Właśnie chodziło mi o to Other, że inni bohaterowie zostali zdecydowanie lepiej przedstawieni niż Harry. Potter był główną postacią książki, a jak dla mnie totalnie skopana pod względem charakteru i innych rzeczy. Wspomniane przez Ciebie wyżej wymienione osoby były zdecydowanie bardziej kolorowe i cechy charakteru przechylały się po stronie dobra i zła dosyć widocznie. Nie wspomnę już o Severusie, który totalnie mnie zaskoczył.
Uznałam, że jest bez wad, bo jednak od głównego bohatera spodziewam się czegoś więcej niż od tych drugoplanowych, a w HP było odwrotnie.
No Severus, wiadomo, najbardziej niejednoznaczna postać. Ale w sumie nawet sam Albus miał swoje grzeszki na sumieniu. I to jest fajne, bo każdy miał jednak jakieś wady, a jego postępowanie nieraz zaskakiwało.
Mnie właśnie mnie męczy w innych produkcjach to, że bohaterowie są mocno przewidywalni i właściwie wszyscy są tacy sami: dobrzy sa jednakowo dobrzy, a źli jednakowo źli (znowu piję do GW) i nawet taki Vader, no sorry, ale nawet osoba stojąca po środku, była przewidywalna. A jego przejście na ciemną stronę mocny było takie pożal się Boże... Już nawet Emma Swan z OUaT lepiej wypada pod tym względem...
Na plus pod względem rożności bohaterów także Gra o Tron
We are all evil in some form or another, are we not?
Taki zarzut, że większość bohaterów jest albo dobra, albo zła można odnieść do prawie każdego filmu/książki, które są bardzo popularne(wyjątek chyba tylko Gra o Tron z tych co wszędzie się o nich mówi). W Igrzyskach podobała mi się jedynie pierwsza część gdzie było coś nowego choć główna bohaterka mocno wkurzająca. Podobnie jest w Gwiezdnych Wojnach czy Władcy Pierścieni. Albo jesteś dobry, albo zły, a wyjątkami pojedynczymi są i właściwie podobnie kończą są Anakin i Gollum. W Harrym Potterze również jest podobnie. Jest pula bohaterów dobrych i złych i jeden egzemplarz w postaci Snape'a podobny do Vadera czy Golluma. W HP jest jednak więcej objętości przez co i z bohaterami można niejako dłużej pobyć.
Nie zgodzę się też, że Harry jest najbardziej skopany w HP, a inne postacie czymś się wyróżniają. Dla mnie Harry jest najbardziej wiarygodny(może też dlatego, że ja jestem trochę podobny z charakteru do niego) i mimo czasami jego irytujących cech jest moją ulubioną postacią w całym HP
Edytowane przez adi1991 dnia 23-04-2015 18:38
Jest pula bohaterów dobrych i złych i jeden egzemplarz w postaci Snape'a podobny do Vadera czy Golluma.
No ale właśnie ci bohaterowie nie są tacy papierowi wcale. Owszem, ogólnie można ich oceniać, jako dobrych lub złych, ale nie sa oni idealnie dobrzy, a i ci źli mają swoje motywy postępowania. Poza tym każdy z nich jest inny i na inny sposób dobry lub zły. Wystarczy porównać np. taką Dolores Umbridge i np. Voldemorta. Dwie różne bajki, podczas gdy w takich GW wszyscy są na jedno kopyto. A ci dobrzy, to też bez przesady, praktycznie każdy ma jakieś mniej pozytywne cechy... Szczególnie to widać przy Albusie, ojcu Harrego i Syriuszu, czy np. Percym. A co do tych pośrednich, to prócz Snape'a ja tu jeszcze widzę Draco Wiele jest tez postaci, których trudno gdziekolwiek zakwalifikować, np. Rita Skeeter, Slughorn, Barty Crouch, Mundungus, czy nawet pierdoła Glizdogon
A co do spędzania czasu z bohaterami, to w takich sagach, jak GW czy WP, to akurat trwa to dość długo
We are all evil in some form or another, are we not?
