Ostatnio oprócz kolejnej porcji książek Agathy Christie przeczytałem 3 książki, o których chciałbym napisać parę słów.
NERVE - oglądaliście film? Flaku pewnie tak, bo główną rolę gra Emma Roberts. O czym to? Tytułowy Nerve, to gra. Instalujesz aplikację w telefonie, dostajesz wyzwania do wypełnienia. Musisz je nagrywać/transmitować, w zamian dostajesz nagrody. Najlepiej oglądane osoby przechodzą do finału, gdzie stawki, ale i trudność zadań rośnie. Widziałem film i nawet mnie zaintrygował, miał w sobie to coś, choć odbytu nie urywał. No, ale sięgnąłem po książkę. Abstrahując od tego, że i film i książka to 2 kompletnie inne twory to przyznaję, że było warto. Generalnie książka bardziej do mnie przemawia. Film jest taki bardziej... no amerykański/holiłódzki. Książka jest dużo spokojniejsza jeśli chodzi o wydarzenia, jednocześnie będą o wiele bardziej emocjonującą, dużo lepiej buduje napięcie, głównie w bardzo kameralnym i powolnym finale. A film to takie typowe łubudup, dużo się dzieje, głośno i efektownie. Sam pomysł na grę wydaje mi się spoko, pewnie podobne rzeczy, tylko w grzeczniejszej formie się odbywają. Ciekawa fabuła, dobre postacie, intrygujący finał - dla mnie na plus.
13 powodów - nabytek z krakowskich targów książki. Słyszałem o niej niedawno i jak ją zobaczyłem, to jakoś mnie tknęło. Kupiłem. Książka jest przegenialna! Ale o czym? Otóż, nastolatka Hannah popełniła samobójstwo i wysłała przygotowane kasety, 13 nagrań. Każde nagranie to opowieść o jednym powodzie do samobójstwa, czyli 1 osobie, która swoim postępowaniem przyczyniła się do śmierci Hanny. Hannah nagrała to i wysłała do pierwszej osoby z listy. Każdy rozdziała to jedno nagranie, jeden powód. Książka jest krótka i przeczytałem w 1 dzień, ale to bardziej zasługa świetnej historii i narracji, niż tylko długości. Mógłbym się spierać, czy każdy z tych13 powodów był na tyle poważny, żeby odbierać swoje życie, ale generalnie w książce są argumenty z którymi można się zgodzić. Dodatkowo no, działa to lawinowo, czasem mały powód, potem drugi mały i tak to się kumuluje. Na netfliksie jest serial "13 powodów", mam zamiar obejrzeć.
CMĘTARZ ZWIEŻĄT - czyli moje trzecie podejście do Kinga. Po fenomenalnym "Pod kopułą" i tragicznie beznadziejnym "Joyland" miałem lekkie obawy, na którym miejscu w skali znajduje się Cmętarz. Książkę jednak dostałem i stwierdziłem, że przeczytam. Cóż, podobała mi się. Nie była szczególnie super i wciągająca, ale nie była zła. Przeczytałem i nie byłem nigdy znudzony, ale też nie zaangażowałem się szczególnie. Główny bohater wraz z rodziną przeprowadza się w nowe miejsce, a sąsiad pokazuje im tytułowy cmentarz, gdzie okoliczne dzieciaki od lat zakopują swoich ulubieńców. Z czasem okazuje się jednak, że głębiej w lesie znajduje się dużo potężniejszy cmentarz. Historia dobra, ale momentami rozwleczona, książka mogłaby być sporo krótsza, albo mogłoby się w niej więcej wydarzyć. Bywały przestoje, ale generalnie można przeczytać. Pozycja, która była ok, ale niedługo o niej zapomnę.
[
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
"CMĘTARZ ZWIEŻĄT" - ja uwielbiam <3
I teraz będzie nowa ekranizacja. Ciekawe jak to wyjdzie.
Umba - spróbuj "Miasteczko Salem" - moja ulubiona Kinga
Ja się teraz wziełam za "Upiorną opowieść" Petera Strauba. Ponoć King wielokrotnie inspirował się ta książką. Na razie jednak wiele nie powiem, bo jestem na początku...
