Wygląda mi to na jeden z najwcześniejszych filmów New Hollywood, czyli najlepszego okresu w kinie amerykańskim (okresu inspirowanego moją ukochaną kontrkulturą lat 60.), więc może być nieźle no i znowu Syn Żyda jako reżyser, będzie można porównać z jego innym filmem
Film dobry. Bardziej podobała mi się druga historia lecz pierwsza też zła nie była. Jako, że o filmie było już napisane dużo ja nie będę się rozpisywał gdyż zgadzam się z poprzednimi opiniami i spostrzeżeniami. Od siebie dodam tylko, że muzyka sprawiała, że film oglądało się dobrze bo czasami momenty były nudne choć z drugiej strony specyficzne momenty w postaci ananasów z puszki czy rozmowy z misiami dodawały swoistego uroku. Ocena to takie 6.5 ale jako, że oceniam raczej nisko niż wysoko to dam 6, ale wspomnę tylko, że żydowsko tak bez połówek bo wiele razy bym dał ale nie można
Całkiem niezły film, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jest to film od Flaka.
Początek trochę kojarzył mi się z Gronami Gniewu, których akcja ma jednak już miejsce parę lat później w czasach wielkiego kryzysu. No ale główne motywy biedy, podróży w poszukiwaniu pracy, pracy na wielkich posiadłościach ziemskich są całkiem podobne. Ogólnie zawsze mnie ten temat z jednej strony przygnębiał, a z drugiej jakoś podnosił na duchu. Bo raz to ukazanie Ameryki jako kraju ogromnych możliwości, gdzie jedni z łatwością się bogacą, a inni nie mają już tyle szczęścia i ich życie jest niesamowicie ciężkie. A dwa to ukazywanie tych ludzi jako ludzi z charakterem, którzy mimo trudności nie użalają się nad sobą i robią, co muszą. Oczywiście temu filmowi daleko do Gron Gniewu (mówię oczywiście o powieści, która została nagrodzona Noblem, a nie ekranizacji).
Kwestia moralności... cóż, temat jest jakoś tam ukazany, ale nie skłania do większych refleksji, jest bo jest. Takie tematy o wiele bardziej mi się podobają w filmach von Triera. Po Przełamując Fale, takie Niebiańskie Dni nie robią na mnie większego wrażenia ;p
W ogóle ten umierający właściciel farmy jest jakiś wyjątkowo żywotny...
Scena na polowaniu skojarzyła mi sie z The Walking Dead, tam jest bardzo podobna i powód jest taki sam.
Narrator dziecięcy to oczywiście bardzo częsty zabieg, mi osobiście się już trochę przejadł. Większość powieści Dickensa ma taką narrację i jej cel jest taki sam jak i w tym filmie. Zresztą to samo było w Chłopięcym Świecie, który dopiero co oglądałam. Generalnie lubię narrację w filmie, ale bardziej mi się podobała np. wersja z Dogville.
Zdjęcia, o których pisał Flaku, faktycznie zasługują na uwagę. Też najbardziej podobały mi się te z szarańczą i potem z pożarem
Muzyka mi jakoś w ogole nie pasowała do reszty...
7/10 ale takie zwyczajne 7, nie jak u Flaka z połówką ;p
We are all evil in some form or another, are we not?
Film całkiem niezły. Pierwsza połowa znacznie lepsza, gdzieś tak na 7, druga na 6. W sumie też spodziewałam się po nim trochę czego innego.
Na plus całkiem ciekawy temat, surrealizm, era vhs - trochę moje czasy .
Na minus - podobnie jak Flaku (matko, co to się dzieje) - dość spora dawka kiczu.
Ogólnie chyba ciężko w pełni zrozumieć ten film, jest dość surrealistyczny, a fikcja i rzeczywistość zachodzą się na tyle mocno, że trudno do końca stwierdzić co było prawdą, a co halucynacją.
No w sumie oczywiste, skoro wg O'bliviena rzeczywistość jest taka, jak my ją postrzegamy
Swoją droga miał fajne nazwisko:
oblivion niby głównie oznacza zapomnienie, ale może też być jako nieświadomość
Dwa skojarzenia, raczej dość luźne:
- Krąg - to oczywiście skojarzenie w związku z dziwnym wideo, które ma wpływ na oglądających
- Inland Empire - jestem w połowie tego filmu, ale skojarzyło mi się z mieszaniem fikcji z rzeczywistością, chociaz to oczywiście inna klasa filmu
nawet "Obcy" Camerona trochę mnie drażnił pod tym względem, a jestem fanem serii)
Myślę, że tutaj to przede wszystkim "wina" samego stylu Camerona, które we wszystkich swoich filmach efekty stawia na pierwszym miejscu, zwykle kosztem całej reszty. Bądź co bądź po tym kątem jego filmy sa jednak perfekcyjnie dopracowane.
6/10
Mam nadzieję, że kolejny film ocenię jednak inaczej niż Flaku...
We are all evil in some form or another, are we not?
Myślę, że tutaj to przede wszystkim "wina" samego stylu Camerona, które we wszystkich swoich filmach efekty stawia na pierwszym miejscu, zwykle kosztem całej reszty. Bądź co bądź po tym kątem jego filmy sa jednak perfekcyjnie dopracowane.
Ten pedał kiedyś powiedział, że "efekty specjalne powinny z czasem wypierać scenariusz i aktorstwo". Powinien za te słowa zdechnąć
Mam nadzieję, że kolejny film ocenię jednak inaczej niż Flaku...
lol to już chyba trzeci z rzędu z taką samą oceną xdddddd
Myślę, że tutaj to przede wszystkim "wina" samego stylu Camerona, które we wszystkich swoich filmach efekty stawia na pierwszym miejscu, zwykle kosztem całej reszty. Bądź co bądź po tym kątem jego filmy sa jednak perfekcyjnie dopracowane.
Ten pedał kiedyś powiedział, że "efekty specjalne powinny z czasem wypierać scenariusz i aktorstwo". Powinien za te słowa zdechnąć
heh no to pasuje do jego filmów idealnie, bo ja zawsze odnosiłam wrażenie, że "efekty specjalne wypierają w nich scenariusz i aktorstwo" - patrz np. Titanic i Avatar
We are all evil in some form or another, are we not?