Jakby jakiś czarodziej cofnął się w czasie by zabić Voldemorta to w poźniejszym czasie nie istniałaby potrzeba by się cofnąć i go zabić, więc w efekcie nikt by się nie cofnął i go nie zabił a w rezultacie Voldemort mógłby dalej żyć.
W Więźniu akcja z Dziobkiem i Syriuszem nie powodowała, aby zanikała potrzeba ratowania im życia. Chyba tak to można wyjaśnić.
Ale bardziej wszystko by się trzymało kupy gdyby Harry'ego przed Dementorami nie uratował on sam tylko np. Snape.
Edytowane przez Faraday dnia 24-06-2015 23:06
Film oceniam na 8. Taka nota moze swiadczyc, ze był ciut lepszy od KF i KT jak to ujął Umba, ale tak naprawdę był dużo lepszy, o 1.5 oceny właściwie. CAŁE SZCZĘŚCIE, że był nowy reżyser, bo Columbus ze swoim umysłem 10-latka by ten film totalnie spierdolił. A Cuaron to najlepszy reżyser ktorego dopuszczono do HP, z długim stażem pełnym sukcesów (no moge po raz kolejny wspomniec o zeszłorocznym Oskarze za wizjonerską Grawitację, ale też o wyreżyserowaniu przez niego jednej z lepszych i najbardziej realistycznych antyutopii jakie widziałem- Ludzkich dzieci oraz udział w produkcji bardzo stylowego Labiryntu Fauna).
Jeśli chodzi o HP to główne zaslugi Cuarona dla tego filmu widać gołym okiem i Umba już je wymieniał. Zrywa bezlitośnie z familijną konwencją na rzecz stylowego, mroczniejszego filmu. Nadaje Hogwartowi jeszcze wiecej kolorów, nowe lokacje są fantastyczne. Własciwie inne zmiany i nowości też są ulepszeniem- ciuchy, postacie, coraz lepsze aktorstwo (jak wiadomo młodzi aktorzy lśnią na ekranie dopiero wtedy gdy trafią na dobrego reżysera), niesztuczne dialogi, film ma dobry flow. Scenki jak ptaszek się w dziwny sposób samoniszczy o Wierzbę, sztywne rzemieślnictwo Columbusa nigdy by nie dopuściło do takiego polotu i mrugnięć okiem. Tak powinien być zrobiony każdy film HP, niestety lub stety Więzien Azkabanu się wyróżnia. Może jest to najlepszy film całej serii, ale to ocenie po ósmej części.
Co do samej fabuły to film wyróżnia sie brakiem Voldemorta, co mu w sumie wyszło na plus. Zamiast tego mamy kilka roznych postaci, niejednoznacznych moralnie i przez to oglada sie to ciekawie. Konfrontacja we Wrzeszczącej chacie zawsze mi sie strasznie podobała. Super postacie i super aktorzy, bo Oldman, Rickman i ten od Lupina ktorego nazwiska zapomnialem, ale i ten od Petera, ti są wszystko świetni aktorzy, co w połączeniu z dojrzalszym Radcliffem i Grintem i najlepszą młodocianą aktorką HP czyli Emmą, tworzy świetne przedstawienie. Film nareszcie staje na wysokości zadania w sensie adaptacji, która jest luźna i niedokładna, ale przekonująca i stylowa. Aż żal to porównywac dp dziecinady z wczesniejszych czesci.
Z minusów no oprócz tego co zauważył Umba, to jest niestety wielka dziura w Mapie Huncwotów której chyba zadne wyjasnienie nie załata. Fred i George powinni jakies 1000 razy zorientowac sie, ze dokładnie w miejscu gdzie łazi ich szczur, pojawia się niejaki Peter Pettigrew. Nie mam na to pomysłu.
Innych wad nie ma zbyt wiele. Moze to, ze to, ze film moze sie wydac niejasny dla osob ktore nie czytały HP, bo te przeskoki w czasie mimo efektownosci i tempa po prostu moga sie okazac zbyt dziwaczne i nieadekwatne. Co do paradoksów to oczywiscie, ale nawet w dialogu pada stwierdzenie ileś razy, ze to bez sensu. Nie ma potrzeby by to drążyć, bo to byl taki bonusik dla urozmaicenia. Hmm, to ze wady sie nie rzucają w oczy i trzeba sie zastanawiac żeby cos wyciagnac, tez swiadczy o sile tej części. U Dursleyów znów był postęp, wizualnie równiez zmiażdżył, ma w sobie lekkość i dystans do samego siebie, z drugiej strony dużo mroku ale z wyczuciem. Sama historia nie zwala z krzesła, ma dziury itd., ale to już sprawa książki, którą nie za dobrze pamiętam i chyba za nią właściwie nie przepadałem. Tak czy siak jest dużo lepiej, może nawet optymalnie jak na film przygodowofantastyczny dla nastolatków, więc nie ma co się spinać. No chyba to tyle ;P
Jakie przedmioty bym wybrał? Wszystkie chyba wrózbiarstwo niekoniecznie za debilne fusy, lekcje z centaurami byly ok. Numerologia nie wiem nawet czego sie tyczy, niech mnie ktos oswieci, ale z ciekawosci bym wzial. No i mugolaki dla beki głównie, no i te co Umba bo tez ciekawe. Boli to, że nie nalezy sie do świata HP
Edytowane przez Lion dnia 24-06-2015 23:17
Numerologia - prognozowanie z liczb, opierające się na przekonaniu, że numer przyporządkowany danemu obiektowi (numer domu, samochodu, telefonu, zakodowane pod postacią liczby imię, itp.) ma związek z jego losem. Przedmiotem numerologii są nie tylko liczby, lecz również nazwy własne, które zamienia się na liczby poprzez ponumerowanie liter alfabetu, a następnie ich sumowanie.
Czyli takie wróżenie z cyferek xD
Z mojego posta mogło wynikać, że film jest ciut lepszy (KF i KT oceniłem na 8, a WA na 9), ale oceniam go dużo lepiej. Mam problem po prostu, żeby to jakoś w ocenach uwzględnić. EDIT: OK, widzę, że sam napisałem, że ciut lepszy xD No to duże CIUT.
