Ja napiszę jeszcze że każdy ma swój rozum a to co robią inni to głównie ich sprawa. Von Veron nikt ci nie każe każdego lubić ani zachowywać się jak inni.
Dobra, Veronku, możemy zacząć wojnę na argumenty i będę cytować i podważać Twoje każde słowo, zdanie po zdaniu, albo zwyczajnie możesz mi odpowiedzieć na pytanie: kto Ciebie tak skrzywdził w tej szkole, że piszesz takie rzeczy? Bo wedle Twojego wywodu czujesz się tam tak źle, jakby co najmniej każdego dnia katowano Cię psychicznie, fizycznie i zmuszano do jakiś nieludzkich czynów. Wybór a lub b, smsmy o treści wysyłamy pod numer agusi : )
Nie tak bardzo aż. Tego dopiero uczy się w pracy głównie No zależy oczywiście, gdzie trafisz. Ja w każdym razie postanowiłam zmienić kierunek na przyrodniczy celem ograniczenia kontaktów z ludźmi
Dokładnie o tym sobie myślę, gdy jeżdżąc autobusem szkolnym do moich uszu dolatują rozmowy o dawaniu, obciąganiu, macaniu, ssaniu, waleniu, nie wspominając już o teoriach o miłości, które uwłaczają temu uczuciu na wszystkie możliwe sposoby. Gdybym nie chodziła do szkoły i nie była zmuszana do zadawania się z tymi ludźmi, nie robiłabym tego. Na pewno!
Co to ma wspólnego ze szkołą? Ja osobiście nigdy(!) w szkole nie słyszałam takich rozmów, za to często je słyszę (lub też słyszałam, bo unikam tych ludzi) wśród znajomych, którzy wcale do szkoły nie chodzą. Także moja matka opowiada mi o swoich znajomych z pracy, którzy zachowują się w ten sposób. W szkole osobiście nie zetknęłam się z czymś takim i dlatego teraz tym bardziej mnie to razi. To nie szkoła tego uczy. Po prostu są ludzie, którzy gadają o tym przy każdej sposobnej okazji, a że czasem w godzinach szkolnych to wypada, to nic nie poradzisz.
3. Wpaja dziecku narzucony z góry światopogląd.
To samo robi Kościół, telewizja i inne media. Nie da się tego uniknąć w żaden sposób, ale jeśli ktoś ma swoje zdanie, to będzie je miał bez względu na wszystko. Przecież nie musisz wszystkiego akceptować i mozesz wyrazić swoje zdanie. Ja przynajmniej zawsze tak robiłam, szczególnie na polskim, gdzie były różne dyskusje światopoglądowe.
5. Stłamsza talenty i zdolności umysłowe dziecka, szufladkując je i oceniając w kategoriach 1-6, co uwłacza jego człowieczeństwu.
Z tym się mogę zgodzić, chociaż tak na dobra sprawę trudno wyobrazić sobie inny system, który mógłby to zastąpić.
6. Niewykształcona i niezrównoważona psychicznie kadra pedagogiczna.
Tak bywa często, ale to wina ogólnego systemu. Po pierwsze do szkół często idą nauczać ci, którym nie udało się nic innemu. Jest to wina między innymi pewnie zarobków. Po drugie, w każdym zawodzie pełno jest takich dyletantów, którzy się nie nadają do pracy.
Patrząc na całość, to te punkty można równie dobrze dopasować do społeczeństwa w ogóle, a nie tylko szkoły. Ale niestety, wtedy pozostaje tylko życie pustelnicze i uprawa ogródka, co tez oczywiście jest jakimś rozwiązaniem (jeśli komuś to pasuje).
We are all evil in some form or another, are we not?
Chodzi o kulturę. Dzisiaj nie mam oporów przy używaniu niecenzuralnych słów, przecież dziennie wysłuchuję ich kilka lub nawet kilkadziesiąt tysięcy.
