Otherwoman napisał/a:
w Hana bi nie było nic z wrażliwości ;p
Było, ale jest to trochę inny rodzaj wrażliwości
Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że kiedyś jak nie miałem jeszcze internetu oglądałem dużo typowych amerykańskich filmów w tv i potem ciężko było mi się przestawić na jakieś kino bardziej artystyczne czy właśnie z innych części świata, ba nawet na kino europejskie, które z reguły jest bardziej surowe i powolniejsze, już nie mówiąc o azjatyckim, irańskim itd. 5 lat temu gdyby ktoś zadał mi pytanie: filmy amerykańskie czy europejskie - bez wahania odpowiedziałbym, że amerykańskie. Dziś już zupełnie inaczej na to patrzę. Ogólnie podpisuję się w 100% pod tym co piszę Lion, nasze postrzeganie sztuki zależy głównie od doświadczenia, im więcej obejrzymy czegoś w danym gatunku, danego kraju, danej konwencji itp tym inaczej będziemy na to patrzeć i to jest normalne i dotyczy chyba każdego, jednych może mniej, a innych trochę bardziej z racji że są bardziej zmienni, ale generalnie w jakimś stopniu wszystkich ponieważ jesteśmy ludźmi, a nie robotami Np. kiedyś bardzo podobał mi się film "Sekretne okno", ale potem obejrzałem "Lokatora" Polańskiego i mój stosunek do tego pierwszego filmu zupełnie się zmienił i dziś już inaczej go oceniam. To samo mam zresztą z muzyką. Dawniej jak znałem niewiele, to ciężko było mi się przyzwyczaić do bardziej niszowych gatunków i zespołów. Idealnym przykładem jest Sonic Youth, dziś jeden z moich ulubionych zespołów, ale jeszcze jakieś 3 lata temu w ogóle mi nie podchodził. Można jeszcze dorzucić przykład kina niemego, które chyba najbardziej odbiega od naszej współczesnej wrażliwości, jeszcze bardziej niż filmy azjatyckie itp przez co mało kto już to dziś ogląda. Dałem w tym klubie jeden film niemy i posypały się hejty, nawet pojawiły się opinie, że ktoś nie lubi kina niemego więc film mu się nie podobał i tutaj należy zadać sobie pytanie jak mogę czegoś nie lubić skoro zwykle tego nie oglądam. Myślę, że nawet adi jakby obejrzał kilkanaście filmów niemych, a potem wrócił do Cyrku to być może już inaczej by na niego patrzył.
Ja oceniam filmy trochę tak, trochę tak, ale jednak z przewagą mojego widzimisię, nie wiem jak wy.
Kiedyś jak ci powiedziałem, że oceniam filmy subiektywno-obiektywnie to się ze mnie śmiałeś
Zgadzam się też, ze istnieje coś takiego jak obiektywizm w sztuce. Oczywiście w większości decyduje subiektywizm, nasze odczucia, coś nam się tak po prostu podoba lub nie i tyle, ale istnieją pewne kategorię, które możemy, a nawet powinniśmy traktować obiektywnie. Jeśli chodzi o mnie to też oceniam trochę subiektywnie i trochę obiektywnie, przy czym w przypadku ocen 9-10 decyduje już bardziej czynnik subiektywny, bo jeśli wystawiam 9 to film musi mnie jakoś szczególnie zaciekawić, dotknąć, czy nawet być jakimś duchowym przeżyciem, a nie że po prostu film obiektywnie świetny, więc dam 9. Największy subiektywizm zostawiam sobie zwykle dla serduszka (filmwebowego) i tutaj jakość filmu nie ma za wiele do rzeczy.
Ogólnie podpisuję się w 100% pod tym co piszę Lion, nasze postrzeganie sztuki zależy głównie od doświadczenia, im więcej obejrzymy czegoś w danym gatunku, danego kraju, danej konwencji itp tym inaczej będziemy na to patrzeć i to jest normalne i dotyczy chyba każdego, jednych może mniej, a innych trochę bardziej z racji że są bardziej zmienni, ale generalnie w jakimś stopniu wszystkich ponieważ jesteśmy ludźmi, a nie robotami smiley Np. kiedyś bardzo podobał mi się film "Sekretne okno", ale potem obejrzałem "Lokatora" Polańskiego i mój stosunek do tego pierwszego filmu zupełnie się zmienił i dziś już inaczej go oceniam.