Z mapą Huncwotów masz rację, ale u Rowling wiele rzeczy średnio się trzyma kupy, więc nie ma się co dziwić xD
PS: Scena jak Malfoy daje Potterowi ruchomy rysunek ze scenką z quidditcha przypomniał mi o podobnej scenie w A Very Potter Sequel
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Ciekawe co Voldemort robił w 1993. I za pomocą jakich czarów odzyskał to karłowate łyse ciałko, które potem Peter wrzucił do zupy ;p mam nadzieje, ze nie ukradli jakiegos poronionego niemowlaka i Tom sie w niego nie wszczepił jak w quirrela.. w sumie podobne pytanie do tego co robił przez całe lata 80. I dlaczego az tyle czasu zabralo czarodziejowi takiej klasy dojscie do formy.
A co do Petera, to czemu on wolał byc szczurem niz czlpwiekiem? Nie mogl sie sam zmienic jako animag i uciec przy jakiejkolwiek okazji? Nie pamietam tego, a wole to wiedziec przed czarą.
Lion napisał/a:
A co do Petera, to czemu on wolał byc szczurem niz czlpwiekiem? Nie mogl sie sam zmienic jako animag i uciec przy jakiejkolwiek okazji? Nie pamietam tego, a wole to wiedziec przed czarą.
No on był tchórzem więc wolał sobie trwać jako szczur w rodzinie czarodziejów gdzie wiedział co się dzieje w świecie i być bezpiecznym niż podjąć działanie i uciec. Poza tym zawsze istniało ryzyko, że ktoś go rozpozna bo wątpię by chciało mu się siedzieć całe życie wśród mugoli.
Ech, początek od ciotki Marge i ani słowa o zbiegłym psychopatycznym mordercy, ktorego szuka cały kraj. Szkoda, bo lubiłam ten wątek w książce ;p
No i ciotka Marge... lumosowanie pod kołdra spoko, ale napompowanie Marge be użycia różdzki to już przestępstwo? Swoja drogą wyobraziłam sobie, co by się stało, gdyby rzucił w nią wtedy avadą
Na plus Dziurawy Kocioł. Teraz oprócz szybkiego rzutu oka na salę główną, dostajemy znacznie więcej, bo Harry dostaje tam tymczasowe mieszkanko. A ten karczmarz wymiata z tym swoim chlebusiem i orzeszkami
Cały czas mamy tendencję wzrostową odnośnie ilości mroku w poszczególnych częściach.
Najpierw fajny klimat z tym podmokłym placem zabaw. Nawet przez moment powiało grozą. Potem pociąg i dementorzy, jeden z moich ulubionych momentów.
mamy też Double Trouble, które skończyło jako dzwonek w moim telefonie
W ogóle tam są takie wtf sceny, jak np. ptaszek ktory rozwala się o bijąca wierzbę...
Inne rzeczy, które mi się podobały, to nowi nauczyciele:
bezdomny Lupin, nawiedzona Trelawney ubarwiają szkołę. Tylko Hagrid trochę irytuje swoim niedołęstwem. Lekcje z Hagridem zawsze mnie irytowały, bo on był tak niedołężny, że nawet jego przyjaciele mieli go dosyc i musieli robić z siebie idiotów, udawając, ze im sie podobają.
Co innego wróżbiarstwo też było niedołężne, ale przynajmniej śmieszne. Zawsze mnie bawiły komentarze uczniów i "grave danger" Sybilli No i jej pokój wymiata, jak zwyke scenografia nie zawodzi
ogólnie zamek rozrósł się, mamy nowe lokacje, więcej dziedzińców, ten taki most fajny itd. błonia stały się obszerniejsze. To akurat na plus, bo zamek jest jeszcze bardziej zajebisty niż był.
No tu tak samo. Zamek lepszy i te wszystkie koła zębate, jakieś wahadła, super klimat.
W ogóle też widac, że uczniowie sa znacznie starsi. Między dwiema pierwszymi częsciami nie widać mocno różnicy, ale tutaj wszyscy sa już tacy dość wyrośnięci, szczególnie Malfoy. Z nim tez jest większa beka, przedrzeźnianie harrego i udawanie dementorów, teksty o ojcu, udawanie umierania od uderzenia w rekę, dokuczanie Ronowi w Hogsmead itd, zawsze mnie to śmieszyło
Za to Ron taki jak zawsze i wszystkiego się boi
Lupin jedyny normalny. Nareszcie jakiś ogarnięty nauczuciel po dwóch niedołęgach z poprzednich częsci. Do tego lekcje sa zabawne. Neville bojący się Snape'a rozwala abo mina Rona na widok pająka
Fajne jest to, że ze scenami zabawnymi (jak lekcje wróżbiarstwa, OPCM przeplatają się te mroczne związane z dementorami i Syriuszem. Im dalej tym lepiej, Wrzeszcząca Chata, spacery z wilkołakami i wreszcie piknik nad jeziorem z dementorami.Świetnie jest to tutaj dawkowane i stopniowane.
Jejku mnóstwo tu dobrych scen: Snape i jego 394, wypad do Hogsmead, mapa Huncwotów, akcja we Wrzeszczącej Chacie, podróż za pomocą zmieniacza czasu najlepsza
Nie podobało mi się natomiast:
podsluchanie rozmowy w Hogsmead (naprawdę w książce to było o wiele lepsze, po pierwsze Harry nie otwierał drzwi a potęgę, jak był niewidoczny, po drugie dużo lepsze było to, jak siedział pod stołem, a Ron i Hermiona umierali z napięcia). Było znacznie więcej emocji. Do tego ten sapiący Potter pod peleryną, aż się niedobrze robi...
Na duży plus fabuła. Już nie była taka prosta, jak w 1 i 2. Po pierwsze bardziej mroczna i tajemnicza: pojawianie się Syiriusza, Pettigrew, który rzekomo nie żyje, wielowątkowa: Syriusz, dementorzy, historia z przeszłości, przepowiednie Sybilli (te prawdziwe), sprawa z Hardodziobem, a do tego bardziej zawikłana: ujawnianie dziwnych powiązań między Harrym, Syriuszem, Lupinem, Peterem, Snapem i rodzicami Harrego, podróż w czasie, która była ukazana perfekcyjnie.