I co z tego? Każdy z nas codziennie ich wysłuchuje. Ja też chodzę do szkoły i dużoooo niecenzuralnych słów pada. W gronie rówieśników też nieraz przeklnę ale np. w autobusie, gdzie jest natłok wielu ludzi, osób starszych itp. nie używam wulgaryzmów bo się po prostu zwyczajnie po ludzku wstydzę i uważam, że to chamskie. I chodzi tu jedynie o swoją własną kulturę osobistą więc nie mów mi, że używasz wulgaryzmów tylko dlatego, że słyszysz je w szkole, że to rówieśnicy wywierają taką presję bo to jest śmieszne.
Szkoła nauczyła mnie myślenia na wzór Hrabiego Monte Christo: Może to, co powiem, wyda wam się dziwaczne, panowie socjaliści, zwolennicy postępu i humanitaryzmu: nie troszczę się nigdy o bliźniego i nigdy nie staram się chronić społeczności, która nie daje mi żadnej ochrony, więcej: jeśli zajmuje się mną, to na ogół jedynie w tym celu, żeby mi zaszkodzić; bliźni więc i społeczeństwo winni mi są wdzięczność, jeśli nie szacując ich wcale, zachowuję wobec nich neutralność. To nie jest dobra postawa...
Skoro wiesz, że to nie jest dobra postawa to czemu się do niej stosujesz? Bez kitu. Piszesz, że najważniejsza jest dla Ciebie wolność i jedynie ją sobie cenisz, a zaraz potem piszesz, że szkoła nauczyła Cię tak olewczo podchodzić do ludzi. Przeczysz sama sobie.
2. Ukazuje upadek człowieczeństwa.
Umba dobrze napisał, dramatyzujesz. II wojna światowa, obozy koncentracyjne, holocaust to pokazało prawdziwy upadek człowieczeństwa... a te wszystkie "obciągania, walenia" o których piszesz to jedynie głupotki szkolne, z których większość wyrośnie.
Stłamsza talenty i zdolności umysłowe dziecka, szufladkując je i oceniając w kategoriach 1-6, co uwłacza jego człowieczeństwu.
Do liceum pójdą, bo tam dostają się zwykle ludzie na nieco wyższym poziomie. z technikum podobnie. A jeśli będą chciały do zawodówki, gdzie wybierają się często takie "niedobitki" z gimnazjum? spróbuję im to wyperswadować.
I znowu przeczysz sama sobie. Piszesz, że szkoła szufladkuje, przyczepia ogólne etykietki, a Ty co zrobiłaś? Do liceów chodzą tylko same orły, a zawodówka to już patologia?
Jestem człowiekiem wierzącym i największym wyznacznikiem dobra i zła dla mnie jest Osoba Boga.
Ktoś, kto zabiera mi wolność, czyni zło. Tak robi szkoła... i demokracja, i monarchia, i przepisy prawne, i każdy system, i... wszystko.
Wierzysz w Boga- ok, fajnie. Jesteś przeciwna wszelkim przepisom prawnym itp. - ok, spoko niech Ci będzie. Ale to chyba przypadkiem sam Bóg ustalił pewne zasady (dekalogi i inne przykazania) więc tak na dobrą sprawę od niego się wszystko wzięło.
Ogólnie sporo jeszcze bym mogła odpisać na Twój komentarz ale skończę już na tym i dodam tylko jeszcze jedno zdanie: opisując to wszystko popadasz w zbyt dużą skrajność.
Co to ma wspólnego ze szkołą? Ja osobiście nigdy(!) w szkole nie słyszałam takich rozmów, za to często je słyszę (lub też słyszałam, bo unikam tych ludzi) wśród znajomych, którzy wcale do szkoły nie chodzą. Także moja matka opowiada mi o swoich znajomych z pracy, którzy zachowują się w ten sposób. W szkole osobiście nie zetknęłam się z czymś takim i dlatego teraz tym bardziej mnie to razi. To nie szkoła tego uczy. Po prostu są ludzie, którzy gadają o tym przy każdej sposobnej okazji, a że czasem w godzinach szkolnych to wypada, to nic nie poradzisz.