No to cytat z Dużej Ryby ("Te same sprawy widzimy inaczej na różnych etapach życia" ) aktualny ;p
Nie no, ja się z tym w stu procentach zgadzam. W sumie to samo pisałam.
Zgadzam się też, ze istnieje coś takiego jak obiektywizm w sztuce. Oczywiście w większości decyduje subiektywizm
Ja sobie obiektywizm zostawiam na sprawy naukowe. Sztuka to bardziej odczuwanie niż myślenie, dlatego tutaj stawiam na subiektywizm jednak
Największy subiektywizm zostawiam sobie zwykle dla serduszka (filmwebowego) i tutaj jakość filmu nie ma za wiele do rzeczy.
To samo. Dlatego zdarza mi się dac serduszko nawet przy siódemkach.
We are all evil in some form or another, are we not?
Ładna bajka. Z technicznego punktu widzenia oglądało się fajnie. Fabuła lekko naiwna, ale film na porządne 6 zasłużył. Nie porwał mnie, ale też spodziewałem się czegoś gorszego, a dostałem coś przyzwoitego.
Co do zaś dyskusji o ocenianiu filmów to szczerze ja mam gdzieś obiektywizm i oceniam filmy swoją miarą. Jak coś jest dla mnie super to daję wysokie oceny. Jak coś jest dla mnie gównem i filmowym bublem to nie mam zamiaru dawać wysokiej oceny bo jakaś tam część ludzi większa bądź mniejsza uważa owy film za arcydzieło. To tylko film, a one są po to by wywoływać określone emocje u ludzi. Jak mi się coś nie podoba nie mam zamiaru męczyć się kolejnym badziewiem by "docenić" jakiś tam film po latach. Jak się ocena mi zmieni to zmieni, ale ja nie mam zamiaru dodawać do oceniania filmów jakiś wyszukanych filozofii.
Nie no, kto nazwał to horrorem? Przecież to typowa amerykańska komedia
- typowo amerykańskie gadki o sraniu
- typowo amerykańskich mało śmieszny humor
- typowo amerykańskie nastolatki bez mózgow
- typowo amerykański świr ze strzelbą
W sumie to nawet taka parodia wyszła.
Podobały mi się tylko te animowane wstawi z początku i muzyczka. W sumie samo to już nastawia by podejść do filmu z dystansem.
Mimo wszystko film i tak wyszedł głupszy nawet niż Lalelczka Chucky więc 2 to maksymalna ocena.
PS. Ten gościu bez stopy zapierdalal, jak postać adiego z edycji bigbrotherowej
We are all evil in some form or another, are we not?
No ale właśnie to jedyna zaleta. Jak pisałam, po początku filmu widać, że to miała być parodia. Ale podobnie jak ty uważam, że za mało było parodii w tej parodii. Dlatego tylko 2.
We are all evil in some form or another, are we not?
A jeszcze do dyskusji odnosnie filmow amerykanskich i japonskich, to pamietam jak dawno temu ogladalam Krag - obie wersje, ameruykanska i japonska. I bylam jedyna osoba w szkole, ktora uwzala, ze amerykanska jest do dupy, a japonska jest bez porownania lepsza...
We are all evil in some form or another, are we not?
Cóż, film ten nawet obiecująco się zaczął. Scena w barze była nawet ciekawa choć nie śmiem twierdzić, że nie była dziwna. Główny bohater jednak z baru wyszedł i zaczęło się. Kwintesencją filmu była scena gdzie jadł on zupę przez kilka minut. Po prostu siedział i jadł. No kurde wybaczcie, ale ja nie ogarniam czemu ma służyć kilkuminutowa scena z jedzeniem zupy. Film miał z pewnością pewną symbolikę, ale ja jej zbytnio nie zrozumiałem(wybaczcie ale jestem człowiekiem ze wsi). Przytłoczyła mnie jednak nuda i znużenie i na koniec dodam tylko, że rozmowa trzech typowych dresów siedzących na ławce przed blokiem i spożywających napoje wysokoprocentowe o kobietach była znacznie ciekawsza od tego filmu i bardziej mnie pouczyła rozmowa o puszczalskiej kuzynce jednego z rozmówców niż ten film. Na koniec jeszcze dodam, że ja nigdy nie rozumiem po jaką cholerę robić czarno-białe filmy skoro technika daje tyle możliwości. Uważam że znacznie ciekawszym jest ukazanie pewnego stanu rzeczy za pomocą kolorów innych niż odcienie szarości choć jest to pewno znacznie trudniejsze i łatwiej zwyczajnie dowalić widzom czarno-biały film.
