rzucają w Gryffindor Avada Kedavrą jakby nigdy nic, a Gryffindor chwile pozniej ratuje im życie. Różnica klasy
Przecież Avada to akurat rzucił ten, co się spalił. A że uratowali Draco to nie dziwne, Harry przecież miał u niego dług, nawet o tym rozmawiają chwilę wcześniej, żeby przypadkiem widzowie nie zapomnieli.
No bo lol, nagle 90% Zakonu to Weasleye, a oprócz nich to tylko Kingsley, Remus i Tonks
W ogóle to jest żalowe. Pięć osób na krzyż na milion śmierciożerców, ale wbrew zdrowemu rozsądkwi wygrywają.
PS.
Crutiatus i pierwszoroczniaki - to mi tak bardzo przypomina MP9, gdzie cały czas zabijaliśmy i torturowaliśmy pierwszoroczniaków
Ocena:
Dam 7/10, odjęłam 2 za to o czym pisałam, ale dodałam 1 za spektakularną bitwę i Bellę
We are all evil in some form or another, are we not?
Dzisiaj w nocy nie mogłam pać, wiec doczytałam Zakon Feniksa, no i lol w sumie okazało sie, że słabo pamiętałam całął tę walkę w Ministerstwie.
Ale chciałam zwrócić uwagę na fakt, iż to wcale nie jest tak, że śmierciożercy nie dawali sobie rady z banda nastolatków. Bo jak się okazało, pokonali wszystkich poza Harrym, który miał przepowiednię, więc oczywiście tymczasowo był nietykalny. Kiedy jednakże Bella zaczęła torturować Neville'a, Harry zdecydował oddać jej przepowiednię i owczywiście wtedy w ostatniej chwili zjawił się Zakon. Tak właściwie wbiegł drzwiami, a nie jakieś pedlaskie dymki jak w filmie... Co ciekawe, Zakon wcale nie radził sobie najlepiej. Moody wcale nie był taki kozak, jak na filmie i bardzo szybko stracił swoje oko (lol) a sam też czołgał się gdzies tam po ziemi. Tonks to w ogóle od razu poleciała. I generalnie byłoby już praktycznie przesądzone, że to racze śmierciożercy wygrają, gdyby nie... oczywiście wkroczenie w ostatniej chwili Dumbledore'a. W ogóle zapomniałam o tym, ze on w książce dołączył się do walki, a nie stał i czekał na Voldiego. Albus oczywiście pozamiatał i związał jakimś tam zaklęciem wszystkich śmierciożerców poza Bellą, która w międzyczasie zdążyła ukatrupić Syriusza i odbić nawet jakieś zaklęcie Dumbledore'a, po czym zmyła się do Atrium, a zaraz za nią Harry. No i spoko, bo chwilę potem wpadł Voldi i tym razem bez żadnej zbędnej gadaniny walnął Harrego Avadą. No więc kuuurde, Harry po raz nie wiadomo który powinien nie żyć. Ale oczywiście w ostatniej chwili zjawił się znowu Dumbledore i odbił zaklęcie posągiem z fontanny. Także więc tego, Harrego broniło tuzin kumpli, cały Zakon i Albus, lol. Co więcej Harry byłby trupem, gdyby zabrakło tylko Albusa. A ten wywód to po to, żeby jednak pokazać, że śmierciożercy wcale nie są tacy niedołężni, a Harry jednak jest, ale jak to zwykle bywa, głupi ma szczęście
PS. Śniła mi się potem Bella, ale taka młoda jeszcze z czasów Hogwartu
We are all evil in some form or another, are we not?
Program spoko, ale nie wiem, jak ja przetrwam tyle godzin
"Zostań Harrym! Yurcia (s3)
Wcielamy się w bohaterów rHPr1; i odgrywamy sceny z filmów! Mamy scenariusz i nie zawahamy się go użyć!"
ciekawe...
Na OFF Plus Camera była taka zabawa, że brali człowieka z tłumu i dawali mu kawałek scenariusza filmu, w którym grał aktor goszczący akurat w miasteczku festiwalowym. Potem po krótkim przygotowaniu odgrywali razem (widz i aktor) tą scenkę. Wyglądało to bardzo spoko.
Pisać każdy może - trochę lepiej lub trochę gorzej, ale to nie o to chodzi, jak co komu wychodzi! Fanny, Fia, Rzan (FF)
Co to w ogóle jest PBF, RP i RPG? Czym się od siebie różnią? Jak zachować umiar w tworzeniu postaci? Czy granie kanonicznymi postaciami jest trudne? Co wolno, a czego nie z cudzymi postaciami? Co jest ważniejsze: kto, co, gdzie czy jak? Czy naprawdę trzeba być dobrym pisarzem, by brać udział w PBFach, RPG i RP? Dominujące motywy i postacie na forach PBF. Postacie OC i epizodyczne, które stworzyły własny kanon - czyli o dominacji kreacji danej postaci. O kartach postaci, genetykach etc. 2h
jedna z prelekcji, trzeba na to iść
We are all evil in some form or another, are we not?
