lol ale wy jesteście cyniczni, wiadomo, ze wszystko przemija, nudzi się po pewnym czasie i każdy się bardziej dystansuje do rzeczy, które dotyczą go na co dzień (bo inaczej by pewnie zwariował gdyby odbierał wszystko intensywnie tak jak zwykle to robi na początku), bo taka jest w gruncie rzeczy ludzka natura, ale chyba o to chodzi, żeby jakoś z tym walczyć i nadawać sens temu co pozornie wydaje się być już bezsensowne
mrOTHER napisał/a:
panda, mówisz że jesteś osobą dosyć imprezową i na wesela chodzisz (czyli lubisz chodzić i dobrze się na nich czujesz?), a z drugiej to jest festiwal kiczu i sama nie chcesz takiego wesela robić? Myślę, że to oznacza, że jednak takiej tragedii nie ma i czasami każdy chce trochę spuścić z tonu Według mnie nie ma sensu kombinować, bo nieważne w jaki sposób zorganizujesz to wesele, o jego charakterze tak czy inaczej zadecydują goście i to, jak oni się bawią. Masz wpływ zasadniczo jedynie na wodzireja.
No wlasnie nie lubie chodzic. Na domowkach nie tancze, na weselach potrzebuje z doswiadczenia tak z 5-6 kielonow, zeby po prostu zwiekszyla mi sie tolerancja na januszostwo.
Jest cos takiego jak dobre maniery - jesli gospodarz, czy tam para mloda sie staraja, i ja sama bardzo ich lubie, to nie mam problemu z docenieniem tego, co dla mnie oznacza uszanowanie ich zwyczajow i zachowanie sie zgodnie z konwenansami na takich przyjeciach.
Są oczywiście rzeczy, których moja głowa nie znosi nigdy: nie spotkacie mnie na oczepinach, panienski April będzie moim pierwszym w zyciu, chociaz bylam juz zapraszana (i to glownie z powodow takich ze wiem ze bede na jej imprezie sie dobrze czula a nie jakis zestaw limuzyna striptizer i tort w ksztalcie penisa), nie biore udzialu w powrosle (czy tam bramce, jak wolicie, u nas mowi sie powrósło, szczególnie na wsiach, Lipce Reymonta to moje okolice), nie siedze prawie nigdy do samego konca, bo nie mam ochoty ogladac towarzystwa w wiekszosci pod stolami.
Także nie chodzi o spuszczenie z tonu, bo dla mnie to oznacza co innego, lepiej żebyście nie wiedzieli I mylisz się jeśli chodzi o wpływ na cokolwiek, najpewniej to wynika z Twojego braku doswiadczenia od tej drugiej strony i płci glupie ustawienie przy stole gosci robi ogromna roznice, rodzaje i pory podania jedzenia, sala i ogolnie miejsce, zespół/wodzirej oczywiście też, oprawa ślubu, dekoracje, jakieś dodatki typu drink bar, stoly tematyczne, miejsce dla dzieci... moznaby wymieniac i wymienaic
Edytowane przez panda dnia 03-12-2016 20:00
Albo jedna znajoma wyszła za mąż za faceta, który jak się okazało dopiero po ślubie, miał czwórkę dzieci, którym nie płacił alimentów. No i komornik przyszedł do niej i ona musiała spłacić wszystkie długi.
Po pierwsze - była idiotką, że się nie zorientowała. Fakt posiadania czterech dzieciaków chyba niełatwo zataić.
Po drugie - nie da się jakoś unieważnić ślubu cywilnego w takiej sytuacji? Bo katolicki na pewno.
A ślub - ok, ale nieważne co ustalisz, ludzie i tak się napiją, a jak się napiją, to Twoje ustalenia będą im totalnie obojętne i będą zachowywać się tak, jak po prostu im w duszy zagra (akurat w tym mam doświadczenie ), a nie zgodnie z "klimatem" wesela jaki sobie wymyślisz.
No chyba że zabierzesz wódę ze stołu, ale wiesz, jak to się skończy.
No jakąś wybitnie bystra nie była, ale w końcu nie każdy jest
Na pewno można unieważnić. Wiem, że nie unieważniała ślubu, wzięła w końcu rozwód, ale wpadła na ten genialny pomysł dopiero po tym, jak obciążono ją kosztami ;p
No ale jak pisałam, nie była zbyt bystra ;p
We are all evil in some form or another, are we not?
No wlasnie nie, bylam na weselu bez wodki, da sie, kwestia szacunku do mlodej pary, bylam na weselu bez przyspiewek przy stole, tez sie da. goscie w wiekszosci przypadkow zachowuja sie na tyle, na ile sie im pozwoli, a nie - wbrew pozorom - na tyle, ile oni sami chca
Tak czytając wasze wypowiedzi o ślubach to ja napiszę tylko, że ja osobiście lubię takie imprezy. Mimo, że jestem poniekąd introwertykiem to jestem też pierdołą i raczej większość mnie lubi. Do tego tak się przyznam, że lubię plotki o różnych osobach i przez to lubię też inne rodzinne uroczystości.