3/10 - za dużo złego by podnieść ocenę za początek i muzykę
Edytowane przez adi1991 dnia 07-04-2016 01:15
Miałem nie odpisywać, ale takich bzdur nie sposób czytać
No kurde wybaczcie, ale ja nie ogarniam czemu ma służyć kilkuminutowa scena z jedzeniem zupy.
Kontemplacji, zastanowieniu, jakiejś głębszej zadumie, wtopieniu się w dziwny, monotonny, ponury świat, scharakteryzowaniu bohatera itp itd. I tak oto dziwnym trafem nieciekawa scena jedzenia zupy może stać się zaiste ciekawa
Film miał z pewnością pewną symbolikę, ale ja jej zbytnio nie zrozumiałem(wybaczcie ale jestem człowiekiem ze wsi).
Sorry ale teraz to tak zabrzmiało jakby z zasady ludzie ze wsi byli głupsi od tych z miasta i nie rozumieli pewnych rzeczy. Tak się składa, że też jestem ze wsi, więc mów za siebie
rozmowa trzech typowych dresów siedzących na ławce przed blokiem i spożywających napoje wysokoprocentowe o kobietach była znacznie ciekawsza od tego filmu
Pewnie dlatego, że dres siedzący na ławce opowie ci wszystko wprost (z racji tego, że jest tępym dresem), ale widzisz, sztuka nie polega na tym, żeby podawać wszystkiego na tacy tylko zmuszać do myślenia
Na koniec jeszcze dodam, że ja nigdy nie rozumiem po jaką cholerę robić czarno-białe filmy skoro technika daje tyle możliwości. Uważam że znacznie ciekawszym jest ukazanie pewnego stanu rzeczy za pomocą kolorów innych niż odcienie szarości choć jest to pewno znacznie trudniejsze i łatwiej zwyczajnie dowalić widzom czarno-biały film.
Ja zaś nie rozumiem jak można skrytykować film za to, że nie jest kolorowy. Po za tym co to znaczy "dowalić czarno-biały film", tak jakby oglądanie filmów czarno-białych było jakąś męczarnią? Tak się składa, że ten zabieg jest tutaj w 100% uzasadniony, bo mamy wiochę w ruinie, klimat post-apo (ten film można też odczytywać trochę jako taki swoisty koniec świata), przeciętną, szarą społeczność, realizm świata przedstawionego... Zaproponuj może własny zestaw kolorów dla lepszego przedstawienia takiego stanu rzeczy. Nawet jeśli udałoby ci się znaleźć odpowiedni, to i tak nie pojmuję jak można się do tego przyczepić...
W sumie jak ogląda się filmy tak powierzchownie i tylko dla samego przebiegu fabuły, to każdy film odbiegający od tej normy i trochę bardziej artystyczny będzie słaby i nudny. Właściwie każdy tytuł w tym klubie, który ma bardziej skomplikowaną i nietypową formę oceniłeś negatywnie, a każdy który jest łatwiejszy, bardziej oczywisty i nastawiony głównie na treść - pozytywnie. Nie mówię, że mnie to dziwi, bo spodziewałem się raczej niskiej oceny, ale z drugiej strony jeśli mamy do czynienia z filmem tak uniwersalnym w wymowie, tak wielowarstwowym gdzie praktycznie w każdej scenie można coś znaleźć, a ty nie dostrzegłeś w nim kompletnie nic, to trochę smutne.