No właśnie... Pettigrew! Gość jest perfekcyjny w swojej roli. To jeden z niewielu przypadków, gdy coś jest lepsze niż w książce! I od razu mi się przypomina Glizdogon Arctica
Swoją drogą, Peterek miał coś z tym obcinaniem kończyn, zaczęło sie od palca, a skończyło na całej dloni
Zgadzam się z Lionem, że ta część była zdecydowanie lepsza od poprzednich. Co ciekawe, to jedyna część, gdzie w ogóle nie mamy Voldemorta. Ba, nie mamy nawet Lucka, a jedynym śmierciożercą jest pożal się Boże Glizdogon...
- Syriusz - jego nigdy nie lubiłem i nie rozumiałem sympatii wielu ludzi do niego. Jego śmierć z rąk Belli to najlepsza rzecz w wykonaniu ulubienicy Otherw
Nie wiem, czemu, ale mi on trochę wygląda na pedofila. W ogóle zupełnie inaczej go sobie wyobrażałam i to jest faktycznie jedna z niewielu postaci, która nie została dobrze obsadzona.
Dodane dnia 24-06-2015 18:59 Edytuj Cytuj Adres IP
HARRY POTTER I WIĘZIEŃ AZKABANU
Film oglądałem rano i miałem sporo przemyśleń, a teraz mi wyleciało z głowy sporo. No nic, może przypomnę sobie później, albo Wasze posty o czymś wspomną.
1. Zmiany, zmiany, zmiany...
Mamy zmianę w obsadzie Dumbledore'a. OK, wiadomo jakie powody. Zmiana dla mnie w sumie bez znaczenia. Jak dla mnie obaj aktorzy wypadali w tej roli dobrze. Pierwszy aktor wyglądał bardziej spoko z tą długą siwą brodą i tak bardziej dziadziowato i poczciwie. A ten drugi wygląda młodziej, energiczniej i tak pasuje mi bardziej do tych klimatów z Grindelwaldem smiley Choć w sumie jak myślę o Albusie to oczami wyobraźni widzę tego drugiego jednak: grał w większej ilości filmów, no i rola Dumbledora rosła z kolejnymi filmami.
Mamy też zmianę reżysera i to bardzo widać. Całe film już trochę bardziej złowrogi i mniej familijny. Ale też sporo zmian innego rodzaju:
- inny wygląd Grubej Damy i inne umiejscowienie obrazu
- inny wygląd Bijącej Wierzby i inne umiejscowienie
- inne umiejscowienie chaty Hagrida
- ogólnie zamek rozrósł się, mamy nowe lokacje, więcej dziedzińców, ten taki most fajny itd. błonia stały się obszerniejsze. To akurat na plus, bo zamek jest jeszcze bardziej zajebisty niż był.
- uczniowie nie chodzą już w szatach zapiętych pod szyją. Na lekcjach są dość luźno porozpinani, a na co dzień chodzą w zwykłych ciuchach.
W ogóle z tym ostatnim punktem mam takie wspomnienia. Bo na filmy ze mną jeździł mój tata. Wiadomo, na te pierwsze mnie woził jako dzieciaka, a HP mu się spodobało, więc jeździł ze mną nawet na Insygnia. W sumie było spoko, zawsze po seansie mnie wypytywał co z książki pominęli, co dodali od siebie, jakie były różnice, żebym coś więcej opowiedział itd smiley No i po seansie WA spytał się mnie czy w Hogwarcie zmienili regulamin, że nie noszą tych szat xD
Cały film dla mnie lepszy ciut od KF i KT, bo i książka też lepsza. Główny wątek Syriusza dość tajemniczy i fajnie pokazany.
Nowe postaci:
- Remus - w książkach go bardzo lubiłem i w filmie też ok pokazany. Taki zwykły, normalny, sympatyczny i poczciwy, nauczyciel z powołania.
- Sybilla - w książkach była ok, w filmach tez wypada super. W sumie zagrałem nią w MP z przypadku i uwielbiam ją od tamtej chwili. Postać może nie z najwyższej półki, ale całkiem udana postać dodatkowa. I fajnie zagrana przez Emmę Thompson.
- Syriusz - jego nigdy nie lubiłem i nie rozumiałem sympatii wielu ludzi do niego. Jego śmierć z rąk Belli to najlepsza rzecz w wykonaniu ulubienicy Otherw smiley Choć w tym filmie był jeszcze dość ok, nie nagrał się za wiele, a w sumie rzeczywiście wypadł nieźle, jako uciekinier z Azkabanu, lekko szalony i pragnący zemsty. W tym filmie się go nie czepiam.
Co do innych rzeczy, może od początku:
- nie podoba mi się, że Harry bawi się Lumosem, a parę scen później sam mówi Ministrowi, że używanie magii jest nielegalne
- nadmuchanie ciotki było spoko smiley
- Błędny Rycerz wyszedł zabawnie, więc na plus
- Dziurawy Kocioł klimatycznie + wspaniała rola barmana Toma smiley (tu też inny aktor niż w KF)
- ładnie wyszła Potworna Księga Potworów
- atak dementorów na pociąg wyszedł ok
- Hagrid jako nauczyciel wyjątkowo niedołężnie, ale tak powinno być smiley
- tym razem to Hermiona towarzyszyła Harry'emu, a Ron odpoczywał (dla odmiany po KT)
Najbardziej nie podoba mi się w filmie to co robią dementorzy. W książkach ich działanie dzieli się na 2 rodzaje:
- Pocałunek (wyssanie duszy)
- zwykłe wysysanie szczęścia przez samą ich obecność
A w filmie jest to dość wymieszane. Wysysają duszę Potterowi i w pociągu i przy jeziorze, przy jeziorze Syriuszowi też wysysają, a nawet ich nie całują.