Jasne, ale gdy słyszysz takie rzeczy idąc ulicą, nie musisz tych ludzi zaczepiać, zadawać się z nimi i w ogóle obcować. W szkole nikt mnie nie zmusza do rozmów na takie tematy, ale zmuszają mnie do obcowania z tymi ludźmi, co już napawa wstrętem, i oszukiwania na każdym kroku, bo ja nie mogę powiedzieć po prostu, ze uważam ich za skończonych chamów. Kiedyś spróbowałam, z tym że nieco delikatniej... co to była za awantura! Nauczycielka chciała mi niemalże naganne zachowanie wystawić
To samo robi Kościół, telewizja i inne media. Nie da się tego uniknąć w żaden sposób, ale jeśli ktoś ma swoje zdanie, to będzie je miał bez względu na wszystko. Przecież nie musisz wszystkiego akceptować i mozesz wyrazić swoje zdanie. Ja przynajmniej zawsze tak robiłam, szczególnie na polskim, gdzie były różne dyskusje światopoglądowe.
Kościół sobie wybieram (no dobra, rodzice mają na to ogromny wpływ, ale w moim przypadku i tak nie ma różnicy...), telewizji nie muszę oglądać (ostatnio coraz rzadziej oglądam wiadomości, odkąd zauważyłam, że zawarte w nich oszustwa denerwują mnie tak samo jak zawarta w nich prawda). Choć w sumie masz częściową rację Na mnie to nie ma wpływu, ale inni, nieuformowani... tylko po co się nimi przejmować?
Patrząc na całość, to te punkty można równie dobrze dopasować do społeczeństwa w ogóle, a nie tylko szkoły. Ale niestety, wtedy pozostaje tylko życie pustelnicze i uprawa ogródka, co tez oczywiście jest jakimś rozwiązaniem (jeśli komuś to pasuje).
Jeśli chodzi o mnie mniej więcej tak szkoła przystosowała mnie do życia w społeczeństwie Teraz moim marzeniem jest wyjść za jakiegoś hippisa, amisza lub innego anty-systemowego typka, który hołduje zasadzie turn off i z chęcią odłączy się ze mną ze społeczeństwa. Nie martwcie się, internet wezmę
Muminkam...
I co z tego? Każdy z nas codziennie ich wysłuchuje. Ja też chodzę do szkoły i dużoooo niecenzuralnych słów pada. W gronie rówieśników też nieraz przeklnę ale np. w autobusie, gdzie jest natłok wielu ludzi, osób starszych itp. nie używam wulgaryzmów bo się po prostu zwyczajnie po ludzku wstydzę i uważam, że to chamskie. I chodzi tu jedynie o swoją własną kulturę osobistą więc nie mów mi, że używasz wulgaryzmów tylko dlatego, że słyszysz je w szkole, że to rówieśnicy wywierają taką presję bo to jest śmieszne.
Chodzi tu jedynie o moją własną kulturę osobistą, która z każdym dniem jest coraz gorsza. Parę lat temu uważałam, że "głupek" to brzydkie słowo, teraz na tle rówieśników i tak się wyróżniam "czystością" mowy, ale z każdym dniem się coraz bardziej przyzwyczajam, nie reaguję, gdy oni przy mnie przeklinają, wchodzi mi to w nawyk... Czemu? Bo słucham tych słów codziennie i wydają mi się codziennością. Reszta też nie przeklina przy starszych- jedni ze wstydu, inni ze strachu...
Skoro wiesz, że to nie jest dobra postawa to czemu się do niej stosujesz? Bez kitu. Piszesz, że najważniejsza jest dla Ciebie wolność i jedynie ją sobie cenisz, a zaraz potem piszesz, że szkoła nauczyła Cię tak olewczo podchodzić do ludzi. Przeczysz sama sobie.
Nie jest dobra z punktu widzenia dobro-zło, ale jest słuszna, ponieważ ludzie zasługują na takie traktowanie... Oczywiście są tacy, których lubię, kocham, szanuję i wtedy to podejście zmienia się fundamentalnie.
"Jedynie ją sobie cenię"? Jeszcze przyjaźń, miłość, wiara, nadzieja, Bóg, honor, szczerość, samodyscyplina itd.