We are all evil in some form or another, are we not?
Temat trochę mało popularny, ale tym razem to ja muszę coś polecić. Właśnie skończyła Letnią Noc. Jeśli ktoś lubi horrory, yo jest to obowiązkowa pozycja do przeczytania.
Powieść Dana Simmonsa (tak, tego samego który napisał Terror, na podstawie którego powstał serial) była ponoć inspiracją do nakręcenia serialu Stranger Things. Owszem, pewne podobieństwa są, ale ST nie umywa się do książki.
Wspólne elementy, to dziecięcy bohaterowie na rowerkach, prowadzący w małym miasteczku śledztwo w sprawie tajemniczych zdarzeń. Pomimo tego, że główni bohaterowie mają około 11 lat, nie jest to książka dla dzieci. W mojej opinii przebija większość powieści Kinga, a tym lepszym najwyżej dorównuje. Ani Cmętarz Zwieżąt, ani Miasteczko Salem nie są straszniejsze od Letniej Nocy.
Dla mnie rewelacyjne było wykorzystanie dziecięcych lęków to stworzenia fabuły. Właściwie wszystko, co się tam przewija, mogę przypomnieć sobie ze swojego dzieciństwa, co sprawa, że książkę odbiera się jakoś głębiej. Są strachy w szafie, pod łóżkiem, w ciemnej piwnicy, na cmentarzu itd. Tym razem jednak demony z dzieciństwa okazują się być prawdziwe.
Do Stranger Things jest też podobne w pewien sposób zakończenie, ale nie będę zdradzać, w jakiej kwestii
Do ciekawostek zaliczają się także nawiązania do rodu Borgiów, Aleistera Crowleya, czy Ozyrysa. Lubię takie wstawki z naszego rzeczywistego świata, bo dodają powieści jakby prawdziwości.
Opis z tyłu okładki:
Ścinający krew w żyłach mistrzowski horror w stylu klasyki gatunku.
Lato 1960 roku. Old Central School to potężny, mroczny gmach w miasteczku Elm Haven w Illinois. Dla bohaterów ta szkoła właśnie przechodzi do historii. Ostatni dzień nauki jest również ostatnim dla tajemniczego, skrywającego wiele tajnych przejść budynku, o którym przez lata krążyły legendy. Teraz budynek ma zostać zamknięty, a w niedługim czasie również wyburzony. Kiedy w Elm Haven zaczynają ginąć dzieci, nikt nie przypuszcza, że w miasteczku zagnieździły się demoniczne siły. Garstka dzieciaków odkrywa tajemnicę związaną z Old Central oraz z pewnym dzwonem, którego złowieszcze dźwięki rozlegają się po nocach w całym miasteczku. Od tej chwili zło zdaje się deptać im po piętach, a dzieci nie mają wiele czasu r11; opracowują plan działania i stają do nierównej walki z siłami, o których istnieniu nie zdawały sobie dotąd sprawy.
Książka, która zainspirowała twórców serialu Stranger Things.
Ode mnie 8/10
Polecam
We are all evil in some form or another, are we not?
Arleta pisała niedawno o tej książce i stwierdziłem, że dam jej szansę - w końcu "nasza" tematyka.
I cóż, po pierwsze powiem, że zacząłem czytać wczoraj rano i skończyłem pół h temu - czyli można uznać, że całkiem szybko, jest wciągająca. I rzeczywiście, książka to głównie akcja, ciągle coś się dzieje, nie ma przestoi, całość jest dość wartka.
Jeśli chodzi o gatunek, to jest to raczej typowa młodzieżówka, co ma swoje minusy, ale o tym później. I generalnie przygodówka, nie ma tutaj elementów sci-fi, więc podobieństwo do LOST kończy się w sumie na katastrofie (i rozpadzie samolotu na 2 części, główną i ogonową ).