Matko jak to brzmi, aż parsknęłam śmiechem od tego wysysania
No bo nawet tutaj mamy swego rodzaju zapętlenie. Czyli w pierwotnej wersji już interweniowali Harry i Hermiona z przyszłości. Ale jaka była wersja pierwotna zanim się cofnęli? Przecież kiedyś musiało się wydarzyć coś takiego, że Hermiona nie rzucała tymi kamyczkami itd.
Jak dla mnie to jest to samo co w Lost. Jest tylko jedna wersja wydarzeń, nie ma zapętlenia. Whatever happened happened
Zmieniacza czasu nie można użyć, żeby uratować starych Pottera, Cedrica w kolejnym tomie, czy kogokolwiek innego, bo tak NIE MOŻNA! Ale, żeby uratować Syriusza i Hardodzioba to spoko xD No i po co kogoś ratować, skoro można rozdać zmieniacze nadgorliwym uczniom
Nie można. Hermiona mówi, że straszne rzeczy dzieją się z tymi, którzy igrają z czasem. Akurat ona była pedantką i była godna zaufania, ale takich zmieniaczy czasu nie można rozdawać na prawo i lewo...
Odrzuciłbym na pewno Wróżbiarstwo (:C), Mugoloznawstwo i Numerologię chyba też. Wziąłbym pewnie OnMS i może Starożytne Runy.
Ja to samo.
Ocena: mocne 8/10
We are all evil in some form or another, are we not?
I znowu nowy reżyser. W ogóle czemu Ci reżyserzy tak się zmieniali? Sami nie chcieli kręcić kolejnych filmów czy im nie przedłużano kontraktów. No, bo na 8 filmów mamy, aż 4 reżyserów (1-2, 3, 4, 5-8).
Ale w sumie nic nie mam do tego reżysera. Niejako kontynuował on zmiany wprowadzone w WA, w sensie i wygląd Hogwartu i postaci (zapomniałem o tym napisać, ale w 3 części zmienił się look Flitwicka), i noszenie ciuchów, i mrok. O tak, ta cześć zdecydowanie najmroczniejsza póki co.
Film zaczyna się klimatycznie. Nie do końca wiadomo czy to tylko jakiś sen/koszmar, czy wizja przyszłości, czy teraźniejszość, ale scena ciekawa.
Trochę brakuje Dursleyów, ale Mistrzostwa też spoko, a akcja Śmierciożercow super.
A w Hogwarcie potem miodzio.
W sumie uwielbiam tę książkę, chyba moja ulubiona. Pomysł wprowadzenia nowych szkół i takie turnieju jest super, ale to plusy dla Rowling, a nie filmu. W sumie CO to chyba najłatwiejszy materiał książkowy. No, bo mamy scenę z Voldim, potem mistrzostwa, śmierciożerców, przybycie delegacji, wybór reprezentantów, zadania i bal, cmentarz. Dużo się dzieje. W poprzednich (i następnych) rok szkolny nie jest aż tak obfity w wydarzenia i bardziej trzeba się natrudzić przy układaniu scenariusza.
Ale już bardziej o filmie. Wiadomo, można się czepiać, że pozmieniali trochę. Wywalili Bagmana, Mrużkę, trochę inaczej przedstawili te szkoły itd. Ale to takie szczegóły.
Postać "Szalonookiego" całkiem spoko. Scena jak zmienia Malfoya we fretkę <3. I lekcje o zaklęciach niewybaczalnych też na plus.
Zadanie 1 i 2 bardzo fajnie pokazane. Oczywiście Potter jak zwykle pierdoła, która ma więcej szczęścia niż rozumu i umiejętności. Smutne, że Fleur też sobie pierdołowato radzi.
Bal ma plus za bliźniaczki Patil xD i Flitwicka .
Największy zarzut mam za finałowe zadanie. Labirynty są genialne, lubię labirynty. Ale czemu w filmie labirynt był pusty? W książce były genialne opisy tych wszystkich pułapek, zaklęć i stworów (sfinks <3, pająki, te stworki Hagrida podobne do skorpionów, boginy itd). A w filmie tylko się ścieżki przesuwają, trochę bieda.
Cmentarz pokazany ok.
I w ogóle ten film (książka) jest fajnie skonstruowany. Niby ma się w głowie sceny z WA (ucieczka Petera czy przepowiednia Sybilli), niby się widzi pierwszą scenę Czary, ale jak się przenoszą na cmentarz i nagle ni stąd ni zowąd Voldi się odradza to jest mega mocne, dobry szoker
PS: Jak kręcili ten film to była moda na długie włosy? xD Potter, Ron, George, Fred
Podsumowanie:
mnie się film bardzo podoba, mroczny, dobrze poprowadzony. Byłoby 10/10, gdyby lepiej pokazali ostatnie zadanie i wierniej trzymali się książki. Ocena 9/10
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Co do czary mam bardzo mieszane uczucia. Jeśli chodzi o książki, to jest to moja ulubiona częśc. Co do filmu, to jest z tym różnie. Zajebistość przeplata się z beznadziejnością...
Z pewnością jednak jest to część inna niż dotychczasowe. Przede wszystkim zaczyna się sceną, która nie rozgrywa się w domu Dursleyów. Po drugie, nie ma w niej Harrego! Jest to dość spora innowacja i bardzo na plus. Zarówno w książce jak i w filmie owiana jest mrokiem. Ten początkowy rozdział w książce uwielbiam, natomiast film... znowu mam mieszane uczuacia. limat jest świetny, naprawde mroczny, taki, jak być powinien, ale... to co się dzieje w domu Riddle'ów.. No już niestety bardzo odbiega na od wersji książkowej. Co mi się tutaj nie podoba? Przede wszystkim przedstawienie Glizdogona, który wydaje się być z siebie bardzo zadowolony. Naprawdę schrzanili potencajlnie dobra postać. Uwielbiałam to jego skomlenie i trwożne łaszenie się do Voldemorta, tymczasem w filmie nie pozostało z tego zupełnie nic. Do tego brakowało mi strasznie rozmowy Voldemorta z mugolem, gdyż także ją bardzo lubię. Tutaj ten staryżyd nawet nie ogarnął o co chodzi i już nie żył. Bez sensu.