No ale właśnie ci bohaterowie nie są tacy papierowi wcale. Owszem, ogólnie można ich oceniać, jako dobrych lub złych, ale nie sa oni idealnie dobrzy, a i ci źli mają swoje motywy postępowania. Poza tym każdy z nich jest inny i na inny sposób dobry lub zły. Wystarczy porównać np. taką Dolores Umbridge i np. Voldemorta. Dwie różne bajki, podczas gdy w takich GW wszyscy są na jedno kopyto. A ci dobrzy, to też bez przesady, praktycznie każdy ma jakieś mniej pozytywne cechy... Szczególnie to widać przy Albusie, ojcu Harrego i Syriuszu, czy np. Percym. A co do tych pośrednich, to prócz Snape'a ja tu jeszcze widzę Draco Wiele jest tez postaci, których trudno gdziekolwiek zakwalifikować, np. Rita Skeeter, Slughorn, Barty Crouch, Mundungus, czy nawet pierdoła Glizdogon
A co do spędzania czasu z bohaterami, to w takich sagach, jak GW czy WP, to akurat trwa to dość długo
Umbridge to jest akurat według mnie gorsza od Voldemorta. Ten drugi chciał być wielki i nieśmiertelny, a Umbridge była zła tak bez większego powodu i gdyby nagle Harry okazał sie tym złym to ona poszła by za kim się dało byle móc czynić zło. Co do postaci innych wymienionych przez ciebie to ja wiem czy Albus był jakiś zły? Chciał po prostu być wolnym i nie tyle uczestniczył w złych czynach, ale je przemilczał. Co do zaś ojca Harrego czy Syriusza to jako dzieciaki każdy ma coś za uszami. Percy zaś jest nie o tyle zły co uparty jak i druga strona konfliktu.
Następnie Draco, który grał tylko wielkiego chojraka, a ja od początku nie miałem co do niego wątpliwości, że okaże się tym "dobrym". Z pozostałych postaci to tylko do Glizdogona mogę się zgodzić, że go ciężko określić i to trochę taki Potterowy Gollum bo akurat Skeeter czy Mundugus to menty, a Slughorn czy Crouch są raczej po dobrej stronie.
Po tej krótkiej analizie jest jednak coś w tym, że postacie w HP nie są jednowymiarowe, ale poniekąd wynika to z rozwoju postaci i ich dorastaniu. W GW czy WP mało kto dorasta choć są to długie dzieła. Nie ma więc w nich psychologicznych rozważań w przeciwieństwie do HP i w tym upatrywałem to, że w HP można niejako dorosnąć.
Umbridge to jest akurat według mnie gorsza od Voldemorta
Jak dla mnie to nie ma gorszej postaci niż w Umbridge, nie tylko w HP, ale w ogóle To jest chyba jedyna negatywna postać, której naprawde nie lubię.
Co do postaci innych wymienionych przez ciebie to ja wiem czy Albus był jakiś zły? Chciał po prostu być wolnym i nie tyle uczestniczył w złych czynach, ale je przemilczał. Co do zaś ojca Harrego czy Syriusza to jako dzieciaki każdy ma coś za uszami. Percy zaś jest nie o tyle zły co uparty jak i druga strona konfliktu.
No ja nie mówię, że oni byli źli, ale mieli swoje grzeszki. Nie byli tacy idealni.
No a Albus przemilczał tylko, że "hoduje Harrego jak prosiaka do zarżnięcia"
Jego igraszki z Grindenwaldem to akurat przemilczam
We are all evil in some form or another, are we not?
adi1991 napisał/a:
filmu na psychologię i rozwój bohaterów.
Lol co? Chyba że masz na myśli psychologię dla gimbusiarni to ok... "Interstellar" jest.... spoko, ale mam z nim pewien problem i w sumie to czekam chyba na wersje reżyserską, bo podobno obcięli ponad godzinę materiału w postprodukcji, więc może jak pokażą całość, to niektóre wątki, szczególnie te na początku (czyli ta wspomniana przez ciebie psychologia) nie będą wyglądały tak komicznie. Nolan ogólnie robi świetne widowiska, ale nie potrafi zbytnio opowiadać o ludziach. Incepcja mi się np. bardzo podobała, właśnie dlatego że nie popada aż tak bardzo w pretensje (a jak już popada to jest to tylko tło filmu) i niczego nie udaje, a "Interstellar" momentami jest "Odyseją" xd
adi1991 napisał/a:
filmu na psychologię i rozwój bohaterów.
Lol co? Chyba że masz na myśli psychologię dla gimbusiarni to ok... "Interstellar" jest.... spoko, ale mam z nim pewien problem i w sumie to czekam chyba na wersje reżyserską, bo podobno obcięli ponad godzinę materiału w postprodukcji, więc może jak pokażą całość, to niektóre wątki, szczególnie te na początku (czyli ta wspomniana przez ciebie psychologia) nie będą wyglądały tak komicznie. Nolan ogólnie robi świetne widowiska, ale nie potrafi zbytnio opowiadać o ludziach. Incepcja mi się np. bardzo podobała, właśnie dlatego że nie popada aż tak bardzo w pretensje (a jak już popada to jest to tylko tło filmu) i niczego nie udaje, a "Interstellar" momentami jest "Odyseją" xd
No tak, ktoś ma inną opinię to trzeba wyzwać od gimbusiarni.