Ogólnie to liczę jeszcze tylko trochę na Otherwoman (czyt. na ocenę 5-6), a reszta to też pewnie 4 albo w dół :/
Kontemplacji, zastanowieniu, jakiejś głębszej zadumie, wtopieniu się w dziwny, monotonny, ponury świat, scharakteryzowaniu bohatera itp itd. I tak oto dziwnym trafem nieciekawa scena jedzenia zupy może stać się zaiste ciekawa
W celu głębszej zadumy nie trzeba pokazywać gościa, który je zupę przez kilka minut. Zresztą dla mnie film jeśli już powinien wywoływać zadumę, ale nie w taki sposób bo powinien mieć też inne funkcję. Ja traktuję filmy jako rozrywkę, coś co można obejrzeć w gronie rodziny i przyjaciół. Tego czegoś z kimś bym w życiu nie obejrzał. Jeśli chcę podumać to film jest tu elementem często zbędnym, a jak dla mnie tego typu filmy to zwykły bubel.
Sorry ale teraz to tak zabrzmiało jakby z zasady ludzie ze wsi byli głupsi od tych z miasta i nie rozumieli pewnych rzeczy. Tak się składa, że też jestem ze wsi, więc mów za siebie
Chodziło mi bardziej o to, że(piszę o sobie żeby nie było, że generalizuję) jako człowiek ze wsi inaczej wszystko pojmuję. Dla mnie takie filmy to marnotrawienie czasu bo czas jest po to by działać, a nie dumać pół życia.
Pewnie dlatego, że dres siedzący na ławce opowie ci wszystko wprost (z racji tego, że jest tępym dresem), ale widzisz, sztuka nie polega na tym, żeby podawać wszystkiego na tacy tylko zmuszać do myślenia
Tylko ja mam wrażenie, że to zmuszanie do myślenia poszło w drugą stronę. Jak ktoś czegoś nie rozumie bo jest to dla niego zwyczajnie głupie i bezsensowne to jest od razu "tępy". Przykładem jest choćby dzisiejsze malarstwo gdzie większość to szajs, a ludzie się tym zachwycają jakby to nie wiadomo czym było. Z filmami jest podobnie. Jeśli jakiś jest "ambitny" według pewnego grona to jak ktoś ma odmienną opinię to mówi, że się nie zna itp. Prawda jest jednak taka, że ludzie oczekują czegoś innego i ja osobiście nie lubię filmów gdzie ktoś coś stara się na siłę pokazać jak najdziwniej bo wie, że potem ludzie będą się zachwycać jakie to wspaniałe, innowacyjne itd.
Ja zaś nie rozumiem jak można skrytykować film za to, że nie jest kolorowy. Po za tym co to znaczy "dowalić czarno-biały film", tak jakby oglądanie filmów czarno-białych było jakąś męczarnią? Tak się składa, że ten zabieg jest tutaj w 100% uzasadniony, bo mamy wiochę w ruinie, klimat post-apo (ten film można też odczytywać trochę jako taki swoisty koniec świata), przeciętną, szarą społeczność, realizm świata przedstawionego... Zaproponuj może własny zestaw kolorów dla lepszego przedstawienia takiego stanu rzeczy. Nawet jeśli udałoby ci się znaleźć odpowiedni, to i tak nie pojmuję jak można się do tego przyczepić...
Przyczepiłem się do tego gdyż uważam, że twórcom jest po prostu łatwiej zrobić coś w czarno-białych barwach niż starać się ukazać "wiochę w ruinie, klimat post-apo (ten film można też odczytywać trochę jako taki swoisty koniec świata" w kolorze. Świat nie jest czarno-biały i o to mi chodzi.
W sumie jak ogląda się filmy tak powierzchownie i tylko dla samego przebiegu fabuły, to każdy film odbiegający od tej normy i trochę bardziej artystyczny będzie słaby i nudny. Właściwie każdy tytuł w tym klubie, który ma bardziej skomplikowaną i nietypową formę oceniłeś negatywnie, a każdy który jest łatwiejszy, bardziej oczywisty i nastawiony głównie na treść - pozytywnie. Nie mówię, że mnie to dziwi, bo spodziewałem się raczej niskiej oceny, ale z drugiej strony jeśli mamy do czynienia z filmem tak uniwersalnym w wymowie, tak wielowarstwowym gdzie praktycznie w każdej scenie można coś znaleźć, a ty nie dostrzegłeś w nim kompletnie nic, to trochę smutne.