Doda ,tu jeszcze coś, co zawse mnie nurtowało, gdy czytałam tą scenę. Voldemort mówi, ż eudadza się na spoczynek. Zawsze mnie zastanawiało, gdzie on śpi i druga rzecz: czy nie obawia się, że Glizdogon spierdoli w trakcie, gdy on bedzie sobie spał...
Na duży plus natomiast musze zaliczyć Mistrzostwa. Pomimo braku willi (na które czekałam ;p) były świetnie pokazane - właściwie wszystko tu było świetne, od pola kempingowe i areny, po świętowanie, zamieszki - naprawdę uwielbiam scenę z Ku Klux Klanem Śmierciożercami (pomimo, że także byłą mocno okrojona), oraz wycvzarowanie przez Corucha Mrocznego Znaku. Trochę szkoda, że cała sprawa została bardzo uproszczona, pominięto cały wątek Mrużki i dziwnych zachowań ministra, zgubienia różdzki itp ale i tak wyszło nieźle.
Kolejną innowację jest oczywiście turniej oraz obecność dwóch innych szkół. Tu znowu mnóstwo uproszczeń, ale uwielbiam prezentację Durmstrangu i Karkarow jest też jest spoczko. Zawsze śmieszyło mnie to, jak zerkają na siebie ze Snapem przy stole
Potem Moody. Generalnie aktor dobrze dobrany do roli, postać zagrana wyśmiecienie, ale... no znowu mnie jakoś irytowały te uproszczenia. Bardzo lubię to całe zagmatwanie historii z Moodym i Coruchem, jakie było w książce, gdzie można było potem ładnie wiązać wszystkie, pozornie mało istotne, zdarzenia (jak np atak na Moody'ego i potraktowanie tego jako fałszywy alarm). Tutaj własciwie niewiele z tego pozostało.
Kolejny ulubiony moment, to wybór reprezentantów, ale to głównie ze względu na całkiem niezłe napięcie
Kolejny ulubione momenty to bal bożonarodzeniowy i wyzyta z myśloodsiewni. Niestety i tu czuję gorzki smak zawodu, że nie pokazali Belli. Owszem, niby niewiele jej było w tamtej scenie,ale jednak to własnie wtedy ją dostrzegłam. Jej postać naprawde przykuła moją uwagę i byłam nią zachwycona. Trudno opisac, jak byłam zawiedziona, że film to pominął.
Nie przepadam natomiast za pierwszym zadaniem i walką ze smokiem. Jest przekombinowana na siłę. To latanie po dachach Hogwartu jest niepotrzebne i jakoś mnie irytuje.
No i pozostała ostatnia scena, co do której nie wiem, gdzie ją zaliczyć: do ulubionych, czy do zjebanych, bo ma po troszkę jednego i drugiego. Chodzi oczywiście o odrodzenie się Voldemorta. Jak zwykle mamy fajny mroczny klimacik i spotkanko smiercożerców po latach, czyli generalnie moje klimaty. Niestety nie moge wybaczyć twórcom zjebania mojej ulubionej sceny. Kocham książkowe wydarzenia od pojawianie się Harrego na cmentarzu po początek walki. Z filmu pozostaja mi jednak pewien niesmak. Przede wszystkim znowu Glizdogon. No co to u licha jest??? Gość obciął sobie rekę, jakby ukroił pęto kiełbasy. Po prostu taki żal, że nie mam słów. Już samo to mnie załamało. Potem wcale nie było lepiej. Gadka Voldemorta tez mi nie pasowała, ba, sama jego postać mnie trochę zawiodła. Natomiast pojedynek to już w ogóle była porażka. Nie wiem, totalnie mi się to nie podobało.
Podsumowując na plus: realizacja wizualna niektórych scen, dużo dużo mroku, dobre nowe postacie, jak Moody, czy dziennikarka, oraz stare jak Snape i reszta, do tego troszkę Lucka, choć najbardziej go lubię w Zakonie, świetna scenografia jak zawsze.
Na minus: okrojenie mnóstwa scen, uproszczenie fabuły, zjebanie niektórych scen, ech...
Aha Potter - powinien oczywiście umrzeć po drodze jakieś milion razy, ale nie chce mi się już tego kometnować.
Tak więc film niestety jest słodkogorzki i dlatego nie mogę dać mu więcej niż 8, choć jest to mocne 8, praktycznie 8,5.
PS. Ta częśc nalezy do moich ulubionych także dlatego, że jest to jedyna część, gdzie Voldi niemal odnosi zwycięstwo no i jego odrodzenie się to zapowiedź znacznie ciekawszych wydarzeń i niż jakieś tam uganianienie się za bazyliszkami
PS2 tez, umbo zwróciłam uwagę na te włosy, szkoda, że voldiemu tez nie dorobili długich włosów
We are all evil in some form or another, are we not?
I znowu nowy reżyser. W ogóle czemu Ci reżyserzy tak się zmieniali? Sami nie chcieli kręcić kolejnych filmów czy im nie przedłużano kontraktów. No, bo na 8 filmów mamy, aż 4 reżyserów (1-2, 3, 4, 5-8).
Columbus początkowo chciał wyreżyserować wszystko, ale odmówił robienia Więźnia, bo był tak zabsorbowany pracą, że stęsknił się rodziną.
Cuaron wolał się skupić na dokończeniu Więźnia niż praktycznie od razu rozpoczynać pracę nad Czarą Ognia (reżyser Czary był wybierany gdy jeszcze trwały prace nad Więźniem). Ogólnie też myślę, że to na tyle ambitny reżyser, że nie chciał mieć iluś wyjętych z kariery lat przez jedną serię filmów
Newell sam starał się o rolę reżysera, ale po zrobieniu Czary Ognia stwierdził, że książka jest strasznie gruba i był zmuszony poobcinać całą poboczną fabułę niezwiązaną z głównym wątkiem. Z tego względu pewnie zrezygnował z Zakonu, który jest przecież jeszcze dłuższy i nie chciał się tak męczyć drugi raz xd Oczywiście to nie specjalnie jego wina- film bardzo okrojony trwa 150 135 minut (15 minut to napisy o_O), to ile by trwał będąc wiernym książce? Fabularnie nieprzekładalna szczególnie jak głównym odbiorcą mają być nastolatkowie Nawet scena ze sfinksem o której mówi Umba, nie jest pewien czy była aż tak filmowa i warta, mogła nie pasować w momencie gdy się oczekuje kulminacji akcji. Ale mogli jakieś pająki dać faktycznie Tak to właściwie to głównie strach sam w sobie i rywalizacja, bo jedyne co tu atakuje to zombie Krum i żywopłot.
