Flaku napisał/a:
To pewnie z tego pedalskiego "Miasteczka Twin Peaks"
sam jesteś pedalski
aha
;*
żeby nie było że spamuję to coś tam napiszę na temat Uwaga, tekst absolutnie subiektywny!
Od dłuższego czasu szukałam jakiegoś nowego serialu. Fakt, że był w moim życiu epizod pod tytułem "Lost" sprawił że poprzeczka "fajności" jakiegoś serialu jest dość wysoko zawieszona. Kolejne absolutnie świetne seriale - Twin Peaks i Królestwo sprawiły, że od kolejnych seriali wymagam dużo, dlatego np przestałam oglądać Pretty Little Liars, mimo dość ciekawego opisu samego serialu. Fabuła to istna definicja cliche; do bólu przewidywalna i momentami traktująca widza jak idiotę, który patrząc na kolejne wyczyny scenarzystów zaczyna wymieniać w myślach kolejne sposoby na lepsze spędzenie 45 minut swojego życia Gdzieś tam przewinęły się seriale takie jak Skins, Misfits, American Horror Story, Rizzoli&Isles (ekranizacja książek mojej ulubionej autorki thrilerów medycznych, tylko jak to z ekranizacjami bywa: nie oddaje chociażby części zajebistości, która tkwi w ksiązkach i jest po prostu słaba), jednak bez większego echa, seriale takie o, do pooglądania na wieczór.
Absolutną zaś miłością jest niedawno odkryty przeze mnie The Big Bang Theory, serial idealnie trafiający w moje wypaczone poczucie humoru, który mogę oglądać bez przerwy. Chociaż poziom kolejnych sezonów jest różny to i tak nie potrafię być obiektywna i ten serial ma spokojnie miejsce w moim TOP 5, mimo iż jest to komedia - gatunek ogólnie przeze mnie niezbyt lubiany. Idąc zatem za ciosem, zrobiłam podejście do kolejnej komedii, How I Meet Your Mother, serialu polecanego mi przez wiele osób. Wiem, że teraz mogę się narazić wielu fanom, ale: jak mnie ten serial, a właściwie główny bohater irytuje to słów nie znajduję. Przemęczyłam 5 pierwszych odcinków i to właściwie tylko po to żeby nie było że wypowiadam się o czymś po obejrzeniu jednego odcinka, w myśl złotej myśli mojej mamy: "poznaj, zanim się wypowiesz". Pewnie fakt że bawi mnie TBBT przy kompletnej obojętnośći względem HIMYM wiele zdradza o moim poczuciu humoru, ale wiem jedno: nie przekonam się do HIMYM pewnie nigdy.
Aktualnie oglądam dwa seriale:
* Once Upon A Time, jednak ze średnim zainteresowaniem. Przyciągnęło mnie hasło "nowy serial twórców Lost" i już tak zostałam, a właściwie to moja współlokatorka ogląda ten serial więc ja oglądam tak przy okazji, razem z nią. Chyba za stara już jestem i momentami poziom bajkowości przekracza zdolności mojego wypranego z takich klimatów mózgu Właściwie to nawet w dzieciństwie nie lubiłam bajek, irytowało mnie że wszystkie się dobrze kończą i wymyślałam alternatywne zakończenia, okraszone śmierciami, chorobami, rozwodami i innymi wybitnie nieszcześliwymi zakończeniami.
* Dextera(), i tu już będę dużo większą entuzjastką. Z każdym odcinkiem wkręcam się coraz bardziej, świetna kreacja aktorska samego Hall'a jak i ogólnie fabuła sprawiają, że na pewno moja przygoda z tym serialem szybko się nie zakończy. No, i główny bohater (mimo skojarzeń) jest spoko i jest analitykiem, więc moja branża
Flaku napisał/a:
To pewnie z tego pedalskiego "Miasteczka Twin Peaks"
sam jesteś pedalski
aha
;*
żeby nie było że spamuję to coś tam napiszę na temat Uwaga, tekst absolutnie subiektywny!