No i takie argumenty zawsze mnie rozwalają. Coś jest takie, takie i jeszcze takie i trzeba zganić osobę myślącą inaczej za to, że jest płytka i powierzchowna. Ja mam gdzieś co o mnie ludzie myślą, ale nigdy nie rozumiem osób co uważają się za na tyle wrażliwe by zrozumieć jakieś tam wielkie artystyczne bzdety, a nie są na tyle mądrzy by zrozumieć, że inni ludzie czego innego oczekują od filmów. Ja oczekuję, że przy filmie będą mógł spędzić czas z rodziną by wspólnie się pośmiać czy pomyśleć na poważne tematy. A takie filmy jak Harmonie Werckmeistera mi tego nie zapewniają. Na koniec jeszcze napiszę, że nie uważam, że smutne jest to, że ja tak uważam tylko to, że osoby, które uważają się za w pewnym sensie "lepsze" nie potrafią dostrzec, że ludzie myślący inaczej i idący łatwiejszą drogą są równie wartościowi.
Co do filmów czarno-białych, to ja w sumie nie do końca rozumiem zarzut. Przecież dziś np. stosuje się mnóstwo filtrów, żeby pokazać film np. w sepii (np. Królestwo), czy tez inne, które nie wiem nawet jak się nazywają (The Walking Dead, Breaking Bad itp), czy np. różne kolory filtrów w Trzech Kolorach Kieślowskiego. Ma to tworzyć odpowiedni klimat. Podobnie jest z barwami czerni i bieli, to w końcu też są kolory.
Tak samo jest ze zdjęciami. Teraz robi się w większości zdjęcia kolorowe, ale te czarno-białe mają swój niepowtarzalny klimat i niejednokrotnie bardziej przyciągają uwagę.
We are all evil in some form or another, are we not?
Kręcenie filmów czarno-białych wcale nie jest łatwiejsze... Operator "Idy" kiedyś opowiadał, że stosował czasami trochę inne kolory niż naturalne bo naturalne wyglądały źle w skali szarości.
Film całkiem niezły, ale widać, że zlepek różnych pomysłów, głownie z filmów postapo. W ogóle podobny był do tego filmu Sky Kapitan - też naukowiec, też maszyny i jakieś totalitarne władze. W ogóle ciekawe, że zwykle kreuje się je na wzór hitlerowców ;p
Ale ja miałam jeszcze jedno skojarzenie - uwięzienie fragmentów duszy w 9 laleczkach to przecież niemal to samo co stworzenie 7 horkruksów przez Voldemorta Tylko cel tego działania był nieco inny ;p
7/10
We are all evil in some form or another, are we not?
No i takie argumenty zawsze mnie rozwalają. Coś jest takie, takie i jeszcze takie i trzeba zganić osobę myślącą inaczej za to, że jest płytka i powierzchowna. Ja mam gdzieś co o mnie ludzie myślą, ale nigdy nie rozumiem osób co uważają się za na tyle wrażliwe by zrozumieć jakieś tam wielkie artystyczne bzdety, a nie są na tyle mądrzy by zrozumieć, że inni ludzie czego innego oczekują od filmów. Ja oczekuję, że przy filmie będą mógł spędzić czas z rodziną by wspólnie się pośmiać czy pomyśleć na poważne tematy. A takie filmy jak Harmonie Werckmeistera mi tego nie zapewniają. Na koniec jeszcze napiszę, że nie uważam, że smutne jest to, że ja tak uważam tylko to, że osoby, które uważają się za w pewnym sensie "lepsze" nie potrafią dostrzec, że ludzie myślący inaczej i idący łatwiejszą drogą są równie wartościowi.