Jako, że to młodzieżówka, bohaterami są nastolatkowie. Generalnie czytam też młodzieżówki i nic do nich nie mam, ale tutaj momentami wydawało mi się, że niektórzy bohaterowie są jak na swój wiek za mało dojrzali, bywało infantylnie lekko. Ale to wszystko było takie dość "delikatne", plus minus było ok. Raczej bywały przegięcia w druga stronę. Kilku bohaterów posiadało przydatne umiejętności, ale zbyt rozwinięte, umieli wszystko A główny bohater w ogóle był przykokszony i radził sobie w dżungli lepiej niż jakiś Rambo czy Arnold Szwarceneger walczacy z Predatorem.
Mimo tego czytało się przyjemnie. Na pewno czytałem w tym roku już wiele lepszych książek, ale ta też mi się podobała i nie żałuję, że po nią sięgnąłem. Nie wyróżnia się niczym super na plus, ale też nie ma czego szczególnie krytykować, czytało się dobrze i szybko. Tak w ocenie, pewnie jakieś 7/10.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Milion funtów na głowę.
Oszałamiająca nagroda zwabia pięcioro przyjaciół na bezludną wyspę i przekonuje do udziału w pełnym zagadek turnieju Iron Teen, organizowanym przez milionera Marcusa Golda. Wykonując kolejne zadania, ścigając się z czasem i innymi zespołami, nastolatkowie szybko orientują się, że tu nie chodzi o zwykłą zabawę, a gra toczy się o najwyższą stawkę. Czy w sytuacji zagrożenia życia przyjaciele: Ben, Lizzie, Will, Grady i Carmen będą trzymać się razem, aby przeżyć? Przetrwają tylko najlepiej przystosowani...
Kolejna książka młodzieżowa, jednak ta w porównaniu do "Zagubionych" jest przeznaczona dla starszych czytelników.
"Wyspa" jest na pewno dużo dojrzalsza. Za równo ze względu na ostrzejszą fabułę, ale i ze względu na poziom pisarza (albo pisarki?). Zagubieni momentami byli infantylni, miałem zarzuty co do prowadzenia postaci itd. Tutaj bohaterowie są wykreowani dużo lepiej, bardziej konsekwentnie, a tym samym wydają się bardziej ludzcy i prawdziwi.
Momentami miałem lekkie skojarzenia z "Igrzyskami śmierci", ale generalnie książka jest dość świeża i nie kopiuje pomysłów/rozwiązań z innych (znanych mi) utworów. Fabuła jest bardzo wciągająca, generalnie sporo się dzieje, wszystko dobrze wyważone. Zakończenie jest zaskakujące, ale póki co mam mieszane uczucia co do niego.
Generalnie spoko książka, polecam.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Arletko i Flaczku zaprosiłem was na lubimyczytać, na RYMie i filmwebie xD w sensie na filmwebie też wszystkich innych w ogóle wtf że Otherwoman ma RYM i panda też ale chyba nie używa już nie wiem
jak jesteście na goodreads to też dajcie konta, bo tam jest więcej fajniejszych opcji chyba niż na lubimyczytać
Tymczasem już w 2021 mogę polecić kolejne książki:
1. "Winda" Tomasz Sablik
Gatunek: Thriller z elementami horroru
Powieść jest dość nietypowa. Podejmuje temat, obecny dość często w literaturze (w tym w klasyce) tak, że nie trudno domyślić się rozwiązania, fabuła polega na zwykłym szwendaniu się bohatera po mieście i właściwie nic takiego się nie dzieje. A jednocześnie książka mocno wciąga. Co więcej: zakończenie, które można przewiedzieć znacznie wcześniej, jednocześnie robi tak mocne wrażenie, że ja osobiście nie mogłam po nim spać przez pół nocy...
2. "Tragedia na Przełęczy Diatłowa" Alice Lugen
Gatunek: literatura faktu
Wydarzenia z Przełęczy Diatłowa, uznane za jedną z największych tajemnic XX. wieku, fascynują chyba wszystkich. W tej książce, dziennikarka śledcza Alice Lugen krok po kroku przedstawia zdarzenia, a także wszystkie towarzyszące mu okoliczności. Czyta się jak prawdziwą powieść grozy. Ciekawe są nie tylko opisy miejsca śmierci i zwłok turystów, ale także realia ówczesnego ZSRR. Niektóre sytuacje są tak absurdalne, że trudno nie wybuchnąć śmiechem, a chaos związany z wyprawą na Otorten, a następnie poszukiwaniem zaginionych i prowadzonym śledztwem świetnie prezentowałby się w jakimś filmie satyrycznym
PS. Miałam wykorzystać ten motyw w moim MP ZONA, ale niestety nie wyszło
We are all evil in some form or another, are we not?