Od dłuższego czasu szukałam jakiegoś nowego serialu. Fakt, że był w moim życiu epizod pod tytułem "Lost" sprawił że poprzeczka "fajności" jakiegoś serialu jest dość wysoko zawieszona. Kolejne absolutnie świetne seriale - Twin Peaks i Królestwo sprawiły, że od kolejnych seriali wymagam dużo, dlatego np przestałam oglądać Pretty Little Liars, mimo dość ciekawego opisu samego serialu. Fabuła to istna definicja cliche; do bólu przewidywalna i momentami traktująca widza jak idiotę, który patrząc na kolejne wyczyny scenarzystów zaczyna wymieniać w myślach kolejne sposoby na lepsze spędzenie 45 minut swojego życia Gdzieś tam przewinęły się seriale takie jak Skins, Misfits, American Horror Story, Rizzoli&Isles (ekranizacja książek mojej ulubionej autorki thrilerów medycznych, tylko jak to z ekranizacjami bywa: nie oddaje chociażby części zajebistości, która tkwi w ksiązkach i jest po prostu słaba), jednak bez większego echa, seriale takie o, do pooglądania na wieczór.
Absolutną zaś miłością jest niedawno odkryty przeze mnie The Big Bang Theory, serial idealnie trafiający w moje wypaczone poczucie humoru, który mogę oglądać bez przerwy. Chociaż poziom kolejnych sezonów jest różny to i tak nie potrafię być obiektywna i ten serial ma spokojnie miejsce w moim TOP 5, mimo iż jest to komedia - gatunek ogólnie przeze mnie niezbyt lubiany. Idąc zatem za ciosem, zrobiłam podejście do kolejnej komedii, How I Meet Your Mother, serialu polecanego mi przez wiele osób. Wiem, że teraz mogę się narazić wielu fanom, ale: jak mnie ten serial, a właściwie główny bohater irytuje to słów nie znajduję. Przemęczyłam 5 pierwszych odcinków i to właściwie tylko po to żeby nie było że wypowiadam się o czymś po obejrzeniu jednego odcinka, w myśl złotej myśli mojej mamy: "poznaj, zanim się wypowiesz". Pewnie fakt że bawi mnie TBBT przy kompletnej obojętnośći względem HIMYM wiele zdradza o moim poczuciu humoru, ale wiem jedno: nie przekonam się do HIMYM pewnie nigdy.
Aktualnie oglądam dwa seriale:
* Once Upon A Time, jednak ze średnim zainteresowaniem. Przyciągnęło mnie hasło "nowy serial twórców Lost" i już tak zostałam, a właściwie to moja współlokatorka ogląda ten serial więc ja oglądam tak przy okazji, razem z nią. Chyba za stara już jestem i momentami poziom bajkowości przekracza zdolności mojego wypranego z takich klimatów mózgu Właściwie to nawet w dzieciństwie nie lubiłam bajek, irytowało mnie że wszystkie się dobrze kończą i wymyślałam alternatywne zakończenia, okraszone śmierciami, chorobami, rozwodami i innymi wybitnie nieszcześliwymi zakończeniami.
* Dextera(), i tu już będę dużo większą entuzjastką. Z każdym odcinkiem wkręcam się coraz bardziej, świetna kreacja aktorska samego Hall'a jak i ogólnie fabuła sprawiają, że na pewno moja przygoda z tym serialem szybko się nie zakończy. No, i główny bohater (mimo skojarzeń) jest spoko i jest analitykiem, więc moja branża
Idąc zatem za ciosem, zrobiłam podejście do kolejnej komedii, How I Meet Your Mother, serialu polecanego mi przez wiele osób. Wiem, że teraz mogę się narazić wielu fanom, ale: jak mnie ten serial, a właściwie główny bohater irytuje to słów nie znajduję.
Masz na myśli Teda czy może Barney'a? Bo jeżeli Teda to może i lepiej, że dałaś sobie spokój bo jak już teraz Ciebie irytuje to ciekawe co byłoby później Bo z początku jest jeszcze znośny Jeszcze co do HIMYM. Miałem ostatnio długą przerwę w oglądaniu tego serialu bo mi się trochę znudził. Ale że ostatnio byłem chory to w dwa dni łyknąłem 18 ostatnich odcinków i przerwa dobrze mi zrobiła bo oglądało się tak fajnie jak dawniej
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
Flaku napisał/a:
To pewnie z tego pedalskiego "Miasteczka Twin Peaks"
sam jesteś pedalski
aha
;*
żeby nie było że spamuję to coś tam napiszę na temat Uwaga, tekst absolutnie subiektywny!