Co do filmu no to w sumie jest niezły. Biorąc pod uwagę samą fabułę to jest ciekawiej niż w Więźniu, po prostu coś się ciągle dzieje, nawet pomimo obcięcia połowy książki. Książka też mi się bardzo podobała, po tych poprzednich byłem zachwycony, że jest taka długa i szczegółowa.
Wiadomo, ze jest więcej mroku. Mamy ponownie kilka niejednoznacznych postaci, ciekawi nas kto stoi za ukartowaniem wszystkiego- Crouch, Crouch, Snape (lol), Karkarow, Moody... Okazuje się, że śmierciożercy są juz tak silni, że stoją za całym turniejem i wmieszali się w szeregi MM , czego rozwinięciem będzie jeszcze bardziej poplątany (in plus i in minus) Zakon Feniksa.
Mozna tez zauważyć, że ten film ma jeszcze więcej oznak takiego nowoczesnego klimatu dla nastolatków niż Więzień, prawie tyle co Książe Półkrwi, który mimo tego, że jest wizualnie posępny, to w sporej części się składa z jakichś romansów xD Myślę, że stąd te włosy, żeby jeszcze bardziej zwrócić uwagę na dojrzewanie. (ciekawostka- aktorom ponoć komputerowo pousuwano niedoskonałości na twarzy, w końcu wszyscy mieli po 14-17 lat czy ileś i pełno pryszczy). A tu mamy bal, nawet zespół rockowy, Kruma i Hermionę, napalone siostry Patil (później nieco ostudzone), Czo Częk.
W ogóle Ron w tym filmie miażdży. Większość scen z nim to jest totalna beka, nawet bardziej niż zwykle Poza nim to jeszcze więcej postaci jest widziana z dystansu, np. Filch który już nie straszy małych dzieci i pozostało mu śmieszenie niedołężnością.
Z ulubionych scen to:
- MŚ w quidditchu, godna zamiana z Dursleyami, nawet mecz nie był taki potrzebny
- przygotowania do turnieju
- Ten Bal Bożonarodzeniowy, licząc razem z lekcją tańca
- Sceny z Ronem
- Sceny z Filchem
- Końcowa sekwencja, włącznie z tym że Dumble powtarza po Potterrze, że Voldi wrócił a ludzie na niego patrzą jakby mu jednak odjebało ze starości a nie żaden Voldi
Zadanie były dla mnie ok, ale nie aż tak. Najlepsze to środkowe.
Cedric mnie wkurwiał tak jak Jęczonca Marta i Hagrid który troche juz nie pasuje, ta jego Maxime (fuj), no i Malfoy który tak jak w WA się pojawia tylko żeby się pośmiać z Pottera. Ale co do Malfoya to mam przed oczami scenę jak Harry leci na miotle i prawie zgarnął złote jajo, jeszcze przed lataniem po dachach. Malfoy wyraźnie jest zawiedziony, być może tym, że smok nie zabił już wtedy Pottera, ale to wygląda tak jakby mu kibicował Dziwne to było.
Ta częśc nalezy do moich ulubionych także dlatego, że jest to jedyna część, gdzie Voldi niemal odnosi zwycięstwo
No Voldi to zwykły cienias przyznaj to. Zamiast rozjebać Pottera na kawałki to wygłasza jakieś teatralne mowy o tym z czego to widzowie zapamiętają Pottera Tak się kończy takie frajerstwo xd Mi się ta ostatnia scena podobała, poza wymienionym przez ciebie pętem kiełbasy, było dla mnie ok. Jak przypominam sobie finalne potyczki z KF, KT i nawet z ZF, gdzie cały film jest o Voldemorcie, a ten się pojawia na 5 minut po czym odfruwa (prawie jak w KF lol), to tutaj mimo że też jest tylko na chwile, to niezłe wrażenie na mnie robi. Takie "o kurwa jednak wrócił, ciekawe co teraz".
Wad nie ma aż tak dużo. Film jest trochę pospieszony i nerwowy, czego przyczyny są znane. Wiadomo, że to rozrywkowy film ale też trochę dla mnie za płytki (właśnie ten, a nie jakieś KF), mamy tak wiele kolorowych postaci, a większość z nich ledwo się odzywa, np. Krum powiedział 2 zdania. Można było go zrobić lepiej, ale został zrobiony bardzo dobrze. Jestem pewien, że jakby wydano jakąś wersję reżyserską i film by mógł trwać 3+ godzin, to byłby jeszcze lepszy.
Generalnie więc książka i wydarzenia ciekawsze niż wcześniej, natomiast wykonanie względem książki jest słabsze niż od tego z Więźnia.. Powtórze się, ze nie winie aż tak bardzo reżysera, który podołał, streścił to co było trzeba i film ma swój mroczny styl z prostą i wyraźnie zarysowaną fabułą. Z tego względu i wyzerowania się plusów i minusów podobał mi się mniej więcej tak samo jak WA. Może minimalnie słabiej, ale to tak czy siak oznacza 8/10
W ogóle Ron w tym filmie miażdży. Większość scen z nim to jest totalna beka, nawet bardziej niż zwykle
No Ron jest genialny, jedna z moich ulubionych postaci z wersji filmowej
Jego miny, jego teksty... W ogóle Rowling ponoć chciała, żeby Ron używał przekleństw, bo taki miał być jego styl, ale wydawca się nie zgodził, jako że książka jest skierowana do dzieci/młodzieży. Chociaż ja i tak uwielbiam jego "bloody hell"
Końcowa sekwencja, włącznie z tym że Dumble powtarza po Potterrze, że Voldi wrócił a ludzie na niego patrzą jakby mu jednak odjebało ze starości a nie żaden Voldi
No o tym zapomniałam napisac, ale pierwszy raz chyba końcówka coś wnosi i jest ciekawa. W poprzednich częściach to było raczej takie małe podsumowanie i wyciszenie, a wszyscy byli happy. Tymczasem teraz nie dość, że mamy śmierć Cedryka, to jeszcze coś tak naprawdę się zaczyna a nie kończy. Czuć taki gęsty klimat przygotowania na przyszłe mroczne zdarzenia.
