Właśnie ten humor jest mega xd Choć przyznam, że zdarzają mu się dziwne odjazdy, których nawet ja nie rozumiem. Słaby humor jest i to na potęgę np. w polskich kabaretach typu koń polski, pod wyrwigroszem albo inne gówno
lol, najśmieszniejsze jest śląskie disko polo i the syntetic, dzisiaj wyjątkowo polecam Nadię Partykę i jej samolot z clipartów <3
https://www.youtube.com/watch?v=mHXWgP5V_KM
A propos youtuberów i ich vlogów, co oglądacie? Ja mam parę youtuberów których śledzę mniej lub bardziej regularnie. Nigdy nie przepadałam za Abstrachujami, Niekrytym Krytykiem czy Panią Basią. Abtrachuje moim zdaniem nigdy nie byli jacyś super śmieszni czy oryginalni, a teraz to już w ogóle fejm, stoisko w Złotych Tarasach i selfie z 12 latkami.
Ja bardzo lubię wspomnianego już Dema, który ogólnie dla mnie jest jak z innej planety, tak abstrakcyjne poczucie humoru, momentami tak głupie że aż własnie fajne i śmieszne Polecam wszystkim którzy pana Jakuba nie kojarzą to zapoznania się z jego twórczością, wysłał swój długopis na Marsa pewnie tylko po to, żeby zobaczył czy wszystko ok z jego rodziną
Bardzo dobre vlogi kręcił youtuber już zapomniany jakim był Damianero aka filozofero. Nie wiem czy go ktoś będzie kojarzył, bo już od jakichś 4-5 lat praktycznie nie istnieje w internetach, ale do dziś uważam że był to jeden z najlepiej i najkonkretniej wypowiadających się facetów na yt.
Lubię też Dakanna, chociaż od czasów Piątku jego twórczość zmieniała i ewoluowała chyba w każdą możliwą stronę, ale wiadomo, czasem kreatywność i pasja, a czasem hajs się musi zgadzać. Zdarza mi się posłuchać Grzegorza w duecie z Kierownikiem w projekcie Czarne Owce (polecam, przy nudnej robocie potrafią umilić czas). Facet ogólnie ma zajebisty dystans do siebie, fajne poczucie humoru i ostry język, co składa się na całkiem spoko całość. DAKAN KIEDY PIONTEK TSZY???///
Nie sposób nie polecić Bartka, czyli Masochisty Miecia Mietczyńskiego. Koleś sepleni, wygląda jak żul (mimo iż jest mój rocznik ) a mimo to, uwielbiam szczerze. Rzadko mam tak że coś potrafi mnie rozśmieszyć, zwykle ograniczam się do delikatnego uniesienia kącików ust, ale przy rezenzjach Miecia bardzo często śmiałam się jak głupia do monitora. Nie jest to szczyt merytoryki, nie jest to humor wysokich lotów ale mimo wszystko uważam że jeden z bardziej ogarniętych youtuberów
No i takie guilty pleasure, mianowicie pan Wiesław Wszywka, polecam bez żadnych obawień
Z tych co wrzuciłaś to kojarzę tylko Dema i Masochistę i to oni są moimi najulubieńszymi w sumie chociaż nie śledzę ich zbyt regularnie. Masochista jest mocny ale chyba kończą mu się powoli pomysły bo robi się co raz mniej śmieszny No a Dem to dla mnie już klasyk i pierwszy jutuber jakiego poznałem ale ostatnio coś zbyt poważny się zrobił i tych kinowych ekspresów i innych rzeczy zbytnio nie oglądam. No ale "Top Świat TV" to potencjał na miarę "ogarnij się" (oglądam te odcinki po kilka razy ) no i polecam też coś chyba mniej znanego czyli prawdopodobnie najbardziej nieogarnięty duet w polskim internecie a mianowicie wpierdalanie robali jakby ktoś był zainteresowany oczywiście:
PS. Piosenkę o długopisie już tu nawet kiedyś wrzucałem xd
A po za tym znam jeszcze wielu ale większość jest dla mnie mało śmieszna... "Zapytaj beczkę" i "Martin Stankiewicz" daję nawet czasem radę. "Zdupy" dla mnie zbyt wulgarne ale pomysł z wywiadami akurat był spoko. "Cyber Marian" i "Lisie Piekło" zupełnie mnie nie bawią (jedynie można sobie popatrzeć na rudą w tym drugim przypadku ). No a "Wardęga" i "Abstrahuje" są oczywiście najbardziej przereklamowani bo się sprzedali a najlepiej sprzedaje się zwykle to co jest słabe xD No dobra, "czego nie mówią hipsterzy" było spoko ale to dawne dzieje, teraz zapewne zesłabli.