Może i podoba mi się film z psychologią dla gimbusiarni, ale nie każdy analizuje film jakby to była fizyka termojądrowa jak i nie każdy oglądał stare filmy typu Odyseja. Ale co ja tam wiem. W końcu wielki pan Flaku mówi, że film jest jaki jest i ta opinia jest jedyną słuszną bo przecież trzeba lubić filmy takie, a inne są be.
Mysle ze adiemu chodzilo o to zeInterstellar to akurat dramat sci-fi podczas gdy wspolczesne sci-fi stawiają przede wazystkim n galopujące zwrpty akcji, wybuchy itp. ;p Chocby dlatego adiemu nie pasuje to do kanonu sci-fi, jakby ten gatunek byl z gory skazany na płytkosc, cp jest tendencją, a nie prawdą. ;p
Oglądałem Interstellar niedawno (według filmwebu 27 marca) i dałem mu 7/10.
Ogólnie właśnie ten film jest taki nietypowy. Zaczynając oglądać spodziewałem się raczej wpierdyliona wybuchów i typowej dla współczesnych filmów jakiejś sieczki.
A tu? Dostałem całkiem spokojny film, z rozbudowanymi postaciami i dodatkowo trzeba było myśleć momentami co jest dość rzadkie jednak xD.
Ogólnie bardzo ciekawił mnie ten motyw z różnie płynącym czasem, bo kiedyś czytałem o tym na fizykę i to jest takie dość fascynujące. Z matematycznego punkt widzenia podobał mi się też wątek różnych wymiarów, bo na matmie znamy właśnie takie rzeczy z naszym pięknym trzecim wymiarem (wstęga mobiusa, butelka kleina).
Mój ulubiony moment filmu to ta "wodna" planeta.
Czemu tylko 7? Za dziwną końcówkę + momentami film jest dla mnie zbyt przeciągnięty i na siłę wydłużany. Można by go skrócić o jakieś 20 minut bez żadnej straty dla fabuły czy nawet dialogów .
PS: Filmik ilustrujący jak niby można sobie wyobrazić 10 wymiarów.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
adi daruj sobie bo niczego takiego nie powiedziałem że moje zdanie jest najważniejsze, ani tym bardziej Cię nie wyzywałem. Jedyne co zrobiłem, to wyraziłem swoją - jak sam zauważyłeś - opinię
Obejrzałem sobie tą mityczną Odyseję Kosmiczną i albo oglądałem nie ten film co trzeba albo ja tego filmu kompletnie nie rozumiem. Pomysł całkiem fajny nie powiem ale gdyby nie tytuł i ta cała fama tego filmu wyłączył bym go już po 10 minutach gdyż ma strasznie dużo wad przez, które ja nie uznam tego filmu za ciekawy.
Po pierwsze już na samym początku dostajemy 20 minutowy fragment z małpami w tle. Monument pojawia się z dupy i nie jako uczy małpy, ale do cholery, po co pokazywać jak one przez 20 minut na siebie warczą?
Dalej mamy fragment jak statek kosmiczny leci... i dalej leci... i tak przez kilka minut leci jak to w dalszych częściach filmu również tylko leci i nic. Leci sobie i to jeszcze przy często irytujących dźwiękach.
Kolejny mankament, który dotyczy drugiej części to moment gdy zaczyna się coś w końcu dziać to on się kończy. Do tego fota przed tym monumentem mnie rozwaliła. Zamiast robić jakieś badania czy coś to oni sobie fotkę na facebooka cykają.
Dalej mamy nawet fajny wątek z komputerem, który jakby buntuje się przeciwko ludziom czy też ludzie przeciwko komputerowi(zależy od punktu siedzenia). Jednak gdy wątek zaczął się robić ciekawy urąbano go jak to w tym filmie jest normą. Komputer oczywiście dał się tak wyłączyć mimo, że mógł czy to jakoś zagazować tego gościa, jebnąć go prądem czy jakoś inaczej nie pozwolić mu się wyłączyć.
Ostatnie sceny z wpadnięciem w ten "wir" oczywiście znowu przydługie. Znów gościu leci, i leci, i włączy się film 10 minut później a on dalej leci. Na końcu lekki szok jak się znalazł w tym pokoju, ale dalej też musiał pojawić się oczywiście tajemniczy monolit i koniec filmu.
Ja i może potrafię zauważyć, że ten film stawia kilka pytań na które samemu sobie trzeba odpowiedzieć, ale czemu to jest tak nudno przedstawione? Powiedział bym, że to troszkę gniot i nie rozumiem zachwytów nad nim kompletnie bo może i pomysł dobry ale forma przedstawienia fatalna.