Zadanie były dla mnie ok, ale nie aż tak. Najlepsze to środkowe.
W pełni się zgadzam. Z pierwszym przesadzili w ostatnim było za mało. Środkowe najlepsze
Cedric mnie wkurwiał tak jak Jęczonca Marta i Hagrid który troche juz nie pasuje, ta jego Maxime (fuj), no i Malfoy który tak jak w WA się pojawia tylko żeby się pośmiać z Pottera.
No Cedrik taki odpicowany laluś, gwiazda dla napalonych nastolatek, tez jakoś nie skradł mojego serca
Hagrid zawsze był niedołężny, a Maxime jest okropna
Co do Malfoya, to ja go nawet lubię, ale w sumie skoro dali jemu nic nie znaczące role, to mogli naprawdę dac tę Bellę zamiast niego
Malfoy wyraźnie jest zawiedziony, być może tym, że smok nie zabił już wtedy Pottera, ale to wygląda tak jakby mu kibicował
To akurat dobre W sumie on miał tez takie miny w czasie meczu quiddticha w poprzedniej części. Mnie zawsze bawiła jego rekacja na to, jak Malfoy się spierdzielił z miotły (takie w stylu, nie przyznaję się do ciebie, gówniarzu)
Co do jego obecności na mistrzostwach, to i w książce nie było więcej, a tu musieli jakoś zaznaczyć, że tam jest, gdyż potem był marsz Ku Klux Klanu, w którym rzecz jasna Malfoy brał udział
No Voldi to zwykły cienias przyznaj to. Zamiast rozjebać Pottera na kawałki to wygłasza jakieś teatralne mowy o tym z czego to widzowie zapamiętają Pottera
Ale to jest akurat to co lubię. W ogóle zauwazyłam, że w wiekszości filmów/komiksów bad guye i wszyscy wielcy antagoniści wygłaszają teatralne przemowy. To w sumie jest trochę dziwne, ale ja od dziecka zawsze to lubiłam To się też może wiązac z ich niezachwianą pewnością siebie i, jakby nie było, zarozumialstwem, ale jeśli to jest dobrze odegrane w filmie, to te przemowy są zwykle dla mnie ulubionymi scenami (choć tutaj tez wolę wersję książkową, która jest bardziej rozbudowana)
We are all evil in some form or another, are we not?
Cóż, ostatni film który mam na dvd i pierwszy który oglądałem w kinie. Pamiętam swoje wrażenie po pierwszym seansie, że to było takie jakieś inne od tych wcześniejszych części które oglądałem w tv, no a później do mnie dotarło, że to nie była do końca pozytywna zmiana. No ale po kolei
No Yates nie miał łatwego zadania. Nie dość, że jego poprzednicy sobie całkiem nieźle radzili (Cuaron ze swoim odjazdowym WA i Newell z emocjonującą CA), to jemu się trafiła kolejna cegła jak to określił Newell. W moim wydaniu ZF ma jakieś 950 stron, dla porównania Gra o Tron ma ich ok. 850. Tyle że Gra o Tron na ekranie trwa jakieś 10 godzin (cały sezon), a Zakon Feniksa 2 godziny. Tak skompresowana fabuła nie może wyjść tak fajnie jak książce, ale sprawny reżyser może tak to poukładać, że dziury nie będą aż tak widoczne. A Yates trochę w tym sprostał, ale trochę jednak nie.
Film na pewno wydaje się być pospieszony, szczególnie przy końcówce. Czasem następujące po sobie sceny wyglądały jak sklejone ze sobą, a nie stanowiące płynną całość, a tak nie można. W książce bardzo mi się podobały opisy MM i tego całego Departamentu, tych dziwnych pokoi z jakimiś mackami czy co to tam było, a tu nie było nic i wszystko bardzo szybko poszło. O ile w filmowej Czarze Ognia ten ubogi labirynt u mnie uszedł, to tutaj miałem niedosyt, bo spodziewałem się czegoś mocnego.
Drugie to to, że film nie jest za bardzo ciekawy stylistycznie. Właściwie główną jego zaletą jest to, że to adaptacja HP, jakby był o czymś innym i miał podobną strukturę, to by mnie gówno obchodził. Nie ma dla mnie takiej mocy jak WA i nawet z CA zdecydowanie przegrywa. Wizualne sekwencje nie były jakieś super (te częste w tym filmie rozmaite migawki trochę męczyły), jedyne co mi się podobało to wygląd Ministerstwa, jak pierwszy raz było pokazane, to było dość fajne uczucie, te czarne kafle i propagandowy poster Knota Inaczej wyobrażałem sobie tą nisze z tym portalem pośrodku, w książce była chyba jakaś zasłona/kurtyna? Więc znowu, w porównaniu z efektownymi WA, CA i także KF, na którym spoczął olbrzymi pierwszy ciężar scenograficzny, to jest tutaj dla mnie na minus.
Trzecie to sama fabuła. Scenarzysta Goldenberg stwierdził, że jego zadaniem było takie obcięcie książki, żeby jak najlepiej oddać Zakon Feniksa i co oczywiste zdecydował się skupić właśnie na duchu ZF a nie na wiernej ekranizacji. Stąd nie ma nawet wzmianki o quidditchu, szpitalu Munga, dziwnych pomieszczeniach z Departamentu, prefektyzacji (znowu wymyśliłem słowo) Rona, Hermiony i Malfoya, medalionie R.A.B., nic o Mundungusu Fletcherze, Zgredku i Firenzo. Można powiedzieć, że wybór wyrzuconych do kosza wątków jest ok, ale ja bym zobaczył choćby scenę u św. Munga no i znowu wspomnę o tych mózgach z Departamentu.