Co do zaś tzw. januszowania to w małej dawce też je nawet lubię choć jedna z gałęzi mojej rodziny chleje na potęgę to nigdy na żadnym weselu(a w wieku powyżej 16 lat byłem już na chyba ze 20) nie było jakichś sytuacji ekstremalnych by ktoś mocno za kogoś się musiał wstydzić. gdyż mimo swych wad moja rodzina(w sensie taka co chodzi zazwyczaj na wesela) nie jest jakaś mocno januszowata.
adi1991 napisał/a:
Do tego tak się przyznam, że lubię plotki o różnych osobach i przez to lubię też inne rodzinne uroczystości.
To chyba jedna z niewielu rzeczy, które na takich imprezach lubię akurat Jak już ludzie idą sobie wiksować, to ja rozmawiam sobie z różnymi ludźmi z rodziny
Nie chodzi mi nawet o całe Januszostwo, muzykę itd., ale no po prostu źle się czuję w miejscu z takim dużym nagromadzeniem ludzi, hałas duży itd. Poza tym wesela trwają dłuuuugo. Iść na chwilę - słabo. Iść na długo - męczarnia. Dodatkowo no nie umiem za bardzo tańczyć, więc nie jest to dla mnie opcja na rozrywkę, a siedzenie przez kilka godzin za stołem i chlanie to też nie zabawa.
Dlatego ja nie obraziłbym się za takie "angielskie" wesele o jakim pisała Zosia. Złożyć życzenia, zjeść jakąś przekąskę i do domu
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Dla mnie wesele to też temat dyskusyjny, coś jak panda Ogólnie mogłabym długo na ten temat, ponieważ aktualnie 3 moje najbliższze przyjaciółki są w trakcie organizacji swoich ślubów/wesel i siła rzeczy trochę im pomagam i mam pogląd jak różne podejscie ludzie maja do ogarniania wesela, jakie są również pojebane mody ślubne. Aktualnie dla mnie hitem nr 1 jest, obok zwykłego filmowania ceremonii zaslubin/wesela, obok teledysku ślubnego i podziękowania dla rodziców - uwaga, autentyk - wyreżyserowana historia poznania. Młodzi opowiadają kamerzyście swoją historię, on rozpisuje do tego scenariusz a potem młodzi grają w tym filmie lubi zatrudniają aktorów. Bawi mnie to niezmiernie, szczególnie w perspektywnie tego że moja przyjaciółka chce nakręcić coś takiego a ja akurat z nią byłam podczas gdy poznała swojego przyszłego męża, z góry zapowiedziałam że w tym cyrku brać udziału nie będę to uspokoiła mnie że spoko, przecież kamerzysta nie nakręci że byłyśmy nietrzeźwe, zmieni się tę historię tak żeby się dobrze oglądało
Śpiewam też na ślubach więc też cuda widziałam, np parę która chciała żebym zaśpiewała im na wejscie do kościóła, zamiast "nudnego Ave Maria" wzruszający utwój "Moja mała blondyneczko", nie uzyskali jednak aprobaty probosza. Inni na wyjście zamiast Marsza Weselnego chcieli "My heart will go on" i tu nawet ksiądz się zgodził, nie ogarnęli goście którzy po wyjściu młodych nadal siedzieli w kościele czekając na Mendelsona, a oni stali sami przed wyjsciem, po czym wrócilli przed ołtarz i wyszli jeszcze raz Miałam też ślub że młoda sie rozmyśliła, miałam ślub że młody zemdlał, ale to nawet sie nie rozpisuje bo i tak mało kto wierzy w historie mojego życia
No, ale wracając do samego wesela, mimo iż jestem ateistką i ślubu kościelnego mieć nie będę, to weselicho chyba jednak chciałam polskie, tradycyjne. I okej, zgodze się z Flakiem że trochę kicz, że wóda leje się strumieniami, ale z drugiej strony zgadzam się z jazeerą, to jest jednak polska tradycja, i wesela bez wódy, bez tańców do rana i jakiegoś rodzinnego wodzireja w postaci wujka Ryśka nie umiem sobie wyobrazić. I okej, jestesmy super wykształceni, mamy wysublimowane gusta muzyczne i rozmawiamy o imperatywie kategorycznym Immanuela Kanta, ale kto nigdy najebany nie tańczył przy Krawczyku, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Obrona i oskarżyciele często wdawali się w sprzeczki słowne, zupełnie nie dotyczące sprawy. Obrona oskarżała sędziego o stronniczość i uprzedzenie do ich klienta, natomiast oskarżenie zarzucało obrońcom brak szacunku do miejsca w którym się znajdują.
Sam oskarżony był całkowicie pozbawiony jakiegokolwiek wychowania. Sędzia Nelson często prosił, by obrońcy uspokoili swojego klienta. Obrońcy też nie wykazywali się znajomością zasad dobrego wychowania. Często, razem z Richardem, śmiali się i żartowali.
"Ramirez... bardzo rozbawiony, żartował z obrońcami. Śmiali się na głos, nawet podczas przesłuchań. Wybuchnął głośnym śmiechem podczas zeznań pewnej kobiety, gdy ta opisywała jak ja gwałcił, obok leżał zamordowany małżonek. Zeznania te sprawiły że kilka osób zaczęło płakać. Czasami Ramirez otwarcie szydził z oskarżycieli. Uśmiechał się oglądając zdjęcia ofiar... zwłaszcza gdy zobaczył scenę, która sprawiła mu wiele przyjemności."
Matko, ale tam musiał być cyrk
We are all evil in some form or another, are we not?
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.