Dobra, to tak z innej beczki. Jakoż że na konwencie ma się zjawić Anika Stasińska, autorka "Rafaela Bieleckiego", to zaczęłam sobie to czytać, coby mieć pojęcie, z czym mam do czynienia. I właśnie z tej okazji mam pytanie: Czy ktoś z tu obecnych czytał już tę parodię?
Ja jestem dopiero gdzieś tam na początku, ale coraz bardziej mi się podoba. Historia dotyczy Rafaela Bieleckiego, który trafia do Hogwartu. Poznaje tam Lucjusza Malfoya, Snape'a, Jamesa, Syriusza i Regulusa Blacka.
Generalnie wersja online, czyli blogowe wpisy mają oryginalne nazwy. Wersja książkowa ma nazwy zmienione ze względu na prawa autorskie.
Nie wiem, jak to się rozwinie, ale jeśli ktoś chce poczytac o czasach szkolnych Syriusza, Jamesa i Snape'a z perspektywy kogoś, kto nigdy nie czytał Harrego Pottera i mimo, że jest czarodziejem, to jest mentalnym mugolem to polecam Myślę, że szczególnie mremce mogłoby się spodobać, bo dziewczyna pisze takim felietonowym językiem trochę.
Koleś wyglądał jak Dracula po ciężkiej gruźlicy i trudnym dzieciństwie. Miał czarne tłuste włosy do ramion, bladą cerę studenta informatyki (Politechnika Warszawska pozdrawia Uniwersytet Warszawski) i haczykowaty nos. W czarnych szatach przypominał studenta informatyki po pogrzebie swojego modemu.
We are all evil in some form or another, are we not?
Ufff jakoś przeżyłam te dośc intensywne półtorej doby i musze powiedzieć, że dobrze się bawiłam
Do Bydgoszczy przyjechałam z koleżanką Poskim Busem, i gdyby nie mremka, zlot pewnie spędziłybyśmy na dworcu PKS Mremka nas uratowała i zawiozła do szkoły, w której odbywał się konwent i tam się na jakiś czas pożegnałysmy, jako że Agnieszka poszła śpiewać na ślubie.
Pierwsze wrażenie było takie, że "za mało". Nie było jakichś oznaczeń, strzałek na zewnątrz, ogólnie wyglądało wszystko troszkę pusto. W środku troszkę lepiej, ale też jakoś nie czuło się tej atmosfery konwentu. Po jakimś czasie oczywiście zaczęło robić się coraz lepiej i ciekawiej. Tak wiec zostałyśmy zaobrączkowane, nasze rzeczy umieszczone w sleeproomach i mogłyśmy korzystać ze wszelakich atrakcji
Ja, jak to ja od razu poleciała do stoisk z fanowskimi gadżetami. Można tam było znaleźć nie tylko bużuty z motywami HP, ale także The Walking Dead (kupiłam mamie), Gra o Tron, Sherlock, Igrzyska Śmierci, Once Upon a Time, Wiedźmin i wiele wiele innych. Sobie kupiłam wisiorek Belli, wisiorek z mrocznym znakiem oraz broszkę z Helenką <3
Okazało się, że pani, która sprzedawała jest także fanką Lost, choć stwierdziła, że dwa ostatnie sezony jej się już tak średnio podobały
Było ich mnóstwo, nie było wiadomo, na co iść, bo odbywały się w tym samym czasie, a poza tym człowiek nie samymi prelekcjami i grami żyje.
Na pierwszy rzut poszłyśmy na spotkanie z Aniką Stasińską. Jeszcze raz gorąco polecam jej ksiązki o Rafaelu Bieleckim. Pierwszy tom można przeczytać na blogu: http://rafael-bielecki-yaoi.blog.onet.pl/archiwa-rafa-linki-3/
Jak powiedziała Anika, jest w niemal w całości tym samym co wersja książkowa, chociaż w ksiązce dodany jest rozdział zerowy oraz pozmieniane są nazwiska i nazwy własne ze względu na prawa autorskie. Drugiego tomu na blogu nie ma, więc zamierzam go kupić. Ponoć pisze się trzeci tom
Jak się okazało, Anika studiowała na tym samym wydziale, co ja i w tym samy czasie, co ja, więc pewnie widywałam ją czasem na korytarzu, ale cóż, po fakcie.