Czwarte to tematyka filmu, najkrócej mówiąc wyjątkowo polityczna jak na HP- bunt GD i ZF przeciwko Deatheaterom i MM, którzy znaleźli się w tym wypadku po jednej stronie barykady. Jest bardzo wymowna scena Lucjusza knującego sobie coś z Knotem przed przesłuchaniem, no i na samym przesłuchaniu Knot okazuje się być skorumpowanym betonem, który ma pod sobą stado marionetek które podnoszą ręce w głosowaniu dopiero gdy na nie spojrzy, no ale sam jest najpewniej marionetką. No i jest ta Gwardia Dumbledore'a, sceny ćwiczeń właściwie mi się podobały, takie tajne komplety, "umiesz liczyć, licz na siebie"
No to ulubione sceny:
- Te z Tonks i Luną. O tak. Moim zdaniem dwie bardzo fajne postacie. Tonks jest w moim guście, nawet wyszła mi w tym dziewczyńskim teście co Otherwoman dawała, spoko laska Fajne są z nią dodatki gdzie oprowadza po planie. A Luna za perfekcyjną intonację głosu która usypia i wprowadzenie trochę chorego klimatu do świata magii, gdzie jest tyle różnych dziwactw, na których tle ona wciąż jest dziwna z testralami, narglami, amuletami i innymi wymysłami. I ogólnie jest super
- Artur w konfrontacji ze światem mugoli, zawsze to lubię
- Ćwiczenia GD. Fajnie było widziec patronusy, pojedynki itp.
- Fred z Georgem niszczą system fajerwerkami. No i Flitwick po cichu
- No dobra. Voldi vs Dumble to jednak spełnienia marzeń i fajnie, że przynajmniej przez moment się ponakurwiali ogniem, wodą, szkłem i co tam było pod ręką
Dziwne sceny:
- Neville rozbraja Patilke i nagle całe GD w wiwat brawo Neville. Musieli go traktować jak upośledzonego skoro to był sukces
- Harry + Cho. No jakby to pominęli to by się wszystkie fanki nastoletnie obraziły i musiało coś być, ale mnie irytowały te sceny. Wgl Cho to taka suczka trochę co leci na popularnych chłopaków. A jak przychodzi co do czego to gdy "hagrid wrócił" to i tak Potter ma na nią wyjebane i nawet się nie waha i sobie od niej idzie xd
Zjebane sceny:
- Początkowe u Dursleyów. W ogóle mi się nie podobały, najgorszy start w historii.
- Umbridge i Graupek. Ciężko mi się to oglądało
- Pośpiech od pojawienia się GD w MM. Wjeżdżają windą, po sekundzie już są przy przepowiedniach, po sekundzie już są śmierciożercy i po sekundzie jest już po wszystkim, bo znowu najgroźniejsi czarodzieje nie potrafili sobie poradzić z bandą nastolatków.
- Wizje, migawki, wspomnienia, telepatie... Nie zachwyciły mnie, jeśli już to męczyły. Razem ze wspomnieniami Snape'a. No i szczególnie przy opętaniu Harry'ego to juz to było słabe i sztuczne. W ogóle w tej scenie na podłodze Harry wygląda jakby od tygodnia miał zatwardzenie i nagle zaczął srać (wybaczcie za porównanie).
Osobny punkt muszę poświęcić scenom z Umbridge, bo nie da się ich wrzucić do żadnej kategorii. Generalnie Umbridge aż chce się zajebać łopatą, bo tylko wkurwia wszystkich dookoła i jest jebaną marionetką systemu i jak to często bywa w takich zależnościach, sama też stara się ubezwłasnowolnić innych (nie tylko uczniów, przecież Filch został praktycznie jej pieskiem). W sumie dobrze zagrana skoro takie wywoływała emocje, co nie zmienia faktu, że megairytująca Ale jej konfrontacje z nauczycielami oglądało się akurat fajnie.
Poza tym była też Bella na plus, Neville ok jako typowy ciaptak, Szejmus ok jako typowy brytyjski chłopaczek, Ginny wciąż czeka na swoją szansę żeby po Komnacie Tajemnic mieć jakikolwiek dialog, ale i tak jest najsłodsza. No i jak zwykle Draco, którego rola sprowadza się do atakowania Pottera aż to się robi nudne, na szczęście w Księciu dostanie oczekiwaną rolę (tak jak Ginny).
Podsumowując: film ma dużo wad, bo nie podobał mi się estetycznie i po części fabularnie, właściwie humoru też nie za dużo, nie ma swojego fajnego odrębnego stylu jak WA i takiej efektowności jak CA. Trochę więc rzemieślniczy. A najbardziej podobał mi się w nim po prostu główny motyw czyli walka dwóch obozów, nowe postacie- szczególnie Luna, Tonks i pod względem aktorskim Umbridge. Mogło być gorzej, mogło być lepiej, 7/10 (i tak naciągane jak wszystkie HP, no ale w końcu to HP). Chyba gra podobała mi się bardziej niż film :0
Edytowane przez Lion dnia 29-06-2015 03:25
bo znowu najgroźniejsi czarodzieje nie potrafili sobie poradzić z bandą nastolatków.
Przecież sobie poradzili dość nieźle, tylko w ostatniej chwili jak zwykle nadeszła odsiecz, żeby ratować dupsko Pottera
ogóle w tej scenie na podłodze Harry wygląda jakby od tygodnia miał zatwardzenie i nagle zaczął srać
Harry akurat często wygląda, jakby miał zatwardzenie, to pewnie przez te fasolki
W ogóle ten filmowy Harry mnie irytuje, zwłaszcza po 4 częsci: taki wiecznie sapiący, z zatwardzeniem i niezbyt mądrym wyrazem twarzy... Jego ziomki wypadają znacznie lepiej
Ja obejrzę pewnie dziś wieczorem, to się tez wypowiem ;o
PS> Za grę tez się wezme, ale ciągle nie mogę skończyć Czary... Utknełam na tym, jak trzeba ratować tego lalusia Cedryka i zabijać sklątki...
We are all evil in some form or another, are we not?