A dla mnie akurat Martin Stankiewicz porażka totalna, nie bawił mnie ani za czasów TSW, ani teraz za czasów prywantego kanału. Prywatnie bardzo pozywytny koleś, czasem go widuje w Bydgoszczy i pierwszy mówi "siema" mijanym obcym osobom
Ściąganie jest kwestią indywidualnej uczciwości i moralności, ale donoszenie już jest chamskie. Tym bardziej, że chodziło nie o jakieś ekonometrie, makro czy mikroekonomię tylko niemiecki, który... nie liczy się nawet do średniej, więc dana osoba ściągając nie zyska przewagi na rynku pracy lepszym dyplomem niż donosiciel (bo sądzę, że o to chodziło - jest na SGHu sporo karierowiczów, którzy marzą o zaharowywaniu się w korpo na stażu).
Problem leży nie tylko po stronie studentów, ale też po stronie egzaminatorów. Na SGHu odchodzi takie ściąganie, że głowa mała. Pomijając jeden egzamin na którym człowiek czuł stres trzymając komórkę nawet w kieszeni to na większości innych egzaminatorzy przymykają oko na ściąganie. Pierwszy przykład z brzegu - na egzaminie w środę inna grupa zrobiła sobie konferencję na Facebooku, w czasie której omawiano odpowiedzi poprawne. Inna sprawa, że i tak większości egzaminów z ważniejszych przedmiotów średnio połowa studentów nie zdaje w pierwszym terminie.
co do testów pana Wiesława:
Pan Wiesław mocny zawodnik. Na jednym z filmików podmienili mu drinka na czysty spirytus zabarwiony. Bez większego skrzywienia na gębie stwierdził, że: "o, to już trochę mocniejsze".
p.s. z uczciwością ludzi na SGH w ogóle jest kłopot. na imprezie w środę, na której byli sami studenci SGH ktoś zajebał mi kalkulator.
Edytowane przez Faraday dnia 19-06-2015 20:52
Ja tam jakoś bardzo nie popieram ściagania, sama tego raczej nie robię. Oczywiście raczej, bo czasem się zdarzy Nie przepadam natomiast za tym, kiedy ktoś notorczynie ściąga i właściwie nic nie umie, a jest u nas paru takich na geologii inzynierskiej, nawet nie chcę myśleć o tym, jak naprawdę będą mieli coś projektować...
Natomiast nie wyobrażam sobie kompletnie takiej sytuacji, żeby ktoś na kogoś doniósł No serio, na moim wydziale coś takiego byłoby nie do pomyślenia, a nawet gdyby znalazł się taki delikwent, to byłby chyba tak shejtowany, że musiałby zmienić otoczenie.
No nie wiem, dla mnie to szok, że takie rzeczy maja miejsce
---
No u nas tez czasem się zdarzają jakieś przypały, ktoś zajebał mojemu promotorowi młotek z USA za 500 zł, ale to są raczej ludzie z 1 roku. A 4 i 5 to sobie nie wyobrażam takiej sytuacji
We are all evil in some form or another, are we not?
Ja trochę nie rozumiem po co ktoś idzie na studia jeśli musi ściągać? Nikt nikomu nie kazał iść na określony kierunek i większości przypadków ktoś się po prostu ni nadaje na studia skoro nie umie się nauczyć. Jeszcze potrafię zrozumieć ściąganie w młodszych latach na przedmiotach o których nie ma się kompletnego pojęcia ale ktoś kazał mi się ich uczyć bo trzeba.
Inna sprawa to donosicielstwo, którego nie popieram. Jednak jest pewne ważne ale. Faraday trafnie zauważył, że prowadzący sami pozwalają na ściąganie. Jakby nie pozwalano i eliminowało się takich delikwentów to ponad 90% wolała by nie ryzykować. Podsumowując nie każdy nadaje się do studiowania, a ja nie chciałbym by leczyła mnie osoba, która ściągała na jakimś egzaminie czy też bronił mnie w sądzie prawnik co słabo zna się na prawie czy też by doradzał mi ekonomista co nie ma pojęcia o ekonomii bo mu się udało prześlizgnąć dzięki ściąganiu.
Jestem w ciężkim szoku, że tego gościa nikt jeszcze porządnie nie obił, jednak solidarność grupowa powinna trochę działać [nawet na uczelni, gdzie studenci mają zawyżone ambicje], szczególnie, że facet doniósł na dziewczynę. Może nie poruchał i się chciał zemścić
Jeśli chodzi o samo ściąganie na studiach, to też średnio popieram. Zdarzyło mi się to na razie raz, na biomedycznych podstawach rozwoju człowieka, czyli przedmiocie, który nigdy mi się w pracy animatora nie przyda Natomiast drażnią mnie strasznie laseczki, które są zwyczajnie tępe, ale lecą na ściągach i spokojnie mają piątki, a co za tym idzie: stypendium Mamy takie dwie na roku, dostają hajs tylko za to, że dobrze kombinują.