No oceniles film pod jednym kątem- tego co się dzieje, że się mało dzieje albo nie dzieje się tak jakbys ty tego chciał. Idąc takim tokiem myślenia sam dałbym pewnie 5/10 zamiast 10/10, więc w sumie nie ma o czym dyskutować ;P
adi opisujesz poszczególne epizody tak jakbyś kompletnie ich nie zrozumiał (chyba, że to tylko taka forma ironicznego pojazdu to mnie oświeć, bo może nie wyłapałem). Nie będę Ci tłumaczył dlaczego to i dlaczego tamto, bo znowu usłyszę, że się wymądrzam czy coś w tym stylu. Powiem tylko - być może Cię zaskoczę - że zgadzam się z tym, że Odyseja momentami się ciągnie i że mogłaby być krótsza. Tyle że to nie jest argument. Powiedzieć, że film jest słaby dlatego, że był nudny to jak nie powiedzieć nic. No i właśnie Ty to zrobiłeś. Opisałeś się na pół strony, ale nie powiedziałeś nic xD
Jak to nic nie opisałem. Film się ciągnie, ścieżka dźwiękowa jest irytująca i do tego ogólnie jest nudny. Dlatego możecie pisać dlaczego to jest dla was film kultowy bo ja tego zwyczajnie nie rozumiem. Może dlatego, że oprócz stawianych w nim pytań ja oczekuję jeszcze przyjemnego odbioru, a tego w Odysei brak, a nawet odbiór jest mi na siłę utrudniany. Tak więc pytam Was, dlaczego ten film jest taki dobry podczas gdy dla mnie nie jest?
adi1991 napisał/a:
ścieżka dźwiękowa jest irytująca
Przecież tam jest muzyka klasyczna, którą rzekomo tak lubisz
bardziej chodzi mi o taki irytujący dźwięk, który pojawiał się w pewnych momentach i trwał nawet kilka minut, muzyka klasyczna była spoko choć puszczali ją w momentach gdy, któryś ze statków sobie po prostu leciał i nic więcej nie robił
"Irytujący" "Nudny" "Ciągnie się" "Nieprzyjemny" to to co czujesz i nic innego nie poczujesz cokolwiek by się nie napisało, więc o czym można dyskutować? Albo się film załapało i poczuło albo nie, a skoro to dla ciebie średniak to nie musisz sobie nim tak zaprzątać głowy ;P
Lion napisał/a:
"Irytujący" "Nudny" "Ciągnie się" "Nieprzyjemny" to to co czujesz i nic innego nie poczujesz cokolwiek by się nie napisało, więc o czym można dyskutować? Albo się film załapało i poczuło albo nie, a skoro to dla ciebie średniak to nie musisz sobie nim tak zaprzątać głowy ;P
No, ale chciałbym się dowiedzieć czemu ludzie uważają go za często wybitny? Bo ja tego nie widzę, ale z ciekawości chciałbym się dowiedzieć gdyż czytanie choćby forum na filmweb nie ma zbytnio sensu bo tak jest głównie przerzucanie się inwektywami, a z tego co zauważyłem Ty czy Flaku uważacie ten film za jeden z lepszych.
Ten film według mnie był by i dobry, ale za dużo mnie w nim elementów irytuje i gdyby nie tytuł już z początku bym go wyłączył bo ile można oglądać warczenie na siebie małp z początku, a potem jak statek kosmiczny leci sobie przez kilka minut.
Po pierwsze już na samym początku dostajemy 20 minutowy fragment z małpami w tle. Monument pojawia się z dupy i nie jako uczy małpy, ale do cholery, po co pokazywać jak one przez 20 minut na siebie warczą?
Mnie tam Odyseja też nie porywa, ale to był akurat najlepszy fragment tego filmu
W moim odczuciu to warczenie na siebie małp i pierwsze morderstwo to takie symboliczne narodziny człowieka A kość zamieniająca się w statek to taki przeskok cywilizacyjny.
Co do zdania, że film oprócz przekazu, powinien być przyjemny w odbiorze? Z tym się w sumie zgadzam. Choć może nie chodzi tyle o przyjemny, ile w jakikolwiek sposób oddziaływujący na odbiorcę (może być przecież smutny, przejmujący, dramatyczny itp i też jest dobry). Jeśli jednak coś jest nużące, to choćby nie wiem, jak głębokie, to tę całą głębię można zwyczajnie przespać.
No, ale chciałbym się dowiedzieć czemu ludzie uważają go za często wybitny?
Bardzo często jakieś dzieła uważane są za wybitne i w sumie kij wie czemu. Choćby takie Gwiezdne Wojny. Znam ludzi, którzy by niemal zamordowali za krytykę tego filmu, a dla mnie był to jeden ze słabszych, jakie oglądałam.
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.