Nie rozumiem, co moja wolność ma do stosunku do ludzi.
Umba dobrze napisał, dramatyzujesz. II wojna światowa, obozy koncentracyjne, holocaust to pokazało prawdziwy upadek człowieczeństwa... a te wszystkie "obciągania, walenia" o których piszesz to jedynie głupotki szkolne, z których większość wyrośnie.
No mam nadzieję Chociaż gdy słyszę ich triumfujące okrzyki w stylu: "Stanął mi wyżej! Ale jutro pobiję rekord!", gdy pewna dziewczyna na tyle autobusu się przed nimi obnaża, a potem maca ich miejsca intymne, mam pewne wątpliwości...
I znowu przeczysz sama sobie. Piszesz, że szkoła szufladkuje, przyczepia ogólne etykietki, a Ty co zrobiłaś? Do liceów chodzą tylko same orły, a zawodówka to już patologia?
W języku polskim każde słowo ma swoje znaczenie Wyjątku nie stanowią "zwykle", "często"- gdybym nie chciała użyć tych słów, po prostu bym je pominęła. No i to zależy od środowiska. W moim gimnazjum akurat tak to wygląda i ciężko temu w jakikolwiek sposób zaprzeczyć.
Wierzysz w Boga- ok, fajnie. Jesteś przeciwna wszelkim przepisom prawnym itp. - ok, spoko niech Ci będzie. Ale to chyba przypadkiem sam Bóg ustalił pewne zasady (dekalogi i inne przykazania) więc tak na dobrą sprawę od niego się wszystko wzięło.
Bóg pokazuje jedną drogę, a szatan pokazuje inną. Bóg mówi ci: "Wybierz sobie. zbyt cię kocham, by do czegokolwiek cię zmuszać"... Co człowiek zrobi to już jego sprawa. Oczywiście, gdy wybierze szatana, zaczyna jemu podlegać i po śmierci musi spłacać... ale przecież nie z woli Boga! Oddał się szatanowi, więc niech robi, co jego nowy pan chce. To jest skutek wolności, nie przymusu. To jest odwieczny ład świata.
Prawo ludzkie wykracza poza zakres dobra i zła. Prawo ludzkie mówi, kogo masz szanować, a kogo bardziej szanować. Prawo ludzkie mówi ci, ile masz oddać kasy, a ile otrzymasz. Prawo ludzkie jest ułomne i jest ograniczeniem wolności samym w sobie. Ja nie sprzeciwiam się wszystkim prawom. Sprzeciwiam się tylko prawom ludzkim, gdyż przeczą one Prawu Boskiemu.
adi napisał/a:
Ja napiszę jeszcze że każdy ma swój rozum a to co robią inni to głównie ich sprawa. Von Veron nikt ci nie każe każdego lubić ani zachowywać się jak inni.
Tak, ale samo patrzenie na to sprawia ból.
Umbastyczny napisał/a:
vV moim zdaniem dramatyzujesz. Nie wszyscy robią to co opisałaś (rozmawiają o obciąganiu, oszukują czy uwłaczają sztuce). Nikt nie każe Ci zadawać się z tymi "złymi". Oczywiście i tak ich będziesz, widzieć i słyszeć, ale w żaden sposób nie powinni Cię nagiąć na to zło, bo jeżeli to zrobią, to oznacza, że od dawna miałaś to w swojej naturze.
Z pierwszym zdaniem trudno polemizować... taki charakter. co do reszty- jak wyżej. ja niestety należę do tego nieszczęsnego grona ludzi, którzy z całych sił próbują się nie przejmować, ale i tak sam fakt, że ktoś może być tak głupi, że aż nieludzki, wyprowadza mnie z równowagi.