Ostatnio mam fazę na książki, a pandemia sprzyja czytaniu. Zatem kolejna książka, którą właśnie skończyłam to
"Chodź ze mną" Konrad Możdżeń
gatunek: horror
ocena: 7/10
Inspiracją do stworzenia fabuły były prawdziwe wydarzenia, czy też osoba realnie żyjąca w okresie dwudzistolecia międzywojennego: Karl Denke, zwany również Kanibalem z Ziębic. Był to gość, który handlował we Wrocławiu ludzkim mięsem.
Akcja książki ma miejsce we współczesnym Wrocławiu i związana jest głównie z budynkiem Nowej Giełdy. Sam pomysł przypomina trochę ten z Lśnienia, gdzie pewne miejsce zostało tak przesiąknięte złem, że oddziałuje na ludzi, którzy mają z nim styczność. Owo zło zostało zapoczątkowane właśnie przez Karla Denke. Różnica jest taka, że właściwie nie mamy do czynienia z duchami, ale jakąś "potępieńczą aurą" która oddziałuje na umysły ludzi. Ksiązka jest wprawdzie debiutem autora, ale w ogóle nie da się tego odczuć. Opisy wrażeń psychiczno-zmysłowych są moim zdaniem genialne. Ma się wrażenie, jakby samemu się ich doświadczało, a nie tylko oglądało z zewnątrz. Można powiedzieć, że opisy sprawiają, że człowiek się zanurza w tym świecie. Problem tylko taki, że to trochę jak zanurzenie w szambie. Cała książka to właściwie jeden wielki opis przepełniony zepsuciem i zgnilizną. Atmosfera jest naprawdę ciężka i właściwie trudno tam doświadczyć czegoś poza obrzydliwymi odgłosami, widokami, smrodem i wilgocią. Nie polecam czytać na noc, ja miałam okropne sny po tym...
Zmierzch czytałem już lata temu i muszę przyznać, że jest to głupie, ale przyjemnie głupie. Można przeczytać, bo to lekkie i szybkie Czasem warto przeczytać albo obejrzeć coś takiego odmóżdżającego.
Ja też czytam dużo więcej z powodu pandemii (choć w tym roku już mniej, ale w zeszłym roku to był ogromny skok ilościowy), więc choć jeden plus całego tego dziadostwa.
A co do okładek, to jestem zachwycony okładką "Dzieci starych bogów" Agnieszki Mieli:
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Zmierzch czytałem już lata temu i muszę przyznać, że jest to głupie, ale przyjemnie głupie. Można przeczytać, bo to lekkie i szybkie smiley Czasem warto przeczytać albo obejrzeć coś takiego odmóżdżającego.
Też wychodzę z takiego założenia. Zwłaszcza, jak się jest zmęczonym i nie idzie czytać czegoś ambitniejszego.
A co do okładek, to jestem zachwycony okładką "Dzieci starych bogów" Agnieszki Mieli
No widziałam ją. Wszędzie to promują. Ciekawe, czy dobre, bo wygląda zachęcająco
Ja w ogóle dużo książek kupuję ze względu na śliczne okładki, bo ładnie się prezentują na półce
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman napisał/a:
Ja w ogóle dużo książek kupuję ze względu na śliczne okładki, bo ładnie się prezentują na półce
A to powiem Ci, że ja nie. Po pierwsze ostatnio kupuję dużo mniej książek, bo moja biblioteczka jest już pełna, książki mam poupychane wszędzie - w każdej półce, kartonie itd. Ostatnio sporo czytam na Legimi, a tam okładka już nie ma takiego znaczenia. Ale jak jakaś przykuje moją uwagę, to przeczytam opis i się zainteresuję autorem
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.