A mnie rozwala, że każdą moją krytykę traktujesz jako formę wywyższania się. Akurat ten temat jest chyba po to, żeby dyskutować o filmach toteż postarałem się w miarę delikatnie powiedzieć co o tym myślę i jak dla mnie bardzo powierzchownie oceniłeś Haromonie. No prostu nie mam na to innego słowa, bo to wynika z twojego postu, w którym najpierw czepiasz się sceny z jedzeniem zupy tak jakby ona w tym filmie była w ogóle ważna, potem przytaczasz rozmowę dresów, a na końcu krytykujesz film za to, ze jest czarno biały. Dodam, ze ja też nie przepadam za sztuką dla sztuki, bo chyba o to ci chodziło wspominając o współczesnym malarstwie ale akurat w Harmoniach Werckmeistera jest bardzo dużo treści tylko nie jest ona wypowiedziana wprost, co nie czyni filmu słabym.
Tylko ja mam wrażenie, że to zmuszanie do myślenia poszło w drugą stronę. Jak ktoś czegoś nie rozumie bo jest to dla niego zwyczajnie głupie i bezsensowne to jest od razu "tępy". Przykładem jest choćby dzisiejsze malarstwo gdzie większość to szajs, a ludzie się tym zachwycają jakby to nie wiadomo czym było.
Jezu jak ja uwielbiam jak ten argument o malarstwie jest przytaczany, jako muzyk który sie spotyka z roznymi nowymi rzeczami w tej dziedzinie musze powiedziec ze gdyby isc Twoim tropem to nie robilibysmy sztuki w ogole bo wszystko co nowe byłoby bezsensownym szajsem.
poza tym po co malowac te same obrazy co w XIX wieku jelonki na rykowisku? jezu
Tylko ja mam wrażenie, że to zmuszanie do myślenia poszło w drugą stronę. Jak ktoś czegoś nie rozumie bo jest to dla niego zwyczajnie głupie i bezsensowne to jest od razu "tępy". Przykładem jest choćby dzisiejsze malarstwo gdzie większość to szajs, a ludzie się tym zachwycają jakby to nie wiadomo czym było.
Jezu jak ja uwielbiam jak ten argument o malarstwie jest przytaczany, jako muzyk który sie spotyka z roznymi nowymi rzeczami w tej dziedzinie musze powiedziec ze gdyby isc Twoim tropem to nie robilibysmy sztuki w ogole bo wszystko co nowe byłoby bezsensownym szajsem.
poza tym po co malowac te same obrazy co w XIX wieku jelonki na rykowisku? jezu
Zacznę może od tego, że raczej nie znam się na malarstwie, ale mi nie chodzi o to, że nowe jest czymś złym, bardziej chodzi mi o to, że pianie nad obrazem, który równie dobrze mógłby namalować dziesięciolatek i płacenie za niego grubych milionów to przesada. Poza tym w ostatnim roku kilka razy byłem w galerii sztuki w Toruniu(fakt, że raczej w innym celu, ale nieważne to) i przyglądając się niektórym eksponatom zastanawiałem się jak ludzie mogą zachwycać się takim szajsem. Nie zmienia to faktu, że z pewnością jest wiele rzeczy w sztuce, które się obecnie dzieją i są to rzeczy zapewne wartościowe.
adi1991 napisał/a:
Zacznę może od tego, że raczej nie znam się na malarstwie, ale mi nie chodzi o to, że nowe jest czymś złym, bardziej chodzi mi o to, że pianie nad obrazem, który równie dobrze mógłby namalować dziesięciolatek i płacenie za niego grubych milionów to przesada.
Tu wcale nie chodzi o obraz sam w sobie tylko:
1) obraz jako nośnik wartości. To świetny materiał do spekulacji i tworzenia kosmicznych baniek inwestycyjnych bo w przeciwieństwie do np. firm internetowych tutaj nikt się nie może doczepić, że obraz jest przeszacowany bo nie ma jak tego obiektywnie ocenić.
2) snobizm - bogaci ludzie często mają potrzebę pokazania się. Tych ekstremalnie bogatych nie bawi posiadanie 5 Ferrari bo nawet te tworzone pod zamówienie mają mniej lub bardziej podobną konstrukcję. Z obrazami jest inaczej bo każdy jest unikalny a nawet jeśli artysta tworzy wszystkie na jedno kopyto to w ciągu życia jest w stanie wykonać ograniczoną ich ilość. Często malarzy docenia się już po śmierci a wtedy wiadomo, że np. Picasso czy Van Gogh już więcej nie namaluje.
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.