Z ciekawostek, które powiedziała o sobie dwie mnie zainteresowały. Jedna z nich, to to, jak czytała HP. Mówiła, że potrafiła wziąć Zakon i czytac go od 6 rano do 24, po czym gdy dochodziła do ostatniego zdania, przewracała do pierwszej strony i czytała dalej. To taka ciekawostka dla Mr.Othera, który się dziwił, że czytaliśmy książki wiecej niż raz
Druga ciekawostką jest to, że nie przeczytała ona nigdy rozdziału z Księcia, gdzie znajduje się spowiedź Snape'a. Powiedziała, że ten rozdział ma zaklejony i go nie przeczyta, choć Snape jest jej ulubioną postacią. Przyznam, że to akurat dość mocno mnie zaskoczyło, nie spotkałam się jeszcze z tego typu podejściem
Potem udałyśmy się na błonia (czytaj szkolne boisko). Tam obejrzałyśmy mecz quiddticha. Cóż, jedno moge powiedzieć, jest to idealny sport dla Umby Plega on bowiem na... bieganiu po boisku z kijem między nogami. Tak! Z kijem (nie z miotłą). To znaczy, kij ten nazywa się miotłą, ale de facto nadal pozostaje kijem Drugą ciekawa innowację jest... znicz. Jak zapewne się domyślacie, znicz w mugolskim świecie nie jest latająca piłeczką ze skrzydełkami. Jest to natomiast... osoba. Żeby nikomu się jednak nie wydawało, że złapanie osoby to banał. Otóż, nie chodzi o to, żeby tę osobę złapać, ba, nie możesz jej nawet dotknął, łapiąc znicza. Co zatem należy złapać. A mianowicie: małą żółtą piłeczkę dyndającą w okolicach odby... eee tylnej części ciała osoby-znicza
Kolejny spotkanie dotyczyły pisania FF. Z tego chciałam tylko wspomnieć, że jeśli ktoś na tym forum sądził, że tutaj działo sie cokolwiek dewianckiego, to znaczy, że nigdy nie czytał FF Opowiadania o seksie Harrego z Inferiusami, Nevilla z madragorami, gwałceniu Hermiony i usuwaniu ciąży Harrego przez Snape'a są na porządku dziennym Cóż, powiem, że zachęciło mnie to (no nie tylko to ) i kiedy skończę czytac Bieleckiego, zabieram się za FF. Z tego, co się dowiedziałam, niektóre z nich są pisane nawet w okolicach 500 stron
Z elementów humorystycznych: kiedy weszłyśmy, zostałyśmy zapytane, czy na pewno mamy skończone 17 lat
Potem na jakiś czas darowałyśmy sobie prelekcje i panele i udałyśmy się do gameroomu: http://s2.ifotos.pl/img/55bccc95c_wqxennr.jpg
Można tam było zagrać w różne planszówki osadzone w świecie HP. Nam się najbardziej podobało Cluedo. Fajna gra, przydałaby się na jakiś zlościk
Około godziny 18.30 spotkałyśmy się ponownie z mremką, która wróciła z kościoła Najpierw poszłyśmy na pizzę której nie dałyśmy rady zjeść, a potem na piwko. Jak to bywa w tradycjach naszych zlocików, obgadałyśmy połowę forum, poznałam też kilka bardzo ciekawych nowiutkich ploteczek na temat kilku użytkowników z24 Z baru tego nas wyprosili, jako że zamykali o 21.30. Tak, to jest Bydgoszcz
foteczki z wyprawy na miasto, które do najlepszych nie należą (na koniec dam fajniutkie ):
Tak, czy inaczej, po 21.30 i tak trzeba było się zbierać, gdyż o 22.00 odbywał się koncert muzyki filmowej. Co mogę, powiedzieć... Dla samego tego koncertu warto było przyjechać. Przy naszym rewatchu pisaliśmy, jakie wrażenie robi na nas muzyka z HP, gdy włączymy film. Na koncercie, gdy Hedwige's Theme aż wibrował ci we wnętrznościach, to było niemal oszałamiające. Nie wiem, czy na sali była osoba, która się wtedy nie wzruszyła. Bo tak, jak wszyscy fani wiedzą, to nie tylko muzyka, ale to cały fantastyczny świat, do którego na chwilę udało nam się trafić. Utworu były głównie z tych późniejszych mroczniejszych czasów, jak choćby Snape to Malfoy Manor, motywy z ataktów śmierciożerców, czy dość sentymentalny motyw podróży. Było jednak także coś weselszego, jako przerywnik, jak muzyka z prezentacji drużyn z Mistrzostwa Świata
fragmencik Snape to Malfoy Manor:
lista granych utworów:
1. Lily's Theme
2. Hedwig's Theme
3. Courtyard Apocalypse
4. Snape to Malfoy Manor
5. Harry in Winter
6. Fireworks
7. A Window to the Past
8. The Oblivation
9. The Quidditch World
10. Harry and Hermione
11. Foreign Visitors Arrive
Po koncercie młodsza część uczestników poszła spać (czytaj dzieciarnia;p), so tonight the school was ours ( dla tych, co nie kojarzą: Tonigth this school is mine! z A Very Potter Senior Year)
Najpierw grzeczniutko poszłam na wykład "Kultura antyku a kreacja świata w HP", gdzie dowiedziałam się w sumie tego, co już wiedziałam
No dobra, zaciekawiła mnie geneza imienia Meropa, bo akurat na to sama nie wpadałam (bogini, która zakochała siew człowieku).