agusia napisał/a:
Dobra, Veronku, możemy zacząć wojnę na argumenty i będę cytować i podważać Twoje każde słowo, zdanie po zdaniu, albo zwyczajnie możesz mi odpowiedzieć na pytanie: kto Ciebie tak skrzywdził w tej szkole, że piszesz takie rzeczy? Bo wedle Twojego wywodu czujesz się tam tak źle, jakby co najmniej każdego dnia katowano Cię psychicznie, fizycznie i zmuszano do jakiś nieludzkich czynów. Wybór a lub b, smsmy o treści wysyłamy pod numer agusi : )
Tak, katują mnie tam psychicznie, ze aż wytrzymać nie mogę Czytaj: głupota ludzka boli mnie do tego stopnia, że aż doprowadza do płaczu. Wielu ludzi dokuczało mi w szkole w tamtym roku, na początku, ale mnie to obchodziło jak... hmm... ślepą kurę ruski ketchup? (tak, to powiedzenie ma swoją przeszłość i nie jest wymysłem tej chwili) Mogą sobie myśleć o mnie co chcą. Ich zdanie na mój temat nigdy mnie nie zaboli.
Jednak wystarczy, że czasem spojrzę z dystansem, szepnę w duchu "co za ludzie...", a w sercu zaczyna coś kłuć, do oczu łzy się same cisną. Może dlatego nie powinnam nawet żyć w społeczeństwie i dobrze bym zrobiła, robiąc to, o czym pisała Other. Ogródek i pustelnia... hmm... Mogę powiedzieć, że byłoby mi bardzo wesoło w tej pustelni! Co do tego nie mam wątpliwości
Zapomniałam w plusach szkoły dopisać, że jest źródłem łatwego zarobku! Nie, nie dla nauczyciela oczywiście- jego zarobek jest "trudny", lecz dla sprytnego ucznia
Cześć i czołem. Słuchajcie ludzie mam parę wybranych kierunków na studia ale nie jestem jeszcze zdecydowana na jeden konkretny i ciekawa bym była waszej opinii na ich temat.
# Architektura krajobrazu ( z czego to raczej odpada bo musiałabym mieć egzamin z rysunku technicznego )
# Geodezja i kartografia
# Gospodarka przestrzenna
# Inżynieria bezpieczeństwa
# Inżynieria środowiska
# Ochrona środowiska
Geodezja i kartografia jest z tego co pamiętam bardzo dobrym kierunkiem pod względem późniejszej pracy. Praca geodety nie jest bardzo męcząca, jest dobrze płatna tylko trzeba ogarniać matematykę
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Architektura jest fajna, ale bez kursu rysunku zaliczenie egzaminu jest chyba niemożliwe (moi znajomi z kilkumiesięcznym kursem sobie nie poradzili)
Gdybym ja miał wybierać to wybrałbym chyba geodezję i kartografię, bo sam myślałem o czymś takim jako zabezpieczeniu w razie nie dostania się na matmę. Wydaję mi się, że praca po takich studiach jest przyjemna, no i dobrze płatna.
Z listy tych kierunków odradzałbym Ci Ochronę Środowiska. Jest to kierunek ostatnio dość popularny, ale moim zdaniem nudny, a po drugie ciężko chyba po nim o jakąś konkretną pracę.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Może nie udzielam się na tym forum, ale myslę że mogę się wypowiedzieć
Muminko, moja siostra studiuje architekturę krajobazu (właściwie, w przyszłym tygodniu ma obronę pracy inżynierskiej ) i jest bardzo zadowolona z kierunku studiów, który wybrała. Studia są ciekawe, bo w każdym semestrze są nowe, fajne przedmioty i wymaga się od Ciebie dużo kreatywności (bardzo często robiła jakieś projekty i bardziej traktowała to jak przyjemność niż pracę, no chyba że było to "na wczoraj).