PS Flaku, Szumański jest mega słaby Jeszcze w okolicach pierwszej "Ballady o cyckach" pił z nami czasem wódkę, ale teraz to już gwiozda jest, pewnie by się już z nami nie przywitał na ulicy ;P
adi1991 napisał/a:
Ja trochę nie rozumiem po co ktoś idzie na studia jeśli musi ściągać? Nikt nikomu nie kazał iść na określony kierunek i większości przypadków ktoś się po prostu ni nadaje na studia skoro nie umie się nauczyć. Jeszcze potrafię zrozumieć ściąganie w młodszych latach na przedmiotach o których nie ma się kompletnego pojęcia ale ktoś kazał mi się ich uczyć bo trzeba.
Inna sprawa to donosicielstwo, którego nie popieram. Jednak jest pewne ważne ale. Faraday trafnie zauważył, że prowadzący sami pozwalają na ściąganie. Jakby nie pozwalano i eliminowało się takich delikwentów to ponad 90% wolała by nie ryzykować. Podsumowując nie każdy nadaje się do studiowania, a ja nie chciałbym by leczyła mnie osoba, która ściągała na jakimś egzaminie czy też bronił mnie w sądzie prawnik co słabo zna się na prawie czy też by doradzał mi ekonomista co nie ma pojęcia o ekonomii bo mu się udało prześlizgnąć dzięki ściąganiu.
19.06
zgodziłam się z adim
Ja to się w ogóle ściągać boję mega. to po pierwsze, czułabym się mega głupio gdyby mnie przyłapano po prostu. Po drugie - to jest może naiwne i powtarza to każdy nauczyciel od podstawówki, ale kogo ja chcę oszukać? Nie wiem, nie podniesie mi samooceny ocena wyżej w usosie jak wiem, że na tę ocenę po prostu nie umiem; dlatego nie jara mnie stypendium osiągnięte takim ślizganiem się. Od pewnego czasu nawet nie wkurwia mnie już jak ktoś się tak ślizga i ściąga albo jakieś ma swoje sposoby, bo jezusmaria, co mnie to obchodzi, ważne jest to co ja osiągam, jak się rozwijam, takie tam
Ale wracając do tematu, sama bym nie doniosła. A ten Kamil wywołał bardzo ciekawy temat - naprawdę u nas ściąganie to jest ogromny problem, a kurde, szczególnie że to chodzi o SGH, uczelnię z jakąś renomą (poprawcie mnie jeśli się mylę, ale na stacjonarne ciężko się dostac tam chyba), a nie Wyższą Szkołę Robienia Hałasu. Szkoda tylko, że zrobił to w dość kontrowersyjny sposób i właśnie, na przedmiocie znaczącym niewiele, tak naprawdę sam ściągnął na siebie gromy, ale przynajmniej ma czyste sumienie, good for him
Co do ściągania, chciałbym je trochę (ale tylko trochę) pobronić (mimo że ja sam nie ściągam, bo nie umiem ):
- inżynier w pracy zawodowej zawsze ma dostęp do komputera, Politechnika (według wielu wykładowców) powinna po pierwsze i najważniejsze uczyć umiejętności wykorzystywania źródeł do rozwiązywania problemów... tak jak student korzysta ze ściągi w trakcie egzaminu
- czasami zdarzają się przedmioty, co do których mamy pewność, że nam się nie przydadzą, ponieważ nie chcemy pracować w zawodzie z tym związanym (np. u mnie paliwa okrętowe albo mechanika płynów, która jest właściwie zaawansowaną matematyką i więcej tam o dywergencjach oraz operatorach Nabla niż o ciśnieniu), więc po co tego się uczyć?
A na PG nigdy nie spotkałem się z donosicielstwem, zaś nieznaczna większość prowadzących nie pozwala na ściąganie (choć wśród pozostałych ~40% zdarzają się tacy, którzy "nie widzą" laptopa na biurku).
Otherwoman 04/10/2024 11:29 Dziś opowiadam mojej mamie o tym jak wczoraj pomagałam ratować rannego gołębia i w tym momencie gołąb pierdutnął o szybę tak, że został na niej rozmazany ślad...
Otherwoman 04/10/2024 11:26 Kurcze, miałam dziś sytuację iście lostowa. Akurat wczoraj oglądałam odcinek Special, gdzie Walt gadał o ptakach i wtedy ptak rozbił się o szybę.