Potem jednak porzuciłam swoją koleżankę, która poszła na kolejny wykład. Ja zaś udałam się do jaskini hazardu gier i... po raz pierwszy zagrałam w RPG na żywo Nie chciałabym wiele zdradzić na temat fabuły, gdyż być może wykorzystam jej elementy do edycji, której zarys już mam głowie. Powiem zatem tylko, że akcja rozgrywała się wczasach huncwotów i graliśmy do... prawie 5.00 rano
z elementów humorystycznych: prezentacja naszej grupki po przejściach osobie, która dołączała, wyglądało mniej więcej tak: "ona nie ma ręki, ona ma złamaną różdżkę, a oni z Hufflepuffu" chyba tylko adi by się cieszył, gdyby trafił do Hufflepuffu (było losowanie, ja trafiłam do Ravenclawu natomiast na konwencie najwiecej było fanów Slytherinu)
Około piątej położyłam się "spać". Spanie polegało na tym, że do 7 rano poprzewracałam się z boku na bok. O 7 wszyscy, którzy grzecznie poszli spać o 23, zaczęli wstawać na prelekcje (które cały czas, nieprzerwanie trwały!). Więc co miałam robić... wstałam także. I dobrze zrobiłam, bo o 8 było spotkanie dotyczące RPG, RP i PBF (było nawet wspomniane Old Whiskey Amaranty). Podziwiam prelegentki. To one były mistrzami gry we wspomnianym rpgu do 5 rano i one bez snu prowadziły kolejno prelekcje o 6 i 8 rano, szacun
W pewnym momencie padło pytanie, czy ktoś gra w wyże wymienione gry, więc nadszedł ten moment. Powiedziałam, że ja gram w Mistrza Przetrwania. Opowiedziałam z grubsza wszystkim zebranym na sali, czym jest Mistrz Przetrwania, jakie mieliśmy edycje, na czym polega gra, co wolno, czego nie wolno itp itd. Mistrza Przetrwania dopisano na tablicy obok innych forów rpgowych i pbfowych (dodam, że kiedy wspomniałam o Lost, jeden z uczestników, aż sie zachłysnął z wrażenia, tak więc kolejny fan Zagubionych się znalazł ). Nie wiem, czy goście nas odwiedzą, czy nie, ale dobrze by było, gdyby nie trafili akurat na jakieś nasze dziwne posty
Kolejne prelekcje pamiętam słabo, bo kilka razy na nich przysnęłam. Brak snu robił swoje... Pamiętam, że fajny był wykład projektantki ubrań o Magic Style. W połowie filmu dokumentalnego o Quidditchu i Mistrzostwach Świata w Quidditchu, które odbywają sięw Nowym Yorku (było już pięć edycji) musiałam jednak wyjść na powietrze, bo ciężko już było mi wysiedzieć.
Na błoniach znowu spotkałyśmy się z mreką i pomimo mojego stanu zombie zrobiłysmy sobie całą sesję fotograficzną z latającym Fordem Anglia, którego wypożyczyło studio):
Zdjęć było milion, wrzuciłam tylko parę. Dodam, że ford stał kilka godzin na słońcu, więc było w nim piekielnie gorąco, w dodatku cholernie ciasno (współczuje Harremu i Ronowi, którzy musieli się tam gnieść jak śledzie w beczce), a w dodatku nie dało się go otworzyć od środka (to samochód pułapka ) i musiałam otwierać wystawiając rękę przez okno i otwierać od zewnątrz
Podsumowując: było super, i za rok jadę po raz kolejny, może ktoś z forum się przyłączy Dodam, że było dużo naprawdę zakręconych osób, pisarze FF, Anika czytająca bez przerwy Zakon, ludzie grający od 7 lat w tego samego pbfa lub tą samą postacią w różne pbfy (a wy się czepiacie, że adi grał ileś razy Bernardem...), ludzie robiący karty postaci na 12 stron (wyobrażacie sobie coś takie na MP?), czy chłopak, który zadeklarował, że przyjechał na konwent oddać hołd.
edycja:
mam jeszcze fotki z telefonu o jakości fotki z telefonu, więc otwieracie na własne ryzyko:
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.