Od dłuższego czasu szukałam jakiegoś nowego serialu. Fakt, że był w moim życiu epizod pod tytułem "Lost" sprawił że poprzeczka "fajności" jakiegoś serialu jest dość wysoko zawieszona. Kolejne absolutnie świetne seriale - Twin Peaks i Królestwo sprawiły, że od kolejnych seriali wymagam dużo, dlatego np przestałam oglądać Pretty Little Liars, mimo dość ciekawego opisu samego serialu. Fabuła to istna definicja cliche; do bólu przewidywalna i momentami traktująca widza jak idiotę, który patrząc na kolejne wyczyny scenarzystów zaczyna wymieniać w myślach kolejne sposoby na lepsze spędzenie 45 minut swojego życia Gdzieś tam przewinęły się seriale takie jak Skins, Misfits, American Horror Story, Rizzoli&Isles (ekranizacja książek mojej ulubionej autorki thrilerów medycznych, tylko jak to z ekranizacjami bywa: nie oddaje chociażby części zajebistości, która tkwi w ksiązkach i jest po prostu słaba), jednak bez większego echa, seriale takie o, do pooglądania na wieczór.
Absolutną zaś miłością jest niedawno odkryty przeze mnie The Big Bang Theory, serial idealnie trafiający w moje wypaczone poczucie humoru, który mogę oglądać bez przerwy. Chociaż poziom kolejnych sezonów jest różny to i tak nie potrafię być obiektywna i ten serial ma spokojnie miejsce w moim TOP 5, mimo iż jest to komedia - gatunek ogólnie przeze mnie niezbyt lubiany. Idąc zatem za ciosem, zrobiłam podejście do kolejnej komedii, How I Meet Your Mother, serialu polecanego mi przez wiele osób. Wiem, że teraz mogę się narazić wielu fanom, ale: jak mnie ten serial, a właściwie główny bohater irytuje to słów nie znajduję. Przemęczyłam 5 pierwszych odcinków i to właściwie tylko po to żeby nie było że wypowiadam się o czymś po obejrzeniu jednego odcinka, w myśl złotej myśli mojej mamy: "poznaj, zanim się wypowiesz". Pewnie fakt że bawi mnie TBBT przy kompletnej obojętnośći względem HIMYM wiele zdradza o moim poczuciu humoru, ale wiem jedno: nie przekonam się do HIMYM pewnie nigdy.
Aktualnie oglądam dwa seriale:
* Once Upon A Time, jednak ze średnim zainteresowaniem. Przyciągnęło mnie hasło "nowy serial twórców Lost" i już tak zostałam, a właściwie to moja współlokatorka ogląda ten serial więc ja oglądam tak przy okazji, razem z nią. Chyba za stara już jestem i momentami poziom bajkowości przekracza zdolności mojego wypranego z takich klimatów mózgu Właściwie to nawet w dzieciństwie nie lubiłam bajek, irytowało mnie że wszystkie się dobrze kończą i wymyślałam alternatywne zakończenia, okraszone śmierciami, chorobami, rozwodami i innymi wybitnie nieszcześliwymi zakończeniami.
* Dextera(), i tu już będę dużo większą entuzjastką. Z każdym odcinkiem wkręcam się coraz bardziej, świetna kreacja aktorska samego Hall'a jak i ogólnie fabuła sprawiają, że na pewno moja przygoda z tym serialem szybko się nie zakończy. No, i główny bohater (mimo skojarzeń) jest spoko i jest analitykiem, więc moja branża
długi post
Nie wiem czy zauważyłeś, ale twój post jest jeszcze dłuższy. Mój również
Szczerze mówiąc zamiast oglądać bzdurne amerykańskie seriale zajęlibyście się poważnym kinem (to nie jest prowokacja )
Flaku napisał/a:
To pewnie z tego pedalskiego "Miasteczka Twin Peaks"
sam jesteś pedalski
aha
;*
żeby nie było że spamuję to coś tam napiszę na temat Uwaga, tekst absolutnie subiektywny!