Co do egzaminu - z tego co pamiętam brano pod uwagę wynik z biologii (chyba na podstawie) + punkty z egzaminu z rysunku. Sam egzamin polegał na tym, że zaaranżowana była tam jakaś sceneria/plener i kandydaci na studia mieli kilka dobrych godzin żeby wybrać sobie miejsce i jak najwierniej oddać to, co zobaczą. Moja siostra chodziła pół roku przed egzaminem na kurs rysunku (szczególnie perspektywy) i zdała na tyle dobrze, że dostała się z pierwszej listy
Jetem na poziomie gimnazjum i radzę Ci, Muminko, nie brać mojego zdania za bardzo pod uwagę, ale kierując się intuicyjną kategorią "ciekawe zajęcie", wybrałabym pierwsze lub drugie
Z tego, co wiem, to matma jest na wszystkich tych kierunkach i raczej tego nie unikniesz. Ochrona środowiska faktycznie bardzo modna jest i może lepiej wybrać coś innego. Z tego co pamiętam, to chyba Garver był na inżynierii środowiska i mu się nie podobało (ale to oczywiście nic nie znaczy). Geodezja i kartografia to pewnie trochę podobne do mojego kierunku. Ciekawe, ale dużo nauki z typowych przedmiotów ścisłych. Na pewno matma i na sto procent geometria przestrzenna (akurat ta jest znośna).
Ja bym polecała tę architektur krajobrazu, albo geodezję.
We are all evil in some form or another, are we not?
Dobra, skoro zaczęliśmy tu pisać, to pociągnę inną dyskusję
Dnia dzisiejszego, co już wiecie z SB, w okolicach Krakowa i Chrzanowa spadł ogromny śnieg. Wyobraźcie sobie moje rozczarowanie, gdy w spodenkach do kolan i trampkach wyszłam dzisiaj na dwór i ujrzałam... nic więcej, jak białość, wszędzie Gdybym wróciła, żeby się przebrać, nie zdążyłabym na autobus, więc szybko zmieniłam tylko buty i poleciałam przed siebie. Humor mój od tego momentu był nietęgi bardzo, ale tak na dobrą najbardziej irytowało mnie narzekanie innych osób. Powiedziałam im wreszcie: ludzie, dajcie spokój. Ja też nienawidzę zimy, najchętniej zakopałabym się w pościeli i wyszła z niej w maju, ale... Skoro śnieg jednak pada, to nauczmy się z niego cieszyć, prawda? Przecież można robić tyle fajnych rzeczy: można łapać go na język, można słuchać, jak wesoło skrzypi pod nogami, można przyjemnie mrużyć oczy, gdy płatek śniegu zabłądzi i wpadnie za szkło okularów, roztapiając się na rzęsach... W odpowiedzi, co zabolało mnie nieziemsko, usłyszałam: Aga, nie zachowuj się, jakbyś miała 5 lat.
Stąd moje pytanie: a jak to wygląda u Was? Potraficie cieszyć się z takich drobnych rzeczy, czynników prawie niezauważalnych?
Potrafię się cieszyć z drobnych rzeczy, prawie niezauważalnych Jesteśmy na forum MP więc przykład będzie z forum Pewnie niewiele osób zwraca uwagę na dopiski w postach jakie się czasami robi nakierowując innych na fabułę itd. Otóż mi zawsze się bardzo podobał sposób w jaki robiła to jazeera, a mianowicie pisanie małą zieloną czcionką. Nie wiem czemu albo bardzo lubiłem to czytać i sam jak robię dopiski to właśnie w podobny sposób Dziwne trochę ale już tak jest Odnosi się to też to postów pisanych podczas gry. Takie drobne elementy jak np. tupnięcia Eleny, robienie dziur przez Su w spodniach i tego typu, dla niektórych niezauważalne drobnostki sprawiały mi wielką radość przy czytaniu i wywoływały uśmiech.
Kwestia śniegu. To o czym pisała agusia sprawia mi ogromną radość ale gdy po raz pierwszy w daną zimą się taki śnieg pojawia. Lubię zwyczajnie wyjść sobie wieczorem na dwór i bez celu iść pośród spadających dużych płatków. Teraz, w marcu, jest to najzwyczajniej w świecie irytujące. Nie narzekam, ale nie sprawia mi to przyjemności. Postawa agusi bardzo mi się podoba i dobrze, że są tacy ludzie, którzy potrafią na pozór szary i zwyczajny dzień pokolorować swoją postawą
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Na pierwszym zdjęciu może i jakieś podobieństwo jest, ale nieznaczne
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?