Od dłuższego czasu szukałam jakiegoś nowego serialu. Fakt, że był w moim życiu epizod pod tytułem "Lost" sprawił że poprzeczka "fajności" jakiegoś serialu jest dość wysoko zawieszona. Kolejne absolutnie świetne seriale - Twin Peaks i Królestwo sprawiły, że od kolejnych seriali wymagam dużo, dlatego np przestałam oglądać Pretty Little Liars, mimo dość ciekawego opisu samego serialu. Fabuła to istna definicja cliche; do bólu przewidywalna i momentami traktująca widza jak idiotę, który patrząc na kolejne wyczyny scenarzystów zaczyna wymieniać w myślach kolejne sposoby na lepsze spędzenie 45 minut swojego życia Gdzieś tam przewinęły się seriale takie jak Skins, Misfits, American Horror Story, Rizzoli&Isles (ekranizacja książek mojej ulubionej autorki thrilerów medycznych, tylko jak to z ekranizacjami bywa: nie oddaje chociażby części zajebistości, która tkwi w ksiązkach i jest po prostu słaba), jednak bez większego echa, seriale takie o, do pooglądania na wieczór.
Absolutną zaś miłością jest niedawno odkryty przeze mnie The Big Bang Theory, serial idealnie trafiający w moje wypaczone poczucie humoru, który mogę oglądać bez przerwy. Chociaż poziom kolejnych sezonów jest różny to i tak nie potrafię być obiektywna i ten serial ma spokojnie miejsce w moim TOP 5, mimo iż jest to komedia - gatunek ogólnie przeze mnie niezbyt lubiany. Idąc zatem za ciosem, zrobiłam podejście do kolejnej komedii, How I Meet Your Mother, serialu polecanego mi przez wiele osób. Wiem, że teraz mogę się narazić wielu fanom, ale: jak mnie ten serial, a właściwie główny bohater irytuje to słów nie znajduję. Przemęczyłam 5 pierwszych odcinków i to właściwie tylko po to żeby nie było że wypowiadam się o czymś po obejrzeniu jednego odcinka, w myśl złotej myśli mojej mamy: "poznaj, zanim się wypowiesz". Pewnie fakt że bawi mnie TBBT przy kompletnej obojętnośći względem HIMYM wiele zdradza o moim poczuciu humoru, ale wiem jedno: nie przekonam się do HIMYM pewnie nigdy.
Aktualnie oglądam dwa seriale:
* Once Upon A Time, jednak ze średnim zainteresowaniem. Przyciągnęło mnie hasło "nowy serial twórców Lost" i już tak zostałam, a właściwie to moja współlokatorka ogląda ten serial więc ja oglądam tak przy okazji, razem z nią. Chyba za stara już jestem i momentami poziom bajkowości przekracza zdolności mojego wypranego z takich klimatów mózgu Właściwie to nawet w dzieciństwie nie lubiłam bajek, irytowało mnie że wszystkie się dobrze kończą i wymyślałam alternatywne zakończenia, okraszone śmierciami, chorobami, rozwodami i innymi wybitnie nieszcześliwymi zakończeniami.
* Dextera(), i tu już będę dużo większą entuzjastką. Z każdym odcinkiem wkręcam się coraz bardziej, świetna kreacja aktorska samego Hall'a jak i ogólnie fabuła sprawiają, że na pewno moja przygoda z tym serialem szybko się nie zakończy. No, i główny bohater (mimo skojarzeń) jest spoko i jest analitykiem, więc moja branża
długi post
Nie wiem czy zauważyłeś, ale twój post jest jeszcze dłuższy. Mój również
Szczerze mówiąc zamiast oglądać bzdurne amerykańskie seriale zajęlibyście się poważnym kinem (to nie jest prowokacja )
Flaku napisał/a:
To pewnie z tego pedalskiego "Miasteczka Twin Peaks"
sam jesteś pedalski
aha
;*
żeby nie było że spamuję to coś tam napiszę na temat Uwaga, tekst absolutnie subiektywny!
Od dłuższego czasu szukałam jakiegoś nowego serialu. Fakt, że był w moim życiu epizod pod tytułem "Lost" sprawił że poprzeczka "fajności" jakiegoś serialu jest dość wysoko zawieszona. Kolejne absolutnie świetne seriale - Twin Peaks i Królestwo sprawiły, że od kolejnych seriali wymagam dużo, dlatego np przestałam oglądać Pretty Little Liars, mimo dość ciekawego opisu samego serialu. Fabuła to istna definicja cliche; do bólu przewidywalna i momentami traktująca widza jak idiotę, który patrząc na kolejne wyczyny scenarzystów zaczyna wymieniać w myślach kolejne sposoby na lepsze spędzenie 45 minut swojego życia Gdzieś tam przewinęły się seriale takie jak Skins, Misfits, American Horror Story, Rizzoli&Isles (ekranizacja książek mojej ulubionej autorki thrilerów medycznych, tylko jak to z ekranizacjami bywa: nie oddaje chociażby części zajebistości, która tkwi w ksiązkach i jest po prostu słaba), jednak bez większego echa, seriale takie o, do pooglądania na wieczór.
Absolutną zaś miłością jest niedawno odkryty przeze mnie The Big Bang Theory, serial idealnie trafiający w moje wypaczone poczucie humoru, który mogę oglądać bez przerwy. Chociaż poziom kolejnych sezonów jest różny to i tak nie potrafię być obiektywna i ten serial ma spokojnie miejsce w moim TOP 5, mimo iż jest to komedia - gatunek ogólnie przeze mnie niezbyt lubiany. Idąc zatem za ciosem, zrobiłam podejście do kolejnej komedii, How I Meet Your Mother, serialu polecanego mi przez wiele osób. Wiem, że teraz mogę się narazić wielu fanom, ale: jak mnie ten serial, a właściwie główny bohater irytuje to słów nie znajduję. Przemęczyłam 5 pierwszych odcinków i to właściwie tylko po to żeby nie było że wypowiadam się o czymś po obejrzeniu jednego odcinka, w myśl złotej myśli mojej mamy: "poznaj, zanim się wypowiesz". Pewnie fakt że bawi mnie TBBT przy kompletnej obojętnośći względem HIMYM wiele zdradza o moim poczuciu humoru, ale wiem jedno: nie przekonam się do HIMYM pewnie nigdy.
Aktualnie oglądam dwa seriale:
* Once Upon A Time, jednak ze średnim zainteresowaniem. Przyciągnęło mnie hasło "nowy serial twórców Lost" i już tak zostałam, a właściwie to moja współlokatorka ogląda ten serial więc ja oglądam tak przy okazji, razem z nią. Chyba za stara już jestem i momentami poziom bajkowości przekracza zdolności mojego wypranego z takich klimatów mózgu Właściwie to nawet w dzieciństwie nie lubiłam bajek, irytowało mnie że wszystkie się dobrze kończą i wymyślałam alternatywne zakończenia, okraszone śmierciami, chorobami, rozwodami i innymi wybitnie nieszcześliwymi zakończeniami.
* Dextera(), i tu już będę dużo większą entuzjastką. Z każdym odcinkiem wkręcam się coraz bardziej, świetna kreacja aktorska samego Hall'a jak i ogólnie fabuła sprawiają, że na pewno moja przygoda z tym serialem szybko się nie zakończy. No, i główny bohater (mimo skojarzeń) jest spoko i jest analitykiem, więc moja branża
długi post
Nie wiem czy zauważyłeś, ale twój post jest jeszcze dłuższy. Mój również
Szczerze mówiąc zamiast oglądać bzdurne amerykańskie seriale zajęlibyście się poważnym kinem (to nie jest prowokacja )
Niedawno skończyłam oglądać jeden z bardziej zachwalanych seriali ostatniej jesieni, a mianowicie HOMELAND
Oto post na jego temat skopiowany z Darltona:
Za serial się zabrałam, kiedy zaczęła się posucha w innych serialach i nie było co oglądać. Początkowo w ogóle nie zamierzałam tego zaczynać, gdyż kompletnie nie pociągała mnie tematyka. Marines, Al-Kaida, terroryści, zamachy? C'mon...Temat oklepany na możliwe sposoby i tym razem znów spodziewałam się czegoś na wzór amerykańskiego heroizmu i walki z terroryzmem, co zupełnie mi nie odpowiadało.
Przez pierwsze cztery odcinki przebrnęłam z trudnością. Co chwilę opadały mi się ręce w związku z przewidywalnością akcji i zachowań bohaterów. Nie podobało mi się kompletnie nic. Ani postacie, ani fabuła. Tak też po owych czterech odcinkach odstawiłam serial i nie wiedziałam, czy jeszcze do niego wrócę. Stało się jednak, że wróciłam i powoli zaczęłam się przekonywać. Obecnie, po obejrzeniu finału mogę powiedzieć, że jest całkiem niezły, pomimo że nadal nie pasuje mi klimatem. Na pozytywną ocenę wpłynęło jednak parę elementów. Po pierwsze, to inne spojrzenie na konflikt między Stanami i Al-Kaidą. Można powiedzieć, że tym razem rząd amerykański zostaje oskarżony, a terroryści usprawiedliwieni. Mile mnie zaskoczyła zmiana perspektywy, pokazania zamachowców jako ludzi z ich uczuciami i życiem prywatnym.
Drugim plusem jest wykreowanie postaci Carrie. Nie wiem, czy to odpowiednie miejsce, by o tym pisać, ale w prawie każdym odcinku widziałam w niej część siebie. Jej zachowania, tok myślenia i reakcje na różne sprawy były naprawdę świetnie wyreżyserowane i zagrane. Choć nie było mi przyjemnie tego oglądać, bo czułam się, jakby mi ktoś wytknął życiowe błędy z przeszłości, to pełen szacunek dla tej bohaterki
Kolejna sprawa, to SPOILER
przyspieszenie akcji z Brodym. Przełom nastąpił, kiedy zdjęto z niego podejrzenia, by przerzucić je na rzekomo zabitego kolegę. Od tego momentu zaczęło się wreszcie dziać coś ciekawego. Bardzo podobał mi się też odcinek poświęcony jego życiu u boku Abu Nazira i jego syna. Dało to inne spojrzenie na sprawę. Brody nie był poddany praniu mózgu, lecz podjął swa decyzję zupełnie świadomie z określonego powodu. Finał także był bardzo dobrym epizodem. Można było samemu odczuć te wszystkie emocje, jakie towarzyszyły Brody'emu w czasie próby dokonania zamachu. Świetne budowanie napięcia i gra na emocjach, szczególnie w trakcie "zabawy" z kamizelką. KONIEC SPOILERA
Zakończenie sprawiło, że chętnie sięgnę po 2 sezon, jeśli będzie takowy.
1. LOST
2. Riget (Królestwo)
3. Once Upon A Time
4. Twin Peaks
5. Game of Thrones
6. Happy Town
7. V
8. American Horror Story
9. Ringer
10. Revenge
11. The Walking Dead
12. Person of Interest
13. Fringe
14. Flashforward 15. Homeland
16. The Vampire Diaries
17. River
18. Terra Nova
19. Alcatraz
20. Camelot
We are all evil in some form or another, are we not?
Czy w tym sezonie wyszło coś naprawdę wartego uwagi? Póki co spodobało mi się tylko Homeland. A oglądałem już po parę odcinków:
- Once Upon a Time
- New Girl
- Person of Inerest
- Scandal
- American Horror Story
- Awake
- The Firm
- House of Lies
- Grimm
- Revenge
- Terra Nova
- Alcatraz
- Touch
Trzy ostatnie trzymały cały czas równy poziom gówna, reszta nie była tragiczna, ale jakoś nie wciągnęły mnie zbytnio i odpuściłem. Tak kiepskiego sezonu pod względem nowości chyba jeszcze nie było. :/
Edytowane przez Eld dnia 23-07-2012 12:25
Ja z seriali to aktualnie oglądam "Breaking Bad" i śmiało mogę polecić, bo jest świetny No i jeszcze "Z archiwum X", ale to już bardziej z sentymentu, bo ten serial od dziecka lubiłem i teraz staram się w miarę po kolei ogarniać te wszystkie odcinki jak lecą na TVP Seriale (jedyny dobry serial, który leci na tym słabym kanale)
W przyszłości planuję się zabrać za "Królestwo" von Triera i "Twin Peaks", ale z racji tego, że ogólnie za serialami zbytnio nie przepadam to nie wiem kiedy to będzie
No i jeszcze jak wyjdzie drugi sezon "AHS" to też zapewne obejrzę, bo zwykle jak już coś zaczynam to lubię skończyć
Homeland polecam. Trochę w podobnym stylu, ale lepsze jest według mnie The Killing. Też polecam.
Homeland trzymał rewelacyjny poziom przez cały sezon, ale oczywiście finałem wszystko spieprzyli. :/ The Killing bardzo lubię, dosłownie mnie pochłonął. W dwa dni obejrzałem cały pierwszy sezon.
- Once Upon a Time - jeden z lepszych tego sezonu
Nie mam wobec niego żadnych zarzutów, poza tym że nie sprawia ten serial że wyczekuję z niecierpliwością na kolejny odcinek. Jeżeli po 6 odcinkach mnie nie wciągnął, to czy jest sens dalej?
- Person of Inerest - dobry
Nie rozumiem zachwytów nad tym serialem, które pojawiają się wszędzie w sieci. Może dlatego że nie jestem w stanie oglądać procedurali? Dobiłem do odcinka 5 bodajże, dalej nie miałem ochoty. A może jednak dalej robi się lepiej?
- American Horror Story - bardzo dobry
Tak samo jak w przypadku OUAT, nie ma w sobie nic co sprawiałoby że mam ochotę obejrzeć kolejny odcinek.
- Revenge - dobry
I tutaj zmieniłem zdanie, obejrzałem dzisiaj kolejne odcinki i muszę przyznać, że wkręciłem się! Po pilocie miałem wrażenie, że to takie kolejne 90210, ale na szczęście tak nie jest.
O a jakieś komedie polecacie? Community, 30 Rock, The Office, My Name Is Earl, Scrubs, HIMYM obejrzane po dwa razy i nie widać nic ciekawego więcej.
Nie rozumiem zachwytów nad tym serialem, które pojawiają się wszędzie w sieci. Może dlatego że nie jestem w stanie oglądać procedurali? Dobiłem do odcinka 5 bodajże, dalej nie miałem ochoty. A może jednak dalej robi się lepiej?
generalnie tez nie lubię procedurali i gdzieś do 5 odcinka się z nim męczyłam
potem robi nieco lepiej, a w szczególności podoba mi się specyficzny humor towarzyszący niektórym odcinkom, kilka było naprawdę świetnych
już gdzieś tam pisałam, że jest kilka seriali, gdzie przez pierwsze 5 odcinków trudno było mi przebrnąć (V, Homeland, The Killing, Spartacus), a potem okazały się dobre i do nich zalicza się także PoI
może nie jest to jakaś genialna produkcja, ale w swoim gatunku serial trzyma dobry poziom
zmuszać się nie warto, ale żeby ocenić serial warto obejrzeć więcej niż 5 odcinków, bo zwykle dopiero później się rozkręca
co do Revenge, to mnie tez zaczęło wciągać stopniowo, im dalej, tym lepiej
zresztą ja generalnie lubię takie intrygi, kombinacje i "chytre plany" więc serial wpasował się w mój klimat
a komedii to akurat nie oglądam, bo wydają mi się jakoś strasznie głupie o.O
a tak btw. właśnie skończyłam oglądać finał 2 sezonu Spartacusa
i co mogę powiedzieć: po najgorszym w historii pilocie, jaki miałam okazję zobaczyć (masakryczny jest...) serial strasznie mnie wciągnął
w skrócie: dużo krwi, flaków, latających części ciała, seksu + ciągłe intrygi polityczno-towarzyskie;
ale naprawdę dużo i bardzo dosadnie, aż do przesady, więc jak ktoś lubi takie klimaty, to polecam
oglądam też Falling Skies, który z powodzeniem wygrałby w kategorii najnudniejszego serialu, nawet Terra Nova i Alcatraz mogą się wydać arcydziełem w porównaniu z FS - tego nie polecam
(sama pewnie dokończę, bo, w przeciwieństwie do Elda, nie lubię mieć niedokończonych seriali, nawet jak nie wyczekuję na kolejny odcinek)
We are all evil in some form or another, are we not?
oglądam też Falling Skies, który z powodzeniem wygrałby w kategorii najnudniejszego serialu, nawet Terra Nova i Alcatraz mogą się wydać arcydziełem w porównaniu z FS - tego nie polecam
Toś Toucha nie oglądała. Nudne i gówniane jak nie wiem co. Terra Nova to przy tym arcydzieło...
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Flaku napisał/a:
W przyszłości planuję się zabrać za "Królestwo" von Triera i "Twin Peaks", ale z racji tego, że ogólnie za serialami zbytnio nie przepadam to nie wiem kiedy to będzie
Nie wiem który polecić Ci jako pierwszy.
Eld napisał/a:
O a jakieś komedie polecacie? Community, 30 Rock, The Office, My Name Is Earl, Scrubs, HIMYM obejrzane po dwa razy i nie widać nic ciekawego więcej.
The Big Bang Theory, chyba że ktoś woli polskie tłumaczenie (które notabene jest inwalidą), Teoria Wielkiego Podrywu. Mnie wciągnął niesamowicie, idealnie trafia w moje poczucie